Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wiosenna Ofiara: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiosenna Ofiara»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Vinga Tark i Heike Lind z Ludzi Lodu podjęli walkę o odzyskanie rodowych posiadłości. Grastensholm wciąż należało do sędziego Snivela, który zdobył je podstępem. Prawowitym dziedzicem dworu był Heike. Dla pokonania sędziego Heike musiał sprowadzić na ziemię siły ponad naturalne, ale w magicznym obrzędzie musiałaby uczestniczyć dziewica. Czy Heike zdecyduje się złożyć w ofierze swą ukochaną Vingę?

Wiosenna Ofiara — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiosenna Ofiara», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale to było zabronione.

Heike dyszał ciężko i pociągał nosem.

Pozostało jeszcze jedno naczynie.

Jego zawartość miała przeprowadzić go przez granicę, ostatecznie i nieodwołalnie.

Na myśl o tym Vingę przenikał lodowaty dreszcz.

Kiedy patrzyła na udręczoną, samotną postać w krwawym kręgu, musiała myśleć o małym Heikem, opuszczonym dziecku, zamkniętym w klatce. Nie rozumiejącym ojcowskiego okrucieństwa, pozbawionym przyjaciół, nieszczęśliwym i samotnym. Teraz twarz Heikego przypominała twarz małego, skrzywdzonego chłopca. Vinga zagryzała wargi, żeby powstrzymać płacz, to by nie miało dobrego wpływu na Heikego. On potrzebował teraz jej siły, a nie współczucia.

Drżącymi dłońmi ujął ostatnie naczynie. Nie, Heike, nie rób tego! Skończmy z tym! Wracajmy do domu!

Wiedziała jednak, że zabrnęli już za daleko. Przerwanie rytuału teraz byłoby brzemienne w skutki. Taka na wpół wykonana praca mogłaby się okazać śmiertelnie niebezpieczna.

Ledwo był w stanie utrzymać naczynko, tak bardzo drżały mu ręce.

Podjął decyzję ostatnim wysiłkiem. Jednym haustem przełknął wszystkie groźne trucizny, które powinny być zneutralizowane przez magiczne środki ze zbioru Ludzi Lodu. Vinga nie bardzo w to wierzyła. Tak strasznie się bała, bo przecież gra toczyła się o życie Heikego!

On tymczasem upuścił naczynie, które potoczyło się po ziemi. Vinga słyszała, że Heike z trudem łapie powietrze, że jęczy z bólu, i jej ciało także przeszywał ból.

– Heike – zawodziła, nie mogła już milczeć.

On tylko machnął ostrzegawczo ręką.

To było straszne, patrzeć na jego cierpienie i nie móc nic zrobić.

I nagle, nieoczekiwanie, dokonała się ogromna zmiana w atmosferze.

Pojawił się jakiś ton, wprost ogłuszająco silny, głęboki, jakby pochodził z grobu, i Vinga zrozumiała, że te właśnie dźwięki Heike określił kiedyś tak dziwnie: „wibracje śmierci”.

Teraz czuła się tak, jakby ziemia się trzęsła, choć to przecież niemożliwe, jakby sucha trawa na polanie zaczęła drżeć, sosny w lesie dygotały, a księżyc chwiał się na niebie.

Wtem rozległ się przejmujący krzyk Heikego i Vinga zobaczyła, że leży on na ziemi, jakby został do niej przybity. Echo jego krzyku powróciło do niej tysiącem różnych głosów, wyjących, huczących, podnieconych, przeciągłych.

Zdawało jej się też, że dostrzega cienie, wszędzie mnóstwo cieni, które kłębiły się na polanie, pochylały nad Vingą, ale większość gromadziła się w pobliżu magicznego kręgu.

Nieoczekiwanie wszystko ucichło.

Żadnego krzyku, żadnych cieni. Nic nawet nie drgnęło. Ani jedno źdźbło trawy, ani jeden strzęp mgły. Wszystko zamarło i w lesie, i na polanie. Bez tchu, przerażone i przerażające.

A na skalistej ziemi leżał Heike, wciąż w tej samej pozycji, nieruchomy, blady jak kość słoniowa. Vinga nie wiedziała, czy oddycha, bo jego pierś się nie poruszała.

– Heike! – wrzasnęła, a jej krzyk odbił się echem od porośniętych lasem skał.

Nie zastanawiając się co robi, wypadła na polankę. Myślała tylko o jednym: ratować Heikego! Przywrócić go do życia!

– Heike, nie opuszczaj mnie! – załkała i jednym skokiem pokonała granicę magicznego kręgu.

W tej samej chwili głuchy ton powrócił, nasilał się aż do grzmotu, Vinga miała wrażenie, że zaraz bębenki w uszach jej popękają.

Heike wsparł się na łokciu i krzyknął:

– Uciekaj stąd! Natychmiast! Uciekaj czym prędzej!

Sam jednak wyglądał na oszołomionego, jakby Vinga zawróciła go z drogi do tamtego świata. Taką przynajmniej miała nadzieję, że jej szaleńczy postępek nie jest daremny.

Bo to było szaleństwo! W ułamku sekundy mignęły jej raz jeszcze cienie. I tym razem było to coś więcej niż tylko cienie. Były… Były prawie rzeczywiste. Ale tylko prawie, myślała, przedzierając się przez tę czarną masę, a potem rzuciła się na ziemię dokładnie w momencie, kiedy nieforemne ręce wyciągały się, by ją powstrzymać, nie pozwolić jej uciec.

Tu chodzi o moje życie, myślała, wyszarpując się. Upadła, potoczyła się po ziemi, jak najdalej od kręgu, pod opiekę alrauny. Jestem tylko zwyczajnym człowiekiem, bębniło jej w głowie. Nigdy, nigdy nie zdobędę władzy nad „nimi”. W każdym razie takiej, jaką być może będzie posiadał Heike. Ale ja jestem dziewicą. Zaczynała się domyślać, że ten fakt ma istotne znaczenie. Musi uciec, musi!

Przerażona jęczała rozpaczliwie. Dziwaczne ciała przyciskały się do niej, wyciągały ręce, próbowały ją schwytać. Spoza ogłuszającego dudnienia zaczynało do niej docierać jakby mamrotanie, a potem podniecone szepty, jakieś przeciągłe, żałosne zawodzenie duchów, a wreszcie głos Heikego:

– Puśćcie ją! Ona jest moja! Nakazuję wam, pozwólcie jej odejść!

Vinga dopadła derki. Półżywa ze strachu przywarła do skalnej ściany, musiała się uwolnić od tych istot, które podchodziły i podpełzały ze wszystkich stron i próbowały ją złapać. Wyciągała błagalnie ręce do alrauny.

– Pomóż mi! Ratuj mnie!

Jedną ręką udało jej się pochwycić amulet, gwałtownym szarpnięciem ściągnęła go z gałęzi i zawiesiła sobie na szyi. Zauważyła, że alrauna kurczy się i wygina z obrzydzeniem. Chyba nie Vinga była tego przyczyną, raczej jej prześladowcy. W tym samym momencie bowiem poczuła, że drapieżne, czepiające się ręce opadają, tłum wokół niej parskał i pluł zawiedziony, ale zaczął się cofać. Wtedy też ustało dudnienie.

Vinga miała jednak dość. Wszystko krążyło i wirowało jej w oczach, opadła bez świadomości na posłanie, nadal zaciskając dłoń na alraunie.

Z uczuciem wdzięczności zanurzyła się w otulającym ją miłosiernie mroku.

ROZDZIAŁ V

Vinga otworzyła oczy.

Była głęboka noc. Księżyc wędrował po niebie, schodził coraz bliżej pasa mgły i jego blask przybladł. Teraz wszystko wokół tonęło w zwyczajnej nocnej szarości.

Czy dręczyły ją jakieś złe sny? Nie umiała sobie przypomnieć, ale uczucie okropnego strachu wciąż tkwiło w jej ciele.

W dalszym ciągu leżała na swojej derce, ale otulała ją też druga narzuta.

Czy to Heike ją przykrył?

Z wysiłkiem odwróciła głowę.

O górską ścianę opierała się jakaś postać i patrzyła na Vingę. Serce podeszło jej do gardła. Nadzieja, że wszystko było złym snem, zniknęła jak rosa w promieniach słońca. To jakiś wysoki, kościsty mężczyzna w ciemnym, nędznym ubraniu. Był dziwnie niewyraźny, jakby kontury jego ciała się rozmazywały, lecz szelmowski, ironiczny uśmiech malował się na jego twarzy nader dobitnie.

Vinga dostrzegała coś jeszcze: na szyi obcego wisiała na wpół zgniła pętla z grubego sznura.

Nagle Vinga usiadła przerażona.

– Heike…?

Heike był niedaleko. Tuż koło przeklętego kręgu, całkowicie ubrany, sprzątał swoje rzeczy. Te obrzydliwe przedmioty, których nie chciała już nigdy więcej widzieć, zbierał wszystko z ziemi i upychał w workach i sakwach. Kiedy zawołała, natychmiast się do niej odwrócił.

Vinga potrząsała głową, żeby lepiej widzieć. Czy to wciąż ten sam Heike, którego znała? Teraz, w szarym świetle brzasku, wszystko wydawało się inne. Widziała jednak, że Heike nie jest sam. Las aż się roił od wyczekujących istot, jakieś trudne do określenia postaci kręciły się koło jego nóg, ona sama zresztą też otoczona była liczniejszą niż przedtem gromadą. Tuż obok niej rozległ się stłumiony chichot, stały tam dwie dziewczynki ubrane tak nędznie, że miała ochotę podbiec i przytulić je do siebie. Ale na ich głowach zobaczyła głębokie rany i pojęła, co to. Takich istot nie wolno dotykać, jeśli chce się zachować związki ze światem żywych.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wiosenna Ofiara»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiosenna Ofiara» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Ogród Śmierci
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Wiosenna Ofiara»

Обсуждение, отзывы о книге «Wiosenna Ofiara» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x