Margit Sandemo - Ślady Szatana

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ślady Szatana» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ślady Szatana: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ślady Szatana»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jego ślady – odcisk jednej bosej ludzkiej stopy i drugiej, której nie można było rozpoznać – budziły przerażenie. Gnał naprzód niczym sam diabeł i zabijał każdego, kto stanął mu na drodze. Dominik, Villemo i Niklas z rodu Ludzi Lodu zrozumieli, że zostali wybrani, by go powstrzymać. Ale kim jest i jak można unieszkodliwić monstrum, które wydaje się nieśmiertelne…

Ślady Szatana — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ślady Szatana», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na wargach Kaleba pojawił się przelotny uśmiech.

– O nie, z całą pewnością nie wystarczy.

Znów znalazł się w smaganej wiatrem dolinie wysoko w górach Trondelagu. Był wraz z trzema mężczyznami, których nie znał wcześniej: Tarjeiem, Bardem i Bergfinnem. Poznali się dopiero w czasie długiej podróży w pogoni za Kolgrimem. Wspominał podziw, jaki żywił dla Tarjeia, i bezsilny żal, gdy Kolgrim uśmiercił wspaniałego uczonego… Pamiętał rozmowę między nimi i strzępki zdań, niesionych przez wiatr do miejsca, w którym stał.

Powoli powiedział:

– Jedno jest pewne, Tarjei i Kolgrim o czymś wiedzieli. Kolgrim krzyczał do Tarjeia, że ujrzał samego Szatana, a Tarjei odpowiedział, że to niemożliwe. Opis pasował do Tengela Złego.

Andreas zacisnął dłonie na poręczy krzesła.

– Och, nie, Niklasie, nie wolno ci się w to mieszać!

Niklas przerwał ojcu wyrażającym zniecierpliwienie ruchem ręki i dał znak Kalebowi, by mówił dalej.

Mattias wtrącił:

– Niklasie, kiedy będziesz pisał do Villemo, poproś, by wzięli ze sobą księgę Mikaela o Ludziach Lodu. On zapisał tam wszystko.

– Dobrze. I co dalej, wuju Kalebie?

– Cóż mam powiedzieć? – westchnął Kaleb. – To tylko przypuszczenia, ale kiedy powróciliśmy z Doliny Ludzi Lodu do domu, usłyszałem całą historię i mogę chyba twierdzić, iż miejsce, w którym Tengel Zły spotkał Księcia Ciemności, leży w samej Dolinie. Pamiętam także, skąd nadbiegł, ba, przyleciał jak na skrzydłach Kolgrim, krzycząc niby opętany. – Kaleb umilkł i podjął swą opowieść dopiero po dłuższej chwili. – A potem pochowaliśmy Kolgrima w Dolinie. Później dopiero zrozumieliśmy, że razem z nim musieliśmy pogrzebać mandragorę.

Wszyscy zdawali sobie sprawę, czym była mandragora. Klejnot rodowy, znajdujący się w posiadaniu Ludzi Lodu od niepamiętnych czasów. Uważany za najszlachetniejsze ze wszystkich czarodziejskich ziół, jakie mogło znaleźć się w rękach człowieka. W krajach śródziemnomorskich znany był zwłaszcza korzeń tej rośliny, kształtem przypominający człowieka. Stanowił amulet chroniący przed złem, a jednocześnie mógł być wykorzystywany do unicestwiania wrogów, zdobywania bogactwa lub jako ziele miłosne.

Mandragora Ludzi Lodu nigdy jednak nie działała jako opiekuńcza moc, wprost przeciwnie! A teraz spoczywała w ziemi wraz z nieszczęśnikiem Kolgrimem.

Twarz Alva wyrażała niedowierzanie.

– Mandragora? Ona nie może chyba przemienić się w żywego człowieka?

– Nie, oczywiście, że nie – szybko odparł Mattias.

– A Kolgrim? Czy on mógł…?

– Chcesz powiedzieć, że mamy do czynienia z duchem? – zapytał Andreas. – Że… Nie, to okropny pomysł!

Zapadła cisza. Ci, którzy widzieli Kolgrima, zastanawiali się, czy możliwe, by on był Potworem. Wprawdzie miał takie ramiona, oczy także, ale nigdy nie dolegało mu nic w nogę. A zresztą Kolgrim był tylko czternastoletnim chłopakiem, jeszcze dzieckiem właściwie, i wcale nie był wysoki.

– W jaki sposób, na miłość boską, miałby nagle ożyć? – niepewnym głosem przerwał ciszę Mattias.

– Może mandragora posiadała taką moc? – podsunął Alv.

Ta myśl była przerażająca. Chłopak, pogrzebany wraz z czarodziejskim zielem, miałby obudzić się do życia, wyrosnąć na mężczyznę i wrócić do rodzinnej wioski, by się zemścić?

Pierwszy opanował się Andreas.

– Nie, nie wierzę w ducha Kolgrima! To już raczej Tengel Zły!

– Nie – zdecydowanie zaprotestował Kaleb. – Słyszałem, jak rozmawiali o nim Tarjei i Kolgrim. Wynikało z tego wyraźnie, że Tengel Zły był niewielkim, paskudnym stworzeniem o nosie przypominającym ptasi dziób.

