Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gwiezdny motyl
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Ciosom nunchaka często towarzyszył suchy świst i wrzask bólu.
Zrobiwszy wyłom w murze spiskowców, Gilles i Gabriel uwolnili przyjaciół.
– Trzeba przejąć kontrolę nad telewizją – oznajmił Gilles.
Wdrapali się na wzgórze, gdzie znajdował się budynek stacji.
Był to niewielki, raczej solidny dom z cegły.
– Z tyłu są drzwi – oświadczył komik – możemy wejść tamtędy i ich zaskoczyć.
Jocelyne dała znak członkom zgromadzenia, że nadszedł czas, żeby uprawomocnili swoją funkcję w rządzie, biorąc udział w obronie budynku.
Wkroczyło ich zatem do środka około pięćdziesięciu, uzbrojonych w kije, a niektórzy nawet w noże. Jednakże spiskowcy, których ktoś zdążył powiadomić, zdołali się już wymknąć po odłączeniu aparatury.
Gilles natychmiast uruchomił nadawanie, Jocelyne zaś stanęła twarzą do obiektywu i chwyciła za mikrofon.
– Posłuchajcie mnie wszyscy. To nie jest rewolucja. To tylko epidemiczna reakcja na zbiorową ziemianicę. Grupa spiskowców przypuściła atak na Motyla prawdopodobnie ze strachu przed nieznanym. To są „reakcjoniści”.
Zdawała sobie sprawę, że słowo „rewolucja” posiada zabarwienie pozytywne. Należało zatem je zatrzeć, używając określenia „reakcjonista”, które ma zabarwienie negatywne. Zastosował je już wcześniej Mac Namarra, nazywając w ten sposób ich przeciwników z przeszłości.
– Zachowajcie spokój, wkrótce wszędzie powinien zapanować porządek.
Yves, który zdążył już otworzyć okno, spostrzegł grupę spiskowców, liczącą co najmniej ze stu ludzi, pędzącą ku głowie Motyla. Po drodze dołączali do nich niezdecydowani, gdyż tłum zawsze chce się opowiedzieć po stronie zwycięzców.
– Będą próbowali się wedrzeć do kokpitu! Prędko!
Zanim jednak lojaliści zdołali uformować oddział i ruszyć za nimi, spiskowcy zdążyli dotrzeć niemal do tarasu. Właśnie tam zatem, na dwóch rzędach ogromnych schodów wiodących na górę i tych prowadzących na dół, odbyła się wielka bitwa, podczas której starło się między sobą kilkaset osób. Dziwnie było przyglądać się walce, w której przeciwnicy znajdowali się na górze i na dole. Niektórzy rzucali kamieniami, te jednak przekroczywszy oś grawitacji, zamiast spadać, leciały dalej, trafiając w tych, co byli tuż nad nimi. Ciosy zadawane kijami bądź białą bronią powodowały poważne rany. Niektórzy padali i nie podnosili się więcej. Na białych stopniach widniała krew.
Gilles został na miejscu, żeby zagrzewać oddziały za pośrednictwem telewizji.
– Nie ma litości dla reakcjonistów!
W końcu spiskowcom udało się sforsować drzwi łączące kadłub z głową. Gabriel Mac Namarra oraz Yves zdołali się przedrzeć przez pierwszą linię obrony, wywijając jeden kijem, drugi nunchakiem. Obaj stanęli na wprost Satine i około setki uzbrojonych osób w korytarzu prowadzącym ku głowie Motyla.
– Dlaczego to robisz, Satine? Dlaczego sabotujesz projekt, przy którego narodzinach kiedyś’ pracowałaś? – zapytał Yves.
– Już za późno. Jesteście tu sami, a nas jest setka! Zwyciężyliśmy! Zawrócimy maszynę i polecimy na naszą planetę.
– Nie rozumiem.
– Odeszłam, ponieważ nie układało nam się z Adrienem. To straszny egoista, a życie z nim było piekłem. Nie mogłam go dłużej znieść. A potem przemyślałam wszystko. Chciałam wrócić incognito. Z ciekawości. Żeby się przekonać, czy ten projekt może się udać. Przez długie miesiące byłam rozdarta między pragnieniem, żeby się udało, a pragnieniem, żeby się nie powiodło. Codziennie rozważałam wszelkie „za” i „przeciw”. Kiedy zaś zobaczyłam narodziny konstytucji, wszystko stało się jasne. Każde zjawisko powoduje reakcję w formie swojego przeciwieństwa. Tak, myślę, że jesteśmy „reakcjonistami”. Ale wszystko działa właśnie w ten sposób. Lekarstwo stwarza chorobę. Prawo stwarza zbrodnię. Więzienie stwarza przestępców. Konstytucja stwarza rewolucję.
