Margit Sandemo - Córka Hycla

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Córka Hycla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Córka Hycla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Córka Hycla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Hilda była córką znienawidzonego hycla – pomocnika kata, dlatego społeczność wioski ją odrzuciła. Nikt nie zbliżał się do nędznej chaty, w której mieszkała wraz z ojcem. Żyła samotnie, znosząc upokorzenia, drwiny i wyzwiska. Tak było aż do chwili, gdy w pobliżu ich chaty odkryto zwłoki czterech zamordowanych kobiet. Wówczas życie Hildy odmieniło się całkowicie.

Córka Hycla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Córka Hycla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tej nocy wcale nie Mattias zakłócił spokój swymi koszmarami. Tym razem przydarzyło się to Hildzie.

Kiedy środek nasenny przestał działać, nawiedziła ją najstraszliwsza w życiu mara.

Leżała w trumnie, prawdziwej trumnie, zrobionej z nierównych desek, z niedomykającym się wiekiem. Ona sama nie była warta nawet solidnej trumny.

W trumnę uderzały wielkie łapy, pazury wślizgiwały się w szczeliny, wczepiały w deski, aż w końcu je wyłamały. Próbowała wołać o pomoc, ale nie mogła wydusić z siebie głosu. Wokół rozlegało się warczenie, jak gdyby bestia nie była jedna, lecz cała gromada, i nagle przez wyłamane deski wcisnęła się twarz, wpatrująca się w nią świecącymi, złymi oczami. To była twarz ojca, choć rysy miała zwierzęce. Wyciągnął włochatą rękę, by pochwycić ją za suknię i wydobyć ze środka. Z ust ciekła mu ślina, między zębami widniała zakrzepła krew. Hilda zaczęła krzyczeć…

Walczyła z uściskiem obejmujących ją ramion.

– Hildo, uspokój się, to ja, Mattias! Już dobrze, wszystko dobrze, to był tylko sen. To nie las, to Grastensholm, jesteś bezpieczna, jestem przy tobie.

Szlochała, drżąc, ale już tuliła się do niego.

– Och, Mattiasie, najdroższy, trzymaj mnie mocno, zostań ze mną, nie odchodź!

– Nigdzie nie pójdę, najmilsza, ale połóż się, proszę, jest jeszcze noc.

– Boję się zasnąć.

– Och, Boże, jak dobrze to znam – powiedział Mattias z westchnieniem. – Jakże często pragnąłem, by ktoś był ze mną w tych najtrudniejszych chwilach. Czy mogę… położyć się przy tobie? Nie musisz się niczego obawiać.

– Chodź, chodź, proszę – błagała gorączkowo, przerażona. – Ale ty p-powinieneś s-spać.

– Tej nocy spałem już dłużej niż zwykle – skłamał. – Wygodnie ci teraz?

Otoczył ją ramieniem, a ona przylgnęła do jego piersi. Szczękała zębami.

– T-tak, dobrze. Porozmawiaj ze mną, Mattiasie. Spraw, bym zapomniała. Opowiedz mi o sobie, nigdy tego nie robiłeś.

– Ty także o sobie nie mówiłaś.

– Ależ tak… chociaż nie, masz rację, mówiłam, ale Andreasowi. To było niemądre z mojej strony.

– Jestem trochę zazdrosny o Andreasa – powiedział cicho.

– Nie masz żadnego powodu! Bo gdybyś miał, to ja byłabym zazdrosna o Eli, a nie jestem. Wprost przeciwnie; życzę jej jak najwięcej szczęścia.

– Ale Andreas sądził, że się w nim podkochujesz.

Hilda zareagowała tak, jak na takie stwierdzenia reagowały kobiety wszystkich epok.

– Naprawdę? – spłoniła się. – To najzarozumiałe, co słyszałam… Naprawdę tak myślał? To nieprawda, muszę…

Mattias śmiał się serdecznie:

– Kochana Hildo, mówisz pięknym językiem, ale w jednym punkcie twoja gramatyka jest dość niecodzienna. Nie nauczyłaś się stopniować przymiotników.

– Ach – westchnęła, nadal rozgniewana na Andreasa. – Ale mówiłam poważnie. Chciałabym usłyszeć o twoim życiu, o latach spędzonych w kopalni, o tej dziewczynie z Tybingi. O nią jestem zazdrosna.

Mattias zaczął śmiać się jeszcze głośniej, zauważył bowiem, że dzięki rozmowie Hilda zapomina o koszmarze, który jej się przyśnił, i o strasznych wydarzeniach wieczoru, rozpoczął więc opowieść o swoim życiu.

Hilda słuchała, popłakując z cicha nad nieszczęśliwymi losami Mattiasa i Kolgrima. Lepiej zrozumiała jego przyjaźń z Kalebem. Tak dobrze poczuła się w zagłębieniu jego ramienia, że przeciągała się jak kotka i rozkoszowała każdą chwilą.

