Margit Sandemo - Córka Hycla

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Córka Hycla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Córka Hycla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Córka Hycla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Hilda była córką znienawidzonego hycla – pomocnika kata, dlatego społeczność wioski ją odrzuciła. Nikt nie zbliżał się do nędznej chaty, w której mieszkała wraz z ojcem. Żyła samotnie, znosząc upokorzenia, drwiny i wyzwiska. Tak było aż do chwili, gdy w pobliżu ich chaty odkryto zwłoki czterech zamordowanych kobiet. Wówczas życie Hildy odmieniło się całkowicie.

Córka Hycla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Córka Hycla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czy ma zawrócić? Wzywać Andreasa?

To na pewno łoś. W tych lasach pełno było łosi.

Z wysiłkiem przełknęła ślinę i ruszyła dalej. Znów zapadła cisza.

Ponownie wyrosła przed nią wysoka ściana lasu. Czekał ją odcinek, którego obawiała się najbardziej.

Czy teraz nie jest ciemniej? Tak, na pewno. Wśród drzew nie widziała dalej niż na wyciągnięcie ręki.

Najlepiej przejść tędy jak najszybciej!

I znów chwycił ją lęk, że jest sama. To śmieszne, przecież mężczyźni mieli zachowywać się cichutko jak myszki, tak by nikt nie domyślił się ich obecności.

I tak właśnie było, ukryli się tak doskonale, że nawet ona nie mogła ich zauważyć.

No tak! Stało się! Zboczyła ze ścieżki! Przed sobą miała gęstwinę krzewów. Teraz z powrotem, ale jak daleko?

Gdzie się znajduje? I gdzie jest ta ścieżka?

Posuwała się po omacku, a strach coraz mocniej zaciskał pętlę na jej szyi. Czy to tędy szła przed chwilą? Nie, zdecydowanie nie! Chyba jednak odnalazła ścieżkę…

Zrobiła jeszcze parę kroków i potknęła się o coś miękkiego, co się przesunęło. Porośnięty mchem pień drzewa?

Straciła równowagę i musiała podeprzeć się ręką. Przecież to wcale nie pień! To człowiek!

Wstrzymała oddech, obmacując wielkie, ciepłe ciało. Grube sukno… broda…

Oddychał. Potrząsnęła nim, ale westchnął tylko, jakby przez sen.

Czuć było od niego piwem. Nie mogli chyba upić się w takiej chwili? Nie, to nie do pomyślenia!

Potrząsnęła nim raz jeszcze, przerażona. A jeśli do piwa czegoś dosypano? Środek nasenny?

To znaczy, że naprawdę jest sama w lesie!

Wszyscy mężczyźni pili piwo, a ona przeszła całą tę długą drogę bez żadnej ochrony! I teraz miała wracać!

Nie sądziła, by mężczyźni pod kościołem i bliżej Elistrand uczestniczyli w piwnej uczcie, za bardzo byli oddaleni. Ale Andreas? Czy leżał uśpiony pod zagrodą?

Nagle zorientowała się, że jej dłoń tak mocno zacisnęła się na szalu, aż zaczął ją dusić.

Musi stąd uciekać! Do domu! Tutaj znikąd nie otrzyma pomocy.

Przebrnęła przez krzaki i znów znalazła się na ścieżce, a w każdym razie tak jej się wydawało. Tak, to długi, wąski prześwit. To musiała być ścieżka.

Nóż? Wyciągnęła rękę, ale w tym samym momencie zdała sobie sprawę, że przez całą drogę nie czuła jego ciężaru.

Został na nocnym stoliku w Elistrand! Przypomniała sobie teraz, że położyła go tam na chwilę, kiedy poprawiała spódnicę.

I leżał tam, zapomniany.

Stała nieruchomo, nie wiedząc, co robić.

Raptem gdzieś niedaleko rozległ się głuchy odgłos ciężkich łap uderzających o ziemię. W ciemności słyszała groźne sapanie, coraz bliżej i bliżej…

Krzyknęła. Nie przestając krzyczeć, biegła na złamanie karku w stronę zagrody. Chciała wydostać się z lasu…

Teraz dom wydał jej się bezpieczną przystanią. Oby tylko zdążyła dopaść drzwi i zatrzasnąć je za sobą…

Słyszała zwierzę za plecami, zagradzało jej drogę do wsi. Ciągle jeszcze było dosyć daleko, ale z pewnością gdyby tylko chciało, biegłoby dużo szybciej niż ona.

Oszalała ze strachu Hilda pędziła naprzód, pokonując rozliczne przeszkody…

Przeszkody?

Przecież na ścieżce nic nie powinno jej zawadzać?

Och, Boże, znów więc zboczyła!

Cóż, nie było czasu do namysłu, pozostawało jej tylko jedno – biec, biec jak najszybciej.

Szal zaczepił o wystającą gałąź. Szarpnęła. Rozległ się trzask rozdzierającej się tkaniny. W ręku pozostał jej podarty szal wraz z częścią gałęzi.

