Margit Sandemo - Odrobina Czułości

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Odrobina Czułości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odrobina Czułości: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odrobina Czułości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Walka z Tengelem Złym przerodziła się w śmiertelni niebezpieczny wyścig do Doliny Ludzi Lodu. Obie strony zmobilizowały wszystkie siły, by wyprzedzić przeciwnika. Tengel Zły wezwał na pomoc najokrutniejszych ze swych poddanych, ale i Ludzie Lodu mieli potężnych sojuszników.
A w samym środku tej walki Tova przeżyła swój pierwszy i być może jedyny romans w życiu…

Odrobina Czułości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odrobina Czułości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Potem przedstawili nowo przybyłym swoją teorię.

Twarze Didy i Targenora były jak wykute w kamieniu.

– Możemy się mylić – uprzedził Nataniel.

– Oczywiście – uspokoiła go Dida. – Jesteśmy na to przygotowani.

– Pozwolicie więc, byśmy jeszcze raz spróbowali wywołać obraz?

– Musicie – nalegał Targenor. Jego piękna twarz pokryła się bladością.

– A jeśli mi się nie uda? – cichu powiedział Nataniel.

– Spróbujesz jeszcze raz.

Nataniel głęboko odetchnął i podszedł do małego witraża Benedykta. Wszyscy ruszyli za nim. Tengel Dobry nadal im towarzyszył, ale ustąpił miejsca Didzie i Targenorowi.

Czyjaś dłoń ujęła rękę Nataniela i w napięciu mocno ją uścisnęła. W pierwszej chwili sądził, że to Mali, ale ku swemu zaskoczeniu zobaczył, że to Dida. Duch! A taki mocny, żelazny uścisk ręki! Dida najwidoczniej nie zorientowała się, co robi, całą swą uwagę skupiła na witrażu.

– Tam – szepnął nagle Targenor. – Widziałem coś!

– Ja też – przyznała Dida głuchym głosem. – Ale tylko coś zamigotało, bardzo niewyraźnie.

– To prawda – przyświadczył Targenor.

– Jeśli połączymy nasze siły, być może lepiej nam się uda zaproponował Nataniel.

Zapadła cisza. Nataniel miał wrażenie, że słyszy tylko potęgującą się koncentrację.

Andre i Mali nie mogli tu chyba wiele pomóc, ale i oni jak najgoręcej pragnęli, by obraz znów się ukazał.

Nikt nie myślał o czasie, nie zastanawiał się, czy upływają sekundy, czy też minuty.

W szkle witraża coś zamigotało, wszyscy zebrani drgnęli.

– To była twarz – szepnął Tengel. – Widziałem.

Poza nim nikt się nie odezwał.

I nagle wszyscy jednocześnie wydali okrzyk. Błagająca twarz ukazała się znowu. Taka samotna, bezradna… Pojawiła się tylko przez ułamek sekundy, ale to im wystarczyło.

Dida krzyknęła rozdzierającym głosem:

– Tiili! To Tiili!

– Moja ukochana siostrzyczka – szepnął Targenor. – Wróć, o, wróć!

– To niemożliwe – odparł Nataniel. – Jej obraz odbił się w szkle tak bardzo, bardzo dawno temu.

W głosie Tengela brzmiał nieskrywany żal.

– Kiedy Silje i ja uciekaliśmy z Doliny, jej duch szukał u nas pomocy. Pewnie przechodziliśmy tuż obok miejsca, w którym zniknęła trzysta lat wcześniej.

– Musimy zmienić cały plan bitwy – zdecydowanie oświadczył Targenor, kiedy niechętnie opuszczali hall. Dida nadal stała przy witrażu, jej kształtne palce dotykały szkła, jak gdyby chciała przyciągnąć ukochaną córkę do siebie.

– Co chcesz, żebyśmy zrobili? – spytał Targenora Nataniel.

– Muszę wezwać sztab generalny, Paladinów, Taran-gaiczyków i wszystkich, którzy do niego należą. Ale pozwól mnie i Tengelowi się tym zająć, wy, wybrani, macie robić to, co do was należy, musicie zanieść jasną wodę do Doliny. A ty, Natanielu, musisz natychmiast wyruszyć w drogę.

– Racja – przyznał Tengel Dobry. – Prawdę mówiąc, kiedy mnie wezwałeś, akurat tu zmierzałem, żeby cię ostrzec. Nie zdążyłem jeszcze wyjawić, z czym przybywam.

– Czy coś się stało? – zaniepokoił się Nataniel.

– Tak. Marco zmierza prosto w fatalną pułapkę.

– Marco? On powinien wiedzieć, co robi.

– No cóż, pułapka to może nie najlepsze określenie. Raczej zrządził tak przypadek!

Nataniela ogarnęło poczucie bezradności.

– A ja nie mam samochodu. Marco i tamci go zabrali.

– Muszę cię zmartwić – z żalem powiedział Tengel. – Ty niestety nie masz już w ogóle samochodu.

