Iwan Jefremow - Godzina Byka

Здесь есть возможность читать онлайн «Iwan Jefremow - Godzina Byka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Godzina Byka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Godzina Byka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Godzina Byka to opis działań ekspedycji gwiezdnej ludzi Ery Podanych Rąk na planetę skolonizowaną w dalekiej przeszłości przez uciekinierów z Ziemi. Zbudowali na niej swój świat, ale popełniając liczne błędy zniszczyli planetę do tego stopnia, że społeczeństwo Jan-Jah ledwie egzystuje, czy raczej wegetuje. A dobrze się mają tylko oligarchowie i aparat represji. Z tym zacofanym światem, gdzie nikt nie słyszał o prawach człowieka, wolności, a dobra są reglamentowane, zderza Jefremow astronautów statku „Ciemny Płomień” — pięknych, młodych ludzi, którzy natychmiast chcą uwolnić planetę od oligarchów.
Radzieckiej cenzurze powieść Jefremowa się nie spodobała, gdyż planeta, której astronauci idą na ratunek, zbyt przypominała sowiecką rzeczywistość.

Godzina Byka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Godzina Byka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Podziemia na górnym poziomie okazały się znacznie bardziej przestronne. Tu i ówdzie ocalały meble wykonane z czarnego drewna lub miękkiego żelaza, szeroko wykorzystywanego na planecie z powodu niedostatku czystych metali. Wszystkie pokryte były grubymi warstwami kurzu. Starannie wygładzone ściany pokrywała twarda warstwa szklistej masy. Zachowały się pod nią freski, namalowane na błyszczącym czarnym tle dwiema ulubionymi barwami Tormansa, rubinową i kanarkową żółcią. Kombinacja obu kolorów, wyodrębniająca kształty, nadawała im znamię pierwotnej dzikości i siły. Rodis mimowolnie zwolniła kroku, spoglądając z zachwytem na dzieła pradawnych artystów Jan-Jah. Tael i Gahden nie zwracali uwagi na ścienne malowidła.

Na ile Rodis mogła się zorientować, freski przedstawiały nieuchronne nadejście śmierci człowieka w nieubłaganym upływie czasu.

Po prawej stronie galerii życiowe uczucia narastały powoli od beztroskich zabaw dziecięcych do doświadczeń dorosłości i wygasały w starości, w wybuchu rozpaczy, za którym następowała śmiertelna przepaść. Wyrażona była grubą linią, za którą przepadało wszystko, co się ku niej zbliżało. Za ową granicą była wyłącznie ciemność. Na tym czarnym tle, na krawędzi skupiła się grupa ludzi przedstawiona z niezwykłą wyrazistością. Zdeformowani wiekiem i chorobami ludzie wspierali się wzajemnie na sobie, zbijając w pryzmę ciał, które ledwie zetknęły się ze straszną linią, zaraz znikały w mroku, jak odrąbane głowy, ręce, kadłuby…

Na lewej ścianie znajdowały się już nie freski, lecz płaskorzeźby, zatopione w szklistej masie, w której jawiły się z niesamowitą realnością. Twórcy wyrazili tu szybkie przejście od pełnego zadumy chłopięctwa do młodości, związanej z narastaniem pożądań seksualnych, jakby cały świat łączył się w rytmie splecionych młodych ciał i erotycznym bestialstwie.

Urodziwi mężczyźni i rozognione kobiety obejmowali się w zmysłowych pozach. Tym zdumiewającym wizerunkom brakowało jednak boskiego dostojeństwa figur erotycznych dawnych Indii, a nawet demonicznej głębi tantrycznych fresków z Tybetu, czy satanistycznych obrazów z Iranu.

Czarna, lustrzana ciemność zamykała procesję figur nie w momencie wygasania żądzy, lecz w chwili crescendo, szczytowej namiętności. Lewa strona, w odróżnieniu od prawej, wyrażała koncepcję wczesnej śmierci.

Idea szybkiej wymiany pokoleniowej i selekcji najbardziej przydatnych w postępie technicznym istniała oczywiście od dawna na Tormansie.

