Margit Sandemo - Wiatr Od Wschodu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Wiatr Od Wschodu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wiatr Od Wschodu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiatr Od Wschodu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kiedy Karol XII postanowił podbić Rosję, nie przypuszczał nawet, jak wielkie nieszczęścia przyniesie jego wyprawa. Vendel Grip z Ludzi Lodu był jednym z wielu nieszczęśników, którzy znaleźli się w rosyjskim obozie jenieckim w głębi Syberii. W końcu Vendel zdołał uciec starą rybacką łódką. Ogromne rzeki niosły go na północ ku tundrze u wybrzeży Morza Karskiego i, co wprost niewiarygodne, do jego dalekich krewniaków z nieznanej gałęzi Ludzi Lodu.

Wiatr Od Wschodu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiatr Od Wschodu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A te stosy kamieni? – zapytał, gdy oddalili się od miejsca składania ofiar.

– Nie widzisz? To przecież groby! Mogiły wielkich myśliwych. Nie możemy grzebać naszych zmarłych z powodu wiecznej zmarzliny. Tu spoczywają tylko niektórzy Nieńcy, najwięksi łowcy, którzy mogą mieć wpływ na powodzenie w polowaniach. Wszystkich innych chowa się w zwykły sposób.

Vendel chwilę się nad tym zastanawiał. Jeśli nie mogą grzebać zmarłych w ziemi, co może oznaczać „zwykły sposób”?

– Kim jesteś, Vendelu?

Pytanie padło tak cicho i nieoczekiwanie, że wyrwany z zamyślenia drgnął.

– Kim jestem? Szwedzkim żołnierzem.

Tę odpowiedź puściła mimo uszu.

– Doskonale rozumiem, że przywiodły cię tu trzy z naszych duchów, ale…

Vendel uznał, że nadszedł czas, by zwracać się do niej wprost. Byli już teraz przyjaciółmi.

– Kiedy mówisz o „naszych duchach”, masz na myśli duchy twojego ludu, prawda? Nie Nieńców?

– Tak, masz rację. Jak już mówiłam, mamy pięć duchów. To duchy ziemi, powietrza i wody przywiodły cię tą długą drogą z twego kraju do mego, byś mógł pojąć moją córkę za żonę. Ale kim jesteś? Skąd twój ród?

– Mój ród? – powtórzył Vendel zdumiony. – Cóż, nosi nazwisko Grip. Ojciec pochodzi z solidnego chłopskiego rodu ze Skanii w Szwecji.

Te nazwy nic jej nie mówiły. Machnęła ręką, jakby odpędzała zbędne informacje, i utkwiła w nim swe wyraziste oczy.

– Nie, o tym nie myśl. Musisz mieć w sobie jeszcze inną krew.

Wreszcie Vendel przypomniał sobie o swym osobliwym pochodzeniu.

– Tak – zaczął z wahaniem. – Moja matka pochodzi z niezwykłego rodu…

– Opowiedz o swojej matce – poprosiła.

– Dobrze, ale to takie skomplikowane. To matka mojej matki, babka Lena, która…

– Mów dalej!

Vendel odwrócił się nagle ku Tun-sij.

– Skąd wiesz, że noszę w sobie złe dziedzictwo?

– Powiedziałeś wczoraj, że z tego powodu nie możesz spłodzić dziecka.

Oczywiście, jakież to proste! A czegóż się spodziewał?

– No dobrze, opowiem ci, jeśli rzeczywiście pragniesz o tym usłyszeć.

– Tak. Przecież masz poślubić naszą córkę…

– Nie powinienem – stanowczo powiedział Vendel. – Ale spróbuję opowiedzieć. Sama będziesz mogła zdecydować, czy zechcesz narażać życie twej córki.

Czekała.

– Nie wiem, od czego zacząć – westchnął Vendel zrezygnowany. – Nad naszym rodem ciąży przekleństwo.

– Nad rodem, z którego wywodzi się twoja matka?

– Tak. Ród ten pochodzi z Norwegii i wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie, ale w każdym pokoleniu przychodzi na świat przynajmniej jedno dziecko dotknięte przekleństwem. Matka zwykle wtedy umiera, bo jeśli dziecko narodzi się poważnie obciążone, jest to potwór. Ale używam chyba zbyt trudnych słów.

– Nie, nie. Może sama źle mówię po rosyjsku, ale rozumiem wszystko. Musisz wiedzieć, że byłam z Irovarem w Workucie.

– Ty?

– Tak. Właśnie przeze mnie nas złapano. Wydarzyło się to w naszym zimowym obozie w tajdze. Nasi wrogowie rzucili na mnie urok.

Pokazała mu nadgarstki, na których widniały takie same straszliwe blizny po kajdanach jak u Irovara.

– Tam złamali moje zdrowie. Choroba legła mi na piersiach i niewiele zostało mi sił. Zdołałam jednak wyprowadzić nas z niewoli.

Patrzyła przed siebie nic nie widzącym wzrokiem, zatopiona we wspomnieniach. W bladej twarzy płonęły czarne oczy.

