Margit Sandemo - Zemsta

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zemsta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zemsta: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zemsta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nieszczęśliwa miłość sprawiła, że Villemo, córka Kaleba, została zamieszana w zabójstwo syna potężnego Wollera. Woller poprzysięgł zemstę za wszelką cenę. Po licznych atakach na jej życie Villemo zwróciła się z prośbą o pomoc do kuzyna Dominika Linda. Gdy jednak Dominik przyjechał, okazało się, że Villemo zniknęła bez śladu.

Zemsta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zemsta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie wiem, co to było. Tato, weźmiemy latarkę i pójdziemy się rozejrzeć, dobrze?

Jesper, który nie przepadał za rozmowami o duchach odparł że owszem, chętnie by poszedł, ale tak go coś w nodze łamie…

– Zawsze ojca łamie, jak się ojciec chce od czegoś nieprzyjemnego wykręcić. Chodźmy, jakieś zwierzę mogło się w coś zaplątać!

Sześćdziesięciosiedmioletni Jesper nie miał innego wyjścia, jak zebrać się na odwagę i zapalić latarkę. Na wszelki wypadek położył nad drzwiami kawałek żelaza, do ręki wziął nóż, a nad latarką zrobił znak krzyża.

Tak zabezpieczeni wyszli.

Wieczór był cichy, w powietrzu czuło się śnieg, ale nie o śniegu teraz myśleli. Zbocze nad urwiskiem czerniało na tle nieba. Świat pogrążony był w ciszy. Daleko w dole jaśniały żółtym blaskiem światełka dworu w Grastensholm.

– Nie, ja nic nie słyszę – oświadczył Jesper głośno, by odstraszyć ewentualnego ducha.

– Co, tato. Nie gadajcie, posłuchajmy!

Panował chłód. Jesper, który zdążył już zdjąć z siebie kilka ze swoich ośmiu warstw ubrania, drżał. Głośnym sapaniem zakłócał ciszę.

– To może być… w gęstych zaroślach.

– Cicho! – powtórzył Lars. – Czy ojciec nie słyszał? Akurat kiedy ojciec otworzył usta.

Serce Jespera załomotało. Latarka trzęsła mu się w ręce.

Od urwiska dochodził jakiś głos.

– To nie żaden żbik – szepnął Jesper pobladły na twarzy.

Czekali przez chwilę. Lars także najchętniej uciekłby do domu i zamknął za sobą drzwi na siedem spustów, ale zebrał całą odwagę i stał w miejscu. Ogromnie mu zależało, żeby jego żona, którą bardzo kochał, mogła być z niego dumna.

Zawołał w stronę urwiska:

– W imię Jezusa Chrystusa, jeśli życzysz nam źle, to wróć skąd przyszedłeś!

– Nieźle powiedziane, Lars – mruknął Jesper.

– W imię Jezusa, wracaj do piekieł!

A wtedy od urwiska odpowiedział im ktoś z wielkim trudem:

– W imię Jezusa Chrystusa, nie chcę wam zrobić nic złego. Pomóżcie mi, na Boga!

Ojciec i syn spojrzeli na siebie w świetle latarki.

– To przecież człowiek! – wykrzyknął Lars. – Chodźmy, ojcze!

Wciąż jeszcze spłoszony, lecz chętny do pomocy Jesper podążył za synem.

– Poczekaj, chłopcze, nic nie widzę w tych ciemnościach!

Pochylili się nad krawędzią urwiska.

– Ho, ho! – krzyknął Lars i czekał.

– Tutaj – odezwał się głos całkiem blisko nich w gęstych zaroślach.

Zbliżali się ostrożnie, wysoko podnosząc latarkę.

– O Jezu, chłopcze, tu ktoś leży! Chodź no, podniesiemy go!

– Ostrożnie – jęknął człowiek. – Jestem ciężko ranny.

– O, jak on pięknie mówi – rzekł Jesper zdumiony.

– Gdzie was boli najbardziej, panie?

– Wszędzie – wyszeptał ranny. – Ale najbardziej głowa. Chyba mocno ją sobie potłukłem.

Lars podbiegł parę kroków w stronę domu.

– Marit! – wołał podniecony. – Marit!

Drzwi chaty otworzyły się i w strumieniu światła ukazała się żona.

– Znaleźliśmy tu jakiegoś człowieka. Chodź nam pomóc!

– Jest ranny?

– To straszne, jak bardzo! Pospiesz się!

Drzwi zostały zamknięte i po chwili Marit znalazła się nad urwiskiem.

– Elisa jeszcze nie śpi, nie mogę tu długo zostać – powiedziała cicho. – Ale co się stało?

