Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gwiezdny motyl
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Na polu jakiś mężczyzna, zmęczony zanurzaniem w ziemi lemiesza od pługa ciągnionego przez wołu, został zastąpiony przez przyjaciela, który podał mu właśnie manierkę, żeby mógł się napić. Mężczyzna usiadł z boku i zabrał się do czytania jednej z książek, które zapełniały ogromną bibliotekę na statku.
„Piękny świat dla Elodie, dziecka gwiazd” – pomyślał.
Idąc przez las, stwierdził, że Adrien musiał wpuścić do cylindra nowe gatunki zwierząt, wśród gałęzi drzew dostrzegł bowiem wiewiórki, na korze jaszczurki, motyle i oczywiście mrówki taszczące na zmianę obcięte liście, które zanosiły w łapkach aż do kopców z gałązek.
Wówczas przypomniał sobie zdanie wypowiedziane przez Adriena:
„W odległej przyszłości ludzkość będzie musiała dokonać wyboru między życiem na podobieństwo szczurów a życiem na podobieństwo mrówek”.
Kiedy mijające go na drewnianych rowerach długowłose dziewczynki pomachały mu na powitanie, także je pozdrowił.
Nieco dalej pole słoneczników przyciągało chmary pszczół, które również się zmieniały, żeby zapylać kwiaty i robić miód.
Yves Kramer doskonale pamiętał, jak po raz pierwszy skosztował słynnego miodu „wykonanego w Raju”. Miał inny smak niż ten, który znał. W rzeczywistości smakował gorzej, ale to był „ich” miód.
Zerwał słonecznik i powąchał. Kwiat ten od początku wskazywał mu rozwiązanie.
„Odwracać się ku światłu”.
Wszedł na wzgórze, gdzie rzeka miała swoje źródło, stamtąd zaś mógł podziwiać panoramę Miasta Raju.
„Jest tak samo dobrze jak na Ziemi” – pomyślał.
Podążając wzrokiem za małym maskonurem, spojrzał w górę, aż na cylindryczne słońce, a nawet poza niebo.
Wówczas spostrzegł następne pole słoneczników, ale odwrócone do góry nogami. Następny las do góry nogami. Następnych ludzi, którzy jechali na drewnianych rowerach, nie zwracając nań najmniejszej uwagi, i którym wcale nie opadały włosy.
„Jest lepