Margit Sandemo - Urwany Ślad

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Urwany Ślad» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Urwany Ślad: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urwany Ślad»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Karine Volden jako mała dziewczynka została dwukrotnie zgwałcona. Choć zdołała wymazać z pamięci koszmarne przeżycia, coraz bardziej zamykała się w sobie i bała się kontaktu z innymi ludąmi. W czasie wojny napadnięto Karinę po raz kolejny, a jej reakcja okazała się bardzo gwałtowna. Na domiar złego dziewczynka obarczała siebie wina za to, że jej brat Jonathan został zesłany do obozu koncentracyjnego w Niemczech…

Urwany Ślad — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urwany Ślad», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Potem pewien ekscentryczny Hiszpan odegrał na swym koncertowym instrumencie kilka taktów atonalnej melodii Tengela; skutki okazały się katastrofalne. Zły przodek Ludzi Lodu zaczął się budzić, co prawda trwało to dość długo i nie osiągnął pełni przytomności, w melodii bowiem brakowało większości dźwięków. Tengel wydostał się jednak ze swej kryjówki i zanim Wędrowiec zdołał na nowo pogrążyć go we śnie dźwiękami swego fleciku, zdążył dać sygnał do rozpoczęcia wojny, która ogarnęła cały świat.

Od tamtej pory, a było to przed dwudziestoma pięcioma laty, nie słyszano a Tengelu Złym.

Tym razem okoliczności jego przebudzenia miały charakter dość niezwykły.

Zbudzić miał go dźwięk fletu, ale… najwidoczniej nie była to jedyna możliwość.

W jednym ze szkockich regimentów służył skory do walki pułkownik.

Jego zdaniem postępowanie Hitlera stwarzało możliwość wybuchu wojny. Podczas wielkiej narady brytyjskich wojskowych pułkownik ów z zapałem starał się przyspieszyć bieg wydarzeń. W jego przekonaniu należało ingerować natychmiast, ukrócić poczynania tego wicekaprala z wąsem, który tak gardłował w Niemczech!

Pozostali wojskowi, biorący udział w naradzie, okazywali jednak większą powściągliwość. Wojna wszak jest wyniszczająca dla obu stron.

Rozgoryczony i zawiedziony pułkownik wrócił do Szkocji, gdzie natychmiast przystąpił do ćwiczenia przynajmniej swoich oddziałów na wypadek ewentualnej wojny. Gdy nadejdzie odpowiednia chwila, staną do walki z bagnetami ostrymi jak brzytwy!

W jego regimencie, wśród wielu innych żołnierzy, znajdował się też pewien kobziarz. Mac, jak nazywali go koledzy, był nowy w orkiestrze, ćwiczył więc pilnie, chciał bowiem pokazać się z jak najlepszej strony.

W domu grywać nie mógł, gdyż zabraniała mu tego żona, nie pałająca do dźwięków kobzy uczuciem równie namiętnym jak on. Dlatego Mac każdego dnia wieczorem chodził na wrzosowisko i tam przygrywał dzikim królikom, przepiórkom i zachodzącemu słońcu.

A grać umiał przepięknie. Muzyka dodawała równinom szczególnego nastroju.

8 marca 1939 roku jak zwykle wyszedł z domu. O zmierzchu wrzosowisko zdawało się miękkim bezkresem, dźwięk kobzy żałosną skargą niósł się aż po horyzont.

Mac wzruszył się i postanowił spróbować improwizacji. Długo poszukiwał nowych tonów, muzyka przestała już brzmieć tak pięknie, może nawet…

Co to takiego?

Ciałem Maca wstrząsnął dreszcz. Jeszcze raz powtórzył ostatni akord. Trudno było się w tym doszukiwać jakiegoś sensu, bodaj śladu melodii, tylko kilka poszarpanych dźwięków w atonalnej skali, ale…

W wietrze szeleszczącym wśród wrzosów usłyszał coś…

Coś jak echo? Echo niesione wiatrem?

'Graj!' nakazywało. 'Graj dalej!' Zagraj to jeszcze raz, i jeszcze!'

Nieopisany strach ogarnął Maca. Miał wrażenie, że zewsząd, ze wszystkich zakamarków ziemi wypełza zło, które trudno objąć rozumem. Otacza go, dusi.

Przyłożył ustnik kobzy do drżących warg. Ze strachu ogarnęła go słabość, przestał panować nad pęcherzem, ciepła struga spłynęła po nogawce, podczas gdy on usiłował odnaleźć tę samą melodię. Nie było to wcale łatwe, dźwięki nie układały się w jedną całość, a i myśli wirowały mu w głowie jak oszalałe, nie pozwalając się skupić. A owa zła moc – ten ktoś czy coś – zaczęła się niecierpliwić, wpadła w gniew. Nakazywała Macowi kontynuować melodię, grać dalej, ale jak miał to zrobić? Nie udzielono mu żadnych wskazówek.

Instynkt samozachowawczy podpowiadał mu, że powinien uciekać stąd co sił w nogach, ale nie mógł. Stał jak wmurowany, choć czuł nierówności pod stopami i wiatr wiejący w plecy… A może to tylko lodowate ciarki strachu, przechodzące wzdłuż kręgosłupa?

