Margit Sandemo - Wiatr Od Wschodu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Wiatr Od Wschodu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wiatr Od Wschodu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiatr Od Wschodu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kiedy Karol XII postanowił podbić Rosję, nie przypuszczał nawet, jak wielkie nieszczęścia przyniesie jego wyprawa. Vendel Grip z Ludzi Lodu był jednym z wielu nieszczęśników, którzy znaleźli się w rosyjskim obozie jenieckim w głębi Syberii. W końcu Vendel zdołał uciec starą rybacką łódką. Ogromne rzeki niosły go na północ ku tundrze u wybrzeży Morza Karskiego i, co wprost niewiarygodne, do jego dalekich krewniaków z nieznanej gałęzi Ludzi Lodu.

Wiatr Od Wschodu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiatr Od Wschodu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Szukanie go jest nie do pomyślenia, nie wydostanę się nawet z miasta. Jeśli nie wytropią go psy, to w jaki sposób ja mógłbym go znaleźć?

Jego matka, której solennie przyrzekłem dbać i pilnować syna… Niedużego trzynastolatka o rozpromienionych szczęściem oczach. Tak się cieszył, kiedy wyruszył wraz ze mną…

Nie, nie mogę o tym myśleć!

Nagle jego gniew zwrócił się przeciwko Marii. Czyż nie mogła po prostu przyjąć ofiarowanej sobie sakiewki? Dlaczego za wszelką cenę pragnęła ją zwrócić i jeszcze bardziej zranić chłopca?

Zarzut był jednak niesłuszny. Maria była tak samo młoda i dziecinna jak Vendel. Nie potrafiła wybrnąć z trudnej sytuacji. To on, Corfitz, powinien wykazać się dojrzałością

I właśnie on zniszczył wszystko, tak jak gniecie się papier, na którym namalowano delikatną akwarelę.

A wystarczyło przyjść do Vendela, życzliwie i spokojnie wyjaśnić mu, jak się sprawy mają, zapewnić o nadal trwającej przyjaźni jego własnej i Marii. Mogliby wtedy obrócić całą sprawę w żart, nie raniąc się wzajemnie. Choć z pewnością zabolałoby to chłopaka… Zwykle tak bywa, gdy miłość legnie w gruzach. To normalne, ale jego, Corfitza, obowiązkiem byłoby wówczas ukoić ból chłopca.

A on zadał mu cios, który nawet dojrzałego mężczyznę mógł popchnąć do nie przemyślanych działań.

Corfitz Beck uniósł głowę i spojrzał w jasne wieczorne niebo zawieszone nad bezkresną syberyjską równiną.

– Boże – szepnął. – Święty Ojcze, nie opuszczaj chłopca! Pozwól, bym kiedyś mógł błagać go o wybaczenie!

Trzeciego dnia podróży rzeką Vendel napotkał wiele łodzi dużych i małych. Nikt jednak nie zdawał się żywić wobec niego jakichkolwiek podejrzeń. Ludzie nastawieni byli przyjaźnie, pozdrawiali go wesoło, tak jak wita się dobrego kompana. Bezustannie coś do niego wołali. Vendel na ogół nie rozumiał z tego ani słowa, ale zawsze starał się odpowiadać równie beztrosko.

Coraz gęściej pojawiały się osady. Większość z nich rozłożyła się na wschodnim brzegu, nimi nie był więc zainteresowany. I nie miał też ochoty schodzić na ląd, w łódce czuł się najlepiej, choć teraz często musiał wylewać z niej wodę.

Słysząc rosyjski język dochodzący z przepływającej w pobliżu łodzi, zapytał, czy wkrótce dotrze do Samarowej. Pokiwali głowami twierdząco i powiedzieli; „tak, niedługo”, lecz niestety nie uzyskał żadnych bardziej precyzyjnych informacji.

Vendel liczył, że z Samarowej jest jakaś droga prowadząca na zachód przez Ural. Przekonany był, że należy trzymać się szlaków. Żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie zapuściłby się samotny i nie uzbrojony w tajgę, w której w ciągu paru godzin można się całkiem zgubić.

Na ile mógł, starał się oszczędzać jedzenie. Nie wiedział, kiedy będzie miał możliwość uzupełnienia zapasów. Droga zdawała się nie mieć końca. By zaspokoić najgorszy głód, pił wodę z Irtyszu.

Choć słońce paliło, czuł, że w cieniu zrobiło się o wiele chłodniej. Bez wątpienia kierował się na północ. Noc z pewnością będzie zimna.

Błogosławione skóry! Jak dobrze, że zabrał je ze sobą.

Późnym wieczorem zorientował się, że dopływa do większej miejscowości. Na wodzie coraz więcej było rybaków i zastawionych wzdłuż brzegów sieci, wśród drzew coraz gęściej stały stożkowate domostwa Wogułów.

Najpierw ujrzał kościelną wieżę, a później daleko, daleko przed sobą miasto – Samarową.

Z piersi wyrwało mu się westchnienie zawodu. Samarowa leżała na wschodnim brzegu, a żadnego mostu nie było.

