Margit Sandemo - Miasto Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Miasto Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miasto Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W zimny styczniowy dzień roku 1937 do portu Halden przybił statek z Rotterdamu. Na ląd zszedł pasażer na gapę, a za nim krok w krok podążała Śmierć. Wśród osób, których życie zawisło na włosku, znalazła się nieszczęśliwa Vinnie Dahlen. Policjant Rikard Brink otrzymał zadanie powstrzymania zagrażającej całemu miastu katastrofy, ale by tego dokonać, musiał najpierw zdobyć zaufanie przerażonej Vinnie…

Miasto Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czy jesteśmy już blisko wyspy? – zawołał Rikard do pilota. Nie był to, rzecz jasna, prawdziwy pilot, a po prostu człowiek, który znał Hvaler jak własną kieszeń.

– Nie, jeszcze spory kawałek.

Od czasu do czasu harpunem musieli rozpychać nawarstwione zwały kry, a raz natrafili na lód sięgający aż do brzegu, musieli więc zawrócić i nadłożyć drogi okrążając wyspę.

Kiedy pilot wreszcie wskazał palcem na tę właściwą, jasność, przepuszczana przez bladoszare niebo, zaczęła przemieniać się w zmierzch.

Od strony, skąd nadpływali, nie widać było domu. Brzegi wyspy skuwał lód, broniąc dostępu, zdołali jednak znaleźć wąski pas otwartej wody i podpłynęli bardzo blisko. Zeszli na ląd, uprzednio starannie sprawdziwszy, czy lód wytrzyma ich ciężar, aż wreszcie poczuli pod stopami ziemię. Było ich ośmiu, Rikard, młody aspirant, doktor Post, człowiek, który ich pilotował, a także czterej pracownicy służb medycznych, by ewentualnie zdezynfekować zagrodę. Płynęli oni oddzielną łodzią w ślad za łodzią celników.

Gdyby Agnes rzeczywiście tu była…

Niestety, nic na to nie wskazywało.

– Powinniśmy przynajmniej usłyszeć psa – mruknął aspirant.

– To prawda.

Rikard przystanął.

– Tu są jakieś ślady.

Wszyscy pochylili się nad pokrytą śniegiem ziemią.

– To wygląda na trop hipopotama!

– Słońce i wiatr niszczą śnieg – powiedział doktor Post. – To mogą być ślady człowieka, ale teraz trudno to stwierdzić na pewno. Poza tym mogą być stare, jeszcze z jesieni.

– No tak, oczywiście.

Poszli dalej, im bardziej jednak zbliżali się do zagrody, tym wyraźniejsze stawało się, że to rzeczywiście są jakieś ślady. Odległość między poszczególnymi odciskami była zbyt mała jak na łosia, zresztą wątpliwe, by łosie znalazły się na tej niemal nagiej wyspie. Tutejszy lasek był dla nich zbyt mały.

– Tutaj są jakieś mniejsze ślady – wskazał jeden z mężczyzn. – Przypominają niedźwiedzie.

– To mogą być ślady psa, które się roztopiły – odparł Rikard. – Musimy znaleźć coś bardziej konkretnego.

Zagroda sprawiała wrażenie nie zamieszkanej, zmarznięta i opustoszała.

Doszli do celu. Rikard pchnął drzwi. Zamknięte na klucz.

Zapukał. Cisza.

Popatrzyli po sobie.

– Znowu pudło? – spytał młodziutki policjant.

– Ciii! – szepnął ktoś.

Nasłuchiwali. Z początku nie słyszeli niczego, po chwili jednak odnieśli wrażenie, że za drzwiami coś się poruszyło. Rozległo się jakby węszenie przy progu.

W milczeniu wszyscy razem próbowali otworzyć drzwi. Rikard wyciągnął duży nóż, wetknął go przy zamku i wygiął.

– Uważaj, złamiesz ostrze – ostrzegł pilot.

– Nic na to nie poradzę. Czy ktoś jeszcze ma przy sobie nóż?

Znalazł się jeszcze jeden i podczas gdy Rikard trzymał swój nóż wygięty nad zamkiem, drugi mężczyzna wsunął swój przed zapadkę i zdołał wepchnąć ją do środka.

Drzwi stanęły otworem.

Odór, jaki buchnął im w nos, powiedział od razu, że jest tu pies, który od wielu dni nie mógł wyjść na dwór.

Doffen leżał na podłodze przy drzwiach i patrzył na nich błagalnie czarnymi ślepkami.

Rikard, wielki przyjaciel zwierząt, poczuł, że coś ściska go w gardle.

– Znajdź wodę dla psa – polecił młodszemu koledze. – My idziemy dalej.

Drzwi wejściowe prowadziły do kuchni. Za nią był salonik i sypialnia.

Tam właśnie leżała Agnes

– Dobry Boże! – przeraził się Rikard. – Czy ona jeszcze żyje?

– Tak – odparł doktor. – Ale jest nieprzytomna. Nie dotykajcie jej! Ja i Rikard przeniesiemy ją do łodzi. Dam jej tylko najpierw zastrzyk na wzmocnienie.

