Margit Sandemo - Kwiat Wisielców

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Kwiat Wisielców» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kwiat Wisielców: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kwiat Wisielców»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Troje potomków Ludzi Lodu wyrusza w daleką podróż na północ, do starej Lodowej Doliny. Jedzie tam młody Dan Lind w towarzystwie "dotkniętych" krewnych: Ingrid Lind i Ulvhedina Paladina. Oboje oni obdarzeni są ponad naturalnymi zdolnościami. Wyprawa Dana ma charakter naukowy, dwoje pozostałych natomiast pragnie zdobyć korzeń obdarzonej wielką siłą magicznej rośliny, który – jak sądzą – tam się właśnie znajduje: korzeń alrauny, zwany także kwiatem wisielców, bo krążą legendy, że wyrasta ona pod szubienicami.

Kwiat Wisielców — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kwiat Wisielców», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dan skinął głową.

– Tak jak my lubimy wielu z naszych krewnych dotkniętych dziedzictwem.

– Otóż to. Chociaż Tun-sij nie była w ścisłym znaczeniu dotknięta… Ale na czarach się znała! Tak, a poza tym powiedziała coś jeszcze, Danielu. Powiedziała mianowicie, że to wcale nie czarodziejskie zioła były w tym kociołku, ale coś całkiem innego. I że to wcale nie Tengel pilnuje kociołka, to tylko jego duch się tam ukazuje.

– Tak chyba jest – potwierdził Dan. – Ulvhedin powiedział, że Tengel Zły znajduje się w jakimś innym miejscu na ziemi i stamtąd, dzięki sile woli i koncentracji myśli, może się ukazywać w Dolinie Ludzi Lodu, jeśli sądzi, że jego tajemnica jest zagrożona.

– Tun-sij mówiła to samo! – zawołał Vendel ożywiony. – Ona powiada, że Tengel Zły trwa w jakimś zamroczeniu, ale nikt nie wie gdzie.

– Czy można sądzić, że gdzieś na południe od Salzburga? – zapytał Daniel.

– To brzmi prawdopodobnie – uznali jego ojciec i wuj.

– Ona mówiła także, że w Taran-gai żyje teraz chłopiec dotknięty dziedzictwem, prawda? – dopytywał się Daniel. – Z mojego pokolenia. Może kilka lat ode mnie starszy?

– Myślę, że tak – odparł Vendel łagodnie. – Ile ty dokładnie masz lat, Danielu?

– Trzynaście.

Smutek odmalował się na twarzy Vendela, ale po chwili jego rysy wypogodziły się ponownie.

– Moje dziecko powinno mieć teraz czternaście lat. O rok więcej niż ty.

– To chłopiec czy dziewczynka? – zapytał Daniel.

– Skąd miałbym to wiedzieć?

Dan przerwał smutny nastrój.

– Wracając do tego, co mówiła szamanka, to można sądzić, że Tengel Zły, czy Tan-ghil, jak tam go nazywają, spłodził dziecko z jedną z mieszkanek Taran-gai. Miał wtedy zaledwie piętnaście lat. Strasznie młody, trzeba powiedzieć! I również ten syn przyniósł ze sobą na świat dziedzictwo zła, ale nie w tak wyraźnym stopniu, jak to bywa u nas, bo prawdopodobnie Tengel Zły po osiedleniu się w Norwegii, w Dolinie Ludzi Lodu, nigdy więcej o nim nie myślał. Czy tak mogło być, Vendelu?

– Owszem, to brzmi prawdopodobnie. Ale szamanka uważała, że ten jego potworny postępek, czyli zaprzedanie potomków Shamie, musiał się dokonać już w Taran-gai. A zatem w Taran-gai należałoby szukać początków przekleństwa i tylko tam można próbować je przerwać.

– Ale kociołek, czy co to jest, musimy także spróbować odnaleźć? To coś, co zostało ukryte w Dolinie Ludzi Lodu.

– Tak. Szamanka podkreślała to z naciskiem. Musimy uczynić wszystko, żeby to unieszkodliwić.

– Ulvhedin jednak był tak odurzony napojem, że nie wie nawet, gdzie widział Tengela Złego.

Daniel siedział przez dłuższy czas bez słowa. Potem rzekł:

– Szamanka powiedziała, że Ludzie Lodu dotknęli źródeł życia, prawda?

– Tak, użyła dokładnie takich słów.

Patrzyli na chłopca, który zastanawiał się nad czymś w skupieniu.

– W takim razie domyślam się, co się mogło stać – powiedział w końcu.

Po twarzy jego ojca przemknął uśmiech.

– Wszyscy mamy jakieś swoje teorie. Wiesz, Vendelu, od dawna nie opuszcza mnie myśl, żeby tam pojechać.

Vendel cały się rozjaśnił nagłą nadzieją, którą natychmiast zgasił rozsądek.

– Nie możesz tego zrobić. Tam nikt nie dojdzie.

Dan uśmiechnął się.

– Wiesz, ja jestem przyrodnikiem, badaczem. Ekspedycję na arktyczne obszary Syberii mógłby zaakceptować nawet rosyjski car.

(Nie, nie wolno mi mieć takiej nadziei – twarz Vendela mówiła wyraźniej niż słowa.)