Zrozpaczony Mac dalej szukał odpowiednich dźwięków, zła moc odpowiedziała wściekłością, najwidoczniej wszystko było nie tak. Temat, który raz tylko udało mu się wydobyć z instrumentu, przepadł, okazał się zbyt trudny, zbyt niejasny. Paniczny lęk sprawiał, że nie mógł go sobie przypomnieć.

Znów huknęło niesione wiatrem echo. 'Graj, głupcze, graj!'

Mac, zlany zimnym potem, wystraszony do szaleństwa, czuł, że z oczu płyną mu łzy. Spróbował jeszcze raz, ale kobza wydała jedynie żałosne, wpół urwane dźwięki.

Ogarnięta wściekłością nieludzka siła powaliła kobziarza na ziemię. Mac stracił przytomność, tak silny otrzymał cios.

Kiedy się ocknął, nie pamiętał, że cokolwiek się wydarzyło.

Ale Tengel Zły się obudził. Ukryty w głębokiej jamie, w grotach Postojny w Jugosławii, zaczął zbierać siły.

Co za niedołęga odegrał fragmenty jego sygnału! W dodatku na niewłaściwym instrumencie! Dlaczego nie posłużył się fletem, skoro tak należało uczynić? Dureń! Wszyscy ludzie to durnie!

Dlaczego, dlaczego nikt nie mógł zrobić tego porządnie? Znów nie obudził się do końca, co prawda bardziej niż poprzednio, ale nie dostatecznie. W takim stanie nie mógł jeszcze zapanować nad światem.

A może mógł?

Czegoś, w każdym razie, na pewno zdoła dokonać.

Jego wyczulone zmysły zaczęły poszukiwać impulsów.

Ludzie Lodu?

Myśli Tengela Złego powędrowały do Lipowej Alei.

Tam panował spokój. Tengel wyczuwał obecność Benedikte, ale ona była już stara i tak idiotycznie dobra. Nią nie musiał się przejmować. Ale…

Zaczął jakby węszyć w powietrzu. Wyczuwał coś nowego. Kolejny dotknięty? Może… może nawet nie jeden?

Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo! sygnalizowały rozedrgane zmysły.

Lecz nie, w Lipowej Alei nic mu nie zagraża, jedynie coś w atmosferze tego miejsca podpowiadało mu, że kryją przed nim jakąś tajemnicę.

Tengela Złego ogarnął gniew. Co takiego przed nim ukrywają? Albo koga?

Na pewno się tego dowie.

Musi tam wyruszyć, natychmiast.

Dolina Ludzi Lodu?

Jego myśli powędrowały dalej, na północ. Odnalazły Dolinę.

Nie, tu panował spokój, zresztą wiedział to już wcześniej, bo nawet kiedy leżał pogrążany we śnie, kierował tam swe myśli i wszystko zastawał w porządku.

Pewnie po tak wielu nieudanych próbach zrezygnowali z dotarcia do Doliny. Przypuszczał, że nie musi się już obawiać Ludzi Lodu, swych własnych potomków, którzy ośmielili się go zdradzić.

Gdyby jeszcze nie to trudne do określenia, nieprzyjemne wrażenie, że zagraża mu coś nowego, czego nie znalazł ani w Dolinie, ani w Lipowej Alei.

Musi wyjść.

Strażnik – Tengel na jego wspomnienie prychnął pogardliwie – dopiero co tu zaglądał na swą zwyczajową inspekcję, W najbliższym czasie nie wróci.

Tengel Zły usiadł bez żadnych trudności. To naprawdę obiecujące.

Zdawał sobie jednak sprawę, że nie odzyskał jeszcze pełni sił. Sygnał, nie dokończony, poszarpany, odegrano na niewłaściwym instrumencie.

No cóż, i tak zbliżało go to do zwycięstwa. Kłopot jedynie, jak zdoła ukryć się przed Wędrowcem i tą przeklętą kobietą, która nosi przy sobie naczynko ze straszną jasną wodą. Ach, jakże jej nienawidził! Taka nic nie warta dziewucha, i ośmieliła się wyruszyć w podróż przez groty, prowadzące do źródeł życia, a nawet dotarła do samego końca! Nie mógł tego pojąć, nie potrafił zrozumieć, jak mogło do tego dojść! Pogrążony w głębokim śnie zorientował się, jakie niebezpieczeństwo mu grozi, dopiero wtedy, gdy było już za późno.

To ona właśnie – Shira, takie, zdaje się, imię nosiła, stała się jego najpotężniejszym wrogiem.

Chyba że było ich więcej… Czuł się bardzo niepewnie, drżał ze strachu przed owym nieznanym, który krył się wśród Ludzi Lodu. To on właśnie raz po raz niweczył jego plany. Ale ten człowiek musiał już nie żyć, na jego miejsce przyszedł ktoś inny. Wielkie niebezpieczeństwo. I jeszcze jedno, choć jakby mniejsze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Urwany Ślad»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urwany Ślad» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Ślady Szatana
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Urwany Ślad»

Обсуждение, отзывы о книге «Urwany Ślad» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x