Mattias pokiwał głową.

– Podobno Sol w wizji narkotycznej też go takim ujrzała.

– Rozumiem – powiedział Andreas. – Pozostają więc dwie możliwości: albo to sam Szatan, który wyszedł przewietrzyć się na ziemię, albo też…

Nie dokończył zdania. Uczynił to za niego Niklas:

– Albo też mamy do czynienia z inną gałęzią Ludzi Lodu.

Te słowa nie zabrzmiały miło w uszach słuchających. Wszystkich przejął smutek.

– To nie może być! – zawołał Mattias. – Przecież oni wszyscy zginęli! Ale przyszło mi na myśl co innego; inny sposób rozwiązania zagadki. Kalebie, czy nie mówiłeś, że zarówno Tarjei, jak i Kolgrim byli na strychu Grastensholm, zanim wyruszyli do Doliny Lodzi Lodu?

– Tak.

– To na nic – orzekł Niklas. – Większość z nas już tego próbowała. Szukaliśmy, niczego nie znajdując. Kilka pokoleń szukało. A kiedy Villemo poszła na górę z Irmelin, odczuła silny sprzeciw pochodzący z pewnej części strychu. Stwierdziły, że to musiała być Sol, która pragnęła je ostrzec. Prawdopodobnie Villemo przy swoich szczególnych zdolnościach znalazłaby coś, co mogłoby okazać się dla niej niebezpieczne, a miała być w przyszłości potrzebna. Tak sądziły dziewczęta, a ja się z nimi zgadzałem. Jeszcze gorzej by się stało, gdyby poszedł tam Dominik, bo on przecież ma niezwykłą intuicję. A nasze szukanie nie ma sensu. I tak niczego nie znajdziemy.

– Mam ochotę spróbować – orzekł Alv, w którym obudziła się młodzieńcza żądza przygód.

– Na twoim miejscu nie robiłbym tego – ostrzegał dziad Andreas. – Poza tym nie masz żadnych nadprzyrodzonych zdolności. Dzięki Bogu – dodał.

– Tak. Bez względu na to, co znaleźli Kolgrim i Tarjei, kryje się za tym groźna siła. Obaj musieli umrzeć, pamiętaj o tym – stwierdził Kaleb.

– Czy nie zanadto odbiegliśmy od tematu? – zapytał Andreas. – Sądzicie, że ten potwór jest w drodze do nas?

– Nic na to nie wskazuje – odparł Mattias. – Plotka mówiła o Christianii.

Weszła służąca i wszyscy się rozjaśnili. Zawsze tak się działo, gdy widzieli Elisę, córkę Larsa i Marit, z maleńkiej zagrody w lesie. Była wnuczką Jespera i prawnuczką Klausa i Rosy. To właśnie Elisa była z nimi tej nocy, gdy znaleziono poturbowanego szlachcica Skaktavla i uratowano mu życie. Wtedy rozbrykana jednolatka, teraz, dwadzieścia lat później, nadal była radosna jak szczygiełek i niefrasobliwa. Burza jasnych loków okalała wesołą twarzyczkę, w której widziało się tylko błękitne, żywe oczy i ładne białe zęby. Zadarty piegowaty nosek jak ulał pasował do istotki, od której wprost biła ogromna radość życia. Być może nie wyróżniała się ona szczególną inteligencją, ale też nikt o to nie pytał; i tak rozumem przewyższała wszystkich mieszkańców niewielkiej zagrody. Myślała szybko i logicznie, choć w sposób prosty. Wszyscy w Lipowej Alei darzyli ją szczerą sympatią. To ona zajęła się prowadzeniem gospodarstwa po śmierci ukochanej Eli, po której dostała imię.

Zwróciła się do Andreasa:

– Ile osób trzeba liczyć na obiad, panie Andreasie?

– Wszystkich, którzy są tutaj teraz.

Elisa policzyła obecnych i rzekła ze śmiechem w głosie:

– A więc sześć.

– Ależ nie, Eliso, jak ty liczysz? Jest nas tu tylko pięciu – zdziwił się Kaleb.

Dziewczyna roześmiała się, a cały pokój nagle jakby wypełnił się blaskiem słońca.

– Zawsze liczę pana Alva za dwóch, panie Kalebie, bo on tyle zjada.

– Wcale po nim nie widać – uśmiechnął się Andreas, który czuł do wnuka wyraźną słabość. – Ale nakryj jeszcze dla dwóch osób. Słyszałem, że Gabriella i Irmelin wybierały się tutaj.

Kiedy Elisa wyszła, Kaleb zapytał:

– A więc będziemy czekać do czasu, gdy dostaniemy odpowiedź od Villemo i Dominika?

– Naturalnie – odparł Mattias. – I, Niklasie, podkreśl w liście, że wszyscy gorąco pragniemy ich tu zobaczyć jak najprędzej!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ślady Szatana»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ślady Szatana» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ślady Szatana»

Обсуждение, отзывы о книге «Ślady Szatana» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x