Iwan Jefremow - Serce Węża
Здесь есть возможность читать онлайн «Iwan Jefremow - Serce Węża» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2017, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Serce Węża
- Автор:
- Издательство:Solaris
- Жанр:
- Год:2017
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Serce Węża: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Serce Węża»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Serce Węża — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Serce Węża», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Kiedyś powiedział przy mnie, że jest złym dowódcą z powodu nazbyt szerokich horyzontów zainteresowań — odparł Kari, sadowiąc się w fotelu dyżurnego nawigatora.
Tej spojrzał ze zdziwieniem na kolegę. Obaj milczeli, nie zakłócając cichego świergotu urządzeń pokładowych. Ogromny statek, osiągając maksymalną prędkość, pewnie wycelował w wyznaczony kwadrat w bezpiecznej odległości od gwiazdy węglowej, gdzie tonęły w głębokiej czerni próżni słabe światełka odległych galaktyk, czterech gwiezdnych wysp. Były tak bardzo daleko, że światło bijące od nich zamierało bezradnie w ludzkich oczach, cudownym mechanizmie, któremu wystarczało dostrzec parę kwantów całości.
Nagle coś się zmieniło. Na ekranie wielkiego lokalizatora rozbłysła i zakołysała się świetlista kropka.
Rozległ się przenikliwy dźwięk, zapierający dech astronautom.
Tej Eron bez wahania dał sygnał alarmowy, wzywający komendanta i nakazujący pozostałym członkom załogi zająć miejsca awaryjne.
Mut Ang wbiegł do sterowni i dwoma skokami znalazł się przy pulpicie. Czarne lustro lokalizatora ożyło. Niczym w bezdennym jeziorze pływała w nim maleńka kulka światła, okrągła, o wyraźnych brzegach. Toczyła się w górę i w dół, powoli spełzając na prawo. Astronauci zdziwili się, że roboty chroniące statek przed zderzeniem z meteorami nie zareagowały.
Czyżby na ekranie nie odbijał się ich własny promień namierzający, lecz cudzy?!
Gwiazdolot szedł dalej wyznaczonym kursem i świetlna kropka dygotała teraz w prawym dolnym kwadracie. Domysł wywołał dreszcz na plecach Muta Anga, przygryzienie warg Teja Erona i kurczowe zaciśnięcie palców na krawędzi pulpitu Kari’ego Rama.
Coś niebywałego leciało im na spotkanie, wypuszczając promień lokalizacyjny, podobny do tego, jaki zarzucał daleko przed siebie „Tellur”.
Tak desperackie pragnienie, by domysł okazał się prawdą, żeby z bezrozumnego wzlotu nadziei nie runąć w przepaść rozczarowania, setki razy przytrafiło się ziemskim astronautom, toteż komandor zamarł, obawiając się uronić choćby słowo. Jego obawa udzieliła się jak gdyby tym, którzy byli przed nim.
Świecąca kropka na ekranie zgasła, zapaliła się znowu i zamigotała w odstępach po cztery i dwa rozbłyski. Tak regularna przeplatanka mogła zrodzić się tylko dzięki jedynej sile we Wszechświecie, w ludzkiej myśli.
Nie było już wątpliwości, naprzeciwko nich leciał inny gwiazdolot.
Tutaj, w bezmiernej dali kosmicznej, pierwszy raz nawiedzonej przez ziemski statek, mógł to być jedynie gwiazdolot z innego świata, którejś z planet odległej gwiazdy.
Promień lokalizatora „Tellura” także się stał przerywany. Kari Ram przesłał parę sygnałów umownego kodu świetlnego. Wydawało się kompletnie niewiarygodne, że tam, przed nimi, takie proste naciśnięcia guzika ukazują na ekranie nieznanego statku regularną sygnalizację.
Głos Muta Anga w głośnikach statku zdradzał jego napięcie.
— Słuchajcie wszyscy! Leci nam na spotkanie obcy statek! Schodzimy z kursu i rozpoczynamy nieprzewidziane hamowanie. Przerwać wszystkie prace! Nieprzewidziane hamowanie! Pozostać na swoich miejscach!
Nie należało tracić ani sekundy. Jeśli spotkany statek szedł mniej więcej z taką samą prędkością jak „Tellur”, szybkość zbliżenia gwiazdolotów była bliska świetlnej, osiągając dwieście dziewięćdziesiąt pięć kilometrów na sekundę. Lokalizator dawał ludziom do dyspozycji zaledwie kilka sekund. Podczas gdy Mut Ang mówił do mikrofonu. Tej Eron szepnął coś do Kariego. Blady z emocji młodzieniec zrozumiał wpół słowa i wykonał odpowiednie manipulacje na pulpicie lokalizatora.
— Świetnie! — zawołał komendant, widząc jak na ekranie kontrolnym promień zakreślił strzałę, wygiął ją na lewo, potem do tyłu i skręcił się w spiralę.
