Jedno jest pewne: same poradnie dla narkomanów i ośrodki terapeutyczne nie rozwiążą problemu narkomanii, tak jak nie rozwiąże go policja. Nie sposób też zawęzić go do indywidualnego procesu patologicznego u poszczególnych jednostek, traktując go jak chorobę zakaźną duszy lub duchowe pęknięcie, które wystarczy tylko wziąć w łupki i porządnie zagipsować.
Nawet najlepsza terapia nie zdziała cudu i tak naprawdę pomóc może jedynie nielicznym spośród młodych narkomanów.
Liczymy się z dalszym drastycznym obniżeniem przeciętnej wieku środowiska narkomanów, które już teraz niebezpiecznie rozlewa się po szkołach, dyskotekach i klubach młodzieżowych. Obecnie narkomanią zagrożony jest już nie tylko drobny procent młodzieży w wieku dwunastu-osiemnastu lat. Na przykład o tym, czy trzynastoletnia dziewczynka przejdzie przez okres dojrzewania bez specjalnych tragedii, czy też wyląduje wśród alkoholików, w sekcie, wśród narkomanów, czy w grupie anarchistyczno-terrorystycznej decyduje często przypadek. Dzisiejsza młodzież ma równie łatwy dostęp do narkotyków, jak dorośli do środków farmaceutycznych. Niemal każde dziecko ma w kręgu swoich kolegów i przyjaciół kogoś, kto używał, używa lub zamierza używać narkotyków. Dzisiejsi narkomani w swojej motywacji zasadniczo różnią się od konsumentów haszyszu i LSD z lat sześćdziesiątych. Już nie chodzi im, jak dawnym hippisom, o rozszerzenie świadomości, lecz przede wszystkim o jej wyłączenie. To samo dotyczy również alkoholu i „miękkich” narkotyków. Dlatego też nie można już zaszeregować poszczególnych osób zagrożonych nałogiem do grupy alkoholików, „wąchaczy” czy „ćpunów”. Granice są tu płynne, a cele nadużycia środków odurzających identyczne.
Jak mogliśmy stwierdzić, informacje przekazywane opinii publicznej, a dotyczące rozmiarów problemu narkomanii, są zarówno jakościowo, jak i ilościowo niewystarczające. Większość polityków z kompetentnych resortów nadal wierzy w tak zwaną falę narkomanii, która przekroczyła już rzekomo swój punkt kulminacyjny, i spodziewa się tendencji spadkowej. Przekonanie to znajduje odbicie w sformułowaniach, kiedy to parlamentarzyści mówią, że mają „całą sprawę w ręku”, jakby chodziło o kran z wodą, który wystarczy zakręcić.
A w rzeczywistości społeczeństwo produkuje coraz więcej niedostosowanych. Do narkotyków ucieka się przede wszystkim młodzież, która ani w szkole, ani w czasie wolnym, ani w środowisku, gdzie pracuje, nie może zaspokoić swoich wewnętrznych potrzeb.
Równolegle do tej tendencji, przybierającej coraz bardziej zastraszające rozmiary, obserwujemy niebywały wzrost znaczenia nielegalnych środków odurzających, takich jak haszysz, LSD czy heroina, które obok społecznie usankcjonowanych środków wytwarzanych przez przemysł farmaceutyczny i spirytusowy stanowią obecnie artykuł handlowy o wielkiej atrakcyjności, wspaniale, trzeba przyznać, rozprowadzany. Jeśli przyjąć, że w samym Berlinie Zachodnim stosunkowo nieliczna grupa pięciu tysięcy osób, stanowiąca rdzeń środowiska narkomanów, drogą kradzieży, rabunków i prostytucji przywłaszcza sobie dziennie skromnie licząc pół miliona marek i jeśli przedstawić to w skali Republiki Federalnej, otrzymamy olbrzymie sumy. Biorąc pod uwagę wysokość tych sum, trudno oczekiwać, że elementy przestępcze, żerujące na narkomanii, przepuszczą taką gratkę, mimo zdwojonych wysiłków policji i służb kryminalnych. Konfiskowane przez policję ilości heroiny i „miękkich” narkotyków stanowią najwyżej ułamek tego, co w tym samym czasie zostaje rozprowadzone.
Czarny rynek narkotyków pokrywa obecnie Republikę Federalną i Berlin Zachodni gęstą siecią zorganizowanych i indywidualnych dostawców, tak, że dziś można nabyć heroinę wszędzie i o każdej porze, tak jak poprzednio „miękkie” narkotyki. Praktycznie nie ma już obszarów, gdzie nie byłoby sprzedaży narkotyków, różnią się między sobą jedynie stopniem zagrożenia narkomanią, jaki na nich występuje.
Każde większe miasto ma swój własny „rynek”, na terenach wiejskich system dystrybucji opiera się na placówkach skupiających młodzież w czasie wolnym i na dyskotekach.
Prawie każda miejscowość figurująca w książce kodów pocztowych objęta jest siecią handlu heroiną. Wszechobecność narkotyku jest z pewnością decydującym czynnikiem wzrostu jego konsumpcji. Młodzież zmuszona do zachowań kompensujących po prostu wszędzie się nań natyka. Tak na wsi, jak i w mieście duża część młodzieży cierpi na bezbrzeżną nudę i niejasno uświadamiane poczucie bezsensu swojego istnienia. Jedyną odmianę i rozrywkę stanowią sobotnio-niedzielne dyskoteki.
Ta wciąż wzrastająca liczebnie część młodzieży szuka rozrywki w modnej w danym czasie dyskotece. A to, co ją czeka w tych nie znających prawie werbalnej komunikacji placówkach, to w ogólnym rozrachunku tylko oszołomienie głośną muzyką, potem nieuchronne rozczarowanie, że znowu nic się nie przeżyło.
Te dzieci i młodzież nie znajdują satysfakcji w teraźniejszości, nie widzą żadnych perspektyw na przyszłość i nie potrafią czerpać sił z przeszłości. Stało się bowiem tak, że faza dzieciństwa, dająca możliwość swobodnego, względnie samodzielnego, a tym samym stabilizującego jednostkę rozwoju i poznawania świata skurczyła się obecnie niemal wyłącznie do krótkiego okresu przed pójściem do szkoły, ustępując miejsca wczesnemu ukierunkowaniu na sukces i bierną postawę konsumpcyjną.
Okradziony w ten sposób z dzieciństwa młody człowiek posiada jedynie zaczątki wyobraźni, samodzielności i pewności siebie, przerzuca się chaotycznie z bodźca na bodziec nie mając potem mechanizmów obronnych uodparniających na manipulacje producentów dóbr konsumpcyjnych, którzy starają się wzbudzić w nim jak największe pragnienie posiadania, przy czym wchodzi on w obręb ich zainteresowań najpóźniej w wieku przedszkolnym.
Wskutek zaostrzenia mechanizmów selekcyjnych w szkołach, coraz większa część młodzieży już w okresie dojrzewania dochodzi do wniosku, że mimo ogromnych wysiłków nigdy nie zdobędzie w dorosłym życiu takich finansowych możliwości, które dałyby jej wstęp do atrakcyjnego świata z wystaw sklepowych i reklam, który od dziecka ją fascynował. Jest to świadomość, którą młodzież ta w ustnych deklaracjach bardzo szybko przekształca w potrzebę „alternatywnego” stylu życia, ale która w gruncie rzeczy prowadzi u wielu do zgorzknienia, ponieważ nie dostąpią błogosławieństwa nieograniczonej konsumpcji.
Również w stosunkach międzyludzkich wśród młodzieży pieniądz w coraz większym stopniu spełnia rolę regulatora. Chcąc poznać dziewczynę, młody chłopak musi najpierw wydać dziesięć, dwadzieścia czy nawet trzydzieści marek na dyskotekę, nie mówiąc już o kosztach modnego stroju, płyt, biletów na koncerty rockowe itd. Dla chłopaka chodzącego do szkoły czy uczącego się zawodu są to znaczne wydatki. Te właśnie drobne sprawy rodzą potem wielkie problemy, młodzi zaczynają się buntować, zmuszeni są zaspokajać swoje potrzeby w inny sposób.
Rodzice nie potrafią wskazać im drogi, która byłaby do przyjęcia. Sami uwikłani są przeważnie w nie dające się rozwiązać sprzeczności: mając to, co osiągnęli lub będą mogli osiągnąć wżyciu, nigdy nie będą sobie mogli pozwolić na to, czego naprawdę chcą lub czego nauczyli się chcieć. Jednocześnie, w przeciwieństwie do swoich dzieci, nie poddają się tak szybko i wytężając wszystkie siły nadal wykonują tę swoją syzyfową pracę. Giną gdzieś po drodze takie wartości, jak przyjaźń, życzliwość sąsiedzka, zaufanie, gotowość niesienia pomocy, wrażliwość na problemy drugiego człowieka.
Читать дальше