Margit Sandemo - Ślady Szatana

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ślady Szatana» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ślady Szatana: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ślady Szatana»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jego ślady – odcisk jednej bosej ludzkiej stopy i drugiej, której nie można było rozpoznać – budziły przerażenie. Gnał naprzód niczym sam diabeł i zabijał każdego, kto stanął mu na drodze. Dominik, Villemo i Niklas z rodu Ludzi Lodu zrozumieli, że zostali wybrani, by go powstrzymać. Ale kim jest i jak można unieszkodliwić monstrum, które wydaje się nieśmiertelne…

Ślady Szatana — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ślady Szatana», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kaleb wyprostował plecy.

– Tak, niepokoimy się. Jest w tej historii coś przerażającego. Ten pijaczyna, którego znaleziono w rowie najwyraźniej nie zdążył dokładnie wszystkiego wyjaśnić, ale według tego, co słyszeliśmy, ta istota była potwornie wielka.

– Człowiek? – szybko zapytał Alv.

– Hm… W każdym razie wydaje się, że miał ludzką postać…

– Tak. Ale nazywają go Szatanem. Czy to był Szatan?

Poczuli się przyparci do muru bezpośrednim pytaniem chłopaka.

– Skąd mamy wiedzieć, jak wygląda Zły? – odparł Kaleb. – A więc słuchaj, chłopcze: mężczyzna ujrzał jakąś postać na tle księżyca, ze zmierzwionymi włosami spływającymi aż na ramiona. Wydawało się, że potwór ubrany był w swego rodzaju zbroję, w żelazne rękawice i pancerz, a na rękach i nogach miał skóry, ale temu pijakowi z trudem przychodziły wyjaśnienia. Poza tym… – urwał Kaleb.

– Co takiego? – dopytywał się Alv.

– Ta… istota miała niezwykle szerokie ramiona, tworzące jakby szpic…

Wszyscy z lękiem pochylili głowy. Dobrze znali ten opis…

Alv milczał przez chwilę, po czym nagle wykrzyknął:

– To chyba mogła być zbroja?

– My też tak przypuszczaliśmy. Ale potem stwór się zbliżył. Mocno utykał, jednak mężczyzna z rowu nie widział jego stóp.

Gdy Kaleb umilkł, Alv znów zadał pytanie:

– A twarz? Czy ten człowiek widział jego twarz, czy jak to nazwać?

– Tak, widział twarz – odpowiedział Kaleb, odetchnąwszy głęboko. – A właściwie widział jego oczy. Musisz wiedzieć, że światło księżyca tak oświetlało potwora, że jego twarz ukryta była w cieniu. Ale mężczyzna powiedział, że jego oczy płonęły jak żółty ogień. Zdawało się, że potwór cały wypełniony jest ogniem, który wydostaje się właśnie przez oczy. I bił od niego straszliwy gniew, gdy pochwycił tego człowieka i wyciągnął go z rowu. Mężczyzna nic więcej już nie pamiętał.

– Nie dostrzegł rysów twarzy?

– No cóż, twierdził, że oczy sprawiały wrażenie skośnych…

Alv posmutniał, wiedząc, że przecież on sam ma takie oczy.

Kaleb powiedział w zamyśleniu:

– Mężczyzna odniósł wrażenie, że ten potwór jakby go… zwietrzył.

– Jak zwierzę?

– Nic w tym chyba dziwnego – sucho powiedział Andreas. – Od tego pijaka w rowie z pewnością na całą okolicę cuchnęło gorzałką. Nie, nie możemy dać się ponosić fantazji. Musimy pamiętać, że to tylko plotka, która mogła się rozrosnąć i zostać przeinaczona.

– No właśnie – zgodził się Mattias. – Nie fantazjujmy, zanim nie zdobędziemy pewniejszych informacji. Czy wiadomo, dokąd ta bestia skierowała się później?

– Powiadają, że chyba ku Christianii.

– No cóż, tam pojmają go żołnierze.

– Wątpię – mruknął Niklas.

Kaleb, który osiągnął już piękny wiek siedemdziesięciu siedmiu lat, ale umysł wciąż miał całkiem jasny, powiedział:

– W każdym razie nie musimy zbyt serio traktować wytworów wyobraźni pijanego człowieka.

– Nie jestem tego taki pewien – zaprotestował Andreas. – Nie podoba mi się to, co mówią, że przybył tu z maleńkiej górskiej doliny na północy…

– Och – westchnął Mattias.

Alv, świadom, że będąc jedyną nadzieją całej rodziny jest bardzo kochany i może pozwolić sobie na wiele wykrzyknął:

– Wielkie nieba! Kim wobec tego jest?

Nikt nie odpowiedział. Dopiero dziad Alva, Andreas odezwał się powoli:

– Sądzę, że nie powinniśmy wciągać w to niebios Alvie. I najlepiej będzie, jak zapomnimy o tych potwornościach.

