Margit Sandemo - Bestia I Wilki

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bestia I Wilki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bestia I Wilki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bestia I Wilki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bliźniacy Ulvar i Marco różnili się od siebie tak bardzo, jak tylko to między braćmi jest możliwe. Marco był piękny niczym młody bożek, Ulvar natomiast przypominał najstraszniejszą bestię. Ludzie Lodu wiedzieli, że każdy z braci ma do spełnienia specjalne zadanie, nikt jednak nie mógł uwierzyć, by jakiekolwiek dobro mogło przyjść za sprawą Ulvara, który był zły jak najprawdziwszy diabeł…

Bestia I Wilki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bestia I Wilki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Malin zastanawiała się, czy nie powinna wyprowadzić się gdzieś z bliźniakami Sagi, ale o tym mała rodzina w Lipowej Alei nawet słyszeć nie chciała.

– Oprócz twoich rodziców w Szwecji, Malin, jesteśmy ostatnimi z Ludzi Lodu – mówił Viljar, który teraz mógł już czasem posiedzieć trochę w łóżku. – Reprezentujemy wszystkie trzy odłamy rodu i musimy trzymać się razem. Jeszcze by tego brakowało, żebyś się gdzieś tułała z dziećmi! A poza tym co my byśmy zrobili bez ciebie? Prosimy cię, zostań, jeśli możesz!

To prawda, co Viljar mówił o rodzinie. On sam należał do linii Heikego, Malin do linii Arva Gripa, a chłopcy do linii Anny Marii Olsdotter. Ojciec Viljara, Eskil, łączył w sobie krew Paladinów i Lindów z Ludzi Lodu dzięki temu, że jego ojciec, Heike, ożenił się z Vingą. Rodzina Malin stanowiła dość izolowaną gałąź Ludzi Lodu; trzeba by się cofnąć prawie do Tengela Dobrego, żeby znaleźć pokrewieństwo z resztą rodu.

Mimo to Ludzie Lodu zawsze trzymali się razem. W ciągu trzystu lat nie zerwali kontaktów, zawsze gotowi nieść pomoc krewnym w potrzebie.

Teraz jednak Malin była taka zmęczona! Podwójne obciążenie opieką nad chorymi i pracą w domu, odpowiedzialność za malców, wszystko to wyczerpało nawet jej siły.

Pewnego wieczora, kiedy siedziała na łóżku i masowała swoje obolałe stopy, wyrwało jej się westchnienie:

– Czy ja kiedyś będę miała czas pomyśleć o sobie?

Ale przecież wybrała zawód pielęgniarki. A pielęgniarce takie myśli nie przystoją.

Wybrała ten zawód i gdyby miała wybierać jeszcze raz, zrobiłaby to samo!

ROZDZIAŁ VI

Była jesień roku 1870.

Dwudziestoletni Henning rąbał na podwórzu Lipowej Alei drzewo. Wyrósł na bardzo postawnego młodzieńca o szerokich ramionach i ciepłym, przyjaznym uśmiechu, który ujawniał się głównie w oczach, jakby wypływał gdzieś z głębi życzliwej ludziom duszy.

Ojciec, Viljar, pomagał mu układać drewno na zimę. jego okaleczone ręce nie wszystko mogły robić, dzielili więc z synem prace tak, żeby wszystko było zrobione na czas.

Viljar był zdrowy. Stał się cud, mówili doktorzy. Co prawda trzeba było kilku lat, by w pełni doszedł do siebie, ale jeśli ktoś znajdzie się już niemal u kresu, to niełatwo mu się wyrwać ze szponów śmierci. Dziwne też, że nikogo nie zaraził chorobą, nawet słabowitej Belindy.

Ona zresztą znajdowała się teraz w znakomitej formie i prowadziła dom bez zarzutu. Chociaż w tym pomagała jej Malin, która wciąż u nich mieszkała…

Malin musiała zostać w Lipowej Alei. Bez jej pomocy Belinda nie dałaby sobie rady z Ulvarem. Viljar i Henning mieli swoje zajęcia w gospodarstwie, nie mogli ciągle być pod ręką. Ulvar zupełnie się z Belindą nie liczył, żywił dla niej wyłącznie pogardę. Oczywiście parskał i robił miny także do Malin i większego szacunku też dla niej nie miał. Mimo to w jakiś sposób ją akceptował. To przecież ona i Henning zajmowali się osieroconymi chłopcami od chwili ich urodzenia.

Marco był, jak zwykle, w szkole. Gdzie podziewał się Ulvar, nigdy nie wiedzieli. Dwa lata temu z drżącym sercem posyłali braci po raz pierwszy do szkoły. Kariera szkolna Ulvara skończyła się po tygodniu, po czym nauczyciel zabronił mu wstępu nawet na dziedziniec. W ciągu tego tygodnia chłopiec zdążył powyuczać dzieci brzydkich słów, nazwał nauczyciela starym alfonsem, bił się z wszystkimi chłopcami po kolei i jak popadło, skaleczył kilku uczniów nożem, poszarpał ubranie na najładniejszej dziewczynce w klasie i ukradł skarbonkę, w której zbierano pieniądze na wsparcie zamorskich misji.

