Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr
Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1989, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Fale tłumią wiatr
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1989
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Fale tłumią wiatr: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fale tłumią wiatr»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Fale tłumią wiatr — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fale tłumią wiatr», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
9 maja do 21.30
Okigbo Siprian. Przyjął mnie pod zarejestrowanym adresem o 10.15. Powitał gościnnie, życzliwie, chociaż wyglądał na człowieka zajętego swoimi myślami. Posadził mnie w living-roomie, poczęstował szklanką kokosowego mleka, wysłuchał legendy i powiedział „Mój Boże, to wcale nie jest śmieszne!”, po czym oddalił się w głąb domu z zatroskanym wyrazem twarzy. Czekałem na niego godzinę, następnie obejrzałem dom. Nie znalazłem nikogo. W gabinecie, w obu sypialniach i na mansardzie wszystkie okna byty szeroko otwarte, ale śladów pod nimi nie zauważyłem. W pracowni (?) okna byty przeciwnie, szczelnie zamknięte, zasłonięte metalowymi żaluzjami, panowało tam zimno nie do wytrzymania (niewykluczone, że poniżej minus pięciu, woda w akwarium pokryła się warstwą lodu), a nie dostrzegłem żadnych śladów systemu chłodzenia. Szlafrok, w którym Siprian Okigbo mnie powitał, leżał na podłodze w gabinecie. Czekałem na gospodarza jeszcze dwie godziny, a następnie porozmawiałem z sąsiadami. Nic istotnego — Siprian Okigbo jest człowiekiem zamkniętym w sobie, gości nie przyjmuje, prawie bez przerwy siedzi w domu, ogród zapuścił, ale jest uprzejmy, bardzo lubi dzieci, szczególnie maleńkie, jeszcze raczkujące i umie się z nimi obchodzić. Hipoteza: może mi się tylko wydawało, że Siprian Okigbo mnie przyjął? (patrz mój R/M nr 048/99)
11 maja 99 roku
W czasie próby ustalenia, czy Far-Ale Emil przebywa pod zarejestrowanym adresem, miałem atak nudności z halucynacjami. Nie będąc w stanie ustalić, czy dotyczy to wyłącznie mnie, czy też może być ważne dla sprawy, dołączam oddzielny raport-meldunek nr 048/99.
Sandro Mtbewari
(koniec Dokumentu 14)
Nigdy się nie dowiedziałem, jakie wrażenie zrobiły na Tojwo Głumowie rezultaty inspekcji Sandro Mtbewari. Przypuszczam, że był wstrząśnięty. I wstrząsnęły nim nie tyle rezultaty, ile myśl, że do takiego stopnia pozwolił sobie nie docenić nieprawdopodobnej potęgi przeciwnika.
Nie widziałem go ani 11-ego, ani 12-ego, ani 13-ego. Z pewnością były to dla niego ciężkie dni, kiedy przystosowywał się do swojej nowej roli: roli Aloszy Popowicza, przed którym zamiast zapowiedzianego Przeohydnego Bożyszcza pojawił się nagle sam złowrogi bóg Lokis. Ale przez te wszystkie dni pamiętałem o nim i myślałem o nim, dlatego że dla mnie dzień 11-ego maja rozpoczęły dwa dokumenty.
DOKUMENT 15
DO NACZELNIKA WYDZIAŁU NW
OD PREZYDENTA
Drogi Big Bug!
Nie ma rady, kładą mnie do szpitala na operacje. Jednakże nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Moje obowiązki przejmie, zatrzymując swoje (zdaje się, że od jutra) Genadij Komow. Przekazałem mu pańskie materiały. Nie ukrywam, że potraktował je dosyć sceptycznie. Ale zna mnie i zna pana. Jest już przygotowany, wiec ma pan szansę przekonać go, szczególnie, jeśli udało się panu zdobyć nowe materiały, które zamierzał pan uzyskać. W takim przypadku będzie miał pan do czynienia nie tylko z Prezydentem sektora KK-2, ale także z wpływowym członkiem Rady Światowej. Życzę panu powodzenia, a pan niech mi go życzy również.
Atos. 11.05.99
(Koniec Dokumentu 15)
DOKUMENT 16
Mak!
1. Głumow Tojwo, syn Aleksandra, dziś został wzięty pod kontrole.. (Zarejestrowany 8.05)
2. Również z datą dzisiejszą wzięci pod kontrolę:
— Kaskazi Artek 18 student Teheran 7.05.
— Mawky Charley 63 martechnik Odessa 8.05.
Laborant
(koniec Dokumentu 16)
To zapewne dziwne, ale prawie nie pamiętam swoich uczuć, wywołanych wstrząsającą informacją Laboranta. Pamiętam tylko wrażenie — jakby niespodziewane i nawet zdradzieckie UDERZENIE w twarz, ni z tego, ni z owego, nie wiadomo za co, zza węgła, niespodziewane, i to wtedy, kiedy oczekiwałem czegoś zupełnie innego. Dziecinne poczucie niesprawiedliwej krzywdy, kiedy aż zbiera się na płacz — oto co mi zostało w pamięci z tej chyba prawie godziny, którą spędziliśmy, patrząc przed siebie niewidzącymi oczami.
Z pewnością przelatywały mi wtedy przez głową bezsensowne myśli o zdradzie. Z pewnością czułem wściekłość, irytacje i okrutne rozczarowanie, dlatego że miałem opracowany konkretny plan działania, w którym każdemu wyznaczyłem miejsce, a teraz w tym planie ziała dziura i nie było jej czym zapełnić. I oczywiście musiałem czuć gorycz, rozpaczliwą gorycz utraty, utraty przyjaciela, współpracownika, syna.
