– Masz na myśli klan Heike?
– Tak. Morze jest… jest czerwone od ich krwi… A ich czerwone flagi i proporce… leżą oklapłe na wodzie jak liście klonu jesienią.
– Potrafisz znaleźć wodza Genji? Yocitomo? Szukaj go! Szukaj! Rozglądaj się! Patrz w górę, nie widzisz nic?
Nie, Nataniel nie dostrzegał nigdzie wodza. Widział, oczywiście, walkę, wszędzie śmierć i krew, straszne widowisko, ale ten jakiś ostrzegawczy dźwięk w jego głowie dotyczył czego innego, zapowiadał niebezpieczeństwo skierowane przeciwko niemu, intruzowi z przyszłości.
– On… Teraz widzę wodza! Ale to nie może być Yoritorno. To młody człowiek, zbyt młody. To musi być Yoshitsune, młodszy brat, ten, który stał się bohaterem narodowym! Tak, i stoi przy nim też potężny Benkei. Zaczekaj! Czy… w informacji jest napisane w którymś miejscu, że… Yoritomo uczestniczył w tej bitwie?
Zastanawiali się nad tym, Jonathan szperał w papierach.
– Masz rację – przyznał. – Zwycięstwo nad Dan-no-ura było wyłącznie triumfem Yoshutsune.
Nataniel zaczynał się denerwować. Nic nie układa się po jego myśli. Wyczuwał to czające się niebezpieczeństwo do tego stopnia, że bliski był utraty zmysłów. Powinien stąd uciekać, ale musiał przecież odnaleźć Tavę i zabrać ją ze sobą.
– Yoritomo tutaj nie ma – wychrypiał. – Ja muszę… Nie. Najpierw muszę się przedostać na okręt Setsuko!
– Na okręt cesarza z klanu Heike? W takim razie odszukaj go! – nakazał Sorensen.
Czekali. Nataniel leżał z zamkniętymi oczyma, bardzo zmęczony i bardzo udręczony. Czy to rozsądna decyzja? zastanawiał się Jonathan. Ale chyba naprawdę trzeba to zrobić.
– Ja… znalazłem… cesarski… – szeptał Nataniel z wysiłkiem, nie był w stanie dokończyć zdania. – Ale jestem… za słaby, żeby…Jestem sam. Muszę znaleźć kogoś… wcielić się. Wykorzystać siłę kogoś z obecnych… – Skulił się jakby ze zmęczenia. – Muszę się ukryć.
Tych ostatnich słów nie pojmowali.
– Co chciałeś przez to powiedzieć? – spytał Jonathan.
Nataniel jednak nie był w stanie dać zadowalającej odpowiedzi.
– Trzeba wykorzystać siłę kogoś z obecnych – powtórzył.
– Tak, ale czyją? – zapytał Jonathan. – Yoshitsune?
– Nie. Mały cesarz ma ochronę, widzę wyraźnie. To rosły, bardzo silny i… lojalny wojownik.
Nataniel uśmiechnął się ledwie dostrzegalnie.
– On mógłby… wejść… jako jeden z Ludzi Lodu…
Głos jego zamarł.
– Nataniel – odezwał się doktor i potrząsnął go za ramię.
Nataniel znowu zaczął mówić, ale bardzo, bardzo cicho:
– Ja nie znam… jego imienia. Czy… mimo wszystko… mógłbym się w niego wcielić?
Doktor zastanawiał się. Sytuacja przytłoczyła go do tego stopnia, że nie był w stanie jasno myśleć.
– No, dlaczego nie? Widzisz go przecież wyraźnie. jakie znaczenie miałoby w tym wypadku imię?
– To lepiej, że… on należy do Heike… czuję to. Bo może się bardziej zbliżyć do… Pomóż mi…
Siły raz jeszcze zawiodły Nataniela. Doktor mówił pospiesznie:
– Wejdź w duszę tego wojownika! Zrób to! Natychmiast!
Zobaczyli, że twarz Nataniela krzywi się w bolesnym grymasie. Czekali i musieli okazać naprawdę wiele cierpliwości. Czekali bardzo, bardzo długo.
– Czy jesteś już u celu? – zapytał w końcu Jonathan zmartwiony.
Nataniel odpowiedział, tym razem znacznie silniejszym głosem, ale…
Dwaj panowie popatrzyli na siebie wstrząśnięci.
– To nie może być prawda – wyszeptał Jonathan.
– Dobry Boże! – jęknął doktor. – On mówi po japońsku! – Zwrócił się pospiesznie do Nataniela: – Nie przejmuj się nami przez jakiś czas, nie staraj się z nami rozmawiać! Wszystkie siły skoncentruj na wykonaniu zadania!
Nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
Świat myśli Nataniela został teraz zamknięty w umyśle wojownika. Zebrał wszystkie siły, żeby się tam znaleźć, i czuł się teraz śmiertelnie zmęczony. W takim stanie człowiek często bywa bardzo zirytowany. Nataniel tak właśnie zareagował.
Wściekał się na Tovę, że napytała im wszystkim okropnej biedy. Przeczuwał, że walka o jej uwolnienie będzie bardzo ciężka i niebezpieczna, bardzo skomplikowana, a tymczasem on prawie nie miał sił. Dysponował siłą wojownika, uświadamiał to sobie, odczuwał też jego smutek, jego nieopisaną rozpacz, że nie może ochronić małego cesarza, i odczuwał jego wściekłą nienawiść dla Genji, atakujących okręty Heike… Wkrótce pojawią się obok cesarskiej jednostki…
Trzeba odnaleźć Setsuko! Jak najprędzej!
Czcigodna wdowa Nii zaczęła wkładać szarą, żałobną szatę. Mały cesarz, przerażony i rozdygotany, stał na pokładzie z dłońmi przyciśniętymi do piersi. Nataniela ogarnęło głębokie współczucie dla nieszczęsnego dziecka. A nieco dalej stały damy dworu. Szlochały z rozpaczy i za wszelką cenę starały się powstrzymać narastającą panikę.
Ale…
Dopiero teraz Nataniel uświadomił sobie z przerażeniem graniczącym z szokiem, że przecież nie wie, która z nich jest Setsuko! Wojownik najwyraźniej też tego nie wiedział, bo przecież jego myśli Nataniel znał.
Do wszystkich kłopotów jeszcze taka komplikacja! Gdyby Nataniel nie był tak skupiony, z pewnością poddałby się rozpaczy. Ale to wszystko tutaj było zbyt poważne, zbyt niebezpieczne, zbyt niepojęte. Przez cały czas musiał być w najwyższym stopniu czujny, by również nie zostać na zawsze uwięzionym w tym czasie i w tym kraju.
Jakim sposobem, na Boga, zdoła nawiązać kontakt z Tovą?
Nie może przecież przyglądać się uważnie wszystkim damom dworu w momencie, gdy okręt zacznie tonąć, a one będą umierać, żeby odnaleźć duszę swojej kuzynki!
Bitwa dogasała. Ludzie Genji zbliżali się już niebezpiecznie. Przeskakiwali z pokładu na pokład i wycinali w pień wszystkich po drodze.
Nataniel, w postaci wojownika klanu Heike, znajdował się zbyt daleko od dam dworu.
Nie przewidział tego.
A przecież musi się znajdować tuż przy Setsuko w chwili jej śmierci!
To naprawdę beznadziejne przedsięwzięcie. Równie dobrze mógłby już teraz dać za wygraną. Najbardziej prawdopodobne było oczywiście to, iż ten wojownik, który ma ochraniać cesarza i jego babkę, polegnie jako pierwszy. Jak Nataniel mógł się okazać tak mało przewidujący?
Ale jaki miał wybór?
Wojownicy Genji znajdowali się tuż, tuż… Jeszcze tylko dwa okręty… Strzały ze świstem przelatywały w powietrzu, a wojownik Nataniela również co chwila napinał cięciwę łuku podobnie jak dwaj inni zaufani ludzie cesarza.
Nataniel miał coraz mniej czasu.
Wtedy… Nii objęła małego cesarza. Nataniel odczuł głęboki ból, który przeszył serce wojownika.
I nagle on sam uświadomił sobie, co powinien robić. Całą siłą woli starał się przenieść swoje pragnienie do umysłu wojownika. Ten zatrzymał się na moment zdumiony, a potem odwrócił ku wspaniale udekorowanemu pokładowi cesarskiego okrętu.
Jakaś obca wola i jego własny opór ścierały się w umyśle nieszczęśnika. Nagle krzyknął:
– Setsuko!
Sprawiał wrażenie, że nie bardzo pojmuje swoje zachowanie, lecz Nataniel dowiedział się tego, co tak bardzo chciał wiedzieć. Mała, śliczna Japoneczka ruszyła drobnymi kroczkami w ich stronę w swoich wysokich sandałkach. Po jej twarzyczce spływały łzy, tymczasem wojownik odwrócił się znowu w stronę wroga. Mała Setsuko – imię brzmiało zupełnie inaczej, kiedy wypowiadał je Japończyk – zakłopotana wróciła na dawne miejsce. Wszystkie damy były bardzo do siebie podobne, ale jej kimono miało czerwony deseń i pas, obi, również był czerwony.
Читать дальше