Opatuloną w koce Agnes przetransportowano na brzeg. Małego Doffena niósł na rękach aspirant, pies bowiem osłabł tak, że nie mógł utrzymać się na nogach. Czterej przedstawiciele służb medycznych zostali, by oczyścić zagrodę ze wszystkich ewentualnych zarazków. Nie wiedzieli jeszcze, co dolega Agnes, lepiej więc było się zabezpieczyć. Agnes miała wszak bezpośredni kontakt z Willym Matteusem.

Wydawała się kompletnie wycieńczona. Prawdopodobnie już wcześniej musiała być bardzo chuda, a więc organizm nie miał z czego czerpać. Jasne też było, że ma wysoką gorączkę, a słaby, świszczący oddech świadczył o zapaleniu płuc.

Doffen także mógł być źródłem zarazy. Jeśli Agnes zapadła na ospę, musiała przekazać psu całą masę wirusów. Psy wprawdzie nie chorują na ospę, ale bakcyle mogły zagnieździć się w sierści. Rikard z radości zauważył, że aspirant najwyraźniej polubił Doffena. Chłopak głaskał zabiedzone, owinięte w koc stworzonko, które ufnie ułożyło mu się na kolanach. Parę łyków wody pomogło mu wyraźnie, a aspirant wyciągnął jeszcze z kieszeni tabliczkę czekolady i połamał ją na drobne kawałeczki. Doffen nie odmówił.

Pies na pewno wyjdzie z tego.

Ale Agnes…?

Biedna, nieszczęsna istota, pomyślał Rikard, spoglądając na nieprzytomną kobietę, leżącą bez sił na ławeczce. Tak strasznie wychudzona, podstarzała i samotna, najpewniej niewiele szczęścia zaznała w życiu. Czy umrze teraz, nie odzyskując przytomności? Czy ostatnim jej doświadczeniem będzie samotność, poczucie, że wszyscy ją opuścili na małym szkierze?

Boże, jak Ty właściwie rządzisz tym światem? Dlaczego tak często zapominasz o tych, którzy nie uczynili nic złego? O tych, którzy być może przez całe życie modlili się do Ciebie, wierzyli w Ciebie, u Ciebie szukali pociechy, kiedy już życie stało się zbyt trudne do zniesienia?

Wielką zagadką było, jak ci, którzy doznali tyle zła, mogli dalej wierzyć w tego Boga, który nie pozwalał, by choć jeden wróbel padł na ziemię bez jego wiedzy!

Kiedy mijali przystań promową w okolicy Svinesund, zmarznięci, przewiani do szpiku kości, Agnes wystraszona otworzyła oczy. Rozejrzała się dokoła, niczego nie rozumiejąc.

Rikard pochylił się nad nią i powiedział, starając się nadać swemu głosowi możliwie jak najbardziej przyjazny ton:

– Już niedługo będzie pani w bezpiecznym, ciepłym miejscu, panno Johansen. Znaleźliśmy panią na wyspie, pojedziemy do szpitala w Halden…

Bardzo po kobiecemu szepnęła właściwie tylko do siebie:

– Ach, nie zmieniłam bielizny!

– W szpitalu na pewno to zrozumieją. Proszę napić się trochę wody, o, tak!

Oprzytomniała trochę.

– Doffen? – spytała ze strachem i próbowała się podnieść, ale nie starczyło jej sił.

– Doffen miewa się dobrze. Dostał wody i podniósł nogę przy łodzi na brzegu, a w tej chwili leży na kolanach u policjanta i zajada czekoladę.

Agnes zamknęła oczy.

– O, to dobrze! Teraz wszystko będzie dobrze. Byle tylko Olava się nie gniewała…

Znów straciła przytomność. Rikard patrzył na nią zakłopotany. Olavy przecież już nie było. Czy dla tej słabej, chorej kobiety będzie to tragedia czy też ulga?

Prawdopodobnie i to, i to.

Późnym wieczorem, kiedy łódź wreszcie zawinęła do portu w Halden, Rikard pomyślał: Oto wiadomość dla wszystkich, którzy tak się jej bali. Już ją mamy. Jest po prostu samotną, nieszczęśliwą kobietą i w miejscu, w którym przebywała, nie dokonała zniszczeń. Możecie odetchnąć z ulgą i wypełznąć z nor, w których się ukryliście. Śmierć nie krąży już po waszym mieście.

Chociaż co on o tym wiedział? Upłynęło dwanaście dni od czasu, gdy w zamarzniętej łodzi znaleziono chorego na ospę Willy'ego Matteusa. Kończył się okres wylęgania choroby, trwający od jedenastu do siedemnastu dni. Teraz dopiero się okaże, ilu naprawdę jest zarażonych. Nikt nie wiedział, czy zdołali odnaleźć wszystkich, z którymi zetknął się Willy Matteus po przybyciu do Norwegii. Owszem, dość dokładnie prześledzili drogę, jaką przebył, ale nie wszystko było jasne. Co się z nim, na przykład, działo od chwili, gdy zszedł na ląd w Svinesund, do spotkania z Sommerami? Mógł z kimś rozmawiać, choć to raczej mało prawdopodobne. A między rozstaniem z Sommerami do rozmowy z Ingrid? Albo po tym, jak Kalle wysadził go niedaleko portu w Halden, do przyjścia Agnes i Vinnie, które pomogły mu wsiąść do łodzi? Przez parę chwil był sam. Co się wówczas wydarzyło?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miasto Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Tajemnice Starego Dworu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Miasto Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Miasto Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x