Margit Sandemo - Miasto Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Miasto Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miasto Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W zimny styczniowy dzień roku 1937 do portu Halden przybił statek z Rotterdamu. Na ląd zszedł pasażer na gapę, a za nim krok w krok podążała Śmierć. Wśród osób, których życie zawisło na włosku, znalazła się nieszczęśliwa Vinnie Dahlen. Policjant Rikard Brink otrzymał zadanie powstrzymania zagrażającej całemu miastu katastrofy, ale by tego dokonać, musiał najpierw zdobyć zaufanie przerażonej Vinnie…

Miasto Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Przejdziemy się nabrzeżem? – spytał najmłodszy z całej trójki. – Może przypadkiem natrafimy na jakiś ślad tej zaginionej kobiety?

– To mało prawdopodobne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy poszli tamtędy. A jak się miewa załoga „Fanny”?

– Burzą się, to oczywiste – odparł funkcjonariusz. – Głośno przeklinają całą historię, ale nigdzie ich to nie zaprowadzi.

– Można ich zrozumieć. Siedzenie przez wiele tygodni na małej szkucie niczym w więzieniu i w dodatku tracenie przez to pieniędzy nie jest szczególnie zabawne. Nie pojawiły się u nikogo objawy choroby?

– Na razie nie, a oni chyba powinni zachorować jako pierwsi, przecież Matteus przebywał na pokładzie długo, zanim dotarł tutaj.

– Zarażać zaczął dopiero w ciągu ostatnich dni. Ale… wracając do tej świątyni w grocie, postawimy chyba straże? Trzeba dopilnować, żeby nikt się stamtąd potajemnie nie wymknął i nie rozniósł zarazy. Nie sądzę wprawdzie, by groziło im jakieś szczególne niebezpieczeństwo, są narażeni, że tak powiem, z trzeciej ręki. Chodzi mi o to, że Vinnie Dahlen dotknęła Matteusa, Kamma Dahlen czyściła jej ubranie, a dopiero potem obie znalazły się w grocie. Nie ma więc chyba większego ryzyka, ale nie wolno nam przyjąć tego za pewnik.

– Postawimy kogoś na straży – zdecydował funkcjonariusz. – Zadbam o to jeszcze dziś wieczorem.

– Weź przynajmniej ze dwóch ludzi – powiedział Rikard. – Jeśli wszystkie sześćdziesiąt dwie osoby opuszczą schron jednocześnie, niełatwo będzie nad nimi zapanować.

Wędrowali ulicami Halden w stronę centrum. Zmrożone błocko chrzęściło pod nogami, nad twierdzą Fredriksten pokazał się księżyc. Mróz szczypał w uszy.

– A już sądziłem, że udało mi się ustalić nazwisko zaginionej kobiety – westchnął Rikard. – Wydawało się tak blisko! Agnes Johansen… A jednak to nie ona.

– To jakaś wielka tajemnica – orzekł funkcjonariusz. – Wiesz, Rikardzie, zapomniałem ci o czymś powiedzieć. Ta młoda kobieta, która jest w szpitalu, Vinnie Dahlen, telefonowała po południu i chciała z tobą rozmawiać.

– Naprawdę? – Zdziwiony Rikard przystanął. – Pewnie akurat wtedy, kiedy wyszedłem na chwilę. Nie wiesz, o czym chciała mówić?

– Płakała i mówiła, że się boi. Twierdziła, że nastał dzień sądu. Próbowałem uspokoić ją, mówiąc, że pastor to zwyczajny oszust i szalbierz, ale ona była ogromnie wzburzona. Najwidoczniej ma do ciebie wielkie zaufanie.

– Biedna dziewczyna – westchnął Rikard. – Dziś wieczorem pewnie już nie wpuszczą mnie na oddział, ale mogę do niej zadzwonić.

– Świetnie, wydaje mi się, że jest jej niezwykle ciężko.

– I to jak jeszcze!

Młody chłopiec, świeży nabytek policji, tak świeży, że nie otrzymał jeszcze munduru, idąc bawił się końcami płomiennie czerwonego szalika.

– ”Jesteśmy przygotowani, by w świętych szatach przejąć po was ziemię”. Mój Boże, to przecież czyste bluźnierstwo.

– I to najgorszego gatunku – zgodził się Rikard.

Skręcili w stronę nabrzeża i wkrótce ujrzeli ciemne szczeliny w błękitnym lodzie skuwającym wodę. Ponury zimowy obrazek, od którego ciało przenikał dreszcz.

Pastor rozgorzał podnieceniem.

A więc nastał dzień, w którym świat zachłyśnie się ze zdumienia, że dokładnie spełniają się jego proroctwa. jego sława rozniesie się po wszystkich…

Ach, prawda, po końcu świata nie pozostanie nikt, kto będzie świadkiem jego triumfu, tylko ta żałosna, nieliczna gromadka. Szkoda!

W jakiś sposób musi rozgłosić swe przesłanie o zbliżającej się zagładzie, zanim ona nastąpi.

