Ellen nie musiała się długo zastanawiać. Podniosła głowę i zapatrzyła się w niezwykłe żółte oczy.
– Przestraszyłam się – odparła zdecydowanie. – To… to było niczym… jak to określić… ostrzeżenie?
Światło w jego oczach zapłonęło mocniej.
– Właśnie! Dziękuję, Ellen! Czy możesz powiedzieć coś więcej o swoim strachu?
Od początku bez wahania zwracali się do siebie na ty. To jeszcze wzmocniło więź, jaka się między nimi zrodziła.
– To było takie nagłe, gwałtowne uczucie, prędko minęło. Nie znajduję dla tego wyjaśnienia. A co ty czułeś? – spytała nieśmiało.
Po twarzy przebiegł mu skurcz bólu.
– O wiele więcej. Zobaczyłem… – urwał. – Szkoda – dokończył zawiedziony.
Ellen poczuła się dotknięta. W jednej chwili ogromnie ważne stało się dla niej, by coś znaczyć dla tego chłopaka o tak niezwykle silnej osobowości.
– Nie sprawdziłam się? – spytała żałośnie.
Przebudził się jakby ze snu.
– Co powiedziałaś? Ach, nie, myślałem o czymś innym. O czymś zupełnie innym.
Przyglądał się jej długo, uważnie, wreszcie spytał zdziwiony:
– Kim ty jesteś, Ellen?
– Ja? – zmieszała się. – Po prostu Ellen Knutsen. Mieszkam w Oslo z rodzicami. Chciałabym już bardzo wyprowadzić się z domu i zrobię to, jak tylko znajdę coś dla siebie. Nie ma we mnie nic szczególnego, oprócz… Nie.
– Owszem, powiedz, co miałaś na myśli.
– Nie, nie chcę nikogo w to mieszać.
Pokiwał głową na znak, że szanuje jej lojalność wobec innych ludzi.
– Porozmawiajmy więc o wydarzeniach dzisiejszej nocy. Czy mogę na chwilę zostać z Ellen sam?
Ponieważ lensman musiał korzystać z biura, wskazał im malutki areszt, w którym zwykle zamykano pijaków. Ellen uznała, że odpowiada to stylem wszystkim niesamowitym zdarzeniom, jakie miały miejsce ostatniej doby.
Nataniel zabrał z biura krzesło, które zaproponował Ellen, sam zaś usiadł na pryczy. W ciasnym pomieszczeniu z konieczności znajdowali się bardzo blisko siebie, ale nie brał jej już za rękę.
Z bliska trudno było uznać Nataniela za szczególnie urodziwego, ale z jego twarzy biła niemal magiczna siła przyciągania, jak to zwykle bywa u ludzi o silnej osobowości. Ellen czuła, że w zamian za najmniejszą oznakę sympatii bądź uznania z jego strony gotowa jest skoczyć w ogień.
– Zdecydowaliśmy, że dzisiejszą noc spędzimy w twoim pokoju w zajeździe, wszyscy trzej – oznajmił. – Chcę, żebyś i ty nam towarzyszyła.
– Nie! – sprzeciwiła się Ellen gwałtownie.
Ach, więc tak daleko sięga jej oddanie, pomyślała z ironią. W ogień za jego przyjaźń… jak to pięknie brzmi! A nie chciała poświęcić dla niego nawet jednej nocy.
– To niestety konieczne – powiedział cicho.
– Dlaczego?
– Na razie nie chciałbym o tym mówić. Dowiesz się, kiedy cała sprawa się wyjaśni. Nie mamy zamiaru narażać cię na żadne nieprzyjemne eksperymenty, proszę jedynie, abyś zechciała zostać w swoim pokoju. Poza tym nie opuścimy cię ani na chwilę. Jeden z nas cały czas będzie przy tobie.
Ellen długo patrzyła w czarodziejskie żółte oczy. Spoglądały życzliwie, wyczekująco. Wreszcie skinęła głową.
– Doskonale! – ucieszył się Nataniel.
– Natanielu?
– Tak?
– Czy sądzisz, że to był… że to był…
– Duch? Jestem tutaj po to, by to sprawdzić. Rikard i lensman są zdania, że to żywy człowiek z krwi i kości. Mają podstawy do takich podejrzeń. Ale jest w tej historii parę elementów, które nie dało mi spokoju…
– Tak, Rikard wspominał o dwóch. Jakich?
– O jednym nie będziemy na razie mówić, ale to dlatego wziąłem cię za rękę. Chciałem coś potwierdzić.
– Udało ci się?
Nataniel utkwił wzrok gdzieś w nieskończonej dali.