Gdy tylko zobaczyła rannego, natychmiast przystąpiła do działania. To, z czym niezdarni mężczyźni długo nie mogli sobie poradzić, ona załatwiła natychmiast. Kazała Larsowi sprowadzić sanie i wkrótce ranny znalazł się pod dachem, ostrożnie transportowany wspólnymi siłami przez całą trójkę. Położyli go w tym łóżku, w którym najpierw Klaus i Rosa przeżywali swoje radosne chwile, w którym urodził się Jesper i gdzie wprowadzał swoją narzeczoną w błogosławieństwa i trudy małżeńskiego życia, gdzie Lars się urodził i brał w posiadanie Marit. I gdzie przed rokiem przyszła na świat Elisa. Rodzinne dzieje…

– Co z nim? – dopytywał się Jesper, niewymownie podniecony tym, co się działo w jego małym domku.

– Okropnie poturbowany – odparła Marit. – Na prawdę nie wiem, od czego zacząć.

– Wygląda przyjemnie – stwierdził Lars, a miał na myśli to, że chory pochodzi z wyższych warstw. – Choć taki sponiewierany. Ciekawe, skąd on się wziął?

Nieznajomy otworzył oczy. Próbował coś powiedzieć.

– Tak? – zapytała Marit, pochylając się nad nim.

Wargi rannego wyszeptały jakieś słowo.

– Jeszcze raz – poprosiła.

Spróbował znowu.

Marit drgnęła.

– Panie Jezu, zdaje mi się, że on mówi: Villemo!

Chory skinął głową.

– Villemo? Pan wie, gdzie jest panienka Villemo?

Chory znowu potwierdził i dał znak, że trzeba się spieszyć.

Marit ożywiła się.

– Lars, weź konia i pędź jak najszybciej do Grastensholm, przywieź tu pana Mattiasa. Z tymi ranami sami sobie nie poradzimy. I pana Kaleba. I młodego Niklasa też, on ma błogosławione dłonie. Spiesz się!

Lars biegał tam i z powrotem.

– Od kogo mam zacząć?

– Od najbliższych. Jedź do wszystkich po kolei!

– Ale jest tak piekielnie ciemno. Pomyśl, jeżeli koń…

– Pomyśl i pomyśl! Ruszaj i nie gadaj głupstw!

Nikt nie miał czasu dla Elisy, która, uczepiona oparcia łóżka, wielkimi oczyma wpatrywała się w przybysza ułożonego na posłaniu mamy i ojca.

Pod osłoną nocy grupa jeźdźców przybyła do małej zagrody w lesie. Kiedy wszyscy weszli do środka, w izbie zrobiło się ciasno.

Zbliżyli się do łóżka. Nieznajomy był przytomny, Marit dała mu ciepłego picia i parę kęsów jedzenia. Ale niewiele mógł przełknąć.

– Ależ… – wykrzyknął Niklas, lecz zakrył usta dłonią. – Ja go już widziałem!

– Znasz go? – dopytywał się Mattias.

– Tak. Ale… Romerike? Gdzie…? Tak, spotkaliśmy się w górskim szałasie. A najpierw w lesie… On się nazywa…

– Nie pamiętasz?

– On był przywódcą powstania! Szlachcic. Skaktavl!

Niklas pochylił się nad chorym.

– Pamięta mnie pan?

Tamten potwierdził skinieniem głowy.

– Pan ma… cudowne ręce, prawda?

Potem zamknął oczy i leżał jak nieżywy.

Wszyscy byli już w łóżkach, kiedy Lars wpadł konno na dziedziniec Lipowej Alei. Długo dobijał się do drzwi, lecz gdy tylko usłyszeli, o co chodzi, natychmiast wszyscy zaczęli wstawać. Niklas popędził do Grastensholm, a Lars do Elistrand, żeby było szybciej. Kto żyw ze wszystkich trzech dworów chciał czym prędzej ruszać do leśnej zagrody, nawet chora Gabriella i wszyscy protegowani Villemo z Tobronn.

Mattias jednak protestował. Dom Larsa był niewielki, musieliby zostać na dworze, a panował nocny chłód. Pojechali we trzech: ojciec Villemo, Kaleb, doktor Mattias i Niklas o uzdrawiają rękach. Ostatecznie zdecydowali się zabrać jeszcze Eli, którą rodzina komomika tak kochała i która była przecież przybraną siostrą Villemo, choć nie dorastały razem. Kaleb i Gabriella wzięli do siebie pozbawioną rodziny Eli ponieważ sądzili, że własnych dzieci mieć nie będą i ponieważ szczerze ją kochali. Gdy Eli dorosła i wyszła za mąż za Andreasa, w odstępie niecałego roku ona i Gabriella urodziły dzieci – Niklasa i Villemo. Między przyrodnimi siostrami było osiemnaście lat różnicy. Villemo jednak od pierwszych lat odczuwała łączącą je więź i często odwiedzała dorosłą siostrę, by porozmawiać z łagodną, czułą i wrażliwą Eli. Eli przeżyła zniknięcie Villemo boleśniej niż inni członkowie rodziny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zemsta»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zemsta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Zemsta»

Обсуждение, отзывы о книге «Zemsta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x