Yves opuścił kij i dał Gabrielowi znak, żeby zrobił to samo.
– Chyba nie zepsujesz teraz wszystkiego.
Satine roześmiała się nerwowo.
– Zbyt daleko zaszłam, wątpię więc, żebyś dał radę mnie pokonać. Wiesz, Yves, zawsze myślałam, że samoloty potrafią oderwać się od ziemi za sprawą jakichś „mistycznych” zjawisk. Fakt, że wielki stos blachy utrzymuje się w powietrzu z ludźmi w środku, jest całkowicie sprzeczny z logiką. Moim zdaniem to działa dlatego, że wszyscy pasażerowie są pełni wiary. Uważają za normalne, że góra żelastwa jest lżejsza od chmur. Ale wystarczy, żeby jedna osoba powiedziała sobie: „Przecież to nie jest normalne, ten samolot powinien spaść”, a… spadnie. Tak samo jest z Gwiezdnym Motylem. To się trzyma kupy tylko dzięki wierze wszystkich pasażerów. Teraz to ja doszłam do wniosku, że to wszystko jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Człowiek został stworzony, żeby żyć na ziemi, a nie w blaszanej puszcze, która będzie rdzewieć i gnić w kosmosie przez tysiąc lat. Okrzyki aprobaty ze strony spiskowców.
– Nigdy nie jest za późno, żeby przyznać się do własnych błędów. A więc zawracajmy, a wszystko będzie dobrze.
Yves zrobił niezadowoloną minę, po czym się uśmiechnął.
– Nie możesz pilotować Motyla. Tylko Elisabeth to potrafi.
– A niby dlaczego? – zapytała Satine Vanderbild.
– Kontrola sterów jest skomputeryzowana. Trzeba znać kody, żeby mieć dostęp do systemu pilotażu.
Twarz młodej kobiety zmieniła się w jednej chwili.
– Kłamiesz! To zwykły blef!
– Sama sprawdź.
– Trudno, w takim razie zrobimy inaczej. Chodźcie tu wszyscy, wrócimy na Muszce.
– Co to jest? – zdziwił się jeden ze spiskowców.
– Prom wyładowczy – odrzekł drugi.
– Wiem dokładnie, gdzie on się znajduje, bo uczestniczyłam w opracowaniu planów – stwierdziła Satine Vanderbild.
– I tym razem nie sądzę, żeby była tam klawiatura z kodem.
Po czym ruszyła ku ładowni promu.
Właśnie wtedy Mac Namarra odważył się na desperacki krok. Rzucił nunchako w kierunku podbródka buntowniczki, ona jednak zrobiła unik i wbiła mu w brzuch nóż kuchenny.
Miliarder cofnął się osłupiały. Yves zdążył go podtrzymać, zanim zwalił się na ziemię.
– Przykro mi, nie trzeba było mnie atakować – powiedziała.
– Nic do pana nie mam. Chcę tylko wrócić do domu. Na moją planetę. Nie zbliżaj się, Yves, bo tobie też zadam cios. Zegnaj.
Satine Vanderbild wsiadła czym prędzej na prom, a wraz z nią setka pozostałych spiskowców.
Nietrudno było uruchomić ten mały stateczek, wyposażony w uproszczony pulpit sterowniczy i zaprojektowany do przyszłego lądowania.
Śluza ładowni otworzyła się na przestrzeń kosmiczną, dysze Muszki zaś umożliwiły jej start i nikt nie zdołał jej powstrzymać.
Kiedy pojazd znalazł się dostatecznie daleko, rozwinął słoneczne żagle i pomknął w kierunku, w którym, zdaniem Satine, znajdowała się ukochana rodzinna Ziemia.
52. UREGULOWAĆ TEMPERATURĘ
Bijatyka trwała zaledwie kilka godzin.
Adrien kazał opatrzyć rannych i policzyć zabitych. Rezultat: dwadzieścia trupów, setka rannych z obu obozów.
W czasie bitwy niektórzy przeszli zresztą z jednego obozu do drugiego.
Na Gwiezdnym Motylu powracał stopniowo spokój.
Gabriel Mac Namarra miał bardzo głęboką ranę. Zawieziono go do szpitala, gdzie został natychmiast operowany. Lekarze nie żywili jednak zbytnich nadziei co do jego powrotu do zdrowia. Obudziwszy się, Gabriel zaczął grymasić.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gwiezdny motyl»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.