Bernard Werber - Gwiezdny motyl

Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzkość dąży uparcie i nieodwołalnie ku samozagładzie, robiąc wszystko, by zniszczyć Ziemię, dlatego Yves Kramer, inżynier specjalizujący się w podróżach kosmicznych, postanawia uciec na inną planetę, by tam zacząć wszystko od nowa.

Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Adrien odnalazł dźwignię, która otworzyła następne spadochrony bezpieczeństwa, dzięki czemu prom nieco zwolnił, ląd nadal jednak zbliżał się z dużą prędkością. Zbyt dużą prędkością.

Znów udało mu się podnieść dziób Muszki 2, która znalazła w sobie dość siły nośnej, by zakreślić łuk. Ląd pędził ku nim. Uderzenie.

Pasy bezpieczeństwa pękły.

Wyrwało ich z foteli i rzuciło o szybę Muszki 2, przez którą przelecieli z hukiem rozbitego szkła.

65. POPIÓŁ

Słup czarnego dymu. Na ciemnej skale tkwiła rozpłaszczona mechaniczna mucha.

Z jej ogromnego oka-kokpitu ulatniała się szara para, a stopione do połowy metalowe skrzydła nadal płonęły. Ze skrzydeł płóciennych pozostały jedynie zwęglone strzępy.

Porzucone nieco dalej drobne, skulone sylwetki również dymiły.

Otworzywszy wreszcie oczy, Elisabeth stwierdziła ze zdumieniem, że żyje.

Pod skafandrem wszystko było mokre i ciepłe. W ustach czuła smak krwi. Ogłuszał ją własny oddech. Wykonała kilka ruchów, aby się przekonać, czy nie jest ranna, po czym z ulgą odkryła, że mimo kilku bolących miejsc na plecach, ramionach i pośladkach może poruszać kończynami. Dostrzegłszy w oddali skafander swojego towarzysza, zaczęła się czołgać ku niemu. – Ej!

Bez odpowiedzi. Potrząsnęła nim.

– Ej, Adrien! Adrien!

Wreszcie w słuchawkach rozległ się szum. Oddech. Zaczął kasłać. Uściskała go mocno, uspokojona.

Przyjrzeli się powierzchni obcej planety przez nietknięte szyby hełmów.

Wszystko było szare. Szara planeta, szara gleba, jasnoszara atmosfera, ciemnoszary ocean. Miejscowe słońce z trudem przebijało się przez gęstą mgłę.

Znajdująca się z tyłu Muszka 2 ciągle dymiła, lecz poza stłuczoną przednią szybą jej kadłub wydawał się nietknięty.

Pierwsza podniosła się Elisabeth. Chwiała się na nogach. To była „choroba ziemska”.

Kiedy tylko odzyskali równowagę, spojrzeli jak najdalej przed siebie, chcąc wypatrzyć szczegóły krajobrazu otaczającej ich wyspy.

Ani śladu roślin. Uświadomili sobie wówczas, że udało im się wylądować na planecie charakteryzującej się glebą i atmosferą. I że żyją.

Ocaleli jako jedyni spośród stu czterdziestu czterech tysięcy pasażerów po trwającej tysiąc dwieście pięćdziesiąt jeden lat podróży na odległość dwudziestu tysięcy miliardów kilometrów.

– W porządku, gotowe – westchnęła, nie zdając sobie sprawy, że słowa te pochodzą z bardzo daleka, z dawnej pamięci zapisanej na dnie jej komórek.

Popatrzyli na siebie przez szyby w skafandrach i wreszcie się uśmiechnęli.

Po czym wybuchnęli śmiechem, który rozbrzmiał w wewnętrznych głośnikach pod hełmami.

Adrien-18 ciągle odczuwał bóle w stawach, toteż Elisabeth-15 podtrzymała go w samą porę. Dał jej znak, że może go puścić.

Zrobiła krok. Pierwszy krok. Potem następny.

Każdy gest wydawał jej się ociężały, jakby dźwigała na plecach wór kamieni, wiedziała jednak, że to zasługa grawitacji, która była wyższa niż na Gwiezdnym Motylu.

On także postąpił parę kroków, niemal zdziwiony, że dał radę.

Spacerowali po pokrytej szarym pyłem glebie.

Nagle Adrien-18 zdecydował się zdjąć hełm. Elisabeth zaś pokazała ręką, że zaczeka na to, co się stanie, nim pójdzie w jego ślady.

Ziemianin podniósł powoli szklaną kulę ochraniającą mu głowę, po czym zamknął oczy i wstrzymał oddech. Po chwili jednak, jakby spodziewając się zatrucia, z determinacją wciągnął powietrze, uważnie śledząc reakcję, jaką ta osobliwa mieszanka mogła wywołać w jego płucach.

Natychmiast dostał potwornego ataku kaszlu, poczerwieniał i zwalił się na plecy.

