Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gwiezdny motyl
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
W domach: śmiechy, zapach mięsiwa i wina, rzężenie, krzyki rozkoszy.
Pierwszy karnawał w cylindrze okazał się czasem totalnej rozpusty. Wszędzie na ulicach Miasta Raju, w ogrodach, w lasach, na placach, w warsztatach, w amfiteatrze, na pływających po jeziorze łodziach widać było obściskujące się, tańczące, kopulujące bez żadnego wstydu we dwójkę albo w kilkoro pary. W jednej chwili wszystkie zmory rej, jak ją teraz nazywano, „rewolucji reakcjonistów” poszły w zapomnienie.
Od wylewającej się z głośników rytmicznej muzyki drżały ściany cylindra, jakby był on jedynie gigantycznym pulsującym nocnym klubem. Adrien wpadł nawet na pomysł, żeby nastawić sztuczne słońce na mruganie.
Udało mu się uzyskać globalny efekt stroboskopowy, który wzmógł ogólną ekscytację.
Święto nie skończyło się po jednym dniu – libacje, orgie i rozpusta trwały trzy dni i trzy noce. Każdy bawił się dopóty, dopóki nie zesztywniały mu mięśnie, nie wysiadło serce, nie ogarnęła go senność.
Po tym gigantycznym rozładowaniu napięcia nastąpił tydzień odpoczynku, aby wszyscy mogli dojść do siebie po orgiastycznym święcie.
Według późniejszych obliczeń okazało się, że tamtego dnia zaprogramowano blisko tysiąc narodzin, poczęte wówczas niemowlęta postanowiono zaś nazwać „Dziećmi Karnawału”.
54. NASTAWIĆ MINUTNIK
Yves Kramer uznał, że został przekroczony pewien próg: skończył się okres żałoby po określonej przeszłości, należy zatem zacząć wszystko na nowych podstawach.
Jego zdaniem najlepszą cezurę stanowiłby symboliczny akt, który uważał za najbardziej wyrazisty: stworzenie nowego kalendarza.
Pewnego pięknego, otrzymanego sztucznie wieczoru odsłonił ogromny zegar, który wydobyli z magazynu przedmiotów ręcznie robionych.
– Oświadczam, że za dziesięć sekund rozpocznie się pierwsza era nowego czasu – powiedziała do mikrofonu stojąca na marmurowym tarasie Jocelyne Perez, nad której głową znajdował się olbrzymi ekran ukazujący obraz zegara.
Adrien przebiegł palcami po klawiaturze komputera i zgasił światło.
Pani burmistrz zaczęła odliczać w ciemnościach:
– Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden, zero!
Natychmiast Adrien urządził powolny wschód słońca.
Yves wcisnął włącznik uruchamiający zegar. Wskazówki znajdujące się na dwunastce zadrżały. Wskazówka sekundnika ruszyła pierwsza, zrywami, jakby była nieśmiała.
– Niniejszym oświadczam, że oto rozpoczęła się pierwsza sekunda pierwszej minuty, pierwszej godziny, pierwszego dnia, pierwszego miesiąca, pierwszego roku nowej ery! – obwieściła Jocelyne Perez. – Mamy dziś rok zerowy.
Adrien Weiss przystąpił do drobnej regulacji, aby jarzeniowe słońce zalśniło wyjątkowym blaskiem. Caroline wykorzystała ten moment, żeby puścić przez głośniki dostojną, majestatyczną muzykę symfoniczną.
Nikt nie klaskał – wszyscy byli wzruszeni, przeniknięci świadomością, że rozpoczęli właśnie życie jako istoty ludzkie od samego źródła, pozbywszy się ostatnich reliktów zwierzęcości.
Motylanie zaczęli się ściskać i całować. Nie zdawali sobie dotąd w pełni sprawy z historycznego znaczenia własnego czynu.
Wznoszący się na cyplu wielki zegar stał się nagle istotnym symbolem.
Elisabeth Malory miała nadzieję, że nie tylko zapoczątkowali nową erę, ale że rzeczywiście zapoczątkują nową ludzkość: człowieka gwiazd, homo stellaris.
Pogładziła wystającą z nosidełka główkę Elodie, która uśmiechała się spokojnie, tak jakby wiedziała, że to wszystko jest normalne.
Wówczas zabrał głos Adrien:
– Moim zdaniem powinniśmy odciąć się od przeszłości. Zapomnijmy o historii. Zapomnijmy o Ziemianach, którzy są teraz dla nas jedynie ludźmi z dawnego świata. Proponuję, żebyśmy wszyscy porzucili nasze stare imiona. Niosą bowiem ze sobą przykre wspomnienia i ukryte więzy. Od tej pory nie będziemy już mieli nazwisk, tylko imiona.