– W takim razie ja jadę z ojcem – oświadczył Daniel.

– Ty? Trzynastolatek?

– Ojciec nie zamierza chyba wyruszyć jutro rano – odparł chłopiec spokojnie.

– Tak, masz rację. Trzeba wielu lat na przygotowania.

Vendel z trudem wymawiał słowa:

– Odwiedzisz także Jurat-Samojedów? Nieńców, jak sami siebie nazywają?

Dan położył rękę na jego dłoni.

– Przede wszystkim dlatego chciałbym tam pojechać, Vendelu. A w ogóle powody wyprawy są trzy. Po pierwsze, chciałbym pojechać jako przyrodnik. Po drugie, spróbowałbym stwierdzić, czy masz tam potomka, a po trzecie, może udałoby mi się rozwiązać zagadkę Taran-gai, Ludzi Lodu i Tengela Złego. Ale najważniejsze ze wszystkiego jest twoje dziecko.

Vendel drżał, nie zdając sobie z tego sprawy. Dopiero Daniel przywołał go z powrotem do rzeczywistości.

– Ale jeśli mamy się tam wybrać, to nic nie zdziałamy bez znajomości języka. Rosyjskiego mógłbym się nauczyć w Uppsali, ale pozostałe języki… bo to są dwa różne, prawda?

– Tak, ale Samojedzi i Taran-gaiczycy rozumieją się dość dobrze. Wystarczy, że nauczysz się jurackiego, a to możesz zrobić z moją pomocą.

– Zaraz, zaraz, czy to nie ma być moja wyprawa? – zawołał Dan, który poczuł się zlekceważony.

Tamci nie słuchali go jednak. Z ożywieniem dyskutowali, jak zorganizować wspólną naukę.

Dan przyglądał im się na wpół obrażony, na wpół rozbawiony. W końcu dał za wygraną i zaczął się przysłuchiwać ich rozmowie. Nie zaszkodzi znać paru słów, gdy człowiek znajdzie się na miejscu.

Zanim przyjechała Ingrid ze swoim sympatycznym mężem, Daniel zdążył się już nauczyć wiele z tego dość prymitywnego języka, dalej miał się uczyć sam ze skryptu, który sporządził dla niego Vendel. Wkrótce Daniel wyobraził sobie, że zna nieźle język. Mój Boże!

Ingrid była przerażona.

– Macie zamiar wysłać tam mojego nieszczęsnego chłopca?

– Nie, oczywiście, że nie, Ingrid – zapewniał Dan pod nieobecność syna, który bawił się na dworze z Orjanem. – Jechać mam ja, ale pozwalamy mu się tym zajmować, bo to zawsze dobrze mieć takie zainteresowania. I w przyszłości w Uppsali może mu się przydać znajomość takiego rzadkiego języka.

– Ale on jest wprost rozgorączkowany! Jest bezapelacyjnie zdecydowany jechać. Im szybciej, tym lepiej.

– Przejdzie mu to. Sama chyba pamiętasz, że w tym wieku wszystko robi się całym sercem i duszą, póki człowieka nie ogarnie nowe zainteresowanie dla innych spraw i nie zapomni o poprzednich.

Ingrid nie była przekonana, ale na razie dała spokój.

– Dan, co to za okropne blizny ma Daniel na plecach? On powiedział, że to ze szkoły.

– Tak, i właśnie dlatego zabrałem go stamtąd. Nauczyciel go skatował, bo stanął w obronie dwóch maltretowanych malców.

– Ale, mój drogi! Czy on nie miał przy sobie alrauny?

– W szkole nie, to niemożliwe. A zresztą on nie wie o alraunie.

– Powinien ją przy sobie mieć. Wszędzie! Wtedy nic takiego nie mogłoby się wydarzyć. Przywiozłeś ją?

– Tak. Będziesz ją mogła zabrać do Norwegii.

Ingrid roześmiała się cicho.

– Dobrze, tylko daj mi ją dyskretnie, bardzo cię proszę! Ernst nic o tym nie wie.

– Ale nazywa cię swoją małą czarownicą?

– On uważa, że wyglądam na czarownicę, choć nie wie, że nią jestem. Próbowałam mu to kiedyś wyjaśnić, ale on się tylko śmiał. To materialista do szpiku kości.

– Nie możesz trochę poczarować, żeby go przekonać?

– Nie, co to, to nie, nie chcę go utracić! On daje mi poczucie bezpieczeństwa, którego potrzebuję, ciekawe rozmowy i dużo ciepła, także w łóżku.

– Kochasz go? – zapytał Dan cicho.

– Na swój sposób – odparła. – Tak jak kocham Daniela i wszystkich, którzy są mi bliscy.

– Domyślam się, że to znaczy bardzo wiele – powiedział Dan. – Bo wiem, że nikt nie jest tak niezłomnie lojalny wobec swoich bliskich jak ty, Ingrid. I podejrzewam, że prawdą jest to, co kiedyś o tobie mówiono, a mianowicie że podobnie jak Sol nie potrafisz kochać mężczyzny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kwiat Wisielców»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kwiat Wisielców» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Kwiat Wisielców»

Обсуждение, отзывы о книге «Kwiat Wisielców» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x