– Mów dalej – poprosiła po chwili. – Bardzo mnie zainteresowała twoja opowieść. Od jak dawna przekleństwo ciąży nad rodem?

– Powiadają, że od trzynastego wieku. To znaczy od pięciuset lat – wyjaśnił dokładniej. – Żył wtedy zły człowiek, który… Ale to takie niemądre. To tylko legenda.

– Chcę ją usłyszeć.

Wiatr dął głucho między kamieniami na grobach. Usiedli koło bramy na stosie brzozowych pni, z pewnością przywiezionych tu w jakimś specjalnym celu, może do budowy domu. Vendel usiłował zajrzeć do środka jednego z grobowców przez szpary między kamieniami, chcąc dojrzeć zmarłego, ale to mu się nie udało.

Tun-sij nie mówiła płynnie po rosyjsku, długo szukała słów, a kiedy je znalazła, były albo niewłaściwe, albo też tak uproszczone, że Vendel najczęściej musiał domyślać się ich znaczenia.

Ciągnął dalej opowieść.

– Mniej więcej dwieście lat temu żył jeden z moich przodków, noszący takie samo imię jak ów zły. I on zdołał nieco złagodzić przekleństwo. Dlatego nazwano go Dobrym.

– Zbyt wiele pomijasz w swej opowieści. Chcę usłyszeć o złym!

– Uff – westchnął Vendel. – Muszę więc zacząć wszystko od początku.

– Tak powinieneś uczynić.

Chociaż siedziała nieruchomo, skulona, z rękami wsuniętymi w rękawy futra, wyczuwał płynące od niej napięcie. Silną koncentrację.

– Mówią, że Ludzie Lodu, tak zwie się ów dziwny ród, a krewniacy matki mej matki nadal się tak nazywają, więc mówią, że Ludzie Lodu przybyli ze wschodu.

– Skąd to wiadomo?

– Cóż, tak głosi opowieść. I dwie kobiety, potomkinie tego Dobrego, obdarzone nadnaturalnymi zdolnościami, miały wizje, podczas których ukazali się im przodkowie opuszczający krainę zimna i lodu. Wygnani z rodzinnego kraju, wędrowali na zachód, aż w końcu kilkoro z nich znalazło się w Norwegii. Norwegia to kraj sąsiadujący z moją Szwecją.

W obozie zaczęło popiskiwać kilka szczeniąt. Vendel usłyszał krótkie, gniewne szczeknięcie suki i małe umilkły. Od strony stad reniferów przez cały czas dochodziły ciche odgłosy wydobywające się z ich gardeł i stukot kopyt, gdy stado się przemieszczało.

– Jak już wspomniałem, pięćset lat temu jeden z Ludzi Lodu wyruszył w góry w Norwegii. To był niedobry człowiek, a stał się jeszcze gorszy, bowiem w górskim pustkowiu zetknął się z Szatanem.

– Kto to jest?

– Zła istota naszej religii.

– Aha! Ktoś taki, jak Nga w wierze Nieńców. Jest synem Numa i jest bardzo zły.

– Tak. Można właściwie powiedzieć, że Szatan był synem naszego Boga, ale został strącony z jego tronu i wpadł w przepaść. Są więc pewne podobieństwa. A w twojej religii, Tun-sij? Jak zwie się bóstwo zła?

– Nie mamy żadnego złego boga. Jest tylko Shama, duch kamienia a jednocześnie śmierci. Ale on nie jest duchem zła. Raczej duchem straconej nadziei.

Vendel pokiwał głową.

– To także niszcząca siła. W każdym razie to Tengel Zły zawarł pakt z Szatanem, z samym złem, by osiągnąć korzyści.

Tu-sij uniosła głowę.

– Nazywał się Tengel?

– Tak. Nie jest jasne, w jaki sposób nawiązał kontakt z Księciem Ciemności, ale legenda mówi, że doskonale znał się na czarach. Zebrał zioła i inne niezbędne środki do kociołka i uwarzył z nich wywar, który wypił. W ten sposób zmusił Szatana, by mu się objawił. Musiał jednak obiecać, że przynajmniej jeden potomek w każdym pokoleniu będzie przeklęty i wstąpi na służbę zła. I tak jest aż do tej pory. Sprzedał więc swe dzieci i ich potomków, by jemu było dobrze.

– Ach, tak – cicho rzekła Tun-sij. – A więc tak to było!

– Opowieść głosi, że później zakopał kociołek. Dopóki ktoś nie odnajdzie garnka i nie odkopie go, na rodzie ciążyć będzie przekleństwo.

– Nie – szepnęła Tun-sij, powoli kręcąc głową. – Wydaje mi się, że czegoś brakuje w twej historii.

– Dlaczego tak uważasz?

– Nie brzmi tak, jak powinna. Więcej nie mogę powiedzieć.

Vendel odczekał chwilę, ale ponieważ kobieta wciąż milczała, mówił dalej:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wiatr Od Wschodu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiatr Od Wschodu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Wiatr Od Wschodu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wiatr Od Wschodu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x