Margit Sandemo - Kwiat Wisielców

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Kwiat Wisielców» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kwiat Wisielców: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kwiat Wisielców»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Troje potomków Ludzi Lodu wyrusza w daleką podróż na północ, do starej Lodowej Doliny. Jedzie tam młody Dan Lind w towarzystwie "dotkniętych" krewnych: Ingrid Lind i Ulvhedina Paladina. Oboje oni obdarzeni są ponad naturalnymi zdolnościami. Wyprawa Dana ma charakter naukowy, dwoje pozostałych natomiast pragnie zdobyć korzeń obdarzonej wielką siłą magicznej rośliny, który – jak sądzą – tam się właśnie znajduje: korzeń alrauny, zwany także kwiatem wisielców, bo krążą legendy, że wyrasta ona pod szubienicami.

Kwiat Wisielców — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kwiat Wisielców», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

ROZDZIAŁ XIII

Mały Daniel bardzo szybko poczuł się w myśliwskim zameczku w Morby jak w domu. Ingrid pisywała do niego co tydzień, a Madeleine nauczyła go czytać i pisać po szwedzku, by mógł odpowiadać na listy matki. Ingrid otrzymywała więc czasami bardzo zabawne karteczki:

Ja dostałem małego kodka i ja mam się uczyć muwi tata mam nadzieję mama zdrowa. Pozdruf dziadka. I Ulvhedina i wszystkich innych. Gorące uściski mamy oddany Daniel.

Wszystko gęsto wykaligrafowane u góry kartki, jak to dzieci zazwyczaj czynią. Radosne na początku, a pod koniec smutne.

Liściki te były dla Ingrid najdroższym skarbem.

Poza tym jednak prowadziła niezmiernie szczęśliwe życie. W dwa lata po wyjeździe Daniela wyszła za mąż za kolegę Dana z Christianii. Był to człowiek niezamożny, ale w posagu Ingrid dostali przecież Grastensholm, z tym tylko zastrzeżeniem, że majątek powinien w przyszłości dziedziczyć Daniel.

Młoda para pojechała z wizytą do Szwecji i trudno opisać radość, jaką ponowne spotkanie dało i matce, i synowi. Ingrid mogła zapewnić, że jest już zupełnie zdrowa, wszelki kaszel dawno ustąpił, ale Alv nie wyzdrowiał, niestety. Nadal dręczyły go bóle w piersiach, miał kłopoty z oddychaniem, Ingrid więc w żadnym razie nie zdecydowałaby się jeszcze zabrać Daniela do Grastensholm. Poza tym chłopiec znakomicie czuł się w Szwecji, zresztą było przecież tak, jak powiedziała Madeleine: odległość pomiędzy Morby i Grastensholm nie jest znowu taka wielka, jeśli ma się do kogo jechać.

Ingrid opowiadała też, że w Elistrand nikt nie choruje, są nadzwyczajnie odporni. Jon i Branja mają małego synka, którego nazwali Ulf. Tristan i jego żona, Marina, także czują się dobrze. Ona jest babką małego Ulfa, on pradziadkiem. Ich sytuacja rodzinna była rzeczywiście bardzo skomplikowana i nawet nie próbowali wyjaśniać jej obcym.

Ingrid, podobnie jak Ulvhedin, starała się trzymać w szachu swoje ponadnaturalne zdolności. Od czasu do czasu jednak, gdy pragnienie, żeby trochę poeksperymentować, stawało się trudne do zniesienia, spotykali się oboje w starej części domu w Lipowej Alei i wydobywali z ukrycia trochę magicznych środków Ludzi Lodu. W żadnym razie nikt nie mógł się o tym dowiedzieć, toteż Ingrid o niczym nie wspomniała w Morby. Ani słowa o lalce, którą oboje zrobili, a która kropka w kropkę podobna była do złośliwej żony komornika, wygadującej paskudne rzeczy o Ingrid, ani o tym, że potem bardzo długo babę okropnie bolały zęby. Ani o napoju, który dawali krowom w Grastensholm i Elistrand, żeby się lepiej doiły. Wszelkie zioła miłosne trzymali jednak w głębokim ukryciu. Byli szczęśliwi i zadowoleni z tego, co los im dał. Ulvhedin z Elisą, a Ingrid z Ernestem, bo tak miał na imię ów młody, o pogodnym usposobieniu uczony.

Czas mijał. Daniel skończył dwanaście lat i zaczął naukę w szkole w Uppsali. Przygotowywał się do studiów uniwersyteckich. Był to chłopiec rozsądny i zdolny, choć może nie tak jak Dan i Ingrid oczekiwali. A także jak oczekiwała tego Villemo, bo nikt nie ubóstwiał chłopca bardziej niż ona, nikt też nie robił tak wiele, by wypaczyć jego charakter. Ale on był na szczęście dużo rozsądniejszy niż jego prababka.

Gabriel Oxenstierna na zamku Morby, z którym rodzina Lindów z Ludzi Lodu była od dawna związana, miał czternaścioro dzieci. Teraz żyło z nich zaledwie pięcioro – cztery córki i syn Goran. Wybrał on karierę wojskową, jako podchorąży uczestniczył w wyprawie przeciw Norwegii i był w 1718 roku pod Fredrikshald, gdzie poległ jego król. Goran Oxenstierna miał odegrać ważną rolę w życiu Dana i Daniela. Na razie jednak nikt jeszcze o tym nie wiedział.

