Margit Sandemo - Bestia I Wilki

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bestia I Wilki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bestia I Wilki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bestia I Wilki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bliźniacy Ulvar i Marco różnili się od siebie tak bardzo, jak tylko to między braćmi jest możliwe. Marco był piękny niczym młody bożek, Ulvar natomiast przypominał najstraszniejszą bestię. Ludzie Lodu wiedzieli, że każdy z braci ma do spełnienia specjalne zadanie, nikt jednak nie mógł uwierzyć, by jakiekolwiek dobro mogło przyjść za sprawą Ulvara, który był zły jak najprawdziwszy diabeł…

Bestia I Wilki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bestia I Wilki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Opadła na krzesło. Z wielkim rozczarowaniem stwierdzili, że w jej wzroku wciąż przeważa ów pusty wyraz. Ale przeważa, a nie panuje.

Domyślali się, że uważa za rzecz dziwną, iż obcy ludzie traktują ją w jej własnym domu jak gościa, ale zbyt była niepewna, żeby protestować.

– Viljar? – zapytała znowu.

– On śpi w swoim łóżku – wyjaśnił znowu pastor. – Henning jest u niego.

– Henning – szepnęła z czułością w głosie.

I nagle się zaniepokoiła. Pocierała jedną rękę o drugą. Malin zauważyła, że są one sine, jakby zmarznięte, teraz w środku lata. I takie chude, że prawie przezroczyste. Musiała je odmrozić w tej łodzi, pomyślała Malin. Ale nie tak strasznie jak Viljar. Wzruszona myślała, jak on musiał osłaniać żonę przed lodowatą wodą i mrozem kosztem własnego zdrowia.

Belinda chciała coś powiedzieć, zdawało się, że nie weźmie nic do ust, dopóki tego nie powie.

– Kto… Kto to był u mnie przed chwilą?

– Nikt do ciebie nie wchodził – powiedziała Malin zdumiona. – Chcieliśmy, żebyś mogła spać spokojnie.

Belinda zaprzeczyła energicznie.

– Ale ktoś tam był. Ktoś powiedział do mnie: A teraz spróbujesz używać głowy, ty stara idiotko!

Halucynacje? Czy jest z nią aż tak źle?

– Co ty mówisz? – zapytała Malin zaszokowana. – Nikt by się do ciebie nie odezwał tak niegrzecznie!

– Nie, ale dziwne w tym wszystkim było… Szukała odpowiednich słów. – Dziwne było to, że potem było mi jakoś łatwiej myśleć. Mimo to wszystko jest takie… rozmazane, niejasne, nie wiem, gdzie jestem, to znaczy wiem, jestem w domu, ale wszystko jest takie dziwne i tylu rzeczy brakuje…

– Tak, porozmawiamy o tym później, Belindo. Ale jeśli naprawdę uważasz, że ktoś u ciebie był, to ja myślę, że to mogli być tylko przodkowie Ludzi Lodu. Viljar opowiadał mi właśnie, że Heike…

– Nie, to nie był Heike! ja go przecież znałam!

Malin zastanawiała się.

– Skoro ten ktoś zwrócił się do ciebie tak bez szacunku, to… myślę, że to mogła być Sol. Ona miała podobno taki niewyparzony język.

– Nie, nie, to był ktoś inny. Ktoś…

Zastanawiała się, marszcząc brwi.

– Nie, to nie był żaden duch. To była żywa istota. Z krwi i kości.

Z nieczystym sumieniem Malin spojrzała pastorowi w oczy. Dzieci nie umieją jeszcze mówić, pomyślała. Bogu dzięki!

Belinda zaczęła pić mleko.

– Co to za dzieci? – zapytała uprzejmie. – Czy to twoje, Malin?

Malin nie wiedziała, ile może powiedzieć. Ale zebrała się na odwagę i wyjaśniła:

– Nie. To są bliźniaki Sagi.

– Sagi? – zdziwiła się Belinda. – Ale one przecież… są takie duże!

– Ty byłaś bardzo długo chora, Belindo – rzekła Malin łagodnie. – musisz przyjąć to do wiadomości, a wszystko szybciej się ułoży. I będzie łatwiejsze.

Wtedy Belinda odłożyła sztućce i wstała od stołu.

– Idę do Viljara.

– Nie, nie rób tego! – zawołała Malin i ujęła jej rękę. – Viljar musi odpoczywać. On jest jeszcze bardziej chory niż ty.

– Ale on mnie potrzebuje. Ja muszę…

– Nie – powiedział pastor i próbował nakłonić ją, by usiadła. – Opiekowałaś się nim bardzo długo i robiłaś to wspaniale. A teraz jest u niego Henning. Viljar źle znosi ruch wokół siebie i teraz chodzi o ciebie, Belindo! Tym razem ty masz pierwszeństwo.

– Ale Viljar zawsze się mną opiekował. Teraz ja muszę…

Czy pamiętała, przez co razem przeszli, czy też myślała o dawniejszych czasach, spędzonych w Lipowej Alei?

