Margit Sandemo - Bestia I Wilki

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bestia I Wilki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bestia I Wilki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bestia I Wilki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bliźniacy Ulvar i Marco różnili się od siebie tak bardzo, jak tylko to między braćmi jest możliwe. Marco był piękny niczym młody bożek, Ulvar natomiast przypominał najstraszniejszą bestię. Ludzie Lodu wiedzieli, że każdy z braci ma do spełnienia specjalne zadanie, nikt jednak nie mógł uwierzyć, by jakiekolwiek dobro mogło przyjść za sprawą Ulvara, który był zły jak najprawdziwszy diabeł…

Bestia I Wilki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bestia I Wilki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tak… Wiedział o tym. Wiedział, że nosi w sobie wielką siłę, która nie znajduje ujścia tylko dlatego, że on błądzi po omacku, że czegoś mu brak. I to musi być ten skarb!

Ulvar niewiele słyszał z historii Ludzi Lodu. Opiekunowie bardzo się pilnowali, żeby nic przy nim nie powiedzieć. Kiedyś jednak wygadała się jakaś pani, która była u nich z wizytą. Ulvar sądził, że to krewna tej głupiej Belindy. Zaczęła mówić coś bardzo interesującego, ale gospodarze natychmiast zaczęli ją niemal histerycznie uciszać.

Co ona powiedziała? Nie przestawał się nad tym zastanawiać. Jakby coś o złym przodku. Który może pojawić się na świecie, jeśli nadejdzie dla niego odpowiedni czas?

Brzmiało to tak podniecająco, że bliski był ekstazy, kiedy o tym myślał, czuł rozkoszne mrowienie w dole brzucha, ale żeby nie wiem jak się koncentrował, nic nie mógł wymyślić. Po prostu czegoś brakowało, czegoś nie wiedział, nie umiał.

Zaniechał bezowocnych prób rozwiązania zagadki i znowu zaczął obwąchiwać ziemię.

Najwyraźniej łowił jakiś zapach, czy może należałoby to określić inaczej, w każdym razie wyczuwał coś, co miało wyraźny związek ze śmiercią. Zaczął nawet podejrzewać, że ktoś tutaj umarł…

Ulvar położył się płasko na ziemi i wdychał ten zapach całą piersią.

W jego mózgu powstawała jakaś wizja. Był strasznie podniecony, niczego podobnego nigdy przedtem nie przeżył! Widział coś! Jak gdyby wewnątrz, w środku głowy!

Jakiś duży, tłusty mężczyzna… I mnóstwo drobnych, paskudnych stworów, które go biły, szarpały, rozrywały na strzępy…

Wspaniale! Radość buzowała w ciele Ulvara. Oddychał ciężko i gwałtownie. Te istoty? To musiał być ten szary ludek, który kiedyś gnieździł się w Grastensholm, chłopaki w szkole o tym opowiadali. Jaka szkoda, że już nie ma tych istot! Oni i on rozumieliby się z pewnością nawzajem, bo one były równie złe jak on, był o tym przekonany.

Ech, tyle spraw jest przed nim ukrytych! Ale Ulvar sobie…

Drgnął. Jako dziecko natury, którym niewątpliwie był, miał instynktowne wyczucie czasu i teraz właśnie zdał sobie sprawę z tego, że pora wracać do domu. Marco zaraz przyjdzie z tej idiotycznej szkoły, która rozdzieliła go z nim. Pewnego dnia Ulvar podpali ten okropny dom! To będzie wspaniały ogień! Cieszył się na samą myśl. I miał nadzieję, że nauczyciel nie zdąży opuścić budynku. Smród spalonego ciała. Cudownie!

Jeśli chodzi o zło, nic nie było w stanie ograniczyć fantazji Ulvara.

Ubrał się i jak dzikie zwierzę popędził w dół przez las.

– Czy ty naprawdę zamierzasz tam iść, Malin? – pytał Viljar. Wciąż stali na dziedzińcu i rozmawiali na temat przyniesionej przez Marca wiadomości.

– Tak. Idę tam zaraz – odparła. – Dopóki mi złość nie przejdzie. Oni nie mają prawa ruszać naszej części cmentarza. Inni ludzie w parafii mogą sobie decydować, jak chcą, ale grobów Ludzi Lodu nikt nie będzie niszczył!

Malin drgnęła. Za budynkami gospodarskimi skradała się paskudna postać.

– Witaj, Ulvarze! – zawołała. – Jak zawsze wracasz, kiedy trzeba. Naprawdę masz wyczucie czasu, nikt cię w tym nie prześcignie.

Odpowiedział na tę pochwałę grymasem.

Belinda nigdy na widok Ulvara nie mogła opanować nieprzyjemnego dreszczu. Nigdy nie przywyknie do tego dziecka!

Ulvar był niższy od brata. Wyglądał tak, jakby mu w dzieciństwie coś spadło na plecy i na zawsze przygniotło. Malin zawsze, kiedy na niego patrzyła, odczuwała współczucie, ale zdaje się, że mogła sobie tego oszczędzić. On sam był zadowolony ze swojego wyglądu, a zwłaszcza z tego, że samą swoją obecnością wprawia ludzi w śmiertelne przerażenie.