Zakaz pokazywania się w szkole go uszczęśliwił.

Lata poprzedzające rozpoczęcie nauki były dla rodziny koszmarem. Nigdy nie było wiadomo, co Ulvar kiedy wymyśli, i ciągle musieli być czujni. Jedynym, kto miał jakikolwiek wpływ na Ulvara, był Marco, ale co może osiągnąć jedno małe dziecko? Musieli ustalać dyżury, nigdy nie spuszczali Ulvara z oczu, bo wtedy zdarzyć się mogło wszystko.

Teraz chłopcy mieli po dziewięć lat i rodzina przestała w jakikolwiek sposób panować nad Ulvarem, kiedy Marco był w szkole. Ulvar przepadał zaraz po śniadaniu i mogli się jedynie domyślać, że spędza większość czasu w lasach i na wzgórzach. Dopóki nie docierały do nich wiadomości na temat zniszczeń albo nieszczęśliwych wypadków, musieli mu pozwolić chodzić własnymi drogami.

Nic innego zrobić nie mogli. Pewnego razu Malin chciała go zatrzymać, próbowała się dowiedzieć, gdzie on spędza całe dnie, ale nigdy więcej już tego nie powtórzyła.

Pobiegła za nim i prosiła, żeby się zatrzymał, chciała z nim porozmawiać, prosić, by był ostrożny w tym, co robi. Szła za nim aż do skraju lasu. Ulvar jednak w najmniejszym stopniu nie przejmował się jej prośbami, szedł po prostu dalej.

Wtedy Malin wpadła w złość. Nieczęsto jej się to zdarzało, była osobą niezwykle opanowaną, ale jego nonszalancja, nie reagowanie na żadne prośby, doprowadziło ją do ostateczności. Przecież chciała dla niego wyłącznie dobra!

Wbiegła do lasu i krzyknęła za nim:

– Wracaj natychmiast, ty przeklęty bachorze! Teraz nareszcie będzie koniec z tymi twoimi wyprawami do lasu!

I wtedy stanął przed nią wielki wilk z wyszczerzonymi zębami. To na nią groźnie warczał tym razem!

Odskoczyła, przerażona, pojęcia nie miała, co robić.

Bestia podeszła bliżej, nos marszczył się, odsłaniając coraz mocniej kły.

Nie widzieli tych okropnych wilków już od wielu lat, dlatego teraz Malin przeżyła podwójny szok. Nie można już było dłużej wmawiać sobie, że to zwyczajne wilki. Nikt nie mógł mieć wątpliwości, że te bestie są nierozerwalnie związane z Ulvarem.

W ostatnich latach miało miejsce kilka budzących zdumienie wydarzeń. Pewnego razu robotnik, którego wynajmowali do pomocy, padł sparaliżowany na podwórzu, a kiedy przybiegli, żeby go ratować, okazało się, że ma przy sobie różne cenne przedmioty, które ukradł w Lipowej Alei. Gdy tylko je oddał, mógł znowu wstać i opowiadał przerażony o jakimś strasznym iskrzeniu i huku oraz że to piorun powalił go na ziemię. Rzecz działa się w zimie i naprawdę trudno było uwierzyć, że to mógł być piorun.

Nad dziedzińcem zaś rozbrzmiewał ohydny, złowrogi śmiech Ulvara. Ten śmiech budził w Malin śmiertelną trwogę.

Innym razem Viljarowi przydarzyło się nieszczęście. Poszedł nad rzekę, żeby zebrać przybory rybackie, które mogła uszkodzić wiosenna powódź. Towarzyszyli mu obaj chłopcy, którzy mieli wtedy po cztery czy pięć lat. Viljar surowo im przykazał, że mają spokojnie stać na brzegu.

Nagle Viljar poślizgnął się na mokrym kamieniu i wpadł do wzburzonej wody. Wartki nurt miotał nim we wszystkie strony, tonący opił się wody i choć walczył rozpaczliwie, nie mógł znaleźć oparcia dla stóp.

Później opowiadał Malin, Belindzie i Henningowi, co wtedy przeżywał. Kiedy raz udało mu się nareszcie wystawić głowę nad powierzchnię, usłyszał ten wariacki śmiech Ulvara, który przenikał go do szpiku kości. To, co stało się potem, było niewiarygodne. Zdawało mu się, że obejmuje go i wciąga w dół jakaś niesamowita wodna istota. Lepkie łapy ściskały go za gardło i dusiły, potwór stroił okropne grymasy i śmiał się szyderczo w twarz Viljarowi, któremu ciemniało w oczach. Był pewien, że jego ostatnia godzina nadeszła, ogarniała go rozpacz, prosił Boga o pomoc, która, jak zwykle, nie nadchodziła, a to, co półprzytomny dostrzegał przed sobą, było z pewnością jedną z tych istot ze świata cieni, które Saga przepędziła z Grastensholm. A zatem zemsta…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bestia I Wilki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bestia I Wilki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bestia I Wilki»

Обсуждение, отзывы о книге «Bestia I Wilki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x