Margit Sandemo - Diabelski Jar

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Diabelski Jar» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelski Jar: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelski Jar»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gunillę z Knapahult wychowywano surowo, w imieniu Pana chłoszcząc je za grzechy, których nigdy nie popełniła. Marzeniem jej ojca było wydać ją za mąż za wielkiego pana, Arva Gripa, mimo że Gunilla pokochała innego.
W parafii pojawił się jednak krewniak Arva, Heike Lind z Ludzi Lodu. Dzięki swym niezwykłym zdolnościom odkrył wkrótce, że i Arv, i Gunilla potrzebują jego pomocy. Wyczuł także śmiertelne niebezpieczeństwo, czające się w szczelinie w gęstym lesie…

Diabelski Jar — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelski Jar», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mandragora zachowywała się spokojnie, ale dźwięk utrzymywał się nadal. Rozbrzmiewał teraz w nim nieprzerwany krzyk cierpienia.

Heike zsiadł z konia.

Gdzie mógł szukać? Tutaj, wśród wysokich sosen, w straszliwym gąszczu poszycia? Nie będzie to łatwe…

Rozglądając się na wszystkie strony, poprowadził konia wzdłuż drogi. Ton nadal dźwięczał równo…

Nagle spostrzegł drożynę, ledwie wydeptaną ścieżkę, odchodzącą w bok. Prowadziła w mroczną czerń pośród drzew.

Widać było, że ścieżka nie jest uczęszczana, ale nie zarosła całkowicie. Najwyraźniej ktoś od czasu do czasu tędy chadzał.

Ponieważ nie protestowała ani mandragora, ani jego krew, ani nic, cokolwiek go prowadziło, szedł naprzód. Stwierdził, że i tak poszukiwanie jakichkolwiek śladów po tylu latach nie ma sensu. Ścieżka jednak musiała dokądś prowadzić.

Tak było w istocie. Niewiele uszedł, prowadząc człapiącego konia, gdy znalazł się na porośniętej zaroślami polanie. Ujrzał na niej małą, krytą darnią chatę.

Chałupa była bardzo zniszczona. Wyższe zabudowania po obu stronach niskiego środkowego budynku zdawały się rozpadać w oczach. Wysoki komin w każdej chwili groził zawaleniem. Na podwórzu panował nieporządek, z obory dobiegał ryk samotnej krowy.

Heike uwiązał konia przy drzewie i zapukał w bardzo niskie drzwi środkowego budynku.

Po dłuższej chwili rozległ się drżący głos starego człowieka:.

– Złodzieje nie mają tu czego szukać.

– Nie po to przychodzę – odparł Heike.

Milczenie.

– A więc wejdź, w imię Boże!

Z początku w panujących wewnątrz ciemnościach Heike niczego nie mógł dostrzec, kilka dni temu jednak odwiedził podobną chatę i poznał jej strukturę, zorientował się więc, że znajduje się w izbie mieszkalnej.

Rzadko miał do czynienia z taką ciemnością. Na palenisku żarzyły się co prawda węgle, ale nie dawały żadnego światła.

Heike stanął przy drzwiach, chcąc się zorientować.

– Dzień dobry – rzekł niepewnie.

Dudnienie w głowie ucichło.

– Jeśli to złodzieje albo inni łajdacy, to możecie się stąd zabierać – znów rozległ się ów drżący ze strachu głos. – Ja nie mam nic! Absolutnie nic!

– Jestem porządnym człowiekiem – powiedział Heike i przedstawił się. Wyjaśnił, że chodzi mu tylko o pewne informacje.

– Po głosie poznaję, że, masz dobrą duszę – orzekł starzec. – Przyda mi się też towarzystwo. Wejdź do środka i siadaj.

– Hm – uśmiechnął się Heike. – Dziękuję za życzliwość, ale nic nie widzę w tych ciemnościach.

– Nie pomyślałem o tym. Rzuć na palenisko wiązkę gałęzi jałowca.

Heike po omacku odszukał jałowiec. Buchnęły płomienie, sypnęła iskrami.

Na walącym się łóżku ujrzał bardzo starego mężczyznę. Starzec miał wyłupione oczy, prawdopodobnie stało się to już dawno temu.

Heike pojął teraz, dlaczego gospodarstwo jest takie zaniedbane.

– Naprawdę mieszkacie tu całkiem sam, dziadku? – zapytał zdumiony. – W jaki sposób sobie radzicie?

– Można się przyzwyczaić – cierpko odparł starzec.

– Rozumiem. Chciałem zadać wam kilka pytań, ale jeśli pozwolicie, najpierw może bym wam pomógł w tym, co najpilniejsze.

– Nogi nie chcą mnie dzisiaj nosić, nie mówię więc nie! Choćbym nie wiem jak się starał, zawsze zostaje jeszcze coś do zrobienia.