Jeśli o wygląd zewnętrzny chodzi, to Ulvar był naprawdę istotą zupełnie wyjątkową. Gdyby go porównywać z którymś z obciążonych dziedzictwem Ludzi Lodu, to chyba tylko z Grimarem, garbatym monstrum z Lodowej Doliny. No i może z Hanną. Albo z dziewczynką, którą urodziła Gabriella, a której Liv i Are pozwolili umrzeć, zanim zdążyła choćby raz nabrać powietrza w płuca.

Tengel Dobry, Ulvhedin, Mar, Heike także wyglądali przerażająco, ale oni mieli w sobie coś takiego, co ludzie w nich lubili, co pociągało innych. Ulvar był wyłącznie odpychający i czuł się z tym dobrze. Nie chciał być ładny, miał to w nosie. Wyglądać jak jakiś maminsynek? O, nie, wdzięczny był losowi, że wygląda jak dziecko diabła albo leśna bestia! Taki wygląd daje człowiekowi siłę!

Głowa była jakby przyklejona do ramion, groteskowo szerokich i ostrych. Z tych ramion wyrastały ręce takie długie, że zwisały aż do kolan. Nogi miał krótkie a krzywe, klatkę piersiową ogromną, osadzoną bezpośrednio na biodrach, nie było nawet śladu talii. Włosy ciemne, jakiegoś bliżej nieokreślonego koloru, coś pomiędzy brązowym, szarym, popielatoblond i czarnym, zwisały, zawsze potargane, na spoglądające ponuro oczy o złocistym, złowieszczym połysku. Nikomu nie wolno było obciąć ani uczesać tych włosów. Wystarczało, że czasami pozwalał je sobie umyć. Kości policzkowe miał Ulvar mocno wystające, kanciaste, a usta robiły się niesamowicie szerokie, jeśli chłopiec pokazywał zęby.

Z tego wszystkiego Ulvar był niezmiernie dumny. Można by nawet powiedzieć, że jest wybrańcem losu, skoro tak go cieszy to, co otrzymał.

Przyglądał się rodzinie z zainteresowaniem. Pojmował, że coś się stało. Viljar opowiedział mu, że władze chcą zrównać z ziemią groby Ludzi Lodu.

Ulvar lubił cmentarz. Widział tam rzeczy, których inni nie dostrzegali, och, on wiedział dużo wspaniałych rzeczy o zmarłych!

Przodkowie Ludzi Lodu interesowali go natomiast mniej, żadne nigdy mu się nie ukazało, nie rozmawiało z nim. Nie miał zresztą pojęcia, że tak postępowali z innymi obciążonymi. Tego typu informacje utrzymywano przed nim w najgłębszej tajemnicy. Rodzina z Lipowej Alei uważała, że najlepiej, żeby Ulvar wiedział o tych sprawach jak najmniej.

Wiele przed nim ukrywano i chyba słusznie.

Zanim zdołał sobie uświadomić, co właściwie oznacza ta nowa informacja, Malin była już w lipowej alei, w drodze do gminy.

– Chodźcie jeść, chłopcy – powiedziała Belinda. – Jedzenie czeka na głodnych mężczyzn.

Jej ukochany Viljar i syn Henning weszli z nią do domu. Dziewięcioletni bliźniacy ruszyli za nimi.

Malin wkroczyła do budynku gminy i długo krążyła po korytarzu, szukając właściwych drzwi… Tam! Drogi i mosty… Nie, to chyba niemożliwe.

Ktoś jej wreszcie pokazał, dokąd powinna iść. Znalazła się w dużej sali, gdzie kroki jej dudniły o podłogę i odbijały się echem od ścian. Po kilku pytaniach znalazła w końcu odpowiedniego urzędnika, któremu mogła przedstawić swoją sprawę.

Był to starannie ubrany młody człowiek o bardzo surowym spojrzeniu. Spoglądając na nią marszczył brwi.

– Ależ te groby są bardzo stare, panno Christersdotter. Nikt się już nimi nie interesuje!

– My mamy… – zaczęła gorączkowo. – Tam spoczywają nasi przodkowie i my…

Sama sobie przerwała. Przecież nie mogła mu powiedzieć, że wciąż utrzymują z nimi swego rodzaju łączność, w każdym razie odwiedzanie tych grobów przynosi im ulgę i wytchnienie. Zmieniła jednak ton:

– My zawsze dbaliśmy o te groby. Opiekowaliśmy się nimi z największą starannością. To część naszej historii.

– Tak. Wiemy, że Ludzie Lodu byli kiedyś najpotężniejszym rodem w parafii – rzekł urzędnik powściągliwie. – Ale teraz przyszły inne czasy.

– Ach, tak? – zawołała Malin wojowniczo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bestia I Wilki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bestia I Wilki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bestia I Wilki»

Обсуждение, отзывы о книге «Bestia I Wilki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x