Ale najprawdopodobniej było to chwilowe zmącenie umysłu, chaos nie uczuć nawet, ale strzępków uczuć.
Potem powoli wróciłem do siebie i znowu zacząłem myśleć — zimno i metodycznie, tak jak musiałem myśleć w mojej sytuacji.
Wiatr bogów rozpętuje burze, ale również wypełnia żagle.
Rozmyślając zimno i metodycznie, tego pochmurnego ranka znalazłem jednak w swoim planie nowe miejsce dla Tojwo Głumowa. I to nowe miejsce wydało mi się wtedy nie mniej, ale nieporównanie bardziej ważne niż poprzednie. Mój plan uzyskał daleką perspektywę, teraz należało nie bronić się, lecz atakować.
Tego samego dnia połączyłem się z Komowem, który wyznaczył mi audiencje na jutro, 12 maja.
12 maja wcześnie rano przyjął mnie w gabinecie Prezydenta. Przedstawiłem mu zebrane do tego czasu materiały. Rozmowa trwała pięć godzin. Mój plan został zatwierdzony z nieznacznymi poprawkami. (Nie chciałbym twierdzić, że udało mi się, wtedy całkowicie rozproszyć sceptycyzm Komowa, ale bez wątpienia udało się mi go zainteresować.)
Zaś 12-ego maja, kiedy wróciłem do siebie, zwyczajem hontyjskich guru posiedziałem kilka minut, dotykając obu skroni koniuszkami palców wskazujących i rozmyślając o rzeczach wzniosłych, następnie wezwałem do siebie Grisze Serosowina i zleciłem mu zadanie. O 8.05 Grisza zawiadomił mnie, że zadanie zostało wykonane. Pozostawało mi tylko czekać.
13-ego rano Dania Łogowienko zadzwonił.
DOKUMENT 17
FONOGRAM ROBOCZY
Data: 13maja 99 roku
Rozmówcy: Maksym Kammerer, naczelnik wydziału NW i Danił Łogowienko, zastępca dyrektora filii Instytutu Badań Metapsychicznych w Charkowie.
Temat: xxx
Treść: xxx
Łogowienko: Cześć Maksym, to ja.
Kammerer: Cześć, co słychać?
Łogowienko: Słychać, że było to bardzo sprytnie zrobione.
Kammerer: Rad jestem, że ci się spodobało.
Łogowienko: Może tak bym tego nie określił, ale nie mogę oddać sprawiedliwości staremu przyjacielowi.
PAUZA
Łogowienko: Zrozumiałem to w ten sposób, że chcesz się ze mną spotkać i porozmawiać otwarcie.
Kammerer: Tak. Ale nie ja. I być może nie z tobą.
Łogowienko: Rozmawiać trzeba będzie ze mną. A jeśli nie ty, to kto?
Kammerer: Komow.
Łogowienko: Oho! Wiec jednak się zdecydowałeś…
Kammerer: Komow jest teraz moim bezpośrednim przełożonym.
Łogowienko: Ach, wiec tak… Dobrze. Gdzie i kiedy?
Kammerer: Komow chce, żeby w rozmowie uczestniczył Gorbowski.
Łogowienko: Leonid Andrejewicz? Ale on przecież jest umierający…
Kammerer: Właśnie dlatego. Niech to wszystko usłyszy. Od ciebie.
PAUZA
Łogowienko: Tak. widocznie rzeczywiście czas porozmawiać.
Kammerer: Jutro o 15.00 u Gorbowskiego. Wiesz gdzie on mieszka? Pod Krasławą, nad Daugawą
Łogowienko: Tak, wiem. Wiec do jutra. To wszystko co masz do mnie?
Kammerer: Wszystko. Do jutra. (Rozmowa trwała od 9.02 do 9.04) (koniec Dokumentu 17)
Interesujące, że grupa „Luden” przy całej swojej natrętnej skrupulatności nigdy nie próbowała uzyskać ode mnie informacji dotyczących Daniła Aleksandrowicza Łogowienko. A przecież znaliśmy się od niepamiętnych czasów, od błogosławionych lat sześćdziesiątych, kiedy ja, młody wtedy i diabelnie energiczny funkcjonariusz KOMKONu, przechodziłem specjalny kurs psychologii na uniwersytecie w Kijowie, natomiast Dania, młody wtedy i diabelnie energiczny metapsycholog, prowadził ze mną zajęcia praktyczne, wieczorami zaś obaj z zaiste diabelską energią uwodziliśmy czarujące i diabelnie kapryśne kijowianki. Dania wyraźnie mnie faworyzował, zawarliśmy przyjaźń i w pierwszych latach spotykaliśmy się, można powiedzieć, regularnie. Potem praca nas rozdzieliła, spotykaliśmy się coraz rzadziej, a od początku lat osiemdziesiątych przestaliśmy się w ogóle widywać (aż do wspólnego picia herbaty w przeddzień wydarzeń). Życie osobiste Dani ułożyło się bardzo nieszczęśliwie, teraz już wiadomo, dlaczego. W ogóle był bardzo nieszczęśliwym człowiekiem, czego nie mogę powiedzieć o sobie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Fale tłumią wiatr»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fale tłumią wiatr» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Fale tłumią wiatr» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.