Heike całkowicie się z nim zgadzał. Widział przecież, jak wygląda podwórze…

Okazało się, że starzec potrzebował pomocy także i w bieżących sprawach. Heike wykonał wszystko, czego gospodarz sobie życzył, a nawet jeszcze więcej. Wydoił krowę, dał kotu mleka, nakarmił kury i świnię. Szybko uładził obejście i wnętrze chaty, nie przestawiając sprzętów, tak by stary nie potknął się o nie. W torbie przytroczonej do siodła Heike miał jeszcze jedną małą flaszkę ze słoweńską śliwowicą i napitkiem tym sprawił staruszkowi wielką radość.

Kiedy Heike przygotował już wszystko do posiłku dla nich obu, stary rzekł:

– Nie chciałbyś u mnie zostać, chłopcze? Twoje zjawienie się to najlepsze, co mogło mnie spotkać po tylu latach!

– Niestety. – Heike uśmiechnął się przepraszająco. – Muszę jechać dalej, aż do samej Norwegii. Ale wdzięczny będę, jeśli pozwolicie mi tu przenocować.

– Oczywiście, jakoś się pomieścimy.

– Dziękuję!

– Musisz być pięknym chłopcem? Tyle w tobie dobroci i głos masz taki ciepły.

– No cóż, każdy ma jakiś ciężar, który musi dźwigać – smutno uśmiechnął się Heike. – Wy macie swoją ślepotę, dziadku, a ja przerażający wygląd. I nie mówię z kokieterią, daleko mi do tego. Przywykłem już, że ludzie na mój widok uciekają w popłochu.

– To znaczy, że ślepiec patrzy głębiej niż inni – w zamyśleniu rzekł starzec.

– Może i macie rację. Ale chciałbym teraz zadać wam kilka pytań. Mam nadzieję, że nie będą dla was zbyt przykre, dziadku.

– Jedno jedyne tylko jest dla mnie przykre – ze smutkiem odparł stary. – To historia o tym, jak straciłem oczy.

Heike pochylił się ku niemu.

– Mam straszne przeczucie, że tej właśnie sprawy będę musiał teraz dotknąć. Zrozumcie, poszukuję moich krewnych, którzy szesnaście lat temu zaginęli bez śladu. Sądzę, że musiało się to wydarzyć gdzieś tu w pobliżu.

Staruszek trząsł się cały, po twarzy przebiegały mu skurcze.

– Spokojnie, dziadku. – Heike starał się przywrócić go do równowagi. – Wiem, że wy nie jesteście niczemu winny. Nie musicie też obawiać się odwetu ze strony ludzi, którzy was oślepili, za to, że opowiecie mi wszystko. Wkrótce po tym, co zrobili, pojmano ich w Markaryd i obaj już nie żyją.

Starzec trochę się uspokoił, drżenie wywołane strachem ustało.

Heike mówił najserdeczniej jak umiał:

– Pragnę się jedynie dowiedzieć, gdzie pogrzebano tamte dwie kobiety i dzieci. Mój krewny, do którego zmierzały, chciał poznać prawdę o ich losie. Długo szukał, ale najwyraźniej nigdy nie był na tej drodze.

– Nikt tu nie przychodził i o nic nie pytał – stwierdził starzec.

– Tak, a i wasza chata ukryta jest w lesie.

– A skąd ty o niej wiedziałeś, chłopcze?

– Natrafiłem na pewien trop – krótko wyjaśnił Heike, nie chcąc wyjawiać prawdy o swych nadzwyczajnych zdolnościach. – Bardzo was proszę, opowiedzcie, co się wtedy wydarzyło.

Starzec pokiwał głową. Heike wcześniej narąbał drew w lesie i ułożył na palenisku, stanowiącym jedyne źródło światła w izbie. Ślepcowi nie było ono przecież do niczego potrzebne.

Twarz starca ubrudzona była sadzą, włosy skołtunione. Zewsząd wyzierała nędza. Jedyną pociechę stanowiły zwierzęta – dawały mu jaja, mleko, a czasami pewnie i mięso, jeśli w ogóle miał serce zarżnąć jednego ze swych przyjaciół.

– Uważam, że wykazaliście niezwykły wprost hart ducha, radząc sobie samotnie przez tak długi czas – ciepło powiedział Heike. – Bardzo chciałbym uczynić dla was coś więcej, ale sam jestem biedny jak mysz kościelna.

– Dość już dla mnie zrobiłeś, chłopcze. Opowiem ci więc teraz to, o czym nikt jeszcze nie słyszał.

Ogień trzaskał cicho. W izbie zrobiło się tak gorąco, że stary musiał zrzucić gruby kubrak. Zaczął opowieść:

– Prawdą jest to, co mówisz. Szesnaście lat temu przy drodze wydarzyło się coś strasznego.

Heike nagle zorientował się, że rozedrgany ton w jego głowie umilkł już w chwili, gdy przekroczył próg domostwa starca. Sygnały śmierci nie były tu tak silne jak przy drodze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelski Jar»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelski Jar» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Diabelski Jar»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelski Jar» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x