Margit Sandemo - Dom Upiorów

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dom Upiorów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom Upiorów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom Upiorów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Elisabet Paladin była osobą zdecydowaną i nie ulegała ciągłym opowieściom matki o znakomitych rodzinach ani jej marzeniom o bogatym mężu dla córki. Bo tak naprawdę to żaden mężczyzna nie zdołał wzbudzić zainteresowania dziewczyny – dopóki nie spotkała Vemunda Tarka. Kiedy jednak Vemund przyszedł rozmawiać z jej rodzicami o małżeństwie, to nie dla siebie prosił o rękę Elisabet lecz dla swego młodszego brata.

Dom Upiorów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom Upiorów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dziękuję – odparła tak łagodnie, jak tylko umiała. – I ja się ucieszyłam, widząc cię tutaj.

Vemund, który stał za nią, dotknął jej włosów policzkiem i trwał w tej pozycji przez długą, cudownie długą chwilę.

– Czy ja muszę tam iść w sobotę?

– Tak, myślę, że powinnaś.

– Czy naprawdę muszę wypełnić to zadanie do końca? Muszę wyjść za mąż za mężczyznę, którego nie chcę? Przeżyć z nim całe życie?

– Wydawało mi się, że lubisz Braciszka – powiedział zraniony w imieniu brata, do którego był tak bardzo przywiązany.

– Wolę jego brata – ucięła Elisabet i poszła do jadalni.

On ruszył za nią i zdążył szepnąć jej do ucha:

– Starszy brat jest nie do zdobycia. Przez żadną kobietę. On zamierza zabrać swoje zmartwienia i zniknąć.

– Nie! – syknęła Elisabet przez zaciśnięte zęby i wbiła paznokcie w jego dłoń.

– No, wszystko gotowe! – zawołała Karin. – Proszę, siadajmy!

Posiłek od samego początku przebiegał w znakomitej atmosferze. Wspaniały nastrój, uszczęśliwiona Karin, uprzejmi panowie. Elisabet posadzono przy piecu, tak że czuła rozkoszne ciepło w całym ciele aż po koniuszki przemarzniętych palców, które na początku nie były w stanie utrzymać świeżo upieczonego chleba. Pani Vagen i pani Akerstrom także zostały zaproszone do stołu i choć pani Akerstrom robiła na początku niezadowolone miny, to i ona czuła się tu znakomicie jak wszyscy.

Pani Vagen siedziała przy otwartych drzwiach do swego pokoju, gdzie spała Sofia Magdalena.

Prawdziwa idylla, wszyscy czuli się tu nadzwyczajnie.

Ale nie trwało to długo.

Najpierw dziecko zaczęło popłakiwać, z początku cichutko, wkrótce jednak płacz przerodził się w krzyk. Któraś z pań poszła je uspokoić, ale wszyscy byli zaniepokojeni, bo mała nie miała zwyczaju budzić się o tej porze. Przeniesiono kołyskę do jadalni i kołysano tak, że doświadczony marynarz dostałby zawrotu głowy.

Ale pomogło. Dziewczynka uspokoiła się i można było kontynuować kolację, teraz przy akompaniamencie cichego skrzypienia kołyski.

Po chwili zebrani stwierdzili, że Karin nie jest już taka radosna. Pociągała nosem, ukradkiem wycierała łzy i nic nie mówiła. Pochylała swoją chudą, teraz mocno zaczerwienioną twarz.

Elisabet zapytała przyjaźnie, co się stało.

– Och, taka jestem głupia – pisnęła Karin. – Taka jestem szczęśliwa, taka szczęśliwa!

Łzy popłynęły niepowstrzymanym strumieniem.

– Z radości także można płakać – pocieszał ją doktor Hansen.

– Tak, ale… to nie dlatego. Najgorsze jest to, że ja nic nie rozumiem. Co się stało z moim życiem? Co ja z nim zrobiłam? Byłam młoda i piękna, a teraz spójrzcie! Co to za stara wiedźma ukazuje mi się w lustrze?

Zewsząd posypały się energiczne protesty. Zapewniali ją, że nie może być mowy o żadnej wiedźmie, że Karin jest naprawdę piękną i niezwykle miłą damą.

Elisabet, której od czasu do czasu zdarzały się rzeczywiście inteligentne odezwania, powiedziała:

– Bardzo wiele kobiet mówi dokładnie to samo, co ty, Karin: „Co się stało z moim życiem? Co ja z nim zrobiłam?” I to mimo że żyły przez cały czas świadomie i miały wszelkie możliwości, by uczynić swoją egzystencję wartościową. Ty zaś masz wiele na swoje usprawiedliwienie. Ty byłaś poważnie chora, wiesz o tym, prawda? Cieszymy się teraz, bo wracasz do zdrowia!

Vemund zadrżał. Najbardziej bał się tego, że Karin mogłaby wrócić do zdrowia.

– Ale ja się tak zestarzałam – skarżyła się Karin.

Vemund opanował się i próbował pomagać.

– Czterdzieści pięć lat. Połowa życia przed tobą. Razem z Sofią Magdaleną.

– I z nami – dodała Elisabet. – My na zawsze zostaniemy twoimi przyjaciółmi i będziemy cię wspierać, gdybyś nas potrzebowała.

