Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gwiezdny motyl
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Wszystko w porządku – szepnął. – To tak jak z piorunem, trzeba było rozładować napięcie. Istniało zaś rzeczywiste napięcie, którego nie zauważyliśmy. Zawsze znajdą się jacyś malkontenci. Satine przydała się przynajmniej do jednego: wyłowienia tych niezadowolonych. A więc wszyscy ci, którzy zostali, są bardziej lub mniej… zadowoleni.
Uśmiechnął się, następnie zaś roześmiał, lecz jego śmiech przeszedł w kaszel. Zażądał cygara.
– Przynajmniej nie umrę na raka – zażartował. – A teraz pieprzyć to wszystko, sprawcie mi tę ostatnią przyjemność. Cygaro. Mam je w domu. Czy ktoś może po nie pójść?
Przyniósł je Yves. Przemysłowiec zapalił mocny tytoń i łapczywie się zaciągnął.
– Nie doceniliśmy zdolności człowieka do wiecznego niezadowolenia z tego, co ma. Kiedy jest na Ziemi, chce lecieć w kosmos. Kiedy jest w kosmosie, chce wracać na Ziemię. – Ponownie parsknął śmiechem, jakby uznał swój żart za wyśmienity. – Zawsze trzeba mieć jakiś system rozładowania napięć. Tak samo szybkowar musi być wyposażony w zawór, żeby wypuszczać parę, inaczej wybuchnie. Sami musimy włączać ten zawór. Sami musimy zorganizować jakiś środek do wyżywania się, który będziemy kontrolować.
Wypuścił z lubością niebieskawy dym.
– Dobra, pozostaje jeszcze jeden problem – oznajmił Gabriel. – Prom Muszka. Mieliśmy tylko jeden i nie bez przyczyny: to duża rzecz…
– Nie damy rady wylądować bez tego dodatku – przyznał Yves.
– Trzeba zbudować następny – zaproponował Gabriel.
– W Mieście Raju nie mamy aż tak wysokiej technologii, żeby wyprodukować pojazd kosmiczny.
– Jasne, że nie macie technologii, ale macie czas.
To „wy” sugerowało, że już czuje się wykluczony z projektu.
– W ciągu tysiąca lat byle szczur laboratoryjny znajdzie w końcu sposób, żeby uciec. Znajdziecie jakieś wyjście. Na przestrzeni milenium da się rozwiązać wszystkie problemy.
Ponownie się roześmiał, natychmiast jednak skrzywił się i złapał za brzuch.
– Dlaczego oni to zrobili?! – zapytał przez zęby Yves, powstrzymując gniew na widok swojego przyjaciela, który był w takim stanie.
– Małpa – odrzekł Gabriel. – W człowieku nadal kryje się strachliwa i agresywna małpa. Tak niewiele trzeba, żeby zobaczyć w nim przerażonego drapieżnika… A poza tym projekt „Ostatnia Nadzieja” jest taki delikatny…
– Nie – zaprzeczył Yves. – „Ostatnia Nadzieja” jest silniejsza niż kiedykolwiek.
Gabriel Mac Namarra wypuścił kłąb dymu.
– Miło jest tak myśleć, ale ostatnie wydarzenia wyraźnie pokazują, że jeszcze nikt nie jest gotowy do zwycięstwa w ostatniej walce, walce z naszą własną głupotą.
Chwycił wynalazcę za rękę.
– Dziękuję, że pozwolił mi pan marzyć, panie Kramer. Dziękuję, że nadał pan sens ostatnim dniom mojego życia. Nie wiem, czy istnieje reinkarnacja, ale gdybym miał wcielić się w czyjąś postać, chciałbym, żeby to był ktoś, kto mieszka tutaj, na Gwiezdnym Motylu, i kto poprowadzi ten projekt dalej. Chciałbym wcielić się w wasze dzieci…
Yves ścisnął jego dłoń.
Spojrzawszy mu w oczy, przemysłowiec mruknął:
– W porządku, gotowe. – Po czym jego wzrok znieruchomiał. Yves zamknął mu powieki gestem pełnym czułości.
Nazajutrz ciało miliardera zostało pochowane na cmentarzu, obok ofiar pierwszej wojny w Mieście Raju. Na prośbę Yves’a posadzono na jego grobie największe drzewo w cylindrze, drzewo oliwne.
Na cmentarzu, na szerokim płaskowyżu, gdzie zgromadzili się wszyscy Motylanie, Jocelyne wygłosiła mowę, w której wyjaśniła, że uświadomiła sobie, że każda akcja wywołuje reakcję, każdy popęd życia pociąga za sobą popęd śmierci. Narodziła się Elodie. Zmarł Mac Namarra. Stworzyli zjednoczoną wspólnotę, reakcjonistyczna rewolucja zaś usiłowała ją rozbić. Gwiezdny Motyl opuścił Ziemię. Prom Muszka zaś właśnie na nią wracał.