Choć, prawdę powiedziawszy, pora na to była już dość późna.

Zgromadzeni byli dziwnie niespokojni, niemal ekstatycznie podnieceni. Należało zająć ich modlitwą, wznosić dodające otuchy okrzyki. Prunck uważał, że Bóg pozwala już nieco zbyt długo czekać na dźwięk trąb archanielskich. Kilka bakcyli, to zbyt skromnie. Pastor oczekiwał wyraźniejszych znaków. Radio nie podawało żadnych informacji o katastrofach i masowych zgonach, jak zwykle mówili tylko o rybołówstwie. Czy te zakute łby nie rozumieją, co się dzieje? Światu pozostało do końca ledwie kilka nędznych godzin, a oni wciąż swoje o połowach śledzi w rejonie Sklinna!

To on powinien być teraz w radiowym studio, tak, właśnie on! Z drugiej jednak strony nie chciał, by ludzie masowo ocalili swe nędzne istnienia, wszak tylko ci, którzy wierzyli w niego, Pruncka, mieli dostąpić łaski.

Pastor w pośpiechu nie zauważył, że traktuje samego siebie jako wcielenie Chrystusa, zbyt zajęty był roztrząsaniem dylematu: czy odebrać całemu światu możliwość skorzystania z łaski, czy też zakosztować sławy jednego z wielkich proroków?

Wśród jego uczniów pojawiło się wielu wątpiących, zorientował się już wcześniej. Ludzie bardziej bali się wybuchu epidemii ospy, który podobno był możliwy tylko wśród nich, niż katastrofy, która niszczy cały świat. To prawdziwe przekleństwo, że te dwie diabelskie kobiety Dahlen sprowadziły na nich zarazę! To wstrętne, bezwstydne, przeklęte!

Ale… o czym to on myśli? On przecież, wszyscy w jego grupie, są nietykalni, znajdują się pod jego, Pastora Pruncka, ochroną, nic złego nie może im się stać. On należy do wybranych, cóż znaczy kilka małych żałosnych bakterii?

Prunck nie odróżniał bakterii od wirusów, ale on przecież był ponad takie przyziemne sprawy.

Podeszła do niego jakaś kobieta z dzieckiem na ręku.

– Mała ma gorączkę, pastorze. Może powinnam pójść z nią do lekarza?

Patrzył na nią surowo, z góry.

– Zachwiałaś się w swej wierze? Wiesz przecież, że zostałem wyznaczony, by doprowadzić was wszystkich do raju!

– Och, ale przecież nie mamy jeszcze umierać?

– Oczywiście, że nie. Najpierw ziemia będzie należała do nas, a potem udamy się na niebieskie pastwiska.

– Sporo myślałam o swoich rodzicach… Oni nie powinni zginąć, czy nie ma dla nich żadnego ratunku?

– Okazali mi wzgardę, spotka ich za to kara.

Kobieta załkała i wróciła na swoje miejsce. Prunck w pośpiechu zapomniał położyć dłoń na główce dziewczynki i powiedzieć: „Bądź zdrowa!” Ale miał na to jeszcze czas, niedługo już tylko oni zostaną na ziemi.

Zaniepokojony spojrzał na zegarek. Jeszcze trzy godziny do północy.

Uczyń coś wreszcie, Boże! Uderz, zadaj ten najdotkliwszy cios! Jesteśmy przygotowani na huk, który oznajmi nam, że wszystko na zewnątrz obraca się w ruinę!

Trzej policjanci wędrowali wzdłuż nabrzeża. Wielkie statki, które poprzednio tu cumowały, odpłynęły, a żaden nowy nie przybił. W tych strasznych dniach nikt nie chciał przybywać do Halden.

Mężczyźni dotarli do miejsca przeprawy na Sauoya. Schody prowadzące do wody starannie spłukano i zdezynfekowano, tak samo jak łódź Pettersena. Jak wszystkie łodzie znajdowała się teraz przy Sauoya. Nikt, kto nie był zmuszany najwyższą koniecznością, nie wyprawiał się do Halden. Wieczorne życie miasta przestało istnieć.

Kawały kry z chrzęstem obijały się o siebie i o kamienny pomost. Zimowy wieczór był nieprzyjemny, każdy marzył o domowym zaciszu.

– Jak człowiek może ot, tak, rozpłynąć się w powietrzu? – zastanawiał się funkcjonariusz. – Musiała przecież czytać albo słyszeć o epidemii ospy. Czy ona też jest jedną z tych, co to chowają głowę w piasek? Próbuje zapomnieć, że była tutaj i pomogła choremu? A może tak boi się władz, że nie śmie dać się rozpoznać?

– Niemożliwe, by taka drobna starsza kobieta do tego stopnia bała się ludzi, skoro okazała miłosierdzie i pomogła dorosłemu mężczyźnie wsiąść do łodzi – stwierdził Rikard. – To naprawdę niepojęta historia!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miasto Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Tajemnice Starego Dworu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Miasto Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Miasto Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x