Ktoś podniósł rękę.
– A co z tymi, którzy mają takie same imiona?
– Będą się wpisywać na listę – odparła Jocelyne, przychodząc z odsieczą psychologowi. – Przydzielimy im numery. Michel jeden, Michel dwa itd. Dostaną numery według kolejności zgłoszeń w centrum spisu ludności.
Wszyscy mieli świadomość, że decyzja ta wynika z chęci odcięcia się od przeszłości.
– I wreszcie – dodał na koniec Adrien – proponuję zrezygnować z pokazywania obrazów z Ziemi, które wywierają na nas duży wpływ, łącznie z ich potwornościami. Budzą drzemiące w nas strachliwe małpy. Tymczasem musimy o nich zapomnieć. Od tej chwili będziemy mieli tylko dwa kanały. Jeden będzie pokazywał to, co widać przed Gwiezdnym Motylem, a drugi wewnętrzne przedstawienia z Miasta Raju.
Wśród zebranych rozległ się pomruk. Część z nich uświadomiła sobie nagle, że ziemskie aktualności, które tak ich oburzały, ziemscy politycy, z których kpili, mieli na nich zły wpływ.
Uznano, że pierwszy dzień nowej ery powinien być wolny. Nikt nie pracował. Motylanie rozprawiali między sobą grupkami, komentując własną wizję nowej ludzkości, której mieli być głównymi aktorami.
Wieczorem zaś sto czterdzieści trzy tysiące ośmiuset osiemdziesięciu jeden pasażerów zasnęło, śniąc już nie o przeszłości, lecz o przyszłości.
Byli homo stellaris roku zerowego Nowej Ery. Słowa mają jednak ogromną władzę.
55. POZWOLIĆ ODPOCZĄĆ
Rozpoczął się cykl życia.
Owady spulchniały ziemię. Rośliny filtrowały powietrze.
Ssaki przerabiały białko. Bakterie pożerały odchody i ciała ssaków.
W końcu w gigantycznej trzydziestodwukilometrowej probówce zapanowała równowaga ekologiczna.
Ze względu na ograniczone możliwości i materiały, jakimi dysponowano na pokładzie Gwiezdnego Motyla, ekipa inżynierów zdołała zbudować jedynie maleńki prom kosmiczny, w którym mieściłyby się najwyżej dwie osoby. Yves-1 z Dominem – I na ramieniu podszedł do siedzącej za sterem Elisabeth-1 ze śpiącą obok córeczką.
– Muszka 2 powinna być gotowa za dwa lata. Właśnie wtedy będziemy mijać ostatnią planetę Układu Słonecznego. Dzięki promowi będziemy mogli wylądować i poszukać innych metali, żeby dokończyć budowę Muszki 3, która pomieści wszystkich.
– Nie okłamuj mnie – powiedziała. – Nie teraz. Ja też rozmawiałam z konstruktorami Muszki 2. Rzeczywiście będą nam potrzebne inne metale, ale na ostatniej plancie naszego Układu Słonecznego ich nie ma. To tylko planeta gazowa.
Wynalazca udał, że jego uwagę przyciągnął kot.
– Z czasem człowiek znajduje w końcu jakieś rozwiązanie i nie będziemy się upierać, że jest inaczej. Nasze dzieci na pewno znajdą rozwiązanie.
– Przypomnij sobie nazwę naszego projektu: „Ostatnia Nadzieja”. Szczęście nie może nam sprzyjać bez końca. Dobrze zrozumiałam twoje przesłanie: mamy prom dla dwóch osób i to wszystko. Oto cała prawda.
Yves-1 przyznał, że istotnie tak wygląda sytuacja. W oddali przed nimi migotały gwiazdy i właśnie w tej chwili żeglarka znów doznała wrażenia, że to mnóstwo małych oczek wszechświata, który będąc globalną żywą istotą, śledzi ich.
– A jeśli mamy zapisany w genach program samozniszczenia? – odezwał się Yves-1.
– Nie rozumiem.
– Natura charakteryzuje się logiką. Skoro pozwoliła nam szybko się rozwijać i stać się bardzo potężnymi zwierzętami, to być może dlatego, że jesteśmy „zaprogramowani” na samoograniczenie. Wydaje nam się, że ujarzmiliśmy przyrodę, ale w rzeczywistości nie dokonaliśmy tego w większym stopniu niż wszystkie te gatunki, które wymarły przed nami. W stosunku do jednych posłużyła się chorobami, asteroidami, zmianami klimatycznymi, a dla nas koniec został zapisany w naszych własnych genach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gwiezdny motyl»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.