Dorota Terakowska - Lustro Pana Grymsa

Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - Lustro Pana Grymsa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lustro Pana Grymsa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lustro Pana Grymsa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czarodziejskie lustro kupione w tajemniczym sklepie pana Grymsa odbija dziwny świat, który kusi i niepokoi trzynastoletnią Agatę. Zwodnicze lustro wciąga najpierw jej ukochanego psa Kusego i tym samym zmusza Agatę, by przekroczyła granicę innego świata. Agata trafia do fantastycznej krainy Koral… Do czego czarownicy potrzebują płomiennowłosej Agaty? Jakie niebezpieczeństwa na nią czyhają? Czy będzie mogła wrócić do domu?

Lustro Pana Grymsa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lustro Pana Grymsa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

…We śnie ujrzała góry. Wysokie, posępne, pięły się ku niebu, a w ich powyginanych w dziwaczne kształty masywach rozwierały się ciemne czeluście ogromnych pieczar. Agata stała u wejścia jednej z nich i coś ją przyzywało z mrocznej głębi, kusiło, zapraszało do wnętrza. Dalekie echo, odbijające się od skały, niosło ze sobą szczekanie psa. Bezdźwięczny, a przecież niezwykle wyrazisty głos powtarzał z naciskiem, choć spokojnie:

– Chodź do nas, nie bój się… czekamy na ciebie. Musisz przyjść, aby spełnić swoją misję. Po to tu jesteś, Ta o włosach płomienistych jak pradawny, dobry ogień… Chodź do nas, Ta, czekamy… Nie zwlekaj, póki nie jest za późno. Masz mało czasu, Ta… Chodź… Chodź… Pośpiesz się…

Agata obudziła się. Strażnik już nie spał. Koło jej posłania leżały świeżo zerwane fioletowe owoce, a jej towarzysz mówił coś do niej, lecz Agata ku swemu zdziwieniu nie zrozumiała jego słów. Dopiero gdy otrząsnęła się z resztek snu, przypomniała sobie o naszyjniku i szybko włożyła go na szyję.

– …są najsmaczniejsze – mówił strażnik, wskazując na owoce. – Dobrze jest dzień zacząć od nich, a dopiero potem przegryźć plackiem.

– Muszę iść w góry – powiedziała Agata, wbijając zęby w soczysty owoc. – Oni tam na mnie czekają.

– Skoro musisz, to idź – zgodził się strażnik i dziewczynka odczuła mimo woli przykrość. Wolałaby, żeby okazał chociaż odrobinę żalu, że utraci jej towarzystwo. Istoty tego świata jednak nie umiały nikomu okazać sympatii, choć antypatia również nie była im znana. Wszelkie ich uczucia były jakby wygaszone, stonowane. Nie znali miłości i gniewu, nienawiści i złości, radości i rozpaczy.

No cóż, to dobrze, że nikt mnie tu nie zatrzymuje – pomyślała z pewnym smutkiem. – Tym łatwiej będzie mi iść dalej…

– Więc żegnaj, strażniku ruin królewskiego pałacu – powiedziała głośno, ale on burknął coś w odpowiedzi i kolebiąc się, poszedł w stronę szczątków fontanny. Po chwili zniknął jej z oczu.

– Żegnajcie, królewskie ruiny – pokiwała głową Agata, wodząc wzrokiem po przygnębiających szczątkach budowli. – Chciałabym wiedzieć to, co wy pamiętacie…

Po kilkudziesięciu metrach marszu gęste zielone korony drzew przysłoniły ruiny tego, co było ongiś siedzibą wielkiego króla Tutaina.

Rozdział ósmy

Kotlina łagodnie i powoli, ale bezustannie pięła się w górę. Była jedną z wielu dróg, które prowadziły w stronę majaczących na horyzoncie dalekich, ciemnych szczytów. Wybór najlepszej drogi nie był wcale prostą sprawą w tym obcym świecie, którego wysokich traw nie przecinała żadna ścieżka, a ludzka stopa nie tknęła od setek lat. Agata musiała omijać strome pagórki lub zbyt głębokie jary, unikać krzewów czy trawy tak splątanej i wysokiej, że trudno było przez nią przebrnąć. Tylko z daleka wydawało się, że możliwe będzie pokonanie sporej odległości dzielącej ją od ruin pałacu do gór w linii prostej. Agata czuła się jak pionier, odkrywający nowe, dzikie i nieznane szlaki.

Spoglądając w stronę ciągle odległych gór, dziewczynka oceniła, że nie dojdzie do nich wcześniej niż nazajutrz.

Czeka mnie przynajmniej jeden nocleg pod gołym niebem – pomyślała.

Idąc, rozglądała się cały czas dookoła w nadziei, że ujrzy gdzieś w oddali smukły, czarny kształt Kusego. Nasłuchiwała, czy wiatr nie przyniesie znajomego szczekania, ale wiatr nucił tylko jakąś cichą melodię, odbijając się od konarów drzew, szeleszcząc liśćmi, wspinając się na pagórki, to znowu przepadając na dnie wąwozów.

Agacie zaczynał się dłużyć czas. Gdyby Kusy biegł koło niej, byłoby o wiele raźniej. Mogłaby do niego przemawiać, a chwile, w których kładłaby rękę na jego wiernym łbie, dawałyby jej ukojenie i poczucie bezpieczeństwa.

Zaczęła też tęsknić za rodzicami i spokojem rodzinnego domu. Z niepokojem myślała, że w tym obcym świecie przebywa już trzeci dzień i nadal nie znalazła psa ani drugiej strony lustra, umożliwiającej powrót.

A jeśli już do końca życia będę błąkać się w tej odpychającej krainie, żywiąc się owocami z drzew i sypiając w wysokiej trawie? Jeśli nigdy nie znajdę psa ani lustra? Może ci tajemniczy oni wciągnęli mnie tu tylko dla własnej zabawy…?

W natłoku ponurych myśli droga pod górę wydawała się coraz cięższa, a przyszłość coraz mniej jasna.

– Hej! To ja! Posłaniec! – usłyszała nagle cienki, skrzeczący głosik.

Drgnęła z wrażenia i rozejrzała się wokół. Nikogo jednak nie dostrzegła.

– Jestem tu, przy twojej nodze! Uważaj, bo mnie rozdepczesz! – zawołał niecierpliwie głosik.

Agata spuściła głowę: tuż koło jej nóg stało coś malutkiego, wielkości najwyżej jednej stopy, całe w jasnoliliowym kolorze… To coś miało miniaturowe rączki, nóżki, główkę – i skrzywioną w ożywionej, nieustannej mimice zmarszczoną twarzyczkę. Agata schyliła się, ale stworek błyskawicznie odskoczył.

– Nie dotykaj, bo mi zrobisz krzywdę! – zawołał piskliwie.

– Nic złego nie zamierzam ci zrobić, nie bój się… – powiedziała Agata.

– Mimo to nie dotykaj mnie! – upierał się liliowy człowieczek.

– Kim jesteś?

– Jestem Wrzosowy Ludek, posłaniec od nich. Mam cię do nich zaprowadzić najkrótszą drogą, inaczej zabłądzisz w tych wertepach. Idziemy…

I Wrzosowy Ludek zawrócił w dół. Poruszał się z tak niezwykłą szybkością, że dziewczynka z ledwością nadążała wzrokiem za jego ruchliwą sylwetką. Właściwie nie szedł, lecz jakby fruwał nad ziemią, to znowu podskakiwał, by wreszcie parę drobnych kroczków przebiec zwyczajnie. Jego niespotykana ruchliwość oszałamiała Agatę.

– Gdzie mnie prowadzisz? – spytała. – Jeśli dobrze wiem, to mamy iść w górę…

– Kto ci to powiedział? Co za bzdura! Oni czekają na ciebie tam, na samym dole.

– Dlaczego zmienili zdanie?

– Wcale nie zmienili. Zawsze tam są.

– Nie podoba mi się to – zauważyła Agata nieufnie. – Przecież w nocy oni powiedzieli mi bardzo wyraźnie, że czekają na mnie w górach!

– Być może. Czy oni nie mogą zmienić zdania? Właśnie dlatego, że je zmienili, przysłali mnie. Nie rozumiesz? I chodź już, bo nie mamy dużo czasu. Oni czekają…

Agata pomyślała, że w rozumowaniu tym jest jakiś sens. Bez zbędnych słów ruszyła więc za Wrzosowym Ludkiem. Ten pędził jak wiatr, to skacząc z rośliny na roślinę, to biegnąc tuż przy ziemi, by za chwilę frunąć jak motyl.

– Idziesz za szybko, nie mogę nadążyć! Zwolnij trochę! – zawołała Agata, czując, że wkrótce utraci wszystkie siły.

– Odpoczniesz, jak dojdziemy! – pisnął Posłaniec. – Ruszaj się szybciej! Nie mamy czasu!

– A kiedy nastąpi twoja święta pora snu? – spytała Agata z nadzieją na rychły odpoczynek.

– Ja nie muszę spać – burknął opryskliwie Wrzosowy Ludek. – Nie muszę spać, nie muszę jeść, nie muszę pić, więc nie będziemy tracić czasu. Jedyne, co muszę, to słuchać ich głosu. A oni mówią: „Szybciej! Szybciej!”

I liliowy stworek przyspieszył. Agata, biegnąc za nim, powoli traciła oddech, czoło miała zlane potem, a mięśnie zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Dwa gorące słońca nad głową nie sprzyjały wysiłkowi, a dziki, obcy teren wydawał się być torem przeszkód. Dziewczynka bezskutecznie nakłaniała Posłańca, by zwolnił bieg. Dopiero gdy wyraźnie zostawała w tyle, Wrzosowy Ludek łaskawie przystawał na chwilę, burcząc ze złością – i zaraz podrywał się znowu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lustro Pana Grymsa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lustro Pana Grymsa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Frédéric Dard - Ça mange pas de pain
Frédéric Dard
libcat.ru: книга без обложки
Sharon Sala
Dorota Terakowska - Dobry adres to człowiek
Dorota Terakowska
libcat.ru: книга без обложки
Alfred Hitchcock
Dorota Terakowska - W krainie kota
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Poczwarka
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Tam, gdzie spadają anioły
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Samotność bogów
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Ono
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Córka Czarownic
Dorota Terakowska
Отзывы о книге «Lustro Pana Grymsa»

Обсуждение, отзывы о книге «Lustro Pana Grymsa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x