Joanne Harris - Czekolada

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanne Harris - Czekolada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czekolada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czekolada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim takie słodycze, jakie każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą?
Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką ceną chcą jej w tym przeszkodzić…

Czekolada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czekolada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Armande, on panią kocha – przerwałam – wszyscy panią kochamy. Zachichotała.

– Może nie wszyscy. Ale to nieważne. Wszystko, czego kiedykolwiek chciałam, mam tutaj i teraz. Mam SwóJ dom, przyjaciół, wnuka… -Wlepiła we mnie oczy. – nie dam sobie tego zabrać – oświadczyła buntowniczo.

– Nie rozumiem. Nikt nie może pani zmusić do…

– Nie mówię o ludziach – przerwała. – Cussonnet niech bajdurzy, ile chce, o przeszczepach rogówek i badaniach, i terapii laserowej, i o czymś tam – wyraźnie takie osiągnięcia medycyny jej nie imponują – ale to nie zmieni nagich faktów. Prawdą jest, że tracę wzrok i niewiele ktokolwiek może zrobić, żeby to powstrzymać. – Zaplotła ręce zrezygnowana. – Powinnam była zwrócić się do niego wcześniej – podjęła po chwili. -Teraz pogarsza się nieodwracalnie. To najwyżej sześć miesięcy częściowego widzenia, tyle on może mi zapewnić, a potem Le Mortoir, czy chcę, czy nie chcę, aż do dnia, w którym umrę. – Umilkła na chwilę. – Mogłabym żyć jeszcze dziesięć lat -powiedziała w zamyśleniu, jakby powtarzała słowa Reynauda.

Otworzyłam usta, żeby zaprotestować, powiedzieć, że może nie jest tak źle, ale zaraz je zamknęłam.

– Nie miej takiej miny, dziewczyno. – Kpiąco szturchnęła mnie łokciem. – Po uczcie złożonej z pięciu dań chciałoby się kawy i likieru, prawda? No, bo przecież nie uznałoby się nagle, że czas na miseczkę kleiku, prawda? Można by sobie zamówić dodatkowy deser.

– Armande…

– Nie przerywaj. – Oczy jej błyszczały. – Mówię o tym, że trzeba wiedzieć, kiedy skończyć, Yianne. Trzeba wiedzieć, kiedy odsunąć talerz i zamówić likiery. Za dwa tygodnie będę miała osiemdziesiąt jeden lat…

– To wcale nie taka starość. – Ten protest był lamentem wbrew mojej woli. – Nie mogę uwierzyć, że pani tak do tego podchodzi.

Popatrzyła na mnie.

– A czy to nie ty powiedziałaś Guillaume'owi, żeby zostawił Charly'emu trochę godności?

– Pani nie jest psem! – palnęłam gniewnie.

– Nie jestem – odpowiedziała spokojnie Armande -więc mam wybór.

Srogie miasto ten Nowy Jork z blichtrem swoich tajemnic. Zimne w zimie i upalne latem. Po trzech miesiącach nawet ten hałas staje się swojski, zwyczajny. Odgłosy samochodów, gwar uliczny tworzą jedną dźwiękową płachtę powlekającą tę metropolię jak deszcz. Przechodziła przez jezdnię, wracając z delikatesów, trzymała oburącz brązową torbę z naszym obiadem, spotkałam ją w połowie drogi, podchwyciłam jej wzrok na tej ruchliwej ulicy, gdzie za nią na tablicy ogłoszeniowej była reklama papierosów Marlboro: mężczyzna stojący na tle czerwonego krajobrazu gór. Zobaczyłam, jak nadjeżdża… Otworzyłam usta, żeby krzyknąć, ostrzec ją… Zdrętwiałam. Na sekundę, tylko na jedną jedyną sekundę. Czy lęk mi przykuł język do podniebienia? Czy po prostu tak wolno się reaguje wobec nieuchronności niebezpieczeństwa i myśl dociera przez całą straszną wieczność? Czy też może to sprawiła nadzieja, ten jej rodzaj, który przychodzi, kiedy już wszystkie marzenia uleciały w strzępach, a to, co pozostaje, jest długą powolną udręką udawania?

Oczywiście, maman. Oczywiście pojedziemy na Florydę. Oczywiście.

Jej twarz jest sztywna, uśmiechnięta; oczy świetliste o wiele za bardzo, świetliste jak sztuczne ognie czwartego lipca.

Co ja bym robiła, co ja bym robiła bez ciebie?

Dobrze jest, maman. Pojedziemy. Daję ci słowo. Zaufaj mi.

Człowiek w Czerni stoi z boku, uśmiech mu drga na twarzy i przez wieczność tej sekundy wiem, że są gorsze rzeczy, znacznie gorsze niż umieranie. Potem paraliż mija i krzyczę, ale ten krzyk oskarżenia rozlega się za późno. Ona trochę odwraca głowę, uśmiecha się bladymi ustami – dlaczego, o co chodzi, kochanie? – a mój krzyk, który powinien być wołaniem: maman! – zagłuszają zgrzytem hamulce…

"Florida!" to brzmi jak kobiece imię wrzaśnięte poprzez jezdnię, kiedy ta młoda kobieta z twarzą wykrzywioną biegnie wśród samochodów, gubiąc zakupy – naręcze artykułów spożywczych, karton mleka. To brzmi jak imię, jak gdyby ta starsza, umierająca na jezdni rzeczywiście miała na imię Florida. Dobiegam do niej, a ona już umarła cicho i bez dramatu, aż niemal mi wstyd, że podniosłam taki rwetes. Jakaś potężna kobieta w różowym dresie obejmuje mnie mięsistymi rękami, ale to, co czuję, jest przede wszystkim ulgą jak po przecięciu wrzodu, i moje łzy są łzami ulgi, gorzkiej palącej ulgi, bo już wreszcie przeżyłam ten koniec. Przeżyłam nietknięta, czy może prawie nietknięta.