No cóż, na zachodnim brzegu rzeki także musiały być jakieś osiedla, nawet jeśli widok na nie przesłaniał mu gęsty las.

Ale według tego, co zapamiętał, żeglowny Irtysz kończył się właśnie tutaj. Wszystko jedno więc, jak będzie, i tak musi rozstać się z łodzią.

Zrezygnował z wygodnej pozycji, jaką zajmował przez większość czasu. Przeważnie siedział ze stopami zwieszonymi po obu stronach dziobu, by móc odpychać się nogami od wysepek, mielizn i przedmiotów dryfujących z prądem. Usiadł do wioseł, gotów sterować ku zachodniemu brzegowi.

Cóż właściwie wiedział o Samarowej? Niewiele, musiał przyznać. Wiedział, że miasto ciągnie się wzdłuż rzeki, jest punktem zbornym Wogułów i blisko spokrewnionych z nimi Ostiaków. Ochrzczone zostało przez Tatarów, którzy kiedyś podbili je i utrzymali, dopóki nie pojawili się Rosjanie. Vendel pamiętał, że władze nie są zadowolone z nazwy miasta i mają zamiar ją zmienić, ale na razie nie znaleziono jeszcze odpowiedniejszego miana.

Ostiacy także byli koczownikami i przybywali do Samarowej, by handlować skórami. Zarówno oni, jak i Wogułowie mówili językami z grupy ugrofińskiej, mogli się więc jakoś porozumieć. Ostiacy zamieszkiwali tajgę na wschodzie, Wogułowie na zachodzie.

Ostiakom przewodzili wodzowie, każdy klan miał swój totem; były to osobliwe pale z poprzecznymi belkami na górze, z których zwisały relikwie i trofea.

Nic więcej Vendel nie wiedział. Ale to i tak było sporo jak na Szweda mieszkającego w Tobolsku. Vendel miał umysł chłonny i dociekliwy, co sprawiło, że zdobył ogólną orientację na temat życia i obyczajów tubylców. Zaznajomił się także z kilkoma mówiącymi po rosyjsku wogulskimi myśliwymi, którzy przebywali w Tobolsku, zanim nie zesłano ich gdzieś dalej. Dokąd i dlaczego, nie wiedział.

Skąd ta nagła pustka wokół niego? Nic nie rozumiejąc, Vendel rozejrzał się dokoła. Wzdłuż wschodniego brzegu powoli sunął statek z żaglami. Odniósł wrażenie, że ciągnięty z brzegu porusza się pod prąd. Tam gdzie nurt był silniejszy, na wodzie ani śladu małych łodzi rybackich…

Dlaczego tak nagle zniknęły?

Mocował się z wiosłami, chcąc dotrzeć do zachodniego brzegu, ale w wodzie coś stawiało zaciekły opór. Wysiłki okazały się bezowocne; łódź i tak trzymała się samego środka koryta rzeki, coraz szybciej przesuwając się w kierunku rosnącego w oczach miasta.

I nagle od dołu eksplodowała jakaś potężna siła. Szarpnęła łódeczką, popychając ją naprzód w zawrotnym tempie. Przerażony Vendel usiłował ją powstrzymać, czuł jednak żelazny uchwyt ogromnej dłoni, która trzymała dno łodzi i popychała ją do przodu. Drewniana łupina pędziła jakby wsysana w ogromną gardziel i choć Vendel z całych sił starał się ją powstrzymać, na nic się to nie zdało.

Irtysz jest żeglowny do Samarowej…

Wodospad, tutaj? To niemożliwe, pomyślał, kiedy łódź odwróciła się bokiem, a potem dziobem w stronę brzegu. Udało mu się wreszcie ustawić ją we właściwym kierunku i wówczas szybko zerknął przez ramię.

Przecież tutaj okolica jest płaska jak naleśnik!

I wtedy zobaczył.

Woda, ogromna, szeroka niczym morze, łączyła się od wschodu z Irtyszem. Była to największa rzeka, jaką Vendel kiedykolwiek widział, a widział niemało po drodze z Prus Zachodnich na Syberię.

Przyglądał się okolicy z rosnącym przerażeniem, podczas gdy jego łódeczka, tańcząc po powierzchni niby skorupka orzecha, pożegnała Irtysz i wypłynęła na wody majestatycznego olbrzyma, nieubłaganie kierując się ku północy.

A więc to tak, Irtysz kończył swój bieg koło Sarnarowej. Ale jak nazywa się rzeka, z którą się zlewał?

Tego Vendel nie wiedział. Nie zdawał sobie sprawy, że znalazł się na wodach jednej z największych rzek świata, Obu, która wypływa z gór Ałtaj i po drodze przez Syberię zbiera w sobie wody wielu innych rzek, a największą z nich jest właśnie Irtysz. Można sobie wyobrazić, jak wielki jest Ob, jeśli Irtysz wydaje się przy nim ledwie strumykiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wiatr Od Wschodu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiatr Od Wschodu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Wiatr Od Wschodu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wiatr Od Wschodu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x