Margit Sandemo - Odrobina Czułości

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Odrobina Czułości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odrobina Czułości: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odrobina Czułości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Walka z Tengelem Złym przerodziła się w śmiertelni niebezpieczny wyścig do Doliny Ludzi Lodu. Obie strony zmobilizowały wszystkie siły, by wyprzedzić przeciwnika. Tengel Zły wezwał na pomoc najokrutniejszych ze swych poddanych, ale i Ludzie Lodu mieli potężnych sojuszników.
A w samym środku tej walki Tova przeżyła swój pierwszy i być może jedyny romans w życiu…

Odrobina Czułości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odrobina Czułości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wkrótce jednak Morahan podniósł głowę, pogłaskał dziewczynę po policzku i wstał.

– Nie mamy czasu do stracenia.

Podszedł do Marca i gorąco go uścisnął.

– Dziękuję – szepnął. – Dziękuję za życie!

Potem uściskał wszystkich po kolei: Tovę, Gabriela, Halkatlę i Runego.

Mogli znów podjąć wędrówkę.

Kiedy wspinali się w górę wysokich zboczy, nikt nic nie mówił. Wszyscy zbyt poruszeni byli tym, co się stało, i teraz szli zatopieni w myślach. W największym stopniu dotyczyło to chyba Gabriela. Jego myśli krążyły wokół religii, wokół dogmatów chrześcijaństwa, wywodzących się z przypuszczeń…

Dwunastolatek nie bardzo potrafił objąć to rozumem.

Ian idąc uśmiechał się do siebie, jeszcze nie do końca pojmował szczęście, jakie go spotkało. Tova ostrożnie ujęła go za rękę. Nie była pewna, wiele między nimi teraz się zmieniło. Na najmniejszą oznakę niechęci z jego strony gotowa była się wycofać. Ale Ian tylko mocniej ją uścisnął i uśmiechnął się szeroko. Od tego uśmiechu pod Tovą ugięły się kolana, nie wiedziała, że on ma na nią taki wpływ. Przecież byli jedynie przyjaciółmi?

Halkatlę nadal gnębiły wyrzuty sumienia po fatalnej nocnej wyprawie. Przecież obiecywała sobie, że okaże się godna wybranych! I prawie od razu uciekła się do czarodziejskich sztuczek. Niedobrze! Marco tego dnia niewiele się do niej odzywał, jasne było, że bardzo się na niej zawiódł.

Wiedziała, że Rune jest równie zasmucony. Wobec niego także zachowała się niewłaściwie i jego uraza była w pełni uzasadniona.

Niełatwo jest być czarownicą, cierpiącą ze wstydu i żalu. Wiedźmom zwykle nie dokucza poczucie winy.

Powoli wspinali się pod górę między coraz rzadszymi brzozami. Nikt nie przypuszczał, że wkrótce Marco stanie przed jednym z najtrudniejszych i najbardziej szokujących zadań w życiu.

Siła myśli Tengela Złego wreszcie odnalazła wrogów.

On sam znajdował się zbyt daleko, by móc ingerować osobiście, ale jego duch ich odszukał.

Wściekał się na nich, ponieważ uniknęli pułapki zastawionej na nich na drodze, którą zwykle wyprawiano się w góry. Oni ośmielili się pójść od innej strony! Teraz, kiedy nie miał pod ręką swego zdolnego współpracownika, Lynxa, wytropienie wrogów przyszło mu z wielkim trudem.

Ale oczywiście wielki Tan-ghil zdołał tego dokonać!

Było ich wielu. Ponieważ nie odzyskał jeszcze w pełni swej mocy, nie mógł w nich uderzyć, wyczuwał tylko ich obecność. Wiedział, gdzie się znajdują. Wiedział też, że jest ich więcej niż palców u jednej ręki.

Tan-ghil nigdy nie uczęszczał do szkół, nie dla niego więc była wyższa matematyka.

No cóż, należało ich powstrzymać, i to prędko. Miał naprawdę zdolnych popleczników, ślepo mu oddanych, dwóch zbirów absolutnie pozbawionych skrupułów. Posłuży się nimi teraz, użyje ich zamiast tych kruchych ludzkich istot, które wykorzystywał do tej pory.

Na myśli Tengela Złego opadła mroczna chmura. Pozbawili go Pancernika. Zniszczyli go, przestał istnieć. Przeciągnęli Halkatlę na swoją stronę i za to jeszcze bardziej ich nienawidził.

Halkatla… ta, którą uważał za absolutnie pewną! Jak to możliwe? Co zrobili, że udało im się ją przekabacić?

O, jeszcze tego pożałują! Przede wszystkim należało ukarać ją samą, to jasne. Unicestwienie byłoby odwetem zbyt łagodnym. Dla takich jak ona, dla tych, którzy najbardziej mu dokuczyli, była jedna droga – do Wielkiej Otchłani.

Uczepił się tej cudownej myśli o zemście.

Potem ukarze resztę.