Pewnego zimowego poranka 1730 roku Villemo obudziła się jak zwykle u boku Dominika.

– Aha! – zawołała wesoło. – Wstawaj, ty śpiochu! Dzisiaj obudziłam się wcześniej niż ty!

Nigdy przedtem coś takiego się nie zdarzało, bowiem Dominik, jak większość starszych panów, wstawał bardzo wcześnie.

Villemo poczochrała jego białe włosy.

– Śpiochu, od dawna jest już dzień!

Wtedy spostrzegła, że twarz Dominika jest tak samo biała jak jego włosy. Drżącymi palcami dotknęła skóry męża. Była lodowato zimna.

Broda Villemo zaczęła się trząść.

– Och, nie… Och, nie… – załkała bezradnie. A potem krzyknęła rozpaczliwie: – Tengel! Sigrid! Na pomoc!

Przybiegli natychmiast i zajęli się wszystkim, co należało teraz zrobić, równie ogłuszeni bólem jak ona, ale zdolni mimo wszystko do działania. Przez jakiś czas w pokoju panował kompletny chaos. Wszyscy wchodzili i wychodzili, w końcu jednak Villemo została sama. Siedziała na swojej połowie łóżka z bezradnie opuszczonymi rękami.

– Mieliśmy przecież umrzeć razem – mówiła nieustannie. – Mieliśmy umrzeć razem!

Przez cały dzień wciąż powtarzała te słowa.

Madeleine i Sigrid starały się ją ubrać, przynajmniej w szlafrok i ranne pantofle, i zabrały do salonu. Tam musiały ją zostawić, tyle było zajęć związanych z pogrzebem.

– Dominiku – szeptała Villemo. – Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego nie poczekałeś na mnie? Przecież obiecałeś, że umrzemy razem.

Chyba wymagała za wiele, choć Dominik nie był od niej dużo starszy – miał siedemdziesiąt osiem lat, a ona siedemdziesiąt cztery. Ktoś powiedział przy niej: „Dziadek miał taką śmierć, jakiej tylko można sobie życzyć, babciu” – ale ona kiwała głową, nieobecna duchem. Ktoś inny starał się wmusić w nią trochę jedzenia. Wielokrotnie w ciągu dnia. Villemo chodziła, oczywiście, po domu, czasem coś do kogoś powiedziała – a może zresztą nie, może to tylko oni z nią rozmawiali, ona zaś powtarzała wciąż, że mieli z Dominikiem umrzeć razem, a on, drań, złamał umowę.

Przyszedł pastor i mówił różne piękne słowa, ale ona się tym nie interesowała. Nareszcie wieczorem wszyscy poszli spać.

Dominika już nie było. Zabrali go. Villemo nie chciała się położyć. Jeszcze nie teraz. Domownicy pozwolili jej zostać tam, gdzie była, w głębokim fotelu Dominika, w którym lubił posiedzieć i poczytać przed snem. Drzwi zostawiono otwarte na wypadek, gdyby czegoś potrzebowała.

Wszyscy byli bardzo dobrzy i cierpliwi, ale niczego nie rozumieli. Dominika już nie ma, a ona wciąż żyje.

W domu panowała cisza.

Może Dominik jest w Norwegii? Może jego dusza powędrowała tam, gdzie jest dom Ludzi Lodu? Do parafii Grastensholm?

Do Elistrand, gdzie kiedyś pokazywała mu swój pokój? Gdzie nauczyła się go kochać?

Wokół niej panował chłód. Na dworze księżyc oświetlał topniejący wczesnowiosenny śnieg.

Czy ona wyszła na dwór?

Tak, wyszła. Z tyłu za nią leżał zameczek myśliwski. Nie miała tam już nic do roboty, skoro Dominika nie było.

Powinna pójść do Norwegii. go on na pewno tam jest. Tam na nią czeka. Po prostu musiał pójść przed nią. A ona pójdzie za nim.

Szła po rozmokłym śniegu, bielejącą w mroku drogą, krucha, mała figurka w ciemnym szlafroku. Kiedy się skupiła, mogła sobie przypomnieć, że niedawno przemknęła po kryjomu pod drzwiami Tengela i Sigrid, tak żeby jej nie usłyszeli. Musiała przecież pójść za Dominikiem, czy oni tego nie rozumieją?

Ostrożnie otworzyła drzwi wyjściowe, żeby nie skrzypnęły. Nikt nie mógł jej zobaczyć ani usłyszeć.

Norwegia leży na zachód stąd. Musiała więc kierować się na zachód, tak prosto jak to tylko możliwe. Rozciągały się tam rozległe łąki, równiny Upplandii, dobrze było tędy wędrować. Żadnych posępnych lasów, budzących lęk. Przynajmniej na razie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kwiat Wisielców»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kwiat Wisielców» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Kwiat Wisielców»

Обсуждение, отзывы о книге «Kwiat Wisielców» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x