Margit Sandemo - Zemsta
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zemsta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zemsta
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zemsta: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zemsta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zemsta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zemsta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Skaktavl próbował ją pocieszać, lecz niewiele mógł poradzić. W końcu upadła na ziemię i szlochając rozpaczliwie przywarła do niego, szukając ratunku.
– Czy nie możemy się stąd wydostać? – łkała. – Czy nie ma żadnej, ale to żadnej możliwości ucieczki, zanim oni wszystkich uśmiercą?
On spoglądał na to biedne, drobne stworzenie w podartej odzieży. Była przeziębiona, miała katar i kaszlała.
– Żadnej. Chyba że przegryziemy te belki. Kopałem w różnych miejscach, szukając jakiegoś przejścia, ale wszystko na próżno. Umocnili każdą najmniejszą szczelinę w ścianach, powbijali pale głęboko w ziemię. Chyba nie my pierwsi zostaliśmy tu zamknięci.
Villemo przyciskała dłonie do ust, by powstrzymać płacz.
– Moi kochani! Wszyscy, których kocham, umierają. Z mojej winy. Nie wytrzymam tego!
Po drugiej stronie ściany właściciel Woller przeżywał chwile radości.
Znalazł odpowiednią metodę na tę upartą dziewczynę. Jej załamanie było bliskie. Tuż, tuż…
Wstawał szary grudniowy dzień. Dominik znajdował się już na terenie parafii Grastensholm. Przyjechał dużo wcześniej, niż planował. Tuż przed świętami, obiecał Villemo. Tymczasem do świąt było jeszcze daleko.
Powinienem najpierw pojechać do Lipowej Alei, do najbliższej rodziny, ale nikt mnie tam jeszcze nie oczekuje, więc nie wezmą mi chyba za złe, jeśli zacznę od Elistrand.
Zeskoczył z konia na dziedzińcu pogrążonym w ciszy.
Dopiero po dłuższej chwili pojawiła się jakaś służąca.
– Pan Dominik! Och, kochany panie Dominiku, teraz pan przyjechał?
– Tak. Państwo w domu?
Kobieta wybuchnęła płaczem.
– Ach, panie Dominiku, to takie okropne! straszne!
Przerażony złapał ją za ręce.
– Villemo? Coś się stało pannie Villemo?
Służąca nie była w stanie mówić od płaczu. Kiwała tylko głową.
– Nie żyje? – krzyknął Dominik.
– Nie wiemy – szlochała. – Zniknęła. A jej wysokość…
– Ciotka Gabriella? Co się stało?
– Pani spadła z konia i… I paliło się we dworze.
– Rzeczywiście, widzę osmalone ściany. A gdzie wuj Kaleb?
W tej chwili drzwi domu otworzyły się i wyszedł Kaleb. Był blady i zmieniony, wyglądał na dwadzieścia lat więcej niż te pięćdziesiąt sześć, które miał.
– Dominik, najdroższy przyjacielu, jak dobrze cię widzieć! Wpadliśmy w jakiś wir tragicznych wydarzeń, pojęcia nie mamy, co robić. Wejdź, proszę, do środka, pospiesz się.
Dominik podziękował służącej i dwoma susami pokonał schody.
– Proszę opowiedzieć – zawołał, nawet się nie rozbierając. – Słyszę, że Villemo znowu zaginęła. I że ciocia Gabriella spadła z konia. Jak ona się czuje?
– Leży na górze. Chodź, pójdziemy do niej, na pewno chciałaby się z tobą przywitać. Gabriella złamała obojczyk, ale Niklas złożył kości. Musi teraz tylko leżeć, dopóki się nie zrosną.
– O, Bogu dzięki – szepnął Dominik idąc za wujem po schodach. Przypomniał sobie, jak szedł tu kiedyś z Villemo, która chciała mu pokazać swój pokój. – Słyszałem też o pożarze…
– No właśnie, nie ma wątpliwości, że ogień podłożył ktoś obcy. Zaczęło się palić w domu, w którym mieszkają upośledzeni. Udało nam się ugasić w porę.
– Nikt nie ucierpiał?
– Na szczęście, nie. To tacy mili, ufni ludzie. Byłaby straszna tragedia. I dla nich, i dla nas.
– A wuj sam? Wujowi nic się nie stało?
– A jakże, mnie też nie ominęło. Poszukiwałem Villemo w parafii Eng, bo podejrzewamy, że tam właśnie się znajduje, i ktoś do mnie strzelał, ale nie trafił. Zdążyłem uciec, gdy ładował broń. Tu w domu wciąż dzieją się jakieś przerażające rzeczy. Brat twojego dziadka, wuj Brand, dostał piękny kawał mięsa w prezencie od kogoś nieznajomego. Na szczęście Eli ma dobry nos. Mięso było zatrute, Dominiku, zatrute!
