Margit Sandemo - Zemsta
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zemsta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zemsta
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zemsta: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zemsta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zemsta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zemsta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Usta chłopca wykrzywiły się w podkówkę. Bał się tego wielkiego człowieka, który nazywał się jego dziadkiem.
– Zadbaj, żeby wyzdrowiał – warknął stary do córki i odwrócił się na pięcie. Zatrzasnął za sobą drzwi.
Wrócił do dużej izby, usiadł na obitym skórą krześle i zaczął się zastanawiać. Do posiłku zostało już za mało czasu, by wziąć się do jakiejś roboty. Pogrążył się w ponurych rozmyślaniach.
Po chwili weszło dwóch ludzi, którzy pracowali dla niego i dla wójta. Zatrzymali się w progu. Ich obecność przypomniała mu o Villemo, uwięzionej w oborze.
Ludzie Lodu mają, co tylko chcą, myślał rozdrażniony. Mnożą się jak króliki. Ich ród nie wygasa. A ja tracę wszystko, co posiadam.
Teraz znowu zeszli się z moimi śmiertelnymi wrogami ze Svartskogen. Ale mnie nie złamią. Bo ja trzymam mocniej. Mam tę, która zniszczyła moje życie, odebrała życie mojemu synowi. I mam jeszcze jednego z nich. Wytępię ich, jedno po drugim…
Zemsta była teraz jego jedyną pociechą. Nieszczęścia, które na niego spadły, stanowiły jego siłę, były motywem do niszczenia innych.
– No? – ryknął do przybyłych. – Dostał tyle, ile był w stanie znieść? A może trochę więcej?
Gdy jednak podeszli bliżej, zobaczył w ich oczach przerażenie.
– A to co ma znaczyć?
– Ona zrobiła to znowu – jęknął jeden, ów pozbawiony wyrazu człowiek, który zwykle mu towarzyszył.
– Co zrobiła? – zapytał Woller, choć mógł się domyślać, o czym tamten mówi. Sam kiedyś widział oczy Villemo przez szparę w ścianie, wtedy gdy powstrzymała atakującego szaleńca. Nie mógł tego widoku zapomnieć.
– Chcieliśmy go wychłostać – powiedział pomocnik. – Ale ledwo zdążyliśmy uderzyć ze dwa razy, ona dopadła do nas.
– Co? Chcecie powiedzieć, że przedostała się do was?
– Nie, ale te jej oczy, panie – wtrącił drugi. – Kazała nam go odwiązać, tylko spojrzała na mnie tymi ślepiami, co paliły się jak… Nie mogłem jej nie słuchać,
Panie, ona była, jakby wyszła z piekieł, panie.
– Ludzie Lodu wyszli z piekieł – syknął Woller i wstał. – Ale teraz zrobię z tym koniec! Będziemy torturować jego, tak żeby ona widziała. Zawołać wójta! Ale już!
Wójt przybył wkrótce.
– Słyszałem, co się stało – oświadczył. – Czy mam ją oddać pod sąd? Czy też mamy…
– Nie będziemy innych do tego mieszać. To pyskata dziewucha, mogłaby opowiedzieć o więzieniu, o Skaktavlu i nie wiadomo o czym jeszcze. Poza tym te diabły mają asesora po swojej stronie, a ten szwedzki piękniś jest królewskim kurierem. Nie, musimy to załatwić sami.
Wójt podszedł do niego na palcach i judził szeptem:
– Co się robi z wiedźmami?
Woller spojrzał na niego.
– Z wiedźmami? O, są różne metody. Najczęściej stosowana jest chyba… – Jego mroczna twarz pojaśniała. – Tak, oczywiście! Prawdziwą wiedźmę należy spalić na stosie!
– Ale to trzeba zrobić potajemnie. Rozgłosu bym unikał.
Paskudny uśmiech pojawił się na twarzy Wollera.
– To będzie wielki stos…
– Wspaniały! Tylko ona nie może niczego zawczasu wiedzieć. Włada taką siłą, że mogłaby nas zaczarować tymi ślepiami.
– Właśnie! Ale…
– Co?
– Tak się zastanawiam. Ta obora leży w niedobrym miejscu.
– Racja – zgodził się wójt. – Cały dwór. I las w pobliżu.
– Dwór nieważny, i tak same ruiny. Ale najpierw trzeba wyciąć drzewa najbliżej zabudowań. Nasi ludzie zrobią to w ciągu jednego dnia.
– Dobrze! A co z tym drugim? Z tym „kurierem Jego Wysokości, króla Karola XI”?
– On też nie może mieć okazji, żeby świadczyć przeciw nam.
Wójt skinął głową.