Przyszła kolej na opowieść o jej życiu. Tym razem trafiła na bardziej uważnego i wyrozumiałego słuchacza niż Andreas.

Zwierzenia spowodowały, że przytulili się do siebie jeszcze mocniej, i Hilda spokojnie zasnęła. Mattias był cokolwiek zawiedziony, że tak łatwo jej to przyszło, mimo że on był tak blisko. Przyjął to jednak za znak, że czuje się przy nim w pełni bezpieczna. Prawdę mówiąc odetchnął także z ulgą, gdyż jeszcze nie był całkiem gotów do sprawdzenia swojej męskości.

Przed jakimż jednak stanął dylematem! Jego zasady nakazywały mu, by nie ważył się tknąć jej przed ślubem, ale jednocześnie przyznawał Hildzie rację, że powinni najpierw sprawdzić, czy jest im pisana wspólna przyszłość.

Wschodzące słońce zdążyło już zalać czerwonym światłem pokój, kiedy Mattias uwolnił zdrętwiałe ramię i odwrócił się na bok. Hilda we śnie przysunęła się bliżej i całym ciałem wtuliła się w niego od tyłu. Mattias poczuł, jak ogarnia go przyjemne ciepło, ujął jej dłoń, spoczywającą na jego piersi, i ucałował. Wkrótce zasnął także święty Mattias.

Następnego dnia Andreas i Kaleb wyruszyli wczesnym rankiem. Na Grastensholm ledwie skończono śniadanie, kiedy nadjechali.

– Mattiasie, będziesz musiał dzisiaj zaniedbać obowiązki medyka. Wyruszamy zapolować na wilkołaka!

– Ale, człowieku, przecież panuje odra! Nie mogę tak zostawić dzieci!

– To prawda. W Elistrand mamy już troje chorych, ale wiemy, co należy robić.

– Pozwólcie mnie zająć się odrą – powiedziała Liv. – Mattias udzieli mi wskazówek, a Jesper przygotuje powóz i zawiezie mnie, gdzie trzeba.

– Doskonale, babciu – powiedział Mattias. – Bardzo chciałbym pojechać z chłopakami.

– Ja także – wtrąciła się Hilda.

– Nie masz już dość wilkołaka? – zdziwił się Kaleb.

– Bezpośredniego kontaktu tak. Ale domyślam się, kto nim może być, i chciałabym porozmawiać z tobą na osobności, jeśli to możliwe. Bo ty także masz pewne przypuszczenia, prawda?

Zwracała się teraz na ty do wszystkich młodych. Uważała, że już jakby do nich należy.

– Tak, mam. Chodźmy więc!

Wyszli do sieni i usiedli w wykuszu.

– Na jaki ślad wpadłaś? – zapytał Kaleb.

– Wiem, kto nie pił piwa, chociaż leżał tak, jakby spał.

– Naprawdę? To bardzo ciekawe!

– A ty?

– Ten kawałek rzemienia, który znaleźliśmy. I sznur czarownicy znaleziony w dłoni jednej z ofiar.

– Podejrzewasz kogoś konkretnego?

– Tak. Powiedz, kogo ty masz na myśli?

Szepnęła mu do ucha. Kaleb pokiwał głową i wymówił to samo słowo.

– A więc uderzamy natychmiast. Pojedziesz z nami.

Hilda nie umiała jeździć konno, co stanowiło pewną przeszkodę, ale Mattias rozwiązał ten problem, sadzając ją przed sobą na swego wierzchowca.

Ruszyli przez wzgórze do wójta. Kiedy dotarli na miejsce, okazało się jednak, że nie ma go w domu. Wyjechał, by schwytać rozbójnika.

Kaleb nawiązał swobodną rozmowę z gospodynią:

– Jak było z tą kobietą, którą wiosną oskarżono o czary? Co się z nią stało?

– Spłonęła na stosie. O, ona była winna!

– Skąd to wiecie?

– Wskazywały na to dowody, mogą mi panowie wierzyć! Całe stosy dowodów!

Gospodyni była prostą i szczerą starszą kobietą.

Stali na schodach w sierpniowym słońcu.

– Widzieliście te dowody?

– O tak. Wójt przyniósł do domu masę przedziwnych rzeczy!

– Na przykład splecionych sznurków?

– I suszonych żółwi. I sama nie wiem czego jeszcze.

Zza płotu rozległo się ujadanie psa.

– Widzę, że wójt ma psy myśliwskie.

– O tak, ma piękne psy.

– Tu są trzy. Czy to już wszystkie?

– Tak. No i Nero.

– Nero?

– Jego ulubieniec, ale trzyma go gdzie indziej.

– Tak? A gdzie?

– Na tylnym podwórzu. Wójt nie chce, żeby straszył dzieci. Ale on nie gryzie. Jest łagodny jak baranek!

– Możemy go zobaczyć?

– No, chyba tak. Jeśli panowie pójdą ze mną.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Córka Hycla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Córka Hycla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Córka Hycla»

Обсуждение, отзывы о книге «Córka Hycla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x