Margit Sandemo - Diabelski Jar

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Diabelski Jar» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelski Jar: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelski Jar»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gunillę z Knapahult wychowywano surowo, w imieniu Pana chłoszcząc je za grzechy, których nigdy nie popełniła. Marzeniem jej ojca było wydać ją za mąż za wielkiego pana, Arva Gripa, mimo że Gunilla pokochała innego.
W parafii pojawił się jednak krewniak Arva, Heike Lind z Ludzi Lodu. Dzięki swym niezwykłym zdolnościom odkrył wkrótce, że i Arv, i Gunilla potrzebują jego pomocy. Wyczuł także śmiertelne niebezpieczeństwo, czające się w szczelinie w gęstym lesie…

Diabelski Jar — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelski Jar», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bengt Johan Edberger, sześćdziesięciosześcioletni surowy pan, z wyraźnym zaskoczeniem wpatrywał się w niecodziennego gościa, groźnie marszcząc przy tym brwi.

Heike, najuprzejmiej jak umiał, przedstawił mu sprawę, z którą przybył.

– Arv Grip z Ludzi Lodu? – powtórzył były asesor. – Naturalnie, pamiętam go, tak często zdarzało mi się zastępować von Otteta. Pan Grip był jego notariuszem czy pisarzem, jeśli ktoś woli to określenie, sporo więc pracowaliśmy razem. Chociaż on był tutaj zaledwie przez kilka lat…

Och, nie, litości, pomyślał. Heike. Znów trzeba jechać dalej i szukać!

– Czy przeniósł się do… Halmstad? – zapytał ostrożnie.

– Wraz z von Otterami? Tak miało być, ale… Cóż za tragiczna historia!

– Tragiczna? – nagły niepokój omal nie powalił Heikego. A jeśli Arv już nie żyje?

– Tak, naprawdę tragiczna. Ale proszę wejść do środka, nie możemy przecież rozmawiać w sieni.

Jak większość ludzi Edberger oswoił się z dzikim wyglądem Heikego, usłyszawszy jego łagodny, miły głos i ujrzawszy bijącą z żółtych oczu serdeczność. Poza tym urzędnik był zbyt wykształconym człowiekiem, by wierzyć w przesądne bajdurzenia o demonach z podziemnego świata. Widział przed sobą jedynie obdarzoną wielce nieszczęsnym wyglądem istotę.

Heike postąpił za nim z wahaniem, mocno speszony swą niezgrabnością, brudem i, co tu dużo mówić, nędzą. Nie zdawał sobie sprawy, jak niezwykłą godność nosi w sobie, jak prześwieca ona poprzez brud i łachmany, widoczna dla tych, którzy potrafią dostrzec w człowieku więcej niźli odstraszającą powierzchowność.

– Proszę zdjąć kurtkę i iść ze mną – rzekł asesor, prowadząc go do niewielkiej biblioteki, w której stały krzesła obite skórą. – Chyba jedziecie z daleka? Skąd przybywacie?

– Ze Słowenii – odparł Heike zgodnie z prawdą.

– Co takiego? Jedziecie bezpośrednio stamtąd?

– Tak. Wyruszyłem jeszcze wiosną. Musiałem dotrzeć tu, do Skandynawii, by odnaleźć moich krewniaków, Ludzi Lodu. I zająć się swoim dziedzictwem, dworem, który prawdopodobnie stoi teraz pusty i niszczeje.

Edberger nic na to nie powiedział. Starał się umieścić Heikego we właściwym miejscu drabiny społecznej, a to nie było łatwe.

Na stoliku stała taca z podwieczorkiem, do którego asesor właśnie miał zasiąść. Wysoko urodzony szlachcic rzucił okiem na twarz Heikego i zrozumiał.

– Z pewnością po tak długiej podróży musi wam doskwierać głód – rzekł. Po czym zapytał uprzejmie i nie była to czcza kurtuazja: – Czy zechcecie uczynić mi ten honor i wypić ze mną filiżankę herbaty? Miałem właśnie zamiar coś przekąsić.

Heike podniósł wzrok i popatrzył na niego uważnie. Asesor dostrzegł, że uśmiech, błąkający się na strasznym obliczu, miał skryć wzruszenie, lecz w żółtych oczach już lśniły napływające łzy.

– Czy zechcę uczynić wam ten honor? Jaśnie panie, takich słów nikt nigdy do mnie nie wyrzekł. Człowiek, który to powiedział, naprawdę musi mieć szlachetną duszę.

Edberger uśmiechnął się.

– Jesteście głodny, prawda?

– Tak głodny, że muszę uważać na to, co jem. Niełatwo przychodziło mi zdobycie pożywienia w drodze.

Asesor pokiwał głową. Świetnie rozumiał powody, ale nic nie powiedział.

Polecił wyraźnie przerażonej służącej przynieść dodatkowe nakrycie i więcej jedzenia.