– Nie powinnaś płakać – powiedziała Armande kojąco. – Czy nie ty zawsze mówisz, że naprawdę ważne jest, aby żyć szczęśliwie.

Zdumiewające, twarz miałam mokrą od łez.

– Poza tym potrzebuję twojej pomocy. – Pragmatyczna jak zawsze Armande dała mi swoją chusteczkę. Chusteczkę pachnącą lawendą. – Urządzam przyjęcie na moje urodziny – oznajmiła. – To pomysł Luca. Wydatki nie odgrywają żadnej roli. Chcę, żebyś ty była dostawczynią.

– Co? – Dezorientujące było takie przechodzenie od ucztowania do śmierci i z powrotem.

– Moje ostatnie danie – wyjaśniła. – Do urodzin będę się kurować jak grzeczna dziewczynka. Nawet będę piła ten wstrętny rumianek. Chcę spędzić osiemdziesiąte pierwsze urodziny, Yianne, ze wszystkimi przyjaciółmi. Może nawet zaproszę tę idiotkę, moją córkę. To będzie dobra zapowiedź festiwalu czekolady. A potem… – Szybko, obojętnie wzruszyła ramionami. – Nie każdy ma takie szczęście – zauważyła – możliwość zaplanowania wszystkiego, posprzątania we wszystkich kątach. I coś jeszcze… – Strzeliła we mnie spojrzeniem o mocy lasera. – Ani słowa nikomu. Nikomu. Nie życzę sobie niczyjej ingerencji. To jest mój wybór, Yianne. U mnie przyjęcie. Nie chcę, żeby ktokolwiek płakał i włosy rwał z głowy na moim przyjęciu. Rozumiesz?

Przytaknęłam.

– Dajesz słowo? – zapytała mnie jak niesforną smarkulę.

– Daję słowo.

Z zadowoleniem, jak zwykle, kiedy mówi o dobrym jedzeniu, zatarła ręce.

– Więc teraz jadłospis.

30

Wtorek, 18 marca

Josephine komentowała moje milczenie, kiedy razem pracowałyśmy. Mamy już trzysta gotowych pudełek wielkanocnych, owiązanych wstążkami, ustawionych porządnie w piwnicy, ale zaplanowałam dwa razy więcej. Jeżeli wszystkie sprzedamy, będziemy miały spory zysk, może dość pieniędzy, żeby osiedlić się tutaj na dobre. Jeżeli nie… – ale o takiej ewentualności nie myślę, chociaż postać z kosą na szczycie kościelnej wieży śmieje się ze mnie zgrzytaniem. Roux już zaczął przerabiać część strychu na pokój dla Anouk. Festiwal to ryzyko, ale moje życie zawsze było takie. I czynimy wszystkie wysiłki, żeby festiwal się udał. Plakaty wysłałam do Agen i okolicznych miasteczek. W miejscowym radiu będą zapowiedzi festiwalu codziennie przez cały Wielki Tydzień. Postarałam się o orkiestrę – kilku starych przyjaciół Narcisse'a -i o kwiaty, wymyśliłam konkursy, zainteresowałam niektórych kramarzy z wtorkowego targowiska, więc będą na rynku kramy ze świecidełkami i pamiątkami. Poszukiwanie jajek wielkanocnych dla dzieci poprowadzą Anouk i jej przyjaciele, każdy uczestnik dostanie cornet-suryrise. A w La Praline stanie ogromny czekoladowy posąg Aurory z kłosami w jednej ręce, a w drugiej koszykiem pełnym jajek do rozdania gościom. Zostały niecałe dwa tygodnie. Robimy wykwintne czekoladki z likierem, liście płatków różanych, czekoladowe monety w złotych blaszkach, fiołkowe kremówki, wiśnie w czekoladzie. Na wysmarowanych tłuszczem blachach rozkładamy rolki migdałowe w partiach po pięćdziesiąt, żeby ostygły. Ostrożnie otwieramy i nadziewamy tymi rolkami jajka i figurki zwierząt puste w środku. W gniazdach uwitych z włoskiego karme-tlu są twarde jajeczka z cukru, na których umieszczam Itriumfamie pulchne czekoladowe kury; łaciate króliki Iciężkie od pozłacanych migdałów stoją rzędem, żeby je zapakować w pudełka, marcepanowe stworzonka maszerują po półkach. W całym domu pachnie wanilią, koniakiem i jabłkami pieczonymi w cukrze, i gorzką czekoladą. A teraz dochodzi przygotowanie przyjęcia u Armande. iMam spis jej zamówień w Agen -foirgras, szampan, trufle li świeże chanterelles z Bordeaux, plateaux de fruit de mer |od tamtejszego tratteur. Ja dostarczę torty i czekoladki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czekolada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czekolada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanne Harris - Blackberry Wine
Joanne Harris
Joanne Harris - W Tańcu
Joanne Harris
Joanne Harris - Runas
Joanne Harris
Joanne Harris - Zapatos de caramelo
Joanne Harris
Joanne Harris - Chocolat
Joanne Harris
Joanne Harris - Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Joanne Harris - Runemarks
Joanne Harris
Joanne Harris - Holy Fools
Joanne Harris
Joanne Harris - Sleep, Pale Sister
Joanne Harris
Joanne Sefton - Joanne Sefton Book 2
Joanne Sefton
Отзывы о книге «Czekolada»

Обсуждение, отзывы о книге «Czekolada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x