Joanne Harris - Czekolada

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanne Harris - Czekolada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czekolada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czekolada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim takie słodycze, jakie każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą?
Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką ceną chcą jej w tym przeszkodzić…

Czekolada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czekolada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Och, nie pani jedna cierpi wskutek dobrych chęci wszędobylskiej madame Rocher – powiedziałem. – Niech pani się rozejrzy, jakie ona tu zmiany wprowadziła zaledwie w ciągu kilku tygodni.

Caroline pociągnęła nosem.

– Dobrych chęci! – powtórzyła szyderczo. – Ksiądz jest zbyt łaskawy. To wiedźma! Matki omal mi nie zabiła, syna mi zbuntowała…

Potakiwałem.

– Już nie mówiąc o tym, że rozbiła małżeństwo Muscatów – ciągnęła Caroline. – Ksiądz mnie zdumiewa, mon pere, tyle ma do niej cierpliwości. Rzeczywiście ksiądz mnie zdumiewa. – Wlepiła we mnie oczy, w których błyskała złośliwość. -I nie rozumiem, dlaczego ksiądz nie wykorzystuje swojego wpływu przeciwko niej.

Wzruszyłem ramionami.

– Och, jestem tylko wiejskim księdzem – powiedziałem – nie mam żadnego wpływu. Mogę potępić, lecz… Przerwała mi.

– Może ksiądz zrobić o wiele więcej, niż potępiać! Powinniśmy byli posłuchać księdza od początku. Ani przez chwilę nie powinniśmy byli tolerować jej tutaj.

Wzruszyłem ramionami.

– Każdy jest mądry po fakcie – upomniałem ją. – Nawet pani popierała jej sklep, o ile pamiętam. Zaczerwieniła się.

– Moglibyśmy pomóc księdzu – powiedziała. – Georges,

Paul Muscat, Arnauldowie i oboje Drou, Prudhom-me'owie… Moglibyśmy połączyć siły. Rozgłosić. Wystąpić przeciwko niej, nawet teraz.

– Na jakiej podstawie? Ta kobieta nie narusza prawa, uznano by to za złośliwe plotki i nic byście nie zyskali. Uśmiechnęła się półgębkiem.

– Moglibyśmy storpedować ten jej drogocenny festiwal – powiedziała.

– Tak?

– Właśnie. – W tym podnieceniu stała się szpetna. -Georges widuje się z mnóstwem ludzi. Jest bogaty. Muscat także ma znajomości. Widuje się z ludźmi. Umie przekonać. Komitet mieszkańców…

– Aha, Muscat. Pamiętam jego ojca, lato rzecznych Cyganów.

– Jeżeli ona na tym festiwalu splajtuje… a słyszałam, że w przygotowanie już włożyła sporo pieniędzy…, to może pod naciskiem…

– Może – przytaknąłem nieopatrznie, lecz się zreflektowałem. – Naturalnie ja bym w tym nie uczestniczył… nie okazałbym… braku miłosierdzia.

Sądząc z wyrazu jej twarzy, zrozumiała doskonale.

– Naturalnie. – Przytaknęła, już kwapiąc się do intrygowania. Przez chwilę czułem dla niej wyłącznie pogardę, dyszała i łasiła się niczym suka z cieczką, lecz nierzadko za pomocą takich właśnie niegodnych narzędzi, mon pere, dokonuje się naszego dzieła.

Ostatecznie ty, mon pere, powinieneś wiedzieć,

32

Piątek, 21 marca

Strych prawie ukończony, tynk jeszcze miejscami mokry, ale jest nowe okienko, okrągłe w mosiężnej oprawie, jak iluminator na statku. Jutro Roux położy deski podłogi i kiedy się je wypastuje i wyfroteruje, wniesiemy łóżko Anouk do jej nowego pokoju. Drzwi nie ma. Do klapy w podłodze prowadzi dwanaście schodków. Anouk bardzo się cieszy. Ze schodków wystawia głowę przez otwartą klapę, dogląda pracy, instruuje Roux, co trzeba zrobić. Resztę wolnego czasu spędza ze mną w kuchni i obserwuje operacje przedwielkanocne. Często towarzyszy jej Jeannot. Siedzą przy kuchennych drzwiach i oboje mówią naraz. Muszę ich przekupywać, żeby odeszli. Roux od dnia zasłabnięcia Armande bardziej wydaje się dawnym sobą, pogwizduje, wykańczając ściany pokoju Anouk. Spisał się doskonale, chociaż z żalem wspomina utracone narzędzia. Teraz używa narzędzi wypożyczonych ze sklepu Clairmonta i mówi, że są gorsze. Kiedy tylko będzie mógł, kupi sobie nowe.

– W Agen sprzedają stare łodzie rzeczne – powiedział mi dzisiaj nad czekoladą z ekierkami. – Mógłbym tam kupić jakiś stary kadłub i doprowadzić go do porządku przed zimą. Zrobiłbym łódź ładną i wygodną.

– Ile pieniędzy byś potrzebował? Wzruszył ramionami.

– Może pięć tysięcy franków na początek, może cztery. To zależy.

– Armande by ci pożyczyła.

