Ingela zadowoliła się tym wyjaśnieniem.
Heike dopytywał się o Grastensholm.
– Ach, musisz jechać tam jak najprędzej, Heike! Tak szybko jak możesz! Dobrze, że się zjawiłeś, to przecież twój dom, twoje dziedzictwo! I mnie, i Olę dręczą paskudne wyrzuty sumienia, że tam nie byliśmy, ale Ola towarzyszył synowi Gorana Oxenstierny, Axelowi Fredrikowi, do Sztokholmu. Axel zasiada w Sądzie Najwyższym, a Ola pracuje u niego. Nie może wymówić się od obowiązków, a poza tym z czasem przejmie ten dwór, to przecież jego scheda po ojcu. A ja… No cóż, może to zauważyłeś, ale bardzo dokucza mi reumatyzm i nie mam odwagi wyruszać w tak daleką podróż.
– Rozumiem. A kto z Ludzi Lodu przebywa teraz w parafii Grastensholm? Tylko Elisabet i Vemund Tark?
– Gdybyśmy tylko coś na ten temat wiedzieli! Ostatni znak życia dali trzy lata temu. Oboje leżeli złożeni jakąś zarazą, pisała Elisabet, i nie wiedziała, jak dalej potoczą się ich losy. Od tamtej pory z ich strony zapanowało przerażające milczenie.
– Nie mieli dzieci?
– Owszem, mieli córkę. Przyszła na świat dopiero po wielu latach małżeństwa. Otrzymała imię na cześć tej, która wywarła największy wpływ na ich dom, Elistrand, czyli Villemo. Ale jak nazywała się dziewczynka, nie pamiętam, wiem jedynie, że było to niezwykłe imię. Nie mam pojęcia, co się stało z dzieckiem. To takie straszne!
– Tak więc Grastensholm stoi puste?
– O tak, już od dawna. Od śmierci Ingrid. Szkoda, ona bardzo by się ucieszyła, gdyby dowiedziała się o tobie!
– A Lipowa Aleja?
– Nadal pozostaje w dzierżawie. Nasz ród się kurczy, Heike, została nas ledwie garstka. Nie dość ludzi, by zadbać o nasze stare, piękne dwory. Zrób więc, co możesz! Wielkie nadzieje pokładamy w tobie! To znaczy chodzi mi o dwory, nie o ród! – uśmiechnęła się.
– A więc pojadę tam od razu.
– Kilka dni możesz chyba zostać? Wypoczniesz, porozmawiamy. Ale zgadzam się z tobą. Jedź tak szybko, jak to możliwe!
Syn Arva, Christer Grip z Ludzi Lodu, nigdy nie został odnaleziony. Prawdopodobnie też żaden z jego potomków nie był dotkniętym, nigdy bowiem nie słyszano, by gdzieś pojawił się zwierzoczłek, podobny do Ulvhedina lub Heikego, nie mający bezpośredniego związku z rodem Ludzi Lodu.
Ale może ktoś z tych, którzy posiadają pewne nadprzyrodzone zdolności, ktoś z jasnowidzów lub osób obdarzonych niezwykłą intuicją, powinien się zastanowić? Może on właśnie jest potomkiem zaginionego Christera? Tego, który zmienił nazwisko i stał się członkiem innej rodziny? Któż może to wiedzieć?
Kiedy zima roku 1794 przerodziła się w wiosnę, Heike opuścił Vingaker i wyruszył do Norwegii, do parafii Grastensholm.
Do tego dnia jego życie wypełniało niesienie pomocy innym.
Teraz zaczyna się własna historia Heikego!
***