– Nie – przerwał Niklas. – Nie wezwałem was tutaj tylko po to, by rozprawiać o plotkach. Zwlekałem z przekazaniem wam pewnej wiadomości, ale uważam, że powinniśmy potraktować tę sprawę poważnie.

Wyciągnął z kieszeni zwitek papieru.

– Co tam masz? – zainteresował się Andreas.

– List. Od Villemo.

– Od Villemo? – powtórzył Kaleb. – Dlaczego napisała do ciebie, a nie do nas?

– Dostałem go parę dni temu, ale zrozumiałem dopiero teraz, kiedy dowiedziałem się o przeżyciach tego pijaka.

Po krótkiej chwili Kaleb poprosił:

– Przeczytaj go zatem.

Był pochmurny letni dzień. Siedzieli w starej części Lipowej Alei, przy otwartych drzwiach do hallu, mogli więc widzieć witraż Benedykta i namalowane przez Silje portrety czwórki jej rodzonych i przybranych dzieci. Niklas siedział w taki sposób, że jego wzrok padał na wizerunek Sol. Nie wiedział, jak rozumieć jej szelmowski uśmiech: czy miał dodawać im odwagi, czy też ostrzegał przed niebezpieczeństwem?

Zaczął czytać:

Drogi Niklasie!

Jak Wam się wiedzie na Grastensholm, w Lipowej Alei i na Elistrand? Możecie wierzyć, że wiele o Was myślimy. Twoja nieposkromiona krewniaczka, niżej podpisana, uspokoiła się nieco na Morby i doskonale się z tym czuje, ale jakże często marzy, by znów zobaczyć stare, kochane kąty. Czy to nie straszne, że tak bardzo się postarzeliśmy? I ty, i Irmelin skończyliście już w tym roku czterdziestkę, a mnie czeka to w przyszłym. Dominik ma już całe czterdzieści trzy lata. To właściwie okropne – mam mieć trzydzieści dziewięć lat, ja, która czuję się tak młodo! W głębi duszy jestem równie szalona jak wtedy, gdy miałam lat siedemnaście. No cóż, z każdym razie – prawie. A mój syn Tengel… osiemnastolatek! Nie do wiary! Powinieneś go teraz zobaczyć, jest fascynujący. Bardzo przystojny i ma niezwykłą osobowość. U nas wszyscy mają się dobrze i przesyłają serdeczne pozdrowienia.

Nie o tym jednak miałam pisać. Niklasie, co się u was dzieje? Dominik zupełnie oszalał! Wiem, że on potrafi odczuwać zjawiska na odległość, ma do pewnego stopnia dar jasnowidzenia, i teraz nie może znaleźć spokoju. „Musimy jechać do Norwegii, Villemo – powtarza raz za razem. – Niklas nas potrzebuje!” „Niklas? – pytam wtedy. – Co chcesz przez to powiedzieć?”

A wczoraj Dominik oświadczył: „Sądzę, że godzina wybiła, Villemo. Zaczyna się to, do czego zostaliśmy wybrani. Ty, ja i Niklas. Musimy jechać do Norwegii.”

Napisz więc do nas natychmiast, drogi Niklasie, i opowiedz wszystko. Ja sama uważam, że naprawdę cudownie byłoby nareszcie przystąpić do działania, jakiekolwiek ono miałoby być. My dwoje czekaliśmy na to już od dzieciństwa. A ja, która w widzeniu spotkałam Tengela Dobrego, wiem, że do czegoś jesteśmy potrzebni. Napisz od razu!

Wspaniale byłoby również oderwać się na chwilę od dworskiego życia. To zabrzmi z pewnością jak przechwałka, ale wydaje mi się, że jestem za silna dla tych wszystkich, którzy intrygują i rozpychają się łokciami, by zdobyć większe przywileje…

Niklas podniósł wzrok.

– Pozostała część listu nie ma nic wspólnego ze sprawą. Nie odpisałem jeszcze, nie wiązałem z nami bowiem plotek o potworze zmierzającym na południe, ale według opisu, jaki usłyszeliśmy od pijanego…

Kaleb wstał.

– A teraz jeszcze list ze Szwecji? Dominik nigdy sobie niczego nie wmawia, powinniśmy go usłuchać, skoro ma te swoje wizje czy jak to nazwać. Odpisz natychmiast, Niklasie, i poproś, by przyjechali!

Jednomyślnie przytaknęli.

– Teraz rozumiemy powagę sytuacji – powiedział Andreas. – Ale co się wydarzyło? Kalebie, ty byłeś w Dolinie Ludzi Lodu. Co to może być?

Wszystkie oczy skierowały się na Kaleba. Ten zastanawiał się długo.

– Byłem wtedy jeszcze bardzo młody – zaczął. – I nikt mnie o niczym nie uprzedził. Mogę więc opowiedzieć tylko o tym, co sam widziałem.

– To na pewno wystarczy – stwierdził Alv, ogromnym szacunkiem darzący najstarszego w rodzie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ślady Szatana»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ślady Szatana» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ślady Szatana»

Обсуждение, отзывы о книге «Ślady Szatana» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x