Czarna galeria poszerzyła się. Nad głowami idących zawisły krzykliwie wymalowane, potworne maski. Ogromne rozwarte gęby, wykrzywione jadowitymi uśmiechami, wyszczerzały nieludzko ostre zęby, porażająco żywe oczy mrużyły się pogardliwie. Poniżej tych odrażających maszkaronów ciągnął się rząd innych masek, zbliżonych bardziej wymiarami do ludzkich twarzy, z wypisanym na nich wyrazem beznadziejnej melancholii. Duchowy upadek wyrażony był w nich tak realnie, że aż przytłoczył Rodis. Maski zawsze były przekaźnikami trudności psychologicznych życia, skrywającymi w razie konieczności prawdziwe oblicze człowieka i społeczeństwa. Alegoria tutejszych masek wydawała się bezgranicznie prosta, lecz ze względu na gigantyzm zamysłu i rozmach wykonania nie ustępowały freskom z czarnej galerii. Rodis podzieliła się swymi wrażeniami z architektem. Ożywił się i poprosił, by poczekała. Przynieśli razem z Taelem wysoką ławę i zdjęli z haków maszkarony, ulepione z lekkiego materiału i wyklepane od środka. Maski zakrywały cały fryz znakomicie wykonanych podobizn młodych i pięknych ludzi z dzielnymi, szlachetnymi rysami. W ich nagich ciałach nie było odrobiny wstydliwości ani też seksualnej jednoznaczności rzeźb z czarnej galerii.

— Dlaczego zasłonięto ich tymi gębami? I kiedy to się stało? — spytała Faj.

— W czasach ustanowienia wszechplanetarnej władzy — oznajmił Gahden. — Żeby zlikwidować ostatni duchowy opór człowieka. Ci, którzy dawniej tu przychodzili, kontemplowali te rzeźby i medytowali, stając się podobni duchowo do ludzi z przeszłości, przejmując ich siłę, mądrość i jasność myślenia. Rodziły się w nich męstwo, marzenia i wolna wola, cechy nieznośne dla władców. Dlatego zasłonięto fryz maskami Wieku Głodu i Mordów… Zawieśmy je z powrotem, Taelu!

— Nie trzeba. Niech ci, co do nas przyjdą, zobaczą fałszywe majaki i prawdziwe życie Jan-Jah.

Architekt wprowadził ich do kwadratowej sali, w której rogach także cynicznie uśmiechały się maski. Trzy szerokie stopnie wznosiły się ku scenie naprzeciwko wejścia. Na każdym występie stały dwa rzędy kamiennych ław. W scenicznej niszy znajdował się stół ofiarny.

— Świątynia Trzech Kroków — oświadczył architekt. — Proponuję tutaj urządzić miejsce spotkań.

— Odpowiednie miejsce — przytaknął Tael, zerkając na Rodis.

— Wy o tym decydujcie, skoro znacie życie Jan-Jah. Ciekawi mnie ta świątynia. Dlaczego Trzech Kroków?

— Wydaje się to pani ważne? — spytał architekt.

— Tak. Domyślam się odpowiedzi, lecz potrzebuję potwierdzenia. To dla mnie niezbędne, skoro mam zrozumieć głęboką duchową przeszłość Jan-Jah.

— Dobrze. Dowiem się tego — obiecał architekt. — A teraz muszę już iść. Trzeba przygotować pomieszczenie i przewodników.

Architekt zniknął w ciemności, nie zapalając latarki. Faj Rodis chciała pójść za jego przykładem, rezygnując z infralokatora. Powiedziała o tym Taelowi, lecz inżynier zaoponował:

— Jakie to ma znaczenie: ze światłem czy bez, skoro może pani stać się niewidzialna dla ludzi?

— I przyprowadzić za sobą tych, co ukrywają się w bocznych przejściach poza zasięgiem wzroku?

