Margit Sandemo - Zemsta
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zemsta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zemsta
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zemsta: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zemsta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zemsta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zemsta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Często tak bywa, niestety, że wygrywają ludzie bez skrupułów. Ale chwały im to nie przynosi, zostają sami ze swoją wątpliwą wygraną.
– Masz rację. – Wyciągnęła do niego ręce. – Podejdź do mnie, proszę! Byłam tak bezgranicznie samotna, tak strasznie potrzebuję teraz bliskości człowieka.
Dominik z wysiłkiem stanął na nogach, musiał się na chwilę oprzeć o ścianę, a potem ruszył chwiejnym krokiem ku palisadzie, piękny jak młody bóg, choć wyczerpany do tego stopnia, że z trudem zachowywał równowagę.
Gdy Villemo zobaczyła jego tors, pokryty obrzmiałymi, krwawymi pręgami, serce ścisnęło jej się z bólu.
– Och, Dominiku! Mój kochany, kochany Dominiku! – zawodziła.
Wsunął ręce w szpary pomiędzy palikami i w pół drogi napotkał jej dłonie.
Villemo jęknęła:
– Boże, twoje nadgarstki! Jakie opuchnięte i pokrwawione! Spróbuję je opatrzyć… Nie, nie mam jak. Wszelkie nadające się do tego części ubrania zużyłam na opatrunki dla Skaktavla. Jeśli jeszcze coś z siebie zdejmę, będę wyglądać nieprzyzwoicie. Ale co tam, skoro ma ci to pomóc…
– Nie – przerwał ostro Dominik. – Te draby nie mogą cię zobaczyć w takim stanie. Moje rany same się zagoją.
– To przynajmniej je obmyję… Zresztą nie, nie mamy wody, ta w beczce jest zbyt brudna.
– Pijesz ją?
– Nie. Do jedzenia dają przeważnie zupę. Nie chce mi się pić.
Villemo nie chciała puścić jego rąk.
– Jesteś zmęczony – mówiła. – Powinieneś się położyć albo przynajmniej usiąść, ale i tak możemy trzymać się za ręce.
Dominik położył się na boku tuż przy palisadzie. Villemo uczyniła podobnie po swojej stronie. Ona wsunęła lewą rękę w szparę, a on prawą i tak leżeli, oddzieleni dwoma rzędami palików, a jednak połączeni.
Villemo westchnęła. Dominik mógłby odnaleźć odrobinę szczęścia w tym westchnieniu, gdyby chciał. Albo przynajmniej ulgi, że ktoś nareszcie przy niej jest.
Nie mówił nic, śmiertelnie przerażony, że Villemo ma niewiele powodów do radości, że nie czeka jej nic dobrego.
Nagle jakby sobie coś przypomniała, potarła dłonią czoło.
– Muszę wyglądać okropnie. Obcięli mi włosy.
– Tak, widziałem. To potwory! Mnie jednak nie potrzebujesz się wstydzić. Nie wygląda to zresztą tak źle, jak myślisz. Przypominasz chłopca, którego potraktowano nożycami do strzyżenia owiec. Ale ponieważ masz kręcone włosy, to nic nie szkodzi.
– Dziękuję za pocieszenie – rzekła po chwili.
Spoglądali na belki w suficie. W oborze panował przejmujący ziąb.
– Dominiku – zaczęła po chwili Villemo. – Wiele razy wspominałeś o czymś…
Odwrócił ku niej głowę.
– Tak?
– Nie, nie, nie mogę o tym mówić.
– Owszem, nawet musisz!
– Kilkakrotnie miałam wrażenie, że ty… chciałeś mi powiedzieć… że chociaż zawsze się ze mną drażniłeś, to jednak trochę ci na mnie zawsze zależało… Czy też może tylko tak mi się zdaje? Wyobrażam sobie coś, czego nie ma?
Dominik znowu z uporem wpatrywał się w sufit. Zobaczyła, że mięśnie jego twarzy się napinają.
Długo musiała czekać na odpowiedź.
W końcu odpowiedź nadeszła, lecz tak cicha, że ledwie dosłyszalna:
– Ja ciebie kocham, Villemo.
Lekko rozluźniła dłoń zaciśniętą na jego ręce. Dominik śmiertelnie się przeraził, że całkiem ją cofnie.
Nie zrobiła tego. Oddychała jednak szybko, wzburzona, nie znajdując słów, które mogłaby mu powiedzieć.
W pomieszczeniu panowało niczym nie zmącone milczenie. Świat na zewnątrz również pogrążony był w ciszy, jakby w ogóle nie istniał. Jakby ściany obory stanowiły ostateczną granicę, a poza nimi nie było nic, absolutnie nic, pustka.