– Nie. – W tej sprawie jest nieugięty. – Dosyć już zrobiła dla mnie. – Palcem wskazującym zatoczył krąg wokół swego kubka. – Zresztą Narcisse zaproponował mi pracę. W jego szkółce, a potem przy winobraniu, a potem przy kartoflach, fasoli, ogórkach, bakłażanach… Dosyć pracy, żebym był zajęty do listopada.

– To dobrze. – Nagle rozgrzał mnie jego entuzjazm, dobry humor. I on wygląda teraz lepiej, nie taki spięty, bez tego strasznego wyrazu wrogości i podejrzliwości, z którym jego twarz była jak zabite deskami okno nawiedzonego domu. Ostatnio nocuje u Armande na jej wyraźne życzenie.

– Na wypadek gdybym znów miała atak – powiedziała Armande z powagą i zrobiła do mnie minę za jego plecami. Dał się nabrać czy nie dał, miło mi, że jest w Lans-quenet.

Czego nie mogę powiedzieć o Caro Clairmont. W środę rano przyszły do mnie do La Praline – ona i Joline Drou -niby to w sprawie Anouk. Roux siedział przy ladzie i pił mocha. Josephine, która wciąż jeszcze boi się Roux, pakowała czekoladki w kuchni. Anouk kończyła jeść śniadanie: żółtą czarkę z chocolat au lait i pół croissanta miała na ladzie przed sobą. Obie damy słodko się do niej uśmiechnęły i ostrożnie, lekceważąco popatrzyły na Roux. Odwzajemnił im się zuchwałym spojrzeniem.

– Mam nadzieję, że nie przyszłam nie w porę? – zaczęła Joline wyćwiczonym łagodnym tonem zainteresowania i współczucia. Pod tym jej tonem jednak kryje się tylko obojętność.

– Ależ skąd! Właśnie zjedliśmy śniadanie. Podać coś do picia?

– Nie, nie. Ja nie jadam śniadań. – Lękliwie zerknęła na Anouk, która z nosem w żółtej czarce tego nie zauważyła. – Czy mogłabym porozmawiać z panią na osobności?

– Tak – odparłam. – Ale myślę, że to niepotrzebne. Nie

może pani tutaj powiedzieć, o co chodzi? Roux na pewno

nie będzie miał nic przeciwko temu.

Roux uśmiechnął się, a Joline powiedziała skwaszona:

– No, to raczej delikatna sprawa.

– W takim razie czy to właśnie ze mną należy o tym porozmawiać? Chyba stosowniej byłoby z cure Reynau-dem…

– Nie – wycedziła Joline – stanowczo chcę porozmawiać z panią.

– Och – zdziwiłam się grzecznie. – O czym?

– To dotyczy pani córki, – Uśmiechnęła się do mnie sucho. – Jak pani wie, jestem wychowawczynią jej klasy.

– Wiem. – Nalałam następną mocha dla Roux, – Co z nią? Opóźniona? Ma trudności?

Wiem doskonale, że Anouk nie ma żadnych trudności. Pochłania książki, odkąd w wieku czterech i pół lat nauczyła się czytać. Mówi po angielsku prawie tak dobrze jak po francusku, spuścizna z naszych czasów nowojorskich.

– Nie, nie – zapewniła mnie Joline – to bardzo inteligentna dziewczynka. – Znów szybko zerkała w stronę Anouk, ale moja córka była teraz zajęta croissantem. Myśląc, że ja nie patrzę, chytrze podwędziła z gabloty czekoladową myszkę i wepchnęła w to ciasto, żeby je upodobnić do pain au chocolat.

– Więc chodzi o jej zachowanie? – zapytałam przesadnie zatroskana. – Czy rozrabia? Jest nieposłuszna? Niegrzeczna?

– Nie, nie. Oczywiście, że nie. Nic takiego.

– Więc co?

Caro się włączyła z miną kwaśną jak ocet.

– Cure Reynaud wizytował szkołę parę razy w tym tygodniu – poinformowała mnie. – Rozmawiał z dziećmi o Wielkanocy, o znaczeniu świąt kościelnych i tak dalej.

Potakiwałam uprzejmie. Joline znów patrzyła na mnie ze współczującym uśmiechem.

– No, Anouk chyba… – płochliwie zerknęła w stronę Anouk – no, niezupełnie rozrabia, ale zadawała księdzu bardzo dziwne pytania. – Jej uśmiech zwęził się w grymasie dezaprobaty. – Bardzo dziwne pytania – powtórzyła.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czekolada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czekolada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanne Harris - Blackberry Wine
Joanne Harris
Joanne Harris - W Tańcu
Joanne Harris
Joanne Harris - Runas
Joanne Harris
Joanne Harris - Zapatos de caramelo
Joanne Harris
Joanne Harris - Chocolat
Joanne Harris
Joanne Harris - Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Joanne Harris - Runemarks
Joanne Harris
Joanne Harris - Holy Fools
Joanne Harris
Joanne Harris - Sleep, Pale Sister
Joanne Harris
Joanne Sefton - Joanne Sefton Book 2
Joanne Sefton
Отзывы о книге «Czekolada»

Обсуждение, отзывы о книге «Czekolada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x