– A ty, Ulvarze – Nataniel kuł żelazo póki gorące. – Kogo najbardziej podziwiałeś jako dziecko?
– Stul pysk! – warknął Ulvar.
– Tak, twego brata Marca. On potrafił czarować, przywołać sypiące iskrami błyskawice. Ty tego nie umiałeś. On miał przyjaciół. Ogromne wilki. Pamiętasz je? Właśnie jeden z nich przywiódł mnie tutaj. Przebył wiele mil w jednym okamgnieniu. A ciebie tylko pogrążono we śnie, odłożono jak zbędny przedmiot na półkę, i nic nie wiesz o dzisiejszym świecie.
– Dawaj Halkatlę i zamknij gębę, przeklęty mydłku! – wrzasnął Ulvar.
– Pamiętasz, kto cię chronił, kiedy byliście mali? Marco. Kto płakał nad twym martwym ciałem? Kto trzymał je w ramionach i trzeba go było siłą odciągać?
– To dlaczego mnie zastrzelił? Mógł tego nie robić!
– Nie, nie mógł. Groziłeś, że zabijesz małą Benedikte, chciałeś też zawładnąć skarbem. Marco nie miał wyboru. Ale nikt nie był wtedy bardziej zrozpaczony niż on.
– Oszczędź sobie tych słodkich słówek, one nie robią na mnie wrażenia.
– Ze względu na twoją matkę, Ulvarze…
– Ja jej nie znałem!
Nagle Nataniel uświadomił sobie pewną prostą prawdę: Ulvar nie wiedział, kto jest jego ojcem! W takim razie bowiem wiedziałby o tym także Tengel Zły. Podły przodek nie znał prawdy o Marcu, nie miał pojęcia, że jest on czarnym aniołem, synem Lucyfera. Henning nigdy nie zdradził Ulvarowi prawdy, nie śmiał.
A więc należy trzymać język za zębami! Nie trzeba wspominać potężnych wilków ani czarnych aniołów.
Ulvar sądził, że Marco został po prostu obdarzony nadzwyczajnymi zdolnościami i tylko dzięki nim mógł dokonywać cudów w latach ich dzieciństwa. Ulvar nie zdawał sobie sprawy, skąd brały się wilki!
Śnieżyca minęła, ponury pejzaż wyłonił się na nowo – falista linia pagórków na tle mrocznych skał.
Jak to możliwe, by Tengel Zły nie słyszał nic o Ulvarze? O wilkach? O tym, że Ulvar miał brata-bliźniaka, a był nim właśnie ten, którego Zły latami poszukiwał siłą swej myśli?
„Spoczywał w otchłani zła”, to właśnie spotkało Ulvara. Tengel umieścił go tam, o nic nie pytając do czasu, aż stanie mu się potrzebny. Nastąpiło to właśnie teraz.
Nataniel znów przemówił do ciężko dotkniętego przekleństwem młodzieńca:
– Ulvarze… Dobrze wiesz, że kiedy żyłeś, nie byłeś lubiany…
Ulvar wybuchnął urągliwym śmiechem.
– Doskonale! Na tym mi właśnie zależało, rozzłościć wszystkich!
Boże, to się nie uda, zwątpił Nataniel, ale nie ustawał w próbach:
– Ale był jeden jedyny człowiek, który cię kochał bez względu na to, co robiłeś. Był nim Marco, dobrze o tym wiesz.
– Brednie – prychnął Ulvar, ale z jego twarzy dał się wyczytać wyraz niepewności. – Ten hipokryta maminsynek!
– Jak mógł być maminsynkiem, skoro nigdy nie widział swej matki?
– Ja też jej nie znałem, ale świetnie dawałem sobie radę!
– Naprawdę? Ja uważam, że całe twoje życie było jednym wielkim niepowodzeniem.
– Brednie – powtórzył Ulvar. Najwidoczniej nie mógł znaleźć innych słów.
Nataniel uznał to za oznakę słabości i postanowił ją wykorzystać. Wraz z Sol i Markiem szybkim krokiem zbliżyli się do chłopców.
Obaj odruchowo się cofnęli, ze zdumienia zapominając o swoich ofiarach. Sol była szybsza, otoczyła ramionami opierającego się, wierzgającego Kolgrima i mocno go uścisnęła.
– Jesteś moim jedynym krewnym – powiedziała spokojnie. – A ja twoją.
– Do stu diabłów! – pisnął Kolgrim, próbując uwolnić się z jej objęć. – Nie potrzeba mi żadnych krewnych, jestem silny, ja…
I wtedy właśnie, w tym momencie, ujawniła się siła Nataniela. Moc, nad którą wszyscy się zastanawiali i której próbowali się doszukać. Nataniel, niezdecydowany, niepewny, marzyciel…
Teraz uderzył!
