– Nie będę do ciebie pisać – oznajmił.
Ellen poczuła, jak serce ściska jej się z żalu.
– Tak pewnie będzie najlepiej – odpowiedziała cicho.
– Należy zerwać wszelkie kontakty. Mam nadzieję, że wkrótce znajdziesz chłopaka, który…
– Och, przestań – obruszyła się Ellen. – Natanielu… Czy wiesz, kiedy owo straszne ma nas spotkać?
Odwróciła się w jego stronę. Dopiero teraz zobaczyła, jaką udręką i dla niego była ta chwila pożegnania.
– Nie, tego nie wiem – westchnął. – Kiedy… kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz, wiedziałem, że to nie stanie się natychmiast. Ale od tamtej pory upłynęło już sporo czasu.
– Czy masz wrażenie, że to może stać się już teraz?
Zastanowił się, zmarszczył czoło.
– Nie, takiego wrażenia nie mam. A dlaczego pytasz?
Ellen wyjąkała zażenowana:
– Mówiłeś, że… że to nastąpi kiedy… kiedy pierwszy raz mnie pocałujesz?
Nareszcie zrozumiał, do czego zmierza Ellen.
– A ja nie mam poczucia zagrażającego nam niebezpieczeństwa! Ellen! Chcesz powiedzieć, że moglibyśmy odwrócić zły los poprzez… Wiesz, ta myśl mnie zafascynowała.
Ellen uśmiechnęła się, dumna z pomysłu.
– To całkiem bezpieczny hotelowy pokój – mówił Nataniel. – I ja wiem, wiem, że nic nam tu nie grozi. Ellen, ja się nigdy nie pomyliłem, nigdy.
Czekała.
Nie mógł się pohamować i podszedł bliżej. Serce Ellen omal nie wyskoczyło z piersi. Usta Nataniela znajdowały się na wysokości jej oczu, patrzyła na nie, wiedziała, że za parę sekund… Przyjemne drżenie ogarnęło całe ciało i falą napędziło krew do policzków. Jej dłonie niesłychanie delikatnie otoczyły głowę chłopaka, w jego oczach także dało się wyczytać oczekiwanie.
Nagle drzwi otworzyły się z hałasem, do środka wtargnęła pokojówka z naręczem prześcieradeł.
– O, przepraszam, myślałam, że pokój jest już pusty… Czy panienka nie miała jechać pociągiem?
– Owszem – odparła Ellen, nadal ogarnięta rozmarzeniem, którego nie zdołała jeszcze zabić irytacja.
– Lepiej się pospieszyć, do odjazdu tylko kilka minut.
– Ojej! – zawołała Ellen i już zbiegali na dół do hallu.
– No, nie jest tak źle – stwierdził Nataniel, zerkając na zegar. – Nie musisz bić żadnych rekordów, pokojówka trochę przesadziła.
Ellen zwolniła.
– Pan Gard? – zawołała recepcjonistka. – Jakiś pan pytał o pana.
– O mnie?!
Okazało się, że to Rikard Brink. Jego zwykłe pogodna twarz była poszarzała i zasmucona.
– Nataniel! Dowiedziałem się od Christy, że tu jesteś.
– Co się stało?
Rikard wyglądał na bardzo nieszczęśliwego.
– Chodzi o Tovę. Niedobrze jej się wiodło, ale nikomu nic nie wspomniała…
– Chodź z nami na dworzec – zaproponował Nataniel. – Ellen wraca pociągiem. Możemy porozmawiać po drodze. A więc jak? Co z Tolą?
Przeszli przez ulicę w stronę stacji, gdzie czekał już pociąg.
– Sam wiesz, jaka ona jest. Ma dwadzieścia dwa lata, a jej życia nie można nazwać łatwym. Ale nie przypuszczaliśmy…
– Nic sobie chyba nie zrobiła?
– Nie, nie, ale trudno jej było znaleźć przyjaciół, jej wygląd odstrasza większość ludzi, i, Natanielu… strasznie się boję, że ona wybrała stronę Tengela Złego!
Przystanęli gwałtownie.
– Nie! To niemożliwe!
– Nie wiem – powiedział Rikard zmęczonym głosem. – Przekleństwo dotknęło ją niezwykle ciężko, a drwiny i prześmiewki kolegów bolały ją znacznie mocniej, niż nam się wydawało. Dlatego związała się z pewnym chłopakiem, dawnym kolegą z klasy. To prawdziwy łobuz, Natanielu, ale nasza córka nie ma w czym wybierać. Może się zakochała, a może po prostu cieszy się, że on ją dostrzega i w ogóle z nią rozmawia. Ale on ją po prostu wykorzystuje. Tova pomagała mu w rozmaitych ciemnych sprawkach.
– Och, nie! – zawołali jednocześnie.
– Owszem. Ona potrafi czarować, lepiej niż mogliśmy przypuszczać. Bezpośrednio nie uczestniczyła we włamaniach, ale odwracała wzrok ludzi. Chłopakowi udało się też bez przeszkód uciec z więzienia.
– Ależ, Rikardzie, to okropne!
– Niestety, taka jest prawda. Biedna Vinnie, przez małżeństwo weszła do naszego nieszczęsnego rodu i urodziła dziecko obciążone przekleństwem. Ale wiedzcie, że bardzo kochamy Tovę.
– Wszyscy ją kochamy – zapewnił Nataniel. – Ale co ja mogę zrobić?
– Oni się ukrywają gdzieś tutaj, w górach Valdres. A ponieważ już tu jesteś, to pomyślałem sobie, że może zechcesz nam pomóc. Znaleźć ją i z nią porozmawiać… Naprowadzić na inne myśli.
Doszli do pociągu, Ellen znalazła sobie miejsce i wychylona przez okno starała się uczestniczyć w rozmowie.
– I ona jest jedną z tych, którzy mają wziąć udział w walce z Tengelem Złym! – Jęknął Nataniel. – Och, oczywiście, że pomogę ją odszukać. I chętnie z nią porozmawiam, jeśli, rzecz jasna, będzie chciała mnie wysłuchać. Czy mniej więcej wiadomo, gdzie oni są?
– Tak, tak, ale jest jeszcze coś groźniejszego. Tutejszy lensman wysłał za nimi pościg. Niby nic w tym złego, ale wśród jego ludzi jest jeden fanatyk, w dodatku uzbrojony!
– Ależ… och! – westchnęła Ellen. – Zostaję. Ja też chcę pomóc.
– To zbyt niebezpieczne – sprzeciwił się Rikard. – Chłopak może być zdesperowany, nie mówiąc już o tym łowcy głów!
– Znów ci sprawiedliwi! – westchnął Natan.
– Rzeczywiście, można tak powiedzieć – zgodził się Rikard. – Zawsze znajdą się tacy, którzy chcą wymierzać sprawiedliwość osobiście, bo czują się o niebo lepsi od innych. Musimy ich odnaleźć, Natanielu!
– Oczywiście, pójdę z tobą – Nataniel skinął głową. – Czy możesz poczekać chwilę, aż pożegnam się z Ellen? Zawiadowca już zaczyna trochę groźnie wymachiwać chorągiewką.
Rikard uścisnął na pożegnanie dłoń Ellen i poszedł do hotelu, by tam czekać na Nataniela.
– Och, Natanielu, jakie to straszne! – powiedziała Ellen wzburzona. – Po wizycie u was tak wiele myślałam o Tovie, o tym, co musi czuć młoda dziewczyna, tak upośledzona pod względem wyglądu jak ona. Wiesz, w tym wieku uroda może być najważniejsza. Zwłaszcza dla niemądrych chłopców.
Milczeli przez chwilę, myśląc o Tovie. Wreszcie jednak przypomnieli sobie o swej sytuacji.
– Wiedziałem, że między nami do niczego nie może dojść – powiedział Nataniel zrozpaczony.
– To, co ma nastąpić, z pewnością nastąpi, zrozumiałam to, kiedy ta pokojówka pokrzyżowała nam plany odwrócenia złego losu.
– To prawda – rzekł Nataniel. Zaraz jednak zawołał: – Ellen, zostań ze mną, nie mogę cię teraz utracić! Wysiądź z pociągu i zostań ze mną, potem odwiozę cię do domu!
– Dobrze – zdecydowała się w jednej chwili. – Będziemy szukać Tovy. Już idę.
W tym momencie pociąg ruszył. W drzwiach wyrósł mur rozbawionej młodzieży, wybierającej się na szkolną wycieczkę. Koła toczyły się coraz szybciej i szybciej…
Ellen opadła na siedzenie.
– Na nic zda się sprzeciw – szepnęła do siebie. – Jeśli Nataniel coś zobaczył, to tak już musi być. Pozostaje nam tylko nauczyć się żyć bez siebie. A to jedyna rzecz, jakiej nie chcemy.
Ellen wróciła więc do nieciekawej pracy w Oslo, a Nataniel przystąpił do kolejnego zadania.
Ich jedynym wiernym towarzyszem pozostała tęsknota.
– Idź do diabła, powiedziałem!
Tova odsunęła się nieco na bok. W żółtych kocich oczach błysnęła urażona duma.
Читать дальше