Joanne Harris - Czekolada

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanne Harris - Czekolada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czekolada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czekolada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim takie słodycze, jakie każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą?
Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką ceną chcą jej w tym przeszkodzić…

Czekolada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czekolada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie, nie! Nie mogłabym!

– Jesteś w porządku, Josephine – tłumaczyłam przymilnie. – To nie była twoja wina. I nikt życia nie stracił, no nie?

Uparła się.

– Nie mogłabym. Nie mogę.

– Roux jest inny niż Paul – argumentowałam. – Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo jest podobny do ciebie.

– Co ja bym miała mu powiedzieć? -Wykręcała ręce. -Wolałabym, żeby po prostu wyjechał. – Westchnęła z zawziętością. – Wolałabym, żeby po prostu wziął swoje pieniądze i już był gdzieś indziej.

– Nie, nie wolałabyś – powiedziałam. – Zresztą on nie wyjeżdża. – Powtórzyłam jej, co Roux mi mówił o pracy u Narcisse'a i o łodzi w Agen. – On zasługuje przynajmniej na to, by wiedzieć, kto jest sprawcą – nalegałam. -

Wtedy zrozumie, że tylko Muscat zawinił i że nikt inny tutaj nie żywi do niego nienawiści. Zastanów się nad tym, Josephine. Po swoich przejściach możesz sobie wyobrazić, co on czuje.

Znowu westchnęła.

– Nie dzisiaj, powiem mu, ale kiedy indziej. Dobrze?

– Kiedy indziej nie będzie łatwiej – odpowiedziałam. -Chcesz, żebym poszła do niego z tobą? Wlepiła we mnie spojrzenie.

– Niedługo zrobi sobie przerwę – wyjaśniłam. – Mogłabyś mu zanieść kubek czekolady.

Moment namysłu. Twarz miała bladą i pustą, drżące ręce rewolwerowca zwiesiła po bokach. Wybrałam czekoladkę ze sterty przy mnie i włożyłam jej do rozchylonych ust, zanim zdążyła coś powiedzieć.

– To ci doda odwagi. – I odwróciłam się, żeby napełnić duży kubek czekoladą. – No, zjedz. – Usłyszałam ciche parsknięcie półśmiechem. Podałam jej kubek. – Gotowa?

– Chyba – przyznała, jedząc rocher noir. – Postaram się.

Zostawiłam ich samych. Przeczytałam jeszcze raz ulotkę. "Kościół, nie Czekolada". To naprawdę dosyć zabawne. Człowiek w Czerni zaczyna mieć w końcu poczucie humoru.

Na dworze było ciepło pomimo wiatru. Les Marauds migotały w słonecznym blasku. Poszłam powoli nad rzekę, promienie słońca przyjemnie grzały w plecy. Wiosna zapowiadała swe panowanie małym preludium, jakby wychylała się ze skalistego rogu w dolinie. Ogrody i kwietniki zakwitły raptownie obfitością żonkili, irysów, tulipanów. Nawet rudery w Les Marauds wyglądają kolorowo, ale tu ogrody się rozszalały. Rosnący na balkonie jednej z ruder czarny bez zwiesza się nad wodą, dach innej pokryty jest dywanem z dmuchawców, ze spękanej fasady wysuwają się fiołki. Kiedyś uprawiane rośliny wróciły w dzikie środowisko: małe, długonogie pelargonie wepchnęły się między pietraszniki, samosiewne maki rozbiegają się, gdzie popadnie, podrabiając swoją pierwotną czerwień kolorem pomarańczowym i najbledszym fioletem. Kilka dni słońca sprawiło, że zwabione wynurzyły się ze snu; po deszczu się wyciągają i podnoszą ku światłu. Wystarczy narwać garść rzekomych chwastów, a ma się w ręce szałwię, irysy, goździki, lawendę pod szczawiem i krostawcem. Włóczyłam się nad rzeką dość długo, żeby Josephine i Roux doszli jakoś do porozumienia, po czym wolno ruszyłam z powrotem do domu bocznymi ulicami, np. ruelle des Freres de la Revolution i avenue des Petes, gdzie zamknięte ciemne ściany domów prawie bez okien przerywa tylko gdzieniegdzie sznur z praniem przeciągnięty byle jak od balkonu do balkonu albo pojedyncza skrzynka okienna, z której wloką się zielone girlandy powoju.

Zastałam ich oboje w sklepie, na pół pusty czajnik z czekoladą stał na ladzie pomiędzy nimi. Josephine miała oczy różowe, ale pełne ulgi, prawie radosne. Roux śmiał się z czegoś, co mówiła, dziwny, nieznany mi śmiech, egzotyczny, bo on się śmieje bardzo rzadko. Przez sekundę czułam coś, nieomal zazdrość. Ci dwoje należą do siebie.

Rozmawiałam z Roux później, kiedy Josephine poszła po zakupy. Jest ostrożny, uważa, żeby się nie zdradzić, kiedy mówi o niej, ale oczy mu jaśnieją, tak jakby czaił się w nich uśmiech. Chyba już podejrzewał Muscata.

– Dobrze zrobiła, że odeszła od tego drania – powiedział niedbale, ale nie bez jadu. – To, co z nim miała… -Zakłopotany odwrócił się, odsunął kubek na ladzie, znów przysunął. – Taki człowiek nie zasługuje na to, żeby mieć żonę – mruknął.

– Co zrobisz? – zapytałam. Wzruszył ramionami.

– Nic nie ma do zrobienia – odpowiedział praktycznie. – On się wyprze. Policja się nie interesuje. Zresztą wolę, żeby się nie mieszała. – Nie wyjaśnił dlaczego. Domyślam się, że są sprawy w jego przeszłości, których może lepiej nie poruszać.

Teraz Josephine często z nim rozmawia. Zanosi mu na strych czekoladę i herbatniki i często słyszę stamtąd jego śmiech. Nie jest już ani przez chwilę przerażona czy roztargniona. I ubiera się coraz staranniej. Dziś rano nawet oświadczyła, że chce pójść do kawiarni po swoje rzeczy.

– Pójdę z tobą – zaproponowałam. Potrząsnęła głową.

– Poradzę sobie sama. – Była bardzo zadowolona, że się na to zdecydowała. -W każdym razie jeżeli nie stawię czoła Paulowi… – urwała, trochę niepewnie. – Postanowiłam tam pójść. Po prostu – powiedziała znów rozpłomieniona, uparta. – Mam książki, ubrania… Chcę je zabrać, zanim Paul wyrzuci.

Przytaknęłam.

– Kiedy się wybierasz? Odpowiedziała bez wahania.

– W niedzielę. On będzie w kościele. Wtedy przy odrobinie szczęścia spokojnie wejdę tam i wyjdę i nawet po drodze go nie spotkam. Nie będę tam długo.

Patrzyłam na nią.

– Jesteś pewna, że niepotrzebne ci towarzystwo? Potrząsnęła głową.

– Jakoś to by nie było w porządku.

Rozbawił mnie nagle cnotliwy wyraz jej twarzy, ale wiedziałam, co ma na myśli. To jest jego teren – ich teren – oznaczony śladami ich wspólnego życia, nie do zatarcia. Tam nie jest moje miejsce.

– Będzie dobrze. – Uśmiechnęła się. -Wiem, jak sobie z nim poradzić,Yianne. Radziłam sobie przedtem.

– Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.

– Nie dojdzie. – Sięgnęła po moją rękę, żeby mnie uspokoić. – Na pewno nie dojdzie.

33

Niedziela, 23 marca Niedziela Palmowa

Dźwięki dzwonu obijają się o pobielane ściany domów i sklepów. Nawet o kocie łby bruku, tak że czuję głuchy rezonans przez podeszwy. Narcisse dostarczył rameaux, palemki w kształcie krzyża, które rozdam parafianom po nabożeństwie i które będą mieli w butonierkach, na parapetach kominów, na stolikach nocnych do końca Wielkiego Tygodnia. Przyniosę ci jedną, mon pere, jak również świecę, aby się przy twoim łóżku paliła, bo i czemuż miałoby to być tobie odmówione. Pielęgniarki patrzą na mnie ze źle ukrywanym rozbawieniem. Gdyby nie to, że moja sutanna budzi bo jaźń i szacunek, śmiałyby się głośno. Ich różane żłobkowo-pielęgniarskie twarze jaśnieją powstrzymywanym śmiechem. Na korytarzu ich dziewczęce głosy podnoszą się i zniżają, lecz co mówią, nie mogę dosłyszeć z daleka przez złą akustykę szpitala. "Jemu się zdaje, że ten stary słyszy – och, tak – i że się ocknie – nie! naprawdę? – nie! – przemawia do niego, kochana – sama raz słyszałam – modli się". Potem pensjonarskie chichoty – hihi-hihihi! – jak rozsypane koraliki na kaflach podłogi.

Oczywiście nie odważą śmiać mi się w twarz. Mogłyby zakonnicami w swoich czystych białych uniformach, w wykrochmalonych czepkach, ze spuszczonymi oczami. Klasztorne wychowanki, które szepcą przepisowo z respektem – oui, mon pere, non, mon pere – a serca mają pełne sekretnej wesołości.

W moich parafianach jest również taki duch wagarów – zuchwale rozglądają się w czasie kazania, później nieprzyzwoicie śpieszą w stronę chocolaterie – dzisiaj jednak wszyscy są zdyscyplinowani. Witają mnie z szacunkiem, prawie z lękiem. Narcisse przeprosił, że rameaux nie są z prawdziwej palmy, tylko z cedru skręconego i zaplecionego, aby przypominać te bardziej tradycyjne liście.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czekolada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czekolada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanne Harris - Blackberry Wine
Joanne Harris
Joanne Harris - W Tańcu
Joanne Harris
Joanne Harris - Runas
Joanne Harris
Joanne Harris - Zapatos de caramelo
Joanne Harris
Joanne Harris - Chocolat
Joanne Harris
Joanne Harris - Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Joanne Harris - Runemarks
Joanne Harris
Joanne Harris - Holy Fools
Joanne Harris
Joanne Harris - Sleep, Pale Sister
Joanne Harris
Joanne Sefton - Joanne Sefton Book 2
Joanne Sefton
Отзывы о книге «Czekolada»

Обсуждение, отзывы о книге «Czekolada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x