Malin zapytała serdecznie:

– Nie chcesz się dowiedzieć, co się z wami działo przez te dwa lata? Pastor mógłby ci o tym opowiedzieć.

Wychudzone palce nerwowo ujęły nóż i widelec Belinda usiadła posłusznie przy stole. Malin szeptem poprosiła chłopców, żeby poszli się położyć, ale nie chcieli, a ona akurat teraz nie miała siły z nimi walczyć.

– W takim razie siedźcie cicho! – nakazała.

Nawet Ulvar kiwał energicznie głową na znak, że będzie grzeczny.

I wtedy pastor opowiedział Belindzie wszystko, co wiedział o ich przeżyciach. To znaczy o okresie, który spędzili w Danii. Niczego nie owijał w bawełnę, mówił szczerze, że jej rozum musiał zostać uszkodzony i trwał w zamroczeniu, ale że dzisiaj jest zupełnie inaczej, takiej przytomnej i świadomej jeszcze jej nie widział, zapewniał że to dla wszystkich wielka radość i nadzieja.

Belinda słuchała w milczeniu. Zdawała sobie sprawę, że jej umysł funkcjonuje nie tak jak trzeba.

– A czy ty sama coś pamiętasz? – zapytał w końcu pastor ostrożnie.

– Jakieś oderwane fragmenty – odparła przecierając oczy. – Pamiętam na przykład, że Viljar kaszlał krwią. Tak strasznie się wtedy bałam, że mnie opuści. Miałam tylko jego, rozumiecie.

Jakby oni tego nie wiedzieli!

– Pamiętam jeszcze różne drobiazgi. Na przykład poznaję głos pastora. I pamiętam szelest nakrochmalonego fartucha pielęgniarki. Plamy słonecznego światła na suficie w szpitalu. Zapach tej okropnej koi na statku. A kiedy teraz pastor opowiada, wspomnienia wracają.

– Wiesz – powiedziała Malin z uśmiechem – ty sama wracasz! Mówisz teraz dużo składniej niż jeszcze pół godziny temu, kiedy weszłaś do jadalni.

Belinda uśmiechnęła się boleśnie.

– A mimo to jest coś, co mnie zamyka – szepnęła jakby sama do siebie. – Jak doszło do tego, że rozum mi się zmącił? I jak znaleźliśmy się w Danii? Nie rozumiem tego!

Wtedy pastor, najostrożniej jak umiał, opowiedział jej o zatonięciu „Emmy”. Malin wyjaśniła, że Viljar i Belinda wracali do domu z odwiedzin u Jolina, przyrodniego brata Viljara, trafili na sztorm i statek poszedł na dno, a oni znaleźli się w szalupie ratunkowej, która, dryfując po morzu, zaniosła ich do duńskich wybrzeży.

Belinda patrzyła na nich blada jak ściana. Teraz jej umysł znowu pogrąży się w zamroczeniu, myśleli przerażeni.

– Nie! Nie! – zawodziła cicho Belinda. – Nie, ja nie chcę! To się nigdy nie stało! Ja nie mogę!

Malin spostrzegła, że Belindzie zbiera się na wymioty, i szybko wyprowadziła ją do kuchni, gdzie podstawiła jej wiadro.

– No, dobrze, dobrze – szeptała uspokajająco. – Musisz to z siebie wyrzucić. Musisz.

Miała na myśli, oczywiście, te bolesne przeżycia, których pamięć trwała w udręczonej duszy Belindy.

Zabawiły w kuchni dość długo, w końcu Belinda doszła do siebie, ogarnęła się i mogła wracać do jadalni. Chłopcy siedzieli zaciekawieni i zdumiewająco dobrze wychowani. Malin pogładziła ich po głowach.

Kiedy znowu usiadły przy stole, powiedziała do Belindy:

– Myślę, że byłoby najlepiej, gdybyś nam wszystko opowiedziała, niezależnie od tego, jakie to bolesne. Bo jest jeszcze coś więcej, prawda? Rozumiem, oczywiście, że to musiała być straszna udręka, tak dryfować po morzu i czekać na śmierć w lodowatych falach. Ale czuję, że było coś jeszcze, o czym za wszelką cenę chcesz zapomnieć, czyż nie?

– Tak. Och, ta podróż była przerażająca. Nie macie pojęcia, co to znaczy siedzieć w takiej malutkiej łódeczce…

– Możemy się tylko domyślać – westchnął pastor. – Żeby wiedzieć, człowiek musi coś takiego przeżyć.

– Tak. – Zamyśliła się na moment i zadrżała, jakby jej się nagle zrobiło bardzo zimno. – Nie, nie mogę tego opowiedzieć! To zbyt straszne!

– Musisz, Belindo! To nie o to chodzi, że my chcemy wiedzieć. Moglibyśmy przecież zapytać Viljara, ale tobie by to nie pomogło. To ty musisz podzielić się tym strasznym wspomnieniem z innymi. Tylko to przyniesie ci ulgę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bestia I Wilki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bestia I Wilki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bestia I Wilki»

Обсуждение, отзывы о книге «Bestia I Wilki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x