Margit Sandemo - Córka Hycla

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Córka Hycla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Córka Hycla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Córka Hycla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Hilda była córką znienawidzonego hycla – pomocnika kata, dlatego społeczność wioski ją odrzuciła. Nikt nie zbliżał się do nędznej chaty, w której mieszkała wraz z ojcem. Żyła samotnie, znosząc upokorzenia, drwiny i wyzwiska. Tak było aż do chwili, gdy w pobliżu ich chaty odkryto zwłoki czterech zamordowanych kobiet. Wówczas życie Hildy odmieniło się całkowicie.

Córka Hycla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Córka Hycla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale ci wszyscy mężczyźni, którzy leżą wzdłuż drogi… Czy mają tkwić tak przez całą noc i czekać na nią na próżno?

Ruszyła przed siebie.

Kościół już niedaleko. Czy naprawdę postawili pastora na posterunku? Powątpiewała. Nowy pastor nie był ani szczególnie uczynny, ani bezinteresowny, miał zbyt wysokie mniemanie o sobie i swojej godności. Na pewno nie zgodził się stać na straży przez cały wieczór.

Mur cmentarny… Pospiesznie przemknęła wzdłuż niego, zerkając ukradkiem na cmentarz. Czy tam przypadkiem ktoś nie stoi?

Serce zaczęło uderzać jej szybciej.

Nie, to tylko nagrobek.

Najgorsze, że nawet jeżeli dostrzeże któregoś ze strażników stojących wzdłuż drogi, wcale nie będzie spokojniejsza. Nie może przecież wiedzieć, czy to opiekun, czy też ktoś, kto nie życzy jej dobrze…

Kaleb powiedział, że cała wieś zna już jej zamiary. Musiał więc znać je także zbrodniarz.

Minęła kościół.

Pierwszy odcinek za nią, ale ten był najłatwiejszy.

Daleko stąd Eli i Gabriella siedziały w cudownym, ciepłym domu, za zamkniętymi drzwiami. Nikt nie mógł się do nich wedrzeć.

Gdyby mogła być z nimi!

Szła kościelną aleją. Po obu stronach rosły wielkie drzewa o pniach tak grubych, że mógł się za nimi ukryć człowiek. A jeśli coś skoczy na nią z góry?

Uśmiechnęła się lekko. Przecież wilki nie chodzą po drzewach.

No tak, zwyczajne wilki nie…

Przyspieszyła kroku. Za każdym drzewem, za każdym drzewem, powtarzała w myślach. Za każdym drzewem może ktoś stać…

Po obu stronach alei rozciągały się rozległe, otwarte pola. Ale coś, co porusza się skokami, mogło szybko przebyć równinę…

Czy w alei nie powinien ktoś czuwać? Może zapomnieli?

Nareszcie jest na gościńcu. Dzięki ci, dobry Boże! Ale najgorsze jeszcze przede mną. Miej mnie w swej opiece!

Wiedziała, że w miejscu, gdzie bierze początek rów biegnący między polami żyta, jest kolejny posterunek, dlatego przeszła tamtędy spokojnie.

A jeżeli strażnika tu nie było?

Nie, nie może teraz dopuszczać do siebie takich myśli.

Kiedy przebyła trudny odcinek przy kościele, opanowała się nieco. Była jak statek, który wypłynął na spokojniejsze wody. W pobliżu ktoś nad nią czuwał, przynajmniej taką miała nadzieję, a teren sprawił, że widoczność była lepsza.

Wioska wydawała się taka spokojna. Wszyscy siedzieli w domach, była przecież pełnia.

Co, na litość boską, ona robi tutaj o tej porze? Dlaczego nie siedzi w ciepłym, przytulnym Elistrand, gawędząc z Eli i Gabriellą?

Sierpniowy wieczór był chłodny, ale nie z tego powodu drżała na całym ciele i szczękała zębami. Niedługo minie już rozstaje.

Gdyby chociaż mogła zawołać strażnika, leżącego przy drodze, dostrzec jakikolwiek znak! Nie, nie wolno jej uczynić nic takiego!

Teraz czeka ją upiorny kawałek wzdłuż rowu między wysokimi łanami zboża. Z żyta w każdej chwili może coś wyskoczyć. Nikt nie zdoła na czas powstrzymać potwora o ludzkim czy zwierzęcym obliczu. Ale tu właśnie miało czuwać wielu mężczyzn.

Na razie nie zauważyła ani jednego.

Najbardziej przerażała ją myśl, że w ogóle mogło nie być tu nikogo.

Ale przecież obiecali, na pewno więc tu są. Niedaleko. Pocieszała się jak mogła.

Starała się ze wszystkich sił nie myśleć nad tym, co robi na pustkowiu w tę chłodną bezksiężycową noc. Wróciła więc myślą do lat, które minęły, i zdumiała się, że tak łatwo przyszło jej zacząć żyć „po ludzku”…

Ten dzień, kiedy Andreas z Mattiasem przybyli do zagrody… Czy nie przypominała wówczas dzikiego zwierzątka? Chowała się, zasłaniała twarz, lękała się z nimi rozmawiać…

Łagodna życzliwość mężczyzn dodała jej odwagi i chęci życia. Cała wielka rodzina przyjęła ją tak naturalnie, z taką serdecznością i wyrozumiałością, że odważyła się wyjrzeć ze swej skorupki. Teraz już nie wyobrażała sobie powrotu do dawnego życia. Była człowiekiem tak jak wszyscy inni mieszkańcy parafii, odzyskała godność i szacunek dla samej siebie.

Nie można zaprzeczyć, że o przełomie zadecydowała śmierć ojca. Z trudem przychodziło uznanie tego faktu, ale taka była prawda.

Czy rzeczywiście lepiej by mu było beze mnie? Czy sprowadziłby do domu kobietę? Jeśli tak, to zmarnowałam szesnaście lat.

Nie, wiedziała, że się mylił. Trudno im było razem, ale dobrze pamięta ten dzień, kiedy leżała chora. Jaki był rozzłoszczony, nie potrafił nawet sam wziąć sobie jedzenia, cały czas narzekał, że taki jest biedny. Użalał się, że siedzi głodny, że nikt nie ściele mu łóżka, dom wygląda jakby przeszedł przez niego huragan…

Nie, sam by sobie nie dał rady. Szybko zacząłby zaglądać do kieliszka, nic by nie jadł. A ona obiecała matce.

Hildzie nigdy nie przyszło do głowy, by winić matkę za zmarnowaną młodość, chociaż miałaby do tego prawo. Matka była jednak dla niej święta.

Nagle serce jej zamarło. W życie coś zaszeleściło. Przerażona spojrzała w tamtym kierunku, ale niczego nie dostrzegła. Przez chwilę stała skulona, jakby chciała skryć się pod ziemią, ale ponieważ dźwięk się nie powtórzył, znów ruszyła. Nieświadomie przyspieszyła kroku.

Jej oczy przywykły do ciemności. Rozróżniała już drzewa, krzewy i głazy. Na początku potykała się, szła po omacku. Teraz stąpała coraz pewniej. Od czasu do czasu obsunęła jej się noga na stromym brzegu rowu, ale ścieżynka między polem a rowem była sucha, łatwa do pokonania.

Najbardziej dokuczała jej myśl, że Mattias się nie pokazał. Wszyscy we wsi wiedzieli, że wybierała się do zagrody, żeby odnaleźć dowód zbrodni. Musiał więc i on o tym słyszeć, niezależnie od tego, gdzie akurat odwiedzał chorych. Powinien był natychmiast przybyć, by wyciągnąć ją z tej zasadzki, którą sobie sama przygotowała.

Nie zrobił nic.

Znów przystanęła.

Cóż to za dźwięk?

Akurat w tym momencie stuknęła butem o kamień i trochę zagłuszyła tamten dźwięk, ale… To brzmiało jak krótkie warknięcie lub szczeknięcie i dobiegło gdzieś od strony lasu…

Choć wytężała słuch, niczego więcej nie wychwyciła. Las był cichy jak nigdy, nawet najlżejszy wietrzyk nie szumiał w wierzchołkach świerków.

Czy krajobraz może być taki nieruchomy?

Nagle nieco się rozjaśniło. Hilda dostrzegła, że w warstwie chmur pojawiły się szczeliny, przez które prześwitywał księżyc – słabo, tajemniczo, jak przez welon z mgły.

Światło wcale jej nie uspokoiło. Jeśli ona mogła lepiej widzieć, sama także była bardziej widoczna. W ciemności łatwiej się ukryć.

Uderzyła ją jeszcze jedna myśl: a jeżeli ci doskonali strzelcy, czy jak tam zwać tych niewidzialnych mężczyzn, dadzą się ponieść nerwom? Strzelą do niej, myśląc, że celują w wilkołaka?

Zapragnęła, by księżyc znów się schował.

A może powinna śpiewać, żeby słyszeli, kto idzie? Niestety, nie umówili się wcześniej. W ogóle co za pomysły lęgną się w jej skołatanej głowie? Jeśli dla wszystkich będzie jasne, gdzie ona znajduje się w danym momencie, będzie to jasne także dla tego, który wiedzieć nie powinien…

Dlaczego Mattias nie przyszedł?

Teraz wyraźnie rysowała się przed nią ciemna ściana lasu. Tu byli ludzie wójta. Miała nadzieję, że są cierpliwi i uważni, że można im zaufać. Zaczynał się bowiem najgorszy odcinek.

Na początku szła skrajem lasu. Tak było bezpieczniej, w krytycznej sytuacji mogła wybiec na otwarte pole. Jeśli by zdążyła…

Potem jednak droga skręcała w las, by później znów wyjść na brzeg zarośli. Tam ścieżka łączyła się z główną drogą, prowadzącą do domu, dużo dłuższą i bardziej krętą. Droga wiodła skrajem lasu aż do furtki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Córka Hycla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Córka Hycla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Córka Hycla»

Обсуждение, отзывы о книге «Córka Hycla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x