Wszyscy podzielali jej zdanie. Nawet pani Akerstrom, która dotychczas traktowała Karin dosyć chłodno, wyglądała na zdecydowaną jej pomagać, gdyby zaszła potrzeba.

– Ale ja się tak boję!

Doktor Hansen ujął jej niemal przezroczystą dłoń i pogładził uspokajająco jak lekarz.

– Wszyscy jesteście tacy mili! Tacy przyjaźni – szlochała. – A mimo to czuję się taka bezradna, taka… samotna! To głupio z mojej strony, ale nic nie mogę na to poradzić.

– Nie możemy mieć do ciebie o to pretensji – powiedziała Elisabet. – Takie poczucie samotności może tkwić w człowieku nawet wówczas, gdy ma wokół siebie wielu przyjaciół. Ale potrafimy też zrozumieć, jak to jest, kiedy człowiek nie czuje gruntu pod stopami.

– Tak, właśnie tak się czuję – powiedziała Karin pociągając nosem i wycierając oczy koronkową chusteczką, równie delikatną i równie przezroczystą jak ona sama. – I wydaje mi się, że jest ktoś czy coś, co powinnam pamiętać. Ale ja nie chcę sobie tego przypomnieć.

– Teraz powinnaś myśleć tylko o Sofii Magdalenie – powiedział Vemund. – I o nas. O swoim nowym życiu. Dawne życie powinniśmy ukryć pod korcem.

Karin słuchała i jej twarz wypogadzała się powoli. Ale Elisabet nie bardzo się podobało porównanie. Sprawy chowane pospiesznie pod korcem mają dziwną skłonność do nieoczekiwanego ujawniania się.

Nagle pani Vagen krzyknęła:

– Widziałam kogoś za oknem!

Mężczyźni oraz Elisabet, która nigdy nie nauczyła się zachowywać jak mała słaba, kobietka, skoczyli na równe nogi.

Ciężkie zasłony były od dawna zaciągnięte, ale zostawiono między nimi wąską szparę. Pani Vagen zaciągnęła je teraz szczelnie, chwyciła kołyskę i pobiegła na piętro, a pozostałe panie za nią.

Doktor, Vemund i Elisabet byli już w ogródku.

Na dworze ciemności panowały choć oko wykol, a za domami z tej strony ciągnęły się ogrody; słyszeli, że ktoś biegnie, że chce się przedostać przez ogrodzenie i klnie siarczyście. Vemund wyprzedził doktora i Elisabet. Już mu się wydawało, że zdoła pochwycić intruza, który mimo wszystko miał nad nim sporą przewagę.

Tamten uciekał jednak pod osłoną ciemności. Nagle zaległa zupełna cisza.

Vemund zawrócił.

– Albo znalazł jakąś dziurę w płocie i uciekł, albo przyczaił się gdzieś pod drzewem. Nic nie mogę zrobić w tych ciemnościach.

– Ja wracam, żeby uspokoić panie – oświadczył doktor Hansen.

– Tak, niech pan idzie! Elisabet, zobacz! Znalazłem to na jakiejś pochylonej gałęzi. Słyszałem trzask dartej tkaniny. Ty też nie możesz zostawać na dworze, to niebezpieczne! Chyba rozumiesz, że nie chciałbym, żeby ci się coś stało!

– Oczywiście – odparła ze złością. – Musisz mnie w całości przekazać swojemu bratu.

– Nie to miałem na myśli. I bardzo dobrze o tym wiesz – syknął, odprowadzając ją do domu. – Ale skoro tak chcesz to określić, to, oczywiście, niech i tak będzie. O to też mi chodzi.

Stali w hallu i przyglądali się szmacie, którą znalazł Vemund. Był to kawałek złotej lamy.

– Gdzie ja widziałam niedawno taki materiał? – zastanawiała się Elisabet.

– Ja ci mogę powiedzieć – rzekł Vemund. – To jest wytworna kamizelka mojego kuzyna, Mandrupa Svendsena.

– Tak! Masz rację! Co on tu robił?

– Ważniejsze jest co innego: Jak on odnalazł ten dom?

Wtedy Elisabet powtórzyła mu, co powiedział doktor Hansen. O spacerze z panną Karin aż do Lekenes. I o powozie, który jechał za nimi aż do miasta.

Vemund zbladł.

– W żadnym razie nie wolno dopuścić do tego, żeby Karin tam poszła! To nasza wina, bo nie pilnowaliśmy jej, nie powiedzieliśmy wyraźnie, że tam nie wolno! Ale skoro wysiedli z powozu tam, gdzie mówi doktor, to niemożliwe, żeby ich ktoś zobaczył z domu. I jak ktoś mógłby Karin rozpoznać po tylu latach, i to z takiej odległości? Możliwe, że Mandrup Svendsen obserwował powóz doktora, by stwierdzić, kto to zatrzymał się przed bramą, ale nic pewnego nie wiemy. Myślę jednak, że wieczorem śledził mnie. O istnieniu Karin on nie ma pojęcia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom Upiorów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom Upiorów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom W Eldafjord
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom Hańby
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dom Upiorów»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom Upiorów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x