Cały czas krzyczała wniebogłosy. Może jednak ktoś nie śpi i usłyszy jej wołanie, przyjdzie z pomocą!

Żadnego odzewu oprócz ciężkiego dyszenia potwora i tupotu ścigających ją łap.

Dlaczego nie skróci jej męki? Czy takie znęcanie się nad nią sprawia mu przyjemność?

Biegła, jak jej się wydawało, w stronę zagrody. Chociaż dobrze znała ten las, wydawał się jakby odmieniony. Drzewa wyciągały ku niej długie drapieżne ramiona, porośnięte mchem głazy były niby pochylone trolle.

Wyjrzał księżyc, blady, przesłonięty chmurami. Zerknęła do tyłu.

Tam, wśród pni, pędziła bestia. Wielka i ciężka, szaroczarna, z położonymi uszami i otwartą paszczą. W ciemności jęzor był jaśniejszą plamą. Potwór poruszał się niezgrabnie na trzech nogach.

Hilda krzyknęła w panicznym lęku. Wydawało się jej, że słyszy jeszcze jakiś inny krzyk.

Powinna znaleźć się już koło domu, ale tak się nie stało. Musiała go minąć i teraz zagłębiała się w wielki las.

Opadała z sił, gnał ją tylko lęk i instynkt życia. Pędziła na oślep. Już nie wiedziała, co robi. Była jednym wielkim krzykiem rozpaczy.

Nagle zorientowała się, że za sobą nic już nie słyszy. Obejrzała się. Potwór zniknął.

Siłą rozpędu przebiegła jeszcze kawałek, ale zaraz bezwładnie padła na ziemię. Palący ból przeniknął płuca, całe ciało dygotało. Nie była w stanie zrobić ani jednego kroku więcej. Musiała odpocząć.

Leżała wyciągnięta na mchu, pierś jej ciężko podnosiła Się i opadała. Nie wiedziała, co może zdarzyć się teraz. Nigdy nie słyszała żadnych opowieści o wilkołakach, nie znała ich obyczajów.

W następnym momencie wstrzymała oddech. Czy to nie czyjeś wołanie dochodziło z oddali?

To mógł być ktoś z okolic kościoła, ktoś, kto dosłyszał jej krzyk. Czy będzie miała odwagę odpowiedzieć?

Tak, cóż miała do stracenia?

– Ratunku! – zawołała. – Jestem tutaj! Pomocy!

Nie odpowiedział jej żaden głos.

Hilda przymknęła oczy i starała się uspokoić oddech, ale nawet na to zabrakło jej sił. Wiedziała, że musi się podnieść, już teraz, zaraz. Ale potrzebna jej była choć jedna jeszcze chwila, by nogi znów zechciały ją nieść.

Otworzyła oczy i w odległości kilku łokci od siebie ujrzała występ skalny. Wznosił się nad nią na tle nieba. Księżyc świecił teraz jasno, widać było okrągłą, pełną tarczę.

Coś przeczołgało się na występ i patrzyło prosto na nią. Wielkie oczy błyszczały, gdy odbijało się w nich światło księżyca.

Zeskoczy, pomyślała i straciła panowanie nad sobą. Zakryła tylko dłońmi twarz i krzycząc czekała na nieuniknione. Mimo zamkniętych oczu wciąż widziała przed sobą straszliwą bestię.

Nic jednak się nie stało. Z lękiem podniosła wzrok.

Potwór zniknął. Zamiast niego stał mężczyzna. Chciała krzyknąć z radości, ale głos uwiązł jej w gardle. Człowiek, który tam stał, był upiorny. Miał ludzką sylwetkę, ale nic więcej człowieczego. Wielkie uszy rysowały się na tle nieba, całe ciało pokrywała długa sierść, zamiast rąk miał łapy z pazurami.

Twarzy nie mogła dostrzec. Była nieforemna, pokryta sierścią, przerażająca.

Stał nieruchomo, lekko nachylony, jakby gotów do skoku. Jakby czekał tylko na jej następny ruch.

Teraz Hilda już wiedziała, gdzie się znajduje. Poznała tę skałę. Przezwyciężyła fizyczny bezwład na tyle, by móc się ruszyć.

Przetoczyła się szybko pod skalny występ, tak by odrażająca istota tam na górze nie mogła jej dostrzec, i pobiegła wzdłuż skały, kryjąc się w lesie.

Potwór nie zeskoczył. Zniknął ze skały, ale ona tego nie widziała. Podjął pościg za nią, tym razem jako istota dwunożna.

Gdyby tylko zdołała dotrzeć do tego wysokiego pagórka tam w oddali.

Teraz już nie krzyczała, nie chciała, by zorientował się, w którą stronę biegnie.

Do pagórka nie było daleko. Wiedziała, że ma szansę, niewielką, ale ma. Dzieliła ich pewna odległość. Potwór podążał za nią, ale nie tak szybko jak w poprzednim zwierzęcym wcieleniu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Córka Hycla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Córka Hycla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Córka Hycla»

Обсуждение, отзывы о книге «Córka Hycla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x