– Rozbili go?

– No, jeśli tak to nazywacie… tak.

– Ale jak ja wobec tego mam się tam dostać? Pociągiem, samolotem…?

– Nie zdążysz – spokojnie rzekł Targenor. – Oni już stoją w obliczu katastrofy.

– Oni? Ilu ich jest? I gdzie?

– Marco, Tova, Morahan, Gabriel, Rune i Halkatla. Połączyli się. Są w Siedzibie Złych Mocy, w strasznej okolicy. Ale…

Targenor uśmiechnął się smutno:

– Kiedyś przeniosłem mego protegowanego Vetlego z bitewnych pól Europy do domu tak szybko, jak uczyniłby to wiatr. Zabiorę cię do nich.

– Nie – zaprotestował Tengel Dobry. – Jeśli mamy zmieniać cały plan, Najwyższa Rada cię potrzebuje. Proponuję, aby Nataniel, który ma do tego prawo, wezwał wilki czarnych aniołów.

Targenor pokiwał głową.

– One potrafią poruszać się jeszcze szybciej.

– Czy naprawdę mogę to zrobić? – spytał Nataniel.

– Sytuacja jest krytyczna – odparł Tengel Dobry. – Zbierz wszystko, co ci potrzeba, i wyjdź w aleję. Tam możesz je wezwać.

Nataniel uznał tę propozycję za dobrą.

– Widzę, że zaczyna się robić gorąco – powiedział. – Zobaczymy się w Dolinie Ludzi Lodu?

– Na pewno – spokojnie odrzekł Targenor. – Zmobilizujemy wszystkie siły, wszystkie nasze oddziały.

ROZDZIAŁ XIV

– Utknęłam w tych gałęziach! – zawołała Tova. – Te przebrzydłe wierzby, mogłoby się wydawać, że są żywe!

Gabriel idący przed nią miał podobne problemy, ale był tak mały, że walczył z czepliwymi pędami na niższym poziomie. Od czasu do czasu sponad zarośli wyłaniała się tylko jego czarna grzywka.

Nagle, kiedy Tova zajęła się uwalnianiem nogi ze splątanych zarośli, całkiem zniknął.

W tym miejscu w podłożu była jama i Gabriel w nią wpadł. Spotkało go to nie po raz pierwszy, wymamrotał więc tylko kilka słów, których matka i ojciec z pewnością by nie zaakceptowali, i podjął próby uwolnienia się z pułapki.

Wówczas jednak zdarzyło się coś okropnego, i to tak prędko, że nie zdążył nawet krzyknąć. Jakaś nieduża istota rzuciła się na niego od tyłu i lodowatą dłonią zakryła mu usta. Coś podcięło mu nogi i nagle pojawił się jeszcze ktoś, niemal równie mały. Wystarczył jeden ruch ręki stworów, a Gabrielowi pociemniało w oczach. Oślepłem, pomyślał, ogarnięty paniką. Próbował krzyczeć, ale nieduże istoty poruszające się zwinnie jak wiewiórki błyskawicznie odciągnęły go na bok.

Stracił przytomność.

– Pomóż mi się z tego wyplątać, Halkatlo – stęknęła Tova, wściekła na karłowate wierzby. Halkatla pospieszyła jej na ratunek, pozostali towarzysze także ruszyli w stronę dziewcząt.

– Gdzie Gabriel? – spytał Ian, który szedł przed chłopcem.

Wszyscy przystanęli.

– Gabrielu! – zawołał Marco, a jego głos odbił się echem od skalistych szczytów.

Cisza, jaka potem zapadła, przytłaczała swym ogromem.

– Boże – jęknęła Tova. – Byłam taka zaaferowana… Nie widziałam…

– Nikogo nie będziemy obwiniać – ostro przerwał jej Marco. Pobiegł do przodu, a Ian i Rune się cofnęli. Wszyscy zmierzali do miejsca, w którym powinien być Gabriel.

Zniknęli wśród krzaków, przeszukiwali szczeliny i jamy.

Przyłączyła się do nich Halkatla.

– Tova nareszcie się wyplątała. Znaleźliście chłopca?

– Nie.

Marco wydobył się na powierzchnię.

– Nie mogę tego zrozumieć – szepnął pobielałymi wargami.

Gdy pozostali wyłonili się ponad krzewy, brakowało kolejnej osoby.

– Tova? – zdziwił się Marco.

I tym razem także nie otrzymał odpowiedzi.

– Tova! – powtórzył Ian. – Tova, odezwij się!

Znów straszna cisza była jedynym odzewem. W oddali śniegowa chmura skryła najwyższy ze szczytów. Ciągnący się od niej szarobiały welon zapowiadał, że śnieg wkrótce dotrze i do nich.

Tak tu pusto…

– Tova! Gabriel! – zawołał Marco z przerażeniem w głosie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odrobina Czułości»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odrobina Czułości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Odrobina Czułości»

Обсуждение, отзывы о книге «Odrobina Czułości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x