Margit Sandemo - Zemsta
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zemsta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zemsta
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zemsta: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zemsta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zemsta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zemsta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Widzi mi się, że nietrudno zrozumieć, dlaczego wasza córka została napadnięta, panie – burknął stary. – Spotyka ją ten sam los, co wszystkich naszych zmarłych ze Svartskogen.
– Co chcesz przez to powiedzieć? – szepnął Kaleb pobladłymi wargami.
– Panna Villemo przypieczętowała swój los tego dnia, kiedy poszła za Eldarem na Bagna Wisielca. To łatwo pojąć!
– Chodzi ci o to, że została wciągnięta do buntowniczego sprzysiężenia? Przecież to już dawno przebrzmiała sprawa.
– Nie chodzi o bunt…
– To o co w takim razie? – zawołała Gabriella niecierpliwie.
– Państwo dobrze wiedzą, kto wtedy został zamordowany.
– Jacyś ludzie z Woller? Ale przecież i Villemo, i wasz syn zostali oczyszczeni z zarzutów!
– Nie przez wszystkich.
– Nie przez… Masz na myśli Wollerów?
Komornik ze Svartskogen uniósł głowę.
– Od dawna próbuję to powiedzieć. Czterej ludzie z Woller wyruszyli do Tobronn równocześnie z powstańcami. Czterema kulami został trafiony mój syn, Eldar to panna Villemo sama mówiła, no nie?
– Tak, rzeczywiście, tak mówiła po powrocie do domu. Lecz Eldar padł w walce przeciwko ludziom wójta – powiedział Kaleb.
Stary prychnął.
– Ach, tak? To dlaczego leżał sam na równinie? Żadnej bitwy w tamtym miejscu nie było. O, nie, Woller jest mściwy, mogę państwa zapewnić teraz, kiedy nareszcie zadaliście sobie tyle trudu, żeby przyjść i posłuchać, co stary biedak ma do powiedzenia. Tyle razy próbowałem wyjaśnić, dlaczego nasi ludzie wciąż giną. Nieszczęśliwe wypadki, mówili państwo. A ja mówiłem: Woller. Tylko że nikt nie chciał mnie słuchać.
– Zaczekaj no – rzekł Mattias, podchodząc bliżej. – Dlaczego. gospodarz z Woller miałby chcieć was wymordować? Tak, przyznaję, że w ostatnim czasie ród wasz stracił wielu dorosłych mężczyzn, ale…
Svartskogen popatrzył na niego spod krzaczastych brwi.
– To zemsta. Krwawa zemsta. I bardzo dobrze wiecie, panie, że to ciągnie się blisko pięćdziesiąt lat.
– Tak, ale dlaczego? Woller kupił wasz rodowy majątek, to wiem, lecz przecież żaden z was nie mógł go utrzymać. Był tak zadłużony, że musiał iść pod młotek.
– On długo na to czekał. Był w zmowie z wójtem. Moja rodzina zawsze wiedziała, że zdobył nasz majątek podstępem. Tak, że mamy… – Stary odwrócił się niechętnie. – No tak, dawaliśmy im niekiedy bobu, drażniliśmy ich od czasu do czasu nożem. Ale to tylko obrona, bo oni wciąż deptali nam po piętach. Chcieli nas stąd całkiem wypędzić. Nie mieli czystych sumień, co pewnie ich jeszcze bardziej zaślepiało.
– Tak – zgodził się Mattias. – To prawda. Ale dlaczego nigdy przedtem o tym nie wspomniałeś?
– Tysiące razy!
– Być może mówiłeś coś do sąsiadów i przyjaciół. Nigdy jednak nie przyszedłeś do Grastensholm i nie powiedziałeś wprost. Natomiast dokuczaliście nam, o tym wiesz. Wasze dzieci wyśmiewały się z naszych, bo, jak mówi Villemo, byliśmy dla was za dobrzy, a wy nie chcecie przyjmować darowizn z łaski. Ale dość o tym! Czy możemy nareszcie zawrzeć pokój? I razem próbować wyjaśnić przyczyny tego zła.
– To Woller, ja o tym wiem.
– Pojedziemy tam natychmiast i porozmawiamy z nim. Czy dasz nam swoje błogosławieństwo?
Svartskogen wstał z uroczystą miną i wyciągnął kościstą, spracowaną rękę. Mattias ujął ją i uśmiechnął się tak, jak tylko on to potrafił. Staremu zaszkliły się oczy.
Woller było dużym majątkiem w parafii sąsiadującej z Grastensholm; w czasach Svartskogenów nie było to zapewne nic szczególnego, lecz obecny gospodarz rozbudował Woller, zagarniając kawałek po kawałku ziemie sąsiadów. Kochany przez ludzi nie był, lecz nikt nie odważyłby się z nim zadrzeć, należał bowiem do osobników niebezpiecznych. Bardzo niebezpiecznych.