– W pewnym sensie. Ale nastąpiło coś jeszcze, czego się w ogóle nie spodziewałem, a co uderzyło we mnie jak piorun. Ellen, kiedy się uporamy z tą historią, a wierzę, że nastąpi to już dziś w nocy, nasze drogi muszą się rozejść, to konieczne i nieodwołalne.
– Wielka szkoda – wyrwało się Ellen i nagle zaświtało jej coś w głowie. – To dlatego powiedziałeś przedtem „szkoda”?
Twarz chłopaka rozjaśniła się w szerokim uśmiechu i w pomieszczeniu od razu jakby zrobiło się jaśniej. Pierwszy raz się tak uśmiechnął, Ellen natychmiast poczuła się pewniej.
– Dlatego.
– Dziękuję! – powiedziała.
Wymienili ciepłe, przyjacielskie uśmiechy. Ellen poczuła, że istnieje między nimi więź, jakiej nigdy nie doświadczyła. Zaraz jednak spoważniała.
A ta druga sprawa, która cię zaniepokoiła?
– O, właśnie! Tego bardzo chciałbym się dowiedzieć! Chodzi mi o tę ciągle powtarzającą się w twoim opowiadaniu uwagę o jakimś wydarzeniu w dzieciństwie. Czy to może w związku z tym musiałabyś włączyć inne osoby i dlatego nie chcesz o tym mówić?
– Nie, to całkiem co innego.
– Masz więc dwie tajemnice?
– Można tak chyba powiedzieć, ale w tej drugiej chodzi o skandal rodzinny.
Rozumiem. Zostawmy to. A jeśli chodzi o dzieciństwo… Bardzo chciałbym się dowiedzieć, co wtedy przeżyłaś.
Ellen miała wrażenie, że strach zaciska jej gardło niczym pętla. Instynktownie wyciągnęła ręce do Nataniela. Ujął jej dłonie.
– Ależ, moja droga! – zawołał przerażony. – Cóż za strach! Co to było? Opowiedz mi!
– Nie mogę – odparła prędko. – Nie mogę o tym mówić. To… to zbyt niejasne. I wstrząsa mną do głębi. Może kiedyś, później, ale nie teraz, teraz wystarczy mi to, co zdarzyło się w nocy.
Puścił jej ręce, lekko je przedtem uścisnąwszy.
– Rozumiem – rzekł łagodnie.
Ellen wiedziała, że powiedział prawdę.
– Czy… czy otworzycie te… drzwi? – spytała przestraszona.
– To zależy.
– Od czego?
– Od tego, czy ich otwarcie grozi prawdziwym niebezpieczeństwem.
– Skąd będziesz o tym wiedział?
– Stwierdzę to bardzo prędko. Rzeczy także mają swoją atmosferę, szczególny rodzaj życia.
Wstał, przypominając w jednym momencie, jakie długie ma nogi, po kociemu miękkie ruchy i jaki jest przy tym męski. Ellen oblała się rumieńcem.
– Pójdziemy do nich? – spytał Nataniel.
– Chętnie – odpowiedziała, czując, że doznała kolejnego wstrząsu. Do tej chwili nie traktowała Nataniela jak mężczyzny. Wolała, by on był mistrzem, a ona dzieckiem, które od niego się uczy, nie chciała, by jego męskość wyprowadzała ją z równowagi. Postanowiła trwać w swym dziecinnym podziwie dla Nataniela przez te krótkie godziny, jakie mieli ze sobą spędzić.
– O, jesteście – powiedział lensman, kiedy wrócili do biura. – No i jak? Czy Ellen pójdzie z nami?
– Tak – odparł Nataniel.
– Świetnie – ucieszył się lensman. – Rozmawiałem już z panią Sinclair i poinformowałem ją, że w nocy przeżyła szok, dlatego zostaniesz tu do jutra. Rano wrócisz do pracy. Nie, nie, uspokój się. To z całą pewnością nie będzie aktualne. Jeśli przypuszczenia komisarza Brinka i moje okażą się słuszne, wybuchnie taki skandal, że zajazd na pewien czas zostanie zamknięty. A jeśli okaże się, że nie mamy racji, że to było… no, rozumiesz, to nikt nie może ci odmówić prawa do rzucenia pracy.
– Czy nie ma trzeciego rozwiązania? – spytała cichutko.
– Owszem, jest – odpowiedział lensman. – Istnieje jeszcze jedna możliwość wyjaśnienia tego, co przeżyłaś. Tak czy owak nadchodzącej nocy rozwiążemy zagadkę.
Читать дальше