– Co zrobić, żeby to się nigdy więcej nie powtórzyło? – zapytała Jocelyne. – Wiem, że zawsze będą was ogarniać wątpliwości. Wiem, że zawsze będzie wam towarzyszyła tęsknota za rodzinną planetą, ale teraz żałoba po Mac Namarrze powinna stać się symbolem ostatecznej żałoby po ziemskiej przeszłości. Nie możemy już zawrócić. Pozostaje nam „iść dalej albo umrzeć”.
Jeśli są wśród was jeszcze tacy, którzy uważają, że lepiej byłoby zawrócić, niech powiedzą to teraz albo zamilkną na zawsze.
– A jeśli to powiedzą, co się wtedy stanie? – zapytał jakiś młodzieniec w oddali.
– Jeżeli będą stanowić większość, cały statek powróci na Ziemię. Daję wam słowo.
Yves i Elisabeth nie spodziewali się takiego zagrania ze strony pani burmistrz. Adrien zdawał sobie jednak sprawę, że trzeba było postawić wszystko na jedną kartę, aby zyskać powszechne poparcie na najbliższe lata. Gra była warta świeczki.
Nastąpiła chwila wahania. Spośród stu czterdziestu trzech tysięcy ośmiuset osiemdziesięciu jeden pasażerów, którzy pozostali, nikt nie podniósł ręki.
– W takim razie lecimy dalej zgodnie z planem, ja zaś życzę sobie, żeby wszyscy niezadowoleni przychodzili do mnie, zamiast robić rewolucję.
Wówczas o głos poprosił Adrien Weiss.
– Przed śmiercią Gabriel powiedział, że należy znaleźć sposób na pozbycie się napięcia bez rewolucji. Po raz kolejny okazał się prekursorem.
Psycholog mówił dalej z flegmą, mimo że pozornie nie był to najlepszy czas i miejsce:
– Ja też jestem zdania, że w buncie Satine wystąpiła potrzeba zburzenia istniejącego porządku, dopuszczenia do głosu instynktów śmierci i zniszczenia. Pozbycia się napięcia. Te instynkty tkwią w nas samych, toteż negowanie ich nie ma sensu. Wobec tego proponuję dzień… karnawału. To znaczy dzień, w którym bawimy się w wojnę za pomocą petard, w którym wszyscy się wygłupiają przez całą dobę. W ciągu tych dwudziestu czterech godzin dozwolone będą wszelkie wykroczenia, ale oczywiście pod warunkiem, że nie wyrządzą nikomu krzywdy. Nie będzie morderstw, gwałtów, kradzieży ani niszczenia mienia. Za to będą dozwolone, powiedzmy, alkohol, zabawa oraz wszelkie nieniszczycielskie przejawy żywiołowej radości.
Oklaski, jakimi nagrodzono pomysł, świadczyły o tym, że panująca od chwili startu atmosfera cnotliwości ciążyła wszystkim.
– Myślę, że Gabriel by tego pragnął… – dodał na koniec. Adrien Weiss odwrócił głowę ku zaskoczonym Yves’owi i Caroline.
– Trzeba wywołać kolejny wstrząs, który pozwoli zapomnieć o poprzednim. Pomożecie mi?
Przytaknęli.
– Nie pozostaje nam nic innego, jak urządzić to w przyszłym tygodniu – zaproponował, jak zwykle skłonny do prokrastynacji, Yves.
– Nie, trzeba kuć żelazo, póki gorące. Jutro będzie wielki dzień Karnawału. Jeśli mamy zachować tylko jedno ziemskie święto, to będzie właśnie to.
Następnie glos przez megaton zabrał Yves Kramer:
– Co do mnie, sugeruję, żebyśmy powołali komórkę badawczą, której zadaniem będzie wyprodukowanie z materiałów rezerwowych Motyla promu mającego zastąpić Muszkę. Osoby, które chcą nad tym ze mną pracować, mogą dołączyć do mnie za godzinę w centrum wioski. Myślę, że na początek należy zbudować większą kuźnię.
Wszystkim chodziło jednak po głowie to dziwne słowo, które pojawiło się po tak wielu tygodniach. Karnawał.
53. MIESZAĆ MIKSTURĘ
Na ulicy: radosny tłum, donośna muzyka, sztuczne ognie, sprośne piosenki, odgłos rozbijanych butelek.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gwiezdny motyl»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.