— Chyba nigdy nie nauczę się myśleć jak Ziemianie. Najpierw o innych, potem o sobie. Od ludzi do siebie, taki jest zwykle tok waszego rozumowania. Uśmiechacie się do każdego, kogo spotkacie, podczas gdy my, odwrotnie, skrywamy się za maską obojętności, bojąc się obrazy albo wyśmiania. Nasza gruboskórność jest wynikiem ciągłego życia w strachu. Krańcowo się od siebie różnimy — stwierdził Tael z goryczą.

— Wcale nie aż tak bardzo — zripostowała z uśmiechem Rodis. — Chodźmy policzyć kroki i zakręty. Chyba że pan też musi już iść?

— Nie. Chcę podłączyć sygnalizację do pani pokojów.

Jakiś czas szli w milczeniu. Rodis pomagała inżynierowi mocować cienki przewód.

— Chcą się z panią spotkać Szare Anioły — oznajmił w końcu Tael.

— Anioły? I do tego szare?

— Starodawne tajne stowarzyszenie. Myśleliśmy, że przestało istnieć jeszcze w Wiekach Rozkwitu. Okazało się, że wciąż istnieli, lecz pozostawali bezczynni. Teraz, jak mówią, wasz DPA przywrócił im życie. Koniecznie chcą się spotkać.

— Świątynia Trzech Kroków i Szare Anioły — powiedziała w zadumie. — Zdumiewające! Czyżby wszystko to było i tutaj?

— Co takiego?

— Powiem panu później, gdy Gahden zawiadomi wszystkich o Trzech Krokach i spotkam się z tymi Szarymi Aniołami.

Resztę dnia Faj Rodis spędziła planując dalsze działania. Już od osiemnastu dni jej towarzysze poznawali życie codzienne Ośrodka Mądrości. Jeszcze trochę i ich misja się zakończy, z wyjątkiem jej samej i Wira Norina. Astronawigator nie miał łatwego zadania, próbując zorientować się w atmosferze intelektualnej tormansjańskiej elity. Zadaniem Faj było natomiast nawiązać nić porozumienia między podzielonymi klasami społeczeństwa Jan-Jah, ludźmi wielokrotnie oszukanymi przez historię, otumanionymi sztuczkami propagandowymi, przytłoczonymi smutkiem i bezcelowością życia. Skuteczna walka musi mieć cel. Tutaj najważniejsze słowa i wspaniałe idee zamieniły się w puste zaklęcia, pozbawione zupełnie mocy. Najgorsze były słowa-klucze, których nadużywanie wypaczyło ich pierwotny sens. Droga ku przyszłości rozproszyła się w tysiącach marnych ścieżek. Ani jedna nie wzbudza zaufania. Podstawy istnienia społeczeństwa i ludzkiej egzystencji zostały tu zrujnowane. Prawość, wiara, prawda i sprawiedliwość, godność ludzka, a nawet wiedza o naturze otaczającego świata zostały unicestwione przez amoralnych władców, niegodziwych ignorantów. Cała planeta zamieniła się w gigantyczne popielisko. Popielisko zniszczonych dusz, których moc i powaga zostały zatracone w jałowej zawiści i nienawiści oraz bezmyślnej rywalizacji. I wszędzie panowało kłamstwo, które stało się osnową wiedzy i stosunków międzyludzkich na tej nieszczęsnej planecie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Godzina Byka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Godzina Byka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Iwan Jefremow - Serce Węża
Iwan Jefremow
Iwan Jefremow - Gwiezdne okręty
Iwan Jefremow
libcat.ru: книга без обложки
Iwan Jefremow
Catherine Coulter - Godzina śmierci
Catherine Coulter
Iwan Jefremow - Das Herz der Schlange
Iwan Jefremow
Iwan Jefremow - Mglawica Andromedy
Iwan Jefremow
Stefan Żeromski - Godzina
Stefan Żeromski
Juliusz Słowacki - Godzina myśli
Juliusz Słowacki
Iwan Gontscharow - Die Schlucht
Iwan Gontscharow
Iwan Turgenew - Ein Briefwechsel
Iwan Turgenew
Отзывы о книге «Godzina Byka»

Обсуждение, отзывы о книге «Godzina Byka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x