– Tę ranę sama sobie zadałaś. Dlaczego, Gunillo?
Jego głos brzmiał łagodnie i życzliwie. Gunilla odparła jak w transie:
– Pastor nie chciał mnie wysłuchać.
Arv zmarszczył czoło. W tej samej chwili wróciła Ebba z nożyczkami, po które ją wysłał, i Karl niosący koszulę Gunilli.
– Zabiorę dziewczynę do Bergqvara – postanowił Arv. – Tam mam lepsze medykamenty.
– O, doskonale! – Karl zachęcił go uśmiechem. W duchu już się radował. Niech idą sami całą drogę aż do dworu, to najlepsze, co mogło się przytrafić!
Ebba zwróciła się do Arva:
– Doprawdy, świetnie znacie się na opatrywaniu ran, panie Grip! Prawdziwy doktor!
Arv uśmiechnął się.
– Nie za wiele wiem. Ale pochodzę z rodu, który już przed wiekami zgłębił tajniki wiedzy medycznej. Niektórych moich przodków z tego powodu okrzyknięto czarownikami. Albo wiedźmami – dodał.
– Naprawdę?
– Tak bywało dawniej, teraz już się skończyło. Przedtem w każdym pokoleniu rodził się taki ktoś. Ostatnią była pewna dama z Norwegii o imieniu Ingrid. A w następnym pokoleniu przyszła na świat dziewczyna, która położyła temu kres. Miała na imię Shira i była doprawdy niezwykłą istotą. Żyła w pokoleniu poprzedzającym moje, to siostra mego ojca. Poślubiła ostatniego z czarowników, Mara, i ocaliła go. W moim pokoleniu i później, po mnie, nie ma już nikogo obdarzonego niezwykłymi zdolnościami. To było przekleństwo, od którego już nas uwolniono.
Arv opowiadał im dzieje rodu, nie wiedząc nic o losach równego mu wiekiem kuzyna Solvego ani jego syna, Heikego, obydwu dotkniętych przekleństwem.
Ebba i Karl z pewnością byli zdania, że pan pisarz plecie głupstwa, ale w oczach Gunilli Arv dostrzegł błysk zainteresowania.
Karl nalegał, by jak najprędzej wyruszyli w drogę do Bergqvara.
Nie omieszkał przy tym zatrzymać dwóch wieśniaków, by swą obecnością nie zakłócali idylli. Karl bowiem nie miał zamiaru dopuścić do tego, by pogawędki Gunilli z pisarzem zamieniły się w codzienną rutynę.
Arv i Gunilla szli drogą, z początku pogrążeni w milczeniu.
– Chciałabyś z kimś porozmawiać, prawda? – cicho zapytał Arv.
Spłoszona zatrzepotała powiekami, ale zrozumiał, że to, co powiedział, jest prawdą.
– I pastor nie chciał cię wysłuchać?
– Nie, on… – zaczęła Gunilla wzburzona, ale urwała.
– Zaczął mówić o czym innym?
– Tak. Skąd wiedzieliście, panie?
– Księża często tak postępują. Zrozum, oni są tylko ludźmi, a duchowe troski i pytania wiernych mogą być trudne. Kiedy nie zna się odpowiedzi na wszystko, chadza się okrężnymi drogami, by nie utracić prestiżu.
– No, cóż, wtedy nie były to duchowe troski. – Gunilla schyliła głowę, by ukryć uśmiech. – Zawsze bardzo poważałam kościół, ale kiedy po raz pierwszy zwróciłam się osobiście ze sprawą, która była dla mnie bardzo trudna, spotkało mnie rozczarowanie. Co za pogarda dla kobiet!
Podczas chwili milczenia, jakie zapadło, Arv Grip zastanawiał się, jakby tu ośmielić dziewczynę.
– Gunillo – rzekł w końcu przyjaźnie, lecz zdecydowanie. – ja nie jestem pastorem, ale jeśli odczuwasz potrzebę, by o tym pomówić, gotów jestem cię wysłuchać. I może będę mógł się na coś przydać?
– Nie – odparła. – Nie mogę zdradzać sekretów moich rodziców. I tak przyszło mi to z wielkim trudem wobec pastora. A ponieważ skończyło się nieszczęśliwie, nie chcę już więcej próbować.
– Ale co takiego powiedział pastor?
– Stwierdził, że musi na poważnie rozmówić się z matką! – wykrzyknęła spontanicznie. – A przecież to ojciec…
W tym momencie urwała.
– Tak, Gunillo?