Bo nawet jeśli zdołali odebrać mu Pancernika i Halkatlę, przegnali jego pomocników na cztery wiatry (on także wysłał Demony Wichru do Wielkiej Otchłani), choć unieszkodliwili wielu z jego piechoty, żywych przestępców, to co z tego? Miał w zanadrzu znacznie cięższą broń.

Na przykład tych dwóch, których planował teraz wysłać. Nie było w nich bodaj krztyny dobroci, ich nie uda im się pokonać!

Tengel Zły nie wiedział, jak fatalne spotkanie szykuje się między Południowym Trondelagiem a More i Romsdal.

Nawet on nie znał całej prawdy o jednym ze swych wysłanników.

Tova pierwsza zorientowała się, że coś jest nie tak jak być powinno.

Ona i Ian szli jako ostatni, naturalne więc było, że właśnie oni zauważyli, że za ich plecami coś się dzieje.

– Marco! – zawołała stłumionym głosem. – Ktoś za nami podąża!

Zatrzymali się natychmiast. Znajdowali się teraz w terenie o bardzo kiepskiej widoczności, na wyższej granicy lasu. Podłoże było tu na przemian podmokłe i kamieniste, brzozy rosły na tyle gęsto, że można jeszcze było mówić o lesie, ale co jakiś czas napotykali połacie porośnięte górską wierzbą, zmorą każdego wędrowca. Jej gałęzie czepiały się absolutnie wszystkiego, a pod ich plątaniną kryły się głazy, bagniska i wądoły. Marszu nie ułatwiały też olbrzymie bloki skalne, porozrzucane tu i ówdzie jakby od niechcenia. Sporo też było dość wysokich pagórków, za którymi mogło się czaić niebezpieczeństwo.

– Skąd wiesz? – spytał Marco.

– Kątem oka dostrzegłam jakiś ruch.

– Mogło to być zwierzę.

– W takim razie zwierzę, które ma ręce.

Pokiwał głową. Rozejrzał się dookoła, ale wszędzie panował spokój.

– Szkoda, że to akurat tutaj. Powinniśmy iść bliżej siebie, ale to niemożliwe.

– Może właśnie dlatego to się tu pojawiło – zasugerowała Tova.

– Masz rację. Wiecie, kogo ogromnie mi teraz brakuje?

– Nataniela – jednogłośnie odpowiedzieli Tova i Gabriel.

– Właśnie. On ma taki autorytet.

– Tobie też go nie brakuje – stwierdziła Halkatla.

– Nie teraz. Odnoszę wrażenie, że jako człowiek jestem jakby ułomny. No cóż, musimy sobie jakoś poradzić. Rune, ty pójdziesz pierwszy. Następnie Ian. Potem Halkatla, Tova, Gabriel i ja. W ten sposób słabsi znajdą się między nami.

Tova zastanawiała się, czy ona zalicza się do słabych, czy silnych, nie śmiała jednak o to pytać. Jasne natomiast było, że należy chronić Iana i Gabriela.

Uznała, że ona jest silna.

Wkroczyli w niezwykle niebezpieczne pasmo wierzb.

Marco wkrótce znów ich zatrzymał.

– Miałaś rację, Tovo, coś tu jest. Nie wiem co, ale to jakieś nieduże stworzenie.

– Moim zdaniem jest ich więcej – powiedział Rune.

– Co najmniej dwa – przyznała Halkatla.

Marco pokiwał głową.

– Są takie małe, że nie widać ich ponad zaroślami, i wydaje się, że poruszają się jednakowo sprawnie bez względu na rodzaj terenu. Czy możemy założyć, że nie mamy do czynienia z żywymi istotami?

– Jestem tego samego zdania – stwierdził Rune.

Po złamaniu nogi nadal kulał, ale i tak niewiele ucierpiał.

Tova rzekła zamyślona:

– Ja idę za Halkatlą. Wydaje mi się, że oni coraz bardziej się do niej zbliżają.

– Ojoj! – zadrżała czarownica. – Sądzicie, że on, wiecie kto, odkrył moje oszustwo?

– Bardzo prawdopodobne – odparł Marco.

Gabriel spytał z wyraźnym lękiem w głosie:

– Jeśli to nieduże stworzenie… Czy to może być on we własnej osobie?

– Nie, nie – uspokoił go Rune. – Duchy podniosłyby alarm.

– Na pewno by nas ostrzegły – potwierdził Marco. – Ciekaw jestem, co też to może być… No cóż, idziemy dalej. Halkatlo, zamień się na miejsca ż Gabrielem! Chcę, żebyś szła tuż przede mną.

– Gabrielu, możesz być całkiem spokojny – powiedział Rune. – Ulvhedin jest teraz przy tobie.

– Wiem o tym – odparł chłopiec. – Od czasu do czasu bierze mnie za rękę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odrobina Czułości»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odrobina Czułości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Odrobina Czułości»

Обсуждение, отзывы о книге «Odrobina Czułości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x