Dominik mówił dalej tym samym przyciszonym głosem:
– Kocham cię od dawna, od bardzo dawna. Od czasu kiedy stałem się dojrzałym mężczyzną. A to nastąpiło stosunkowo wcześnie.
Villemo szepnęła żałośnie:
– Jeszcze zanim ja…?
– Tak, na długo przedtem, nim zadurzyłaś się w Eldarze.
Zadrżała.
– Ale byłeś w stosunku do mnie taki złośliwy, ironiczny, nawet napastliwy.
– To tylko samoobrona, nie rozumiesz tego?
– Ale to mnie zasmucało. I odpłacałam ci tym samym. Czasami cię nienawidziłam. Może dlatego ja…
Dominik cierpiał, pokryte ranami ciało pulsowało bólem, ale za nic nie chciał zakłócić tego nastroju.
– Mów dalej!
– Może dlatego tak bardzo pragnęłam twojej przyjaźni, jeszcze kiedy byliśmy dziećmi.
Uścisnął mocniej jej rękę.
– Naprawdę? Wybacz mi.
– Już dawno ci wybaczyłam. Wtedy w Romerike też prosiłeś o wybaczenie, nie pamiętasz?
– Myślisz, że mógłbym o czymś takim zapomnieć?
– W gruncie rzeczy zawsze byliśmy sobie bliscy, Dominiku.
– Tak.
– I zawsze byłeś mi potrzebny.
– A ty mnie. Dlatego ta bezsensowna walka sprawiała mi tyle bólu.
– Myślę, że nie była tak całkiem bezsensowna. Oboje staliśmy się ludźmi bardziej samodzielnymi. Żadne z nas nie chce być od nikogo zależne.
– Chyba masz rację. Ale dlaczego nigdy nic nie mówiłaś? Gdybyś tylko…
Z największą ostrożnością ułożył się wygodniej, to przyniosło ulgę obolałemu ciału, a poza tym znajdował się teraz jakby bliżej Villemo.
– Czy moglibyśmy zbudować most ponad tymi straconymi latami?
– Myślę, że taki most już istnieje. Ale… – zawahała się.
– Chcesz powiedzieć, że ty mnie nie kochasz?
– Dominiku, składasz mi takie szokujące oświadczenie! Że ty, którego podziwiałam, którego starałam się naśladować i płakałam z rozpaczy, że tak źle mnie traktujesz… Że ty mogłeś mnie kochać… to mnie tak wzburzyło… Oszołomiło mnie, wytrąciło z równowagi, po prostu nic nie wiem. Lecz jednego jestem pewna: to nie było nieprzyjemne zaskoczenie, wprost przeciwnie! Musisz mi jednak dać więcej czasu! Nie mogę kochać mężczyzny tylko dlatego, że on mi się oświadczył. To by było nierozumne.
– Bywasz czasami niezwykle rozsądna, Villemo.
– Czasami? Zawsze jestem taka – odparła nieskromnie. – Ale teraz przepełnia mnie uczucie wprost trudnego do zniesienia szczęścia. Tylko mój rozum, zmysły, moja świadomość muszą mieć trochę czasu, żeby się z tym uczuciem oswoić.
Zamilkła. Wzdychała tylko i uśmiechała się radośnie.
– A ja żaliłam się, że cały świat mnie opuścił! – powiedziała w końcu.
Dominik spoglądał na nią ze smutkiem. Niestety, będzie musiał zakłócić jej radość. Nie chciał nawet myśleć, że nie uda im się wyjść cało z opresji, w której się znaleźli. Opierał swą nadzieję na osobliwym przeczuciu, że los chce, by przeżyli. Zaczął jednak mówić o czym innym, nie mniej ważnym.
– Villemo… Jest jeszcze jeden powód, dla którego byłem… taki powściągliwy.
– Co takiego?
– Przecież żebym cię nie wiem jak kochał, to i tak cię nie dostanę.
– A to dlaczego? – przerwała tonem, który obiecywał więcej niż wszystko, co mu powiedziała o swoich niejasnych uczuciach.
– Nigdy nie będziemy mogli się pobrać. Skoro Niklas i Irmelin nie dostali pozwolenia, to nie dostaniemy i my.
Zareagowała tak gwałtownie, że puściła jego dłoń, uklękła przy palisadzie i uchwyciła się jej obu rękami
– Istnieje między nami duża różnica – oświadczyła gorączkowo. – Oni są znacznie bliżej spokrewnieni niż my.
– Tak myślisz? Nie to dokładnie ta sama sprawa.
– Niemożliwe. Twój ojciec tak długo żył zagubiony gdzieś w Niemczech, a teraz mieszkacie w Szwecji i…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zemsta»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zemsta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zemsta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.