Przez pewien czas posilali się w milczeniu. Edberger widział, jak Heike powoli żuje każdy kęs i delektuje się każdym łykiem, przynoszącym mu niesamowitą wręcz rozkosz. Cieszyło go niezmiernie, że może zaspokoić czyjś tak wielki głód i pragnienie, i z każdą chwilą rósł jego szacunek dla niezwykłego gościa.

Heike, choć nie miał wcale ochoty przerywać tej błogosławionej chwili, musiał wreszcie zapytać:

– Wspomnieliście, panie, o tragedii?

Asesor sposępniał.

– Tak.

Heike odczekał chwilę i zaczął od innej strony:

– Jaki był mój krewniak, Arv Grip?

Gospodarz od razu się ożywił.

– O, to był dobry chłopak. Skromny, może nawet za skromny. Gdyby tylko chciał, mógł zajść wysoko. Bardzo przystojny.

– Zrozumiałem, że był żonaty i miał małego synka?

– Gripowie mieli dwoje dzieci. W rok po chłopcu urodziła się im córeczka. Śliczne brzdące. Arv Grip uwielbiał dzieci i żonę, ona była zresztą bardzo urodziwą kobietą.

– Miała na imię Vibeke? Wspomnieli o tym w Andrarum.

– Tak, tak, Vibeke. A dzieci nosiły imiona Christer i Anna Maria. Ach! Ach!

Edberger wzdychał ciężko.

– Mówicie o młodych ludziach… A więc musiało to być już dawno temu?

– O tak! Arv Grip opuścił Onnestad… Chwileczkę… w roku tysiąc siedemset siedemdziesiątym siódmym…

Szesnaście lat temu! W jaki sposób odnaleźć ślad? Jeśli w ogóle istniał jakikolwiek ślad. Słowa o tragedii wcale na to nie wskazywały.

Heike czekał.

Gospodarz nareszcie zdecydował się mówić:

– Jak wiecie, Salomon von Otter był starostą w Halmstad…

Tak, Heike słyszał już o tym wcześniej.

– Zrozumiałe więc, że tam właśnie się przenieśli. Von Otter pragnął mieć przy sobie Arva Gripa. Arv wyruszył pierwszy, by przygotować mieszkanie dla rodziny, żona z dziećmi miała wkrótce do niego dojechać…

Cisza, która teraz zapadła, nie wróżyła nic dobrego. Kiedy asesor podjął wątek, jego głos brzmiał ochryple:

– Młoda pani Vibeke tak bardzo się cieszyła, tak radowała… Nowy dom, i to w jakim wielkim mieście, Halmstad! Wzruszająca była chwila pożegnania, bo przecież wszyscy tutaj ją kochali. Pamiętam, że mnie także objęła, szepcząc, że będzie za mną tęsknić. Wyruszyła więc wraz z dziećmi, woźnicą i niańką. Jeszcze dzisiaj mam przed oczami czarny powóz, opuszczający dziedziniec, i jej drobną rączkę machającą wszystkim, którzy zebrali się, by ją pożegnać…

Znów umilkł. Heike siedział nieruchomo, wyczekująco.

– Po pewnym czasie z Halmstad przyjechał Arv Grip. Zapytał, dlaczego jego rodzina jeszcze nie wyruszyła.

Edberger popatrzył na Heikego.

– Powóz nigdy nie dotarł na miejsce przeznaczenia, panie Lind. Przepadł gdzieś po drodze!

W pierwszym momencie Heike zareagował egoistycznie. Ach, a więc Arv Grip mimo wszystko żyje! Myśl ta przebiegła mu przez głowę jak błyskawica. W mgnieniu oka napłynęło niewypowiedziane współczucie.

– Przepadł? – powtórzył. – Całkowicie?

– Nie, nie całkiem. Konia, powóz i części wielkiego bagażu odnaleziono u wędrownych handlarzy w Markaryd, nędzników, którzy usiłowali sprzedać rzeczy. Z uporem zaprzeczali, jakoby mieli coś wspólnego ze zniknięciem rodziny Arva, ale nie było nawet cienia wątpliwości, że właśnie oni są winowajcami. Już wcześniej mieli na sumieniu podobne zbrodnie. Niestety, zbyt wielki gniew ogarnął ludzi, którzy mieli ich przesłuchiwać, i łajdaków zabito, zanim udało się coś z nich wyciągnąć.

– A podróżni, którzy zaginęli?

– W długi czas później odnaleziono ciało woźnicy w pobliżu jeziora Tyringen, położonego między Onnestad a Markaryd. Arv, który zaniechał już poszukiwania rodziny, natychmiast tam pojechał, ale pomimo iż przekopano znaczne obszary, sondowano nawet jezioro, nie natrafiono na żaden ślad po innych podróżnych. No, poza jednym wyjątkiem. Arv znalazł mały medalion, który żona zwykle nosiła na szyi. Nie był to, rzecz jasna, pocieszający ślad…

Heike milczał przez chwilę, zanim zadał pytanie:

– Ile lat miały dzieci?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelski Jar»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelski Jar» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Diabelski Jar»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelski Jar» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x