– Tak przypuszczam. Natanielu, ja chcę do domu – rozległ się płaczliwy głosik Tovy.
– Czy wiesz, w jaki sposób Setsuko ma umrzeć?
– Nie, tylko, że będzie to za cztery lata.
– Jaki rok jest u ciebie teraz?
– Według naszej rachuby tysiąc sto osiemdziesiąty pierwszy. Sama ten rok wybrałam, bo wtedy żył Tengel Zły. Bardzo głupi wybór!
1181. Nataniel policzył szybko.
– Tova, w takim razie ja wiem, jak Setsuko umrze. W roku 1185 rozegra się wielka bitwa przy Dan-no-ura, która będzie końcem klanu Heike. Zginie cesarz i prawdopodobnie wszystkie damy dworu.
– Nataniel, ja nie chcę umierać!
– I wcale nie musisz. Chyba mam pomysł, co powinniśmy zrobić.
– Mów szybko!
– Nie będę mógł cię uratować, dopóki żyje Setsuko. Znajdujesz się we władzy Tengela Złego, a poza tym my nie możemy ingerować w życie człowieka, którego los już został postanowiony. Musimy zaczekać, aż Setsuko umrze, a w chwili jej śmierci ja spróbuję cię uwolnić.
– Och, jakie to straszne – żaliła się. – To przecież cztery lata. Nie mogę czekać tak długo. Tengel Zły wkrótce pojawi się na świecie, sam mi to powiedział, a wtedy ja będę musiała mu służyć.
– Chcesz tego? – zapytał.
– Nie, nie! – Tova zaniosła się szlochem.
– Bardzo dobrze. W takim razie słuchaj, co ci teraz powiem. Nie będziesz musiała czekać aż cztery lata. Ja zakłócę rytm czasu tak, by przenieść cię od razu w miejsce i wydarzenia związane z bitwą nad Dan-no-ura. Tam się spotkamy.
– Ale to przecież jeszcze cztery lata.
– Tak. Dla Setsuko. Ale nie dla ciebie. Kiedy ja się pojawię, ona będzie miała już za sobą te lata. Dzięki mojej ingerencji ty przeniesiesz się bezpośrednio w rok 1185, ponieważ moje myśli skieruję właśnie do tego dnia. „Do dwudziestego czwartego dnia w trzecim miesiącu przy Dan-no-ura w prowincji Nagat. Widzisz, my mamy teraz bardzo dokładne informacje na temat bitwy. Ja wiem nawet, gdzie na mapie leży Dan-no-ura, bo przejrzałem atlas. Znajduje się to mianowicie nad zatoką Shimono na samym dole największej wyspy Japonii Honshiu. To bardzo ciekawe odkrycia, zapewniam cię. Dan-no-ura nie została tam zaznaczona, ale w papierach, które mi pożyczono, znajduje się nazwa Shimonoseki.
– Och, Natanielu, nie chciałabym cię w to mieszać!
– Tylko działaj spokojnie, a wszystko będzie dobrze. W chwili śmierci Setsuko znajdę się tuż przy tobie.
Żałosny, daleki głos Tovy zdawał się wyrażać słabiutką nadzieję.
– Zrób, co tylko możesz! Muszę was jeszcze wszystkich zobaczyć!
– Przyjdę, Tovo! Zaufaj mi. A tymczasem żegnaj!
– Natanielu, nie opuszczaj mnie!
On jednak już uwolnił swoje myśli od jej spraw i przygotowywał się do powolnego powrotu do rzeczywistości.
Po chwili otworzył oczy i usiadł na posłaniu.
– Co się stało? – krzyknęli jednocześnie jego towarzysze.
Nataniel oszołomiony potrząsał głową i jak mógł najdokładniej powtórzył im całą rozmowę.
– I teraz, doktorze Sorensen, wkraczamy w nową fazę – oświadczył. – Zaczynamy kolejny eksperyment. Bo tym razem nie chcę podejmować walki jedynie pod postacią samej myśli. Tym razem muszę być sobą.
– Nie! – krzyknął Jonathan. – Nie wolno ci cofać się w przeszłość i ciałem, i duszą!
– Nie, oczywiście, że nie! Muszę się wcielić w kogoś innego. W jednego z tych, o których wspomina się w materiałach z ambasady. Pan, doktorze Sorensen, musi mi w tym pomóc.
– Ale coś takiego nie jest możliwe! Ja mogę jedynie pomóc ci odnaleźć twoje wcześniejsze inkarnacje. A przecież nad Dan-no-ura ciebie nie było. Nie, nie umiem ci pomóc.
– Cóż za głupstwa! Dzisiaj już wielokrotnie przekroczył pan granice swoich możliwości, prawda?
– Owszem.