Zapukali do pokoju Gabrielli i weszli. Dominik witał się z matką Villemo, która bardzo mu przypominała jego własną. Ta sama delikatna uroda, ta sama ciemna karnacja. Ale rysy twarzy miały, oczywiście różne. Charaktery także. Gabriella należała do osób wrażliwych, podatnych na wpływy innych, które łatwo zranić. Anette była neurotyczką, przewrażliwioną, wciąż pełną lęku, czy zachowuje się tak jak należy. Anette była męcząca, Gabriella spokojna. A mimo to Dominik znajdował w nich zdumiewające podobieństwo.
Wyraził ubolewanie z powodu wypadku.
Gabriella trzymała jego rękę w swoich wąskich dłoniach i spoglądała na niego ciepło.
– Och, mną się nie przejmuj. Nic mi nic będzie. tak się boimy o Villemo. Kiedy poprzednim razem zniknęła, przysłała Kalebowi wiadomość, żeby się o nią nie martwić. Tym razem jednak ani widu, ani słychu… Tak się boimy, że ona…
– Villemo żyje – powiedział Dominik spokojnie.
– Co? – zawołali oboje. – Ty coś wiesz? Masz jakieś wiadomości?
– Nie.
– To ta… zdolność Ludzi Lodu ci podpowiada? – zgadywał Kaleb niepewnie.
Dominik uśmiechnął się, lecz natychmiast znowu spoważniał.
– W pewnym sensie tak, ponieważ znowu doznawałem dziwnego uczucia, że muszę się spieszyć. Gnałem tu niczym wiatr. Powinienem przyjechać dopiero za kilka tygodni i Gyldenlove był bardzo zaskoczony, że tak szybko otrzymał odpowiedź od Karola XI. Wprost niewybaczalnie szybko wyrwałem się też z Akershus. Ale głównym powodem, dla którego myślę, że Villemo żyje, są te nieszczęśliwe wypadki, które was spotykają. Proszę mi jednak opowiedzieć o wszystkim po kolei! O wszystkim, także o tym, co się zdarzyło przed zaginięciem Villemo. Nie wiem przecież nic ponadto, co sama mi napisała o tych zamachach na nią.
– Tak, oczywiście, ale usiądź, kochany Dominiku! I zdejmij chociaż pelerynę! Kaleb, powiedz, żeby nam tu podano coś do jedzenia.
Gdy jedli, rodzice Villemo opowiedzieli, co im było wiadomo – od tych pierwszych przepytywań służby, dlaczego Villemo nie wychodzi z domu, aż do ostatniej napaści na Kaleba.
– Czy staraliście się wycisnąć coś z tego wójta? – pytał Dominik.
– Oczywiście, nasz przyjaciel asesor przesłuchiwał go, ale on wciąż powtarza tylko, że uwolnił Villemo na wzgórzach. Sprawdzaliśmy też Woller, ale Villemo tam chyba nie ma. Przy okazji te poszukiwania przyniosły coś ważnego. Pogodziliśmy się mianowicie z ludźmi ze Svartskogen, bardzo nam pomagają. Oni są przekonani, że stoi za tym stary Woller, my zresztą też jesteśmy tego zdania. Asesor jeździł jeszcze później do Woller, ale więcej niż my nie wskórał. Tyle tylko że Svastskogenowie otrzymali prawną ochronę w osobie asesora i przynajmniej mogą poruszać się bezpiecznie po okolicy.
Gabriella zapytała:
– Dlaczego sądzisz, że te późniejsze nieszczęścia świadczą, iż Villemo żyje?
– Ktoś ją więzi i mści się na niej, atakując was, jej najbliższych. Możecie być pewni, że ona o tym wie. Zresztą prawdopodobnie opowiadają jej znacznie więcej, niż w istocie ma miejsce.
– Ależ to nieludzkie? Dlaczego ktoś miałby się na niej mścić?
– To chyba jasne – westchnął Kaleb. – Ponieważ ona i Eldar Svanskagen zabili Monsa Wollera.
– Wciąż ten Woller – zasępił się Dominik. – Czy otrzymam pozwolenie wujostwa, bym pojechał tam jej szukać?
Ręka Gabrielli zacisnęła się z lękiem na jego dłoni, a Kaleb wzdychał i długo nic nie mówił.
– Choć bardzo byśmy chcieli, musimy odmówić – powiedział w końcu. – Dostępu do dworu Woller strzegą ukryci strzelcy.
Dominik uśmiechnął się.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zemsta»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zemsta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zemsta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.