Przyjął ich w solidnie, bez gustu urządzonym hallu. Młodzi, którzy nie znali go wcześniej, cofnęli się na jego widok. Był to chłop wielki i ciężki, o grubych rysach i zimnych, bezlitosnych oczach.
– Córka państwa? Ja miałbym wiedzieć, gdzie się podziewa państwa córka? Powinni państwo chyba bardziej ważyć słowa!
Także i tym razem mieli ze sobą Laursena, pomocnika asesora. Przedstawił się Wollerowi i zażądał, by mu umożliwiono przeszukanie dworu.
Oblicze Wollera pociemniało, wyglądał teraz niczym byk gotujący się do ataku.
– Pożałujecie tego! Ale proszę bardzo, szukajcie gdzie tylko chcecie. Nic tu nie ma. Jestem już za stary na uprowadzanie dziewic, moi panowie! A poza tym nie interesują mnie panny tego rodzaju.
Gabriella zapamiętała te słowa. Świadczyły bowiem, że Woller zna Villemo.
Podczas gdy inni szukali, Mattias odbył z właścicielem dworu poważną rozmowę. Ale to tak jakby mówić do ściany.
Ludzie ze Svartskogen? To hołota! Najlepiej byłoby ich wytępić. Ale on sam nie ma, oczywiście, czasu zajmować się takim łajnem jak oni. Nie, Woller jest niewinny jak baranek.
Mattias rozglądał się po hallu ozdobionym głowami zwierząt i innymi trofeami myśliwskimi i myślał swoje.
Spokojnie powiedział:
– Przyrzekłem mojemu komornikowi ze Svartskogen, że gruntownie zbadam sprawę następnym razem, gdy kogoś z jego bliskich znowu spotka nieszczęście. Asesor obiecał nam pomoc.
Głos Mattiasa brzmiał jak zwykle łagodnie, oczy wyrażały ubolewanie, lecz groźby kryjącej się w jego słowach nie można było nie zrozumieć.
Wielki gospodarz Woller nie powiedział nic więcej.
Przeszukujący majątek wrócili z niczym, mimo że zaglądali do wszystkich zabudowań.
Woller nie ukrywał triumfu. Wszyscy to widzieli, cóż jednak mogli zrobić?
W trzy dni później Kaleb i Gabriella musieli uznać smutny fakt: ich córka, Villemo, po raz drugi zniknęła bez śladu.
Z opaską na oczach prowadzono Villemo przez las. Napadu dokonano nagle. Jeśli to był napad…
Na wzgórzach spotkali jakiegoś człowieka o tak długich nogach, że gdy siedział na koniu, stopami niemal dotykał ziemi. Powiedział on wójtowi głośno i wyraźnie, że wszystko jest nieporozumieniem i Villemo powinna zostać zwolniona. Była zdenerwowana tym, co się stało, powstrzymała się jednak od ostrych słów. Rozpoczęła przecież, dzięki Bogu, nowe, lepsze życie.
Ale nie ujechała zbyt daleko w drodze do domu, gdy jacyś ludzie w czarnych kapeluszach rzucili się na jej konia, zatrzymali go, a ją ściągnęli na ziemię. Zawiązali jej oczy, ręce skrępowali na plecach. Protestowała gwałtownie, szarpała się i krzyczała, więc wcisnęli jej do ust jakąś szmatę z szorstkiej wełny, która tak ją drapała w gardle, że Villemo omal się nie udusiła.
Jeden z napastników potwornie śmierdział. Wydzielał z siebie odór brudnych ubrań i nie mytego ciała. Villemo postanowiła zapamiętać ten zapach. Na szczęście to ten drugi – Bogu niech będą za to dzięki – trzymał ją przed sobą na koniu, przerzuciwszy niczym zrolowany dywan przez grzbiet zwierzęcia, a przywiązana była tak mocno, że nie mogła się ruszyć. Jechali przez gęsty las, ostre gałęzie drapały ją i kłuły.
Po jakimś czasie, wciąż zjeżdżając w dół, opuścili nareszcie ten przeklęty las i wjechali na równinę. Ale gdzie byli, nie potrafiła odgadnąć. Wkrótce znowu zaczęli wspinać się pod górę. Długo. I ponownie równina…
Konie zatrzymały się. Villemo zdjęto z końskiego grzbietu i ów cuchnący porywacz przerzucił ją sobie przez ramię. Gdyby zachowała zdolność mowy, poprosiłaby go, żeby się częściej mył.
Weszli do jakiegoś pomieszczenia, świadczyło o tym echo kroków i wyraźna zmiana temperatury. Szli przez długie korytarze lub przestronne pokoje, potem schodami w dół. Otwarto jakieś drzwi…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zemsta»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zemsta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zemsta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.