– No więc właśnie! W takim razie wie pan, jak znakomicie obaj ze sobą współpracujemy. Tym razem chodzi jedynie o to, by wybrać właściwy czas i odpowiedniego człowieka, w którego mam się wcielić.
Jonathan i lekarz przyglądali mu się w milczeniu.
Nataniel wykazywał teraz jakąś zaskakującą pewność siebie, której Jonathan nie znał. Jego dawne niezdecydowanie zniknęło bez śladu, jakby nieoczekiwanie uświadomił sobie własną siłę.
Czas najwyższy, myślał Jonathan.
Mimo to zdawał sobie sprawę, że nie odkryto jeszcze, jakimi możliwościami dysponuje Nataniel. On sam też jeszcze tego nie wiedział.
– Teraz najważniejsze, żeby znaleźć odpowiednią osobę – powtarzał raz po raz ten niezwykły wybrany człowiek, który nosił w sobie takie niepowszednie i wielorakie dziedzictwo. – Musi to być ktoś konkretny, czyje nazwisko znamy. Nie mogę powiedzieć po prostu: „Chcę się wcielić w kogoś z klanu Heike, jakiegokolwiek uczestnika walki”. To by nic nie dało.
Doktor Sorensen podzielał jego zdanie.
– No, a kogo my znamy z imienia i nazwiska?
Nataniel się zastanawiał.
– Musimy wybrać kogoś, kto znajdzie się blisko Setsuko w momencie jej śmierci… No i musi to być mężczyzna. Chodzi o to, że… ja mam duszę mężczyzny, a przecież kobiety i mężczyźni różnią się także pod psychicznym względem. Kobiety myślą inaczej niż mężczyźni, choćbyśmy sobie nie wiem co wyobrażali na ten temat. Problem polega na tym, że znamy bardzo niewiele nazwisk z klanu Heike.
Sorensen stał oparty o ścianę i zastanawiał się, czy nie śni. Siedzi oto przed nim młody człowiek, z pozoru całkiem rozsądny, i rozważa możliwość wzięcia udziału w walce sprzed ośmiuset lat! Na dodatek w Japonii! i żąda, by on, doktor Sorensen, mu w tym pomógł!
Najgorsze zaś było to, że doktor Sorensen wierzył, że to możliwe, i bardzo chciał mu pomagać.
Całe szczęście, że nie ma tu jakiegoś zagorzałego zwolennika medycyny akademickiej ani formalisty z władz służby zdrowia!
Usłyszał własny głos, który mówił:
– No właśnie, kogo my tam znamy?
– Antoku, cesarza? – wtrącił ostrożnie Jonathan.
– Tak, i chyba on jest jedyny – potwierdził Nataniel. – Tylko że on miał wtedy siedem lat, a poza tym musimy zakładać, że umarł wcześniej niż Setsuko. Wiecie przecież, że jego babka i piastunka, Nii, jako pierwsza rzuciła się do morza, razem z cesarskim dzieckiem. Powinniśmy też przyjąć, że damy dworu poszły za ich przykładem…
Sorensen kiwał głową.
– W dawnej Japonii tak właśnie czyniono. Oni w tamtych czasach mieli niezwykle wysokie poczucie honoru. Honor i lojalność ponad wszystko.
Nataniel wciąż siedział pogrążony w zadumie.
Żadnego męskiego imienia po stronie Heike. W takim razie powinniśmy poszukać po stronie wroga. Tam znamy więcej…
– Yoshitsune, zwycięzca – podpowiedział Jonathan, zerkając w papiery przysłane z ambasady.
Nataniel uśmiechnął cię krzywo.
– To kuszący pomysł, żeby wcielić się w zwycięzcę. Tylko że wątpię, by on wkroczył na pokład cesarskiego okrętu. Na to żywił chyba zbyt wielki szacunek dla Syna Słońca, zwłaszcza on, taki przesądny. Mógłbym też dobrze się czuć jako potężny Benkei. Gdyby nie to, że towarzyszył Yoshitsune na dobre i złe. Posłuchajcie! Zdaje mi się, że znalazłem odpowiedniego człowieka! To starszy brat Yoshitsune, dowódca oddziałów Genja, Yorimoto! Zbyt wiele o nim nie wiemy, ale powinniśmy brać go pod uwagę. Czy jesteście w stanie sobie to wyobrazić? Wódz, który widzi swego młodszego brata, jak zwycięża i zagarnia wszystko. Yorimoto może czuć się zawiedziony. Dlatego wolno sądzić, że będzie chciał zdobyć cesarski okręt, ponieważ on siebie uważa za tego, który powinien przejąć władzę w pozbawionej teraz cesarza Japonii. Genji z pewnością również mieli aspiracje cesarskie, możecie mi wierzyć.
Читать дальше