Gdy Sol trzymała w objęciach wnuka, Marco zbliżał się do Ulvara, który wycofywał się coraz dalej, wściekły, przypominający prężącego się do skoku kota. Rune, Ian i Halkatla błyskawicznie zajęli się nieprzytomnymi, przeciągnęli ich w bezpieczne miejsce.
Ale Nataniel…
Wszyscy, oniemiali, zastygli w pół ruchu i zapatrzyli się w niego.
Od Nataniela biło światło, otaczało go niczym aura. Z jego oczu spływały opalizujące płomienie, a było w nich takie ciepło i dobroć, o jakich nikomu się nawet nie śniło.
Przyjaciele stojący za nim nie widzieli jego oczu, wyczuwali jednak siłę, potężną moc miłości! Sol i Marco wpatrywali się weń zaskoczeni, a Ulvar i Kolgrim stali jak sparaliżowani.
Na głowie Nataniela pokazała się niska czarna korona świadcząca o tym, że jest księciem Czarnych Sal.
Cała moc, jaką nosił w sobie, ta, którą otrzymał od Ludzi Lodu, od Demonów Nocy, Demonów Wichru, czarnych aniołów i od rodu swego ojca, w którym przyszedł na świat jako siódmy syn siódmego syna, wszystko to skupiło się w blasku, jaki z niego płynął.
Podszedł do Kolgrima. Sol opuściła ręce i stała przy swym wnuku, który nie mógł nawet drgnąć. Nataniel ujął twarz chłopca w swoje dłonie.
Wtedy właśnie wszyscy zrozumieli, że siłą, jaką nosi w sobie Nataniel, jest miłość.
Nikt nigdy nie mógł pojąć, na czym ma polegać jego szczególna właściwość. Doszukiwano się potężnych magicznych zdolności, wewnętrznej siły, mogącej powalić każdego wroga. Dobroć i łagodność nikomu nie przyszła na myśl.
– Kolgrimie – powiedział miękko Nataniel. – Co dał ci Tengel Zły? Samotność. Nikt nie chciał cię naśladować, nikt cię nie podziwiał nawet za twoje zło. A potem cię poświęcił. Dał ci samotny grób, podczas gdy ty sam spoczywałeś przez wiele stuleci w otchłani zła. Jest ktoś, kto cię kocha, Kolgrimie: twoja babka, Sol, która jest cudowną istotą i wzorem naprawdę godnym naśladowania. Zastanów się! Nie mówię, byś w jednej chwili przeszedł na naszą stronę. Ale nam nie przeszkadzaj! O nic więcej cię nie proszę.
Pozostawił Sol oszołomionego Kolgrima i zajął się Ulvarem.
Bliźniaczy brat Marca wpatrywał się w Nataniela jak zaklęty.
– Korona – szepnął. – Korona? Skąd się ona wzięła?
– Marco też ma taką, Ulvarze. Zobacz, właśnie się pojawiła.
– Jeszcze piękniejsza! – zachwycił się Ulvar. – Jak książęca.
– Tak – włączył się Marco. – Tobie również się należała. Ale wybrałeś złą stronę.
Nataniel pokręcił głową, nie spuszczając wzroku z Ulvara.
– Ty nie wybrałeś, Ulvarze, ty nie miałeś wyboru. I nikt nie obwiniał cię o to, że urodziłeś się ze złem w duszy. Ale teraz znów stoisz na rozdrożu. Zastanów się, co otrzymałeś od Tengela Złego. Jaką przyszłość ci ofiarował?
– Mogę mu służyć.
– Pięknie. To wyjątkowa nagroda. Proponuję ci te same warunki co Kolgrimowi. Nie żądamy, byś się do nas przyłączył, bo to może być dla ciebie zbyt trudne, nie wiemy też, czy możemy ci w pełni zaufać. Prosimy tylko, abyś nie walczył przeciwko nam.
– Nie mogę zmienić decyzji, bo wyślą mnie do Wielkiej Otchłani.
– Halkatla zaryzykowała. Jest wielu, którzy ją ochraniają.
Ulvar gorączkowo potrząsał głową, do szaleństwa przerażony tym, co może go spotkać, jeśli sprzeciwi się Tengelowi Złemu. Jednocześnie chęć odczucia wspólnoty z innymi była niezwykle kusząca, nigdy bowiem dotąd jej nie zaznał. Oczarowany był także czarnymi koronami i życzliwością Marca. Napłynęły zapomniane obrazy z dzieciństwa, wspomnienie opiekuńczych ramion brata, którego zawsze traktował jak starszego. Oczy Nataniela… Zauroczyły go jeszcze bardziej, miał wrażenie, że bije z nich sama istota dobroci, otacza go ciepłem, miłością i zrozumieniem…
Читать дальше