Wokół unosił się świeży zapach lasu. Głos Arva brzmiał tak łagodnie, a samotność i bezradność Gunilli była ogromna… Po drugiej stronie pól wyłoniły się zza drzew budynki dworu Bergqvara. Droga prowadząca do dworu wydała się dziewczynie nazbyt krótka. Jak cudownie było iść wolnym krokiem u boku inspektora Gripa! Nie miała ochoty rozmawiać, pragnęła jedynie czuć bliskość życzliwego, dobrego człowieka.
– Czym chcieliście opatrzyć moją ranę, panie Grip? – zapytała cicho.
– Niczym. Zrozumiałem, że prawdziwą ranę nosisz w duszy. Krzywda, jaką sama sobie wyrządziłaś, była jedynie rozpaczliwym błaganiem o pomoc, choć może ty tego nie rozumiałaś. Dlatego chciałem z tobą pomówić. Sam na sam.
Nic na to nie powiedziała.
– Czy ojciec… jest niedobry dla twojej matki? Widziałem, że miała podbite oko.
Gunilla nie odezwała się ani słowem, tylko jeszcze niżej pochyliła głowę.
– Gunillo, pamiętaj, że jestem twoim przyjacielem! Od dawna już jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Czy kiedykolwiek zawiodłem twoje zaufanie?
– Nie – odparła cicho. Uniosła głowę. W głosie jej brzmiała rozpacz. – Nie chcę, by gniewał się na matkę, nie wolno mu, serce mi się wtedy kraje.
– Nie ma prawa krzywdzić kogoś, kto nie uczynił nic złego.
Głos Gunilli drżał.
– Ale matka źle postępuje, tyle że on nic o tym nie wie. Przez to właśnie wszystko jest takie trudne. Tak bardzo chciałabym ochronić matkę, bo ona ma przecież dobre zamiary, tylko nie zawsze mądrze się zachowuje. Ale ja przecież wiem, że ona… ona… Nie, tego naprawdę nie mogę powiedzieć!
Arv rzekł łagodnie:
– Twoja matka nadal jest ogromnie pociągająca.
Miał już na końcu języka: „o ile ktoś gustuje w wyzywających, nieco wulgarnych kobietach”, ale nie chciał ranić Gunilli. Zamiast tego rzekł:
– A Karl zaczyna się już starzeć, sama więc rozumiesz.
– A więc wiecie, że ona… – zaczęła Gunilla przez łzy, ale znów się w porę powstrzymała.
Arv postanowił nie wspominać o tym, że za każdym razem, gdy nadarzyła się ku temu okazja, Ebba próbowała go uwieść. Rzecz jasna bez powodzenia.
– To tylko domysły – uspokoił ją. – Nikt nic takiego nie mówi o twojej matce, przynajmniej ja niczego nie słyszałem. Ale to teraz nieistotne. O wiele ważniejsze jest, czy Karl coś na ten temat wie.
– Jestem pewna, że nie – powiedziała szybko. – Inaczej chyba by ją zabił.
Twarz Arva zastygła na moment, ale już za chwilę podjął, tym razem znacznie ostrzejszym tonem:
– Najistotniejszy w tym wszystkim jest fakt, że rodzice nadużywają twojego zaufania. Narażają cię na uczestniczenie w konflikcie i twoja delikatna, dobra dusza jest jakby rozdarta na kawałki. Pragniesz zachować lojalność, ale oboje postępują tak źle, że nie wiesz, w co masz wierzyć. Czy chcesz, bym z nimi pomówił?
– Nie, och, nie, tego nie wolno wam robić! Nie powinnam była powiedzieć ani słowa na ten temat!
– Nic mi przecież nie powiedziałaś, a więc przestań o tym myśleć. Nie, wina przede wszystkim spada na Karla i z pewnością będę mógł wpłynąć na niego tak, by przestał bić twoją matkę. Nie dowie się przy tym, skąd wiem o jego nikczemnym zachowaniu. Teraz jednak najlepiej będzie, jeśli zawrócisz do domu, Gunillo. Szliśmy tak powoli, że zdążylibyśmy zajść tam i z powrotem przynajmniej pięć razy. Twoi rodzice mogą się o ciebie niepokoić.
Z żalem pożegnała się i podziękowała za wszystko.
Arv uśmiechnął się ze smutkiem.
– Miło się z tobą gawędzi. Ale uważaj na siebie i nie pozwól dorosłym zniszczyć swej pięknej duszy.
Długo stał i patrzył na zwinną sylwetkę dziewczyny, wędrującej z powrotem w stronę lasu.
Biedne dziecko, pomyślał. Jak to możliwe, by dwoje takich rodziców wydało na świat taki owoc? Natura bywa doprawdy przewrotna!
Читать дальше