Minęło nie więcej, niż dziesięć sekund. Na ekranie przemknął błyszczący zarys strzałki, wygiął się w prawą stronę czarnego kręgu i również zakręcił spiralnie. Westchnienie, prawie jęk ulgi wydobyło się jednocześnie z ust obecnych w centrum sterowania. Ci nieznani przybysze, lecący im na spotkanie z tajemniczych głębin przestrzeni kosmicznej, zrozumieli! Rychło w czas!
Rozdzwoniły się kolizyjne systemy alarmowe. Teraz już nie promień obcego lokalizatora, ale ostry kontur statku ukazał się na głównym ekranie. Tej Eron błyskawicznie wyłączył autopilota i własnoręcznie wykonał minimalny skręt w lewo. Dźwięk ucichł i zgasło czarne jezioro ekranu. Ludzie ledwie zdążyli zauważyć świetlisty zarys prawej burty, przemykający na podglądowym lokalizatorze. Statki minęły się z niewyobrażalną szybkością i rozeszły w swoje strony.
Minie kilka dni, zanim znów się spotkają. Nic straconego. Oba gwiazdoloty wyhamują, zawrócą na trasie ustalonej przez maszyny i przybliżą się znowu do miejsca spotkania.
— Słuchajcie wszyscy! Zaczynamy specjalne hamowanie! Sygnalizować gotowość sektorami! — komenderował przez mikrofon Mut Ang.
Zielone lampki gotowości sektorów zapalały się nad wygaszonymi indykatorami silnikowych wskaźników. Silniki statku umilkły. Cały gwiazdolot zamarł w oczekiwaniu. Komendant ogarnął wzrokiem stanowisko sterowania i milcząco skinął głową w stronę foteli, wliczając także robota zawiadującego hamowaniem.
Podwładni widzieli, jak nachmurzony pochylił się nad podziałką programową i przesunął główny zacisk na cyfrę 8.
Przełknięcie pigułki obniżającej ciśnienie, zagłębienie się w fotelu i uruchomienie robota zajęło mu tylko parę sekund.
Gwiazdolot zawisł odczuwalnie w próżni. Tak dawniej potykały się w polu wierzchowce, a jeźdźcy spadali z nich na złamanie karku. Gigantyczny statek stanął jakby dęba, a jego „jeźdźcy” zapadli w głąb hydraulicznych foteli i lekkie zamroczenie.
Prawie cała załoga „Tellura” zebrała się w bibliotece. Tylko jeden dyżurujący nadzorował przyrządy OES, zabezpieczające elektroniczne połączenia urządzeń pokładowych. „Tellur” zawrócił po wyhamowaniu, lecz zdążył oddalić się od miejsca spotkania ponad dziesięć miliardów kilometrów. Gwiazdolot leciał powoli, na jednej dwunastej maksymalnej prędkości, a tymczasem komputery nieustannie sprawdzały i korygowały kurs.
Trzeba było ponownie odnaleźć niedostrzegalną kropkę w nieogarnionym kosmosie, a w niej jeszcze drobniejszy pyłek, jakim był obcy gwiazdolot. Osiem dób oznaczało trudne do zniesienia oczekiwanie. Jeśli wszystkie obliczenia i ruch statku nie spowodują nadmiernego odchylenia, jeśli tamci nieznani także się nie pomylą i władają statkiem na przybliżonym poziomie technicznym, gwiazdoloty spotkają się na tyle blisko, żeby wyszukać się wzajemnie w ciemności promieniami lokalizatorów.
Pierwszy raz w historii człowiek zetknie się z braćmi w myśleniu, mocach i dążeniach. Z tymi, których istnienie dawno już zostało przewidziane, dowiedzione i potwierdzone za pomocą nieograniczonego ludzkiego rozumu. Monstrualna przepaść czasoprzestrzenna, dzieląca zamieszkane światy, do tej pory wydawała się nieprzebyta. Oto jednak Ziemianie podadzą dłoń innym myślącym istotom kosmicznym, a po nich pójdą jeszcze dalej, ku nowym braciom z kolejnych planet. Łańcuch myśli i trudu utworzy się w kosmicznej próżni jako ostateczne zwycięstwo nad żywiołowymi siłami natury.
Maleńkie kulki żywego śluzu musiały roić się przez miliardy lat w ciepłych zakątkach morskich zatok, a kolejne setki milionów lat formowały się z nich bardziej złożone istoty, które w końcu wyszły na brzeg.
W pełnej zależności od warunków otoczenia, w ciągłej walce o byt i przedłużenie gatunku upłynęły im jeszcze miliony stuleci, dopóki nie rozwinął się większy mózg, najlepsze narzędzie do poszukiwania pożywienia i walki o przetrwanie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Serce Węża»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Serce Węża» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Serce Węża» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.