– Tak, on wie za dużo. Najlepiej jeśli spłonie na tym samym pięknym stosie.
– To będzie wspaniałe przedstawienie, mój dobry człowieku! Kiedy może się odbyć?
– Powiedzmy, jutro wieczorem. Wszystko będzie gotowe.
– Znakomicie! Przyda się trochę rozrywki w tych ciężkich chwilach.
Bóg wie który już raz Brand podszedł do okna. Dominik prosił o trzy dni. Minęły dwa, a jego nie widać.
Nie powinni byli pozwolić mu na tę wyprawę. Musieli obiecać, że będą czekać trzy dni, i dopiero wtedy wyruszą w ślad za nim.
Ale gdzie go szukać? Najpierw miał się udać do parafii Eng, ale tam przecież wszyscy już jeździli. Potem chciał zdać się na los.
Mieszkańcy wszystkich trzech dworów odchodzili od zmysłów z niepokoju. Gabriella płakała i oskarżała się, że to ona wplątała Dominika w nieszczęście, choć przecież akurat jej winy w tym nie było. Niklas próbował wymknąć się w tajemnicy i na własną rękę poszukiwać obojga zaginionych, lecz Andreas zdołał go zatrzymać.
Niepokój, strach i przerażenie spadło na parafię Grastensholm. Wszyscy pragnęli powrotu Villemo podobnie jak kiedyś wspierali rodzinę w poszukiwaniach małego Mattiasa.
Również Lars, syn Jespera i wnuk Klausa, szukał od początku i wciąż nie dawał za wygraną, choć teraz przeważnie przetrząsał las bliżej swojego domu.
Lars zaskoczył wszystkich, gdy się ożenił i został ojcem małej dziewczynki, czym złamał rodzinną tradycję. Dotychczas wszyscy w tej rodzinie byli ociężali i powolni, ale łagodni niczym jagnięta. Mała Elisa także miała w sobie wiele życzliwości, w to nikt nie wątpił. Ale była pośród nich jak wspaniała róża między ostami, lub jak lilia na nędznym śmietniku.
Była wdzięczna niczym elf, jasne loki spływały na kark, błękitne oczy promieniały czystym blaskiem, a radosne gaworzenie rozlegało się jak dzień długi w małej chatce komorników. Jesper, który jeszcze żył, nazywał ją księżniczką i nie mógł jej się napatrzeć. „Jak ja się nazywam, Eliso?” – pytał. Mała odpowiadała: „Dada Jappe”, a Jesper jaśniał niby słoneczko. „To dziadkowa wnuczka – wykrzykiwał zachwycony. – Mądra jak dziadek. Po mnie odziedziczyłaś rozum, dziecinko!”
Matka Elisy nie mówiła nic, lecz wymownie zaciskała wargi.
Małej nadano imię po Eli z Lipowej Alei, która zawsze była dobrym duchem i opiekuńczym aniołem komorników. Nigdy kiedy znaleźli się w potrzebie, nie wychodzili od niej z pustymi rękami. Z Grastensholm wprawdzie też nie, ale gospodarstwo Jespera należało właśnie do Grastensholm, więc Mattias i Hilda mieli obowiązek pomagać, od czego zresztą nigdy się nie uchylali. Stosunek komorników do Eli i innych mieszkańców Lipowej Alei nacechowany był serdeczną przyjaźnią i zrozumieniem. Zaczęło się to tamtego dnia, gdy Sol wróciła do domu z ciężko chorym Klausem.
Teraz cała rodzina komorników cierpiała z powodu lekkomyślnej panienki Villemo.
Pewnego wieczora Lars wyszedł na dwór, by zamknąć oborę na noc. Gdy wrócił, stał przez chwilę pośrodku izby i drapał się w kark.
– Co ci jest? – zapytała żona, zajęta właśnie rozbieraniem małej do snu. Elisa skakała i dokazywała w łóżku, a zniecierpliwiona matka pokrzykiwała co chwila: „Stój spokojnie, bo nigdy cię nie rozbiorę!” Jak miliony matek na świecie.
– Nie wiem – odparł Lars. – Zdawało mi się, że słyszałem krzyk żbika gdzieś nad urwiskiem.
– Co ty mówisz? – przestraszyła się żona. – Czy kot jest w domu?
– Jest. Wszystkie zwierzęta są pod kluczem, nic im nie grozi. Czy żbiki mają teraz młode? To było takie zawodzenie czy piszczenie, jakby młodego…
– Nie, żbiki nie mają teraz młodych – odparła kobieta z przekąsem. – Dziecko, stójże spokojnie!
Może słyszałeś co innego? Ducha albo co?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zemsta»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zemsta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zemsta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.