Elisabeth-15 wzięła go w ramiona. Szamotał się i wyglądał jakby walczył, mając ogień w płucach. Jego oddech stał się świszczący, po czym się zatrzymał. Chłopak o mało się nie udusił wstrząsany spazmami.

Dziewczyna pomyślała, że zaraz umrze, po chwili jednak spostrzegła, że odzyskuje oddech.

Wyprostowawszy się, usiadł i zaczął chciwie chwytać powietrze. Ku ogromnemu zdumieniu Elisabeth wyglądało na to, że po pierwszym bolesnym zetknięciu z tamtejszą atmosferą w końcu powróciła mu zdolność normalnego oddychania.

Adrien-18 dał jej znak, żeby uczyniła to samo. Zawahała się przez moment, po czym zdecydowała na zdjęcie hełmu. Zaczęła nabierać powietrze małymi haustami, odnosząc wrażenie, że przez tchawicę przechodzi jej jakaś mieszanina pełna pieprzu. Zakasłała, zwymiotowała, rozpłakała się, padła z bólu, po czym zupełnie jak jej towarzysz w końcu zdołała przywyknąć i zaczęła oddychać najpierw ostrożnie, potem głębiej. Długo razem pokasływali.

– To dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do filtrowanego powietrza w cylindrze i do butli z tlenem. Teraz zaś mamy do czynienia z „dzikim” powietrzem planety, tym prawdziwym. Jest tu wszystko, ale da się tym oddychać.

Mówił tak, jakby to była egzotyczna potrawa albo egzotyczny napój.

– Przynajmniej przestaniemy być uzależnieni od butli – oświadczyła dziewczyna, pozbywając się ekwipunku.

Białe słońce, które chyląc się ku zachodowi, przybrało czerwoną barwę, nadawało całej scenie jakiś nierzeczywisty, jakby elektryczny wygląd. Po przejściu kilkuset metrów po obcej planecie wrócili na Muszkę 2 i zasnęli w fotelach stłuczonego oka-kokpitu.

66. EMULSJA NA ZIMNO

Tamtej nocy dwójka Ziemian miała wyjątkowo bogate i kolorowe sny. Jakby dla zrekompensowania otaczającej ich szarzyzny.

Adrienowi-18 śniło się, że lata wśród chmur i że jego ramiona zamieniły się w skrzydła motyla.

Elisabeth-15 śniła o tym, że uprawia seks.

Promienie słońca obcej planety, które przybrawszy czerwony odcień w niskich warstwach atmosfery, barwiło się teraz na pomarańczowo, obudziły go pierwszego. Przetarł oczy, ziewnął, po czym zaczął się przyglądać swojej towarzyszce śpiącej w skafandrze, z odsłoniętą twarzą.

Miała długie rude włosy. Jej pełne usta charakteryzowały się kolorem podobnym do słońca, które dopiero co wstało.

Różowym.

Jej delikatna skóra była niemal biała i lśniąca od przecinających ją strużek potu.

Przysunął się bliżej i wciągnął w nozdrza jej zapach.

Już miał ją pocałować, kiedy jednak znalazł się całkiem blisko, niespodziewanie otworzyła wielkie czarne oczy i zaczęła się weń wpatrywać.

Cofnął się z uśmiechem. Ona tymczasem wstała i rozejrzała się wokoło.

– Cholera – powiedziała. – Myślałam, że kiedy się obudzę, koszmar zniknie, ale on ciągle trwa.

Adrien-18 udał, że nie słyszał słowa „koszmar”.

– Co robimy? – zapytała.

– Jemy śniadanie i wyruszamy na poszukiwanie – zaproponował.

Powyciągali z plecaków małe torebki, które konstruktorzy Muszki 2 umieścili na promie. Usunąwszy zabezpieczenia, znaleźli jedynie szary proszek.

Po skosztowaniu zrezygnowali z niego.

– Powinniśmy byli zabrać świeże owoce i króliki. Jedząc ten pył, nie nabierzemy sił.

Adrien-18 zawahał się przez chwilę, po czym popędził ku zapasom wody – niestety, manierki miały pełno dziur powstałych przy uderzeniu podczas lądowania.

Teraz zyskali motywację do zbadania swojej „wyspy”. Uznawszy, że morze nie dostarczy im pożywienia, dzięki któremu zdołaliby przeżyć, postanowili zapuścić się na kamienisty płaskowyż.

– Morze jest na zachodzie, chodźmy więc na wschód – podsunął Adrien-18. – W ten sposób dowiemy, się czy to wyspa czy kontynent.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiezdny motyl»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bernard Werber - Las Hormigas
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - L'Empire des anges
Bernard Werber
Bernard Werber - L’ultime secret
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - Die Ameisen
Bernard Werber
Bernard Werber - Imperium aniołów
Bernard Werber
Bernard Werber - Imperium mrówek
Bernard Werber
Bernard Werber - Tanatunauci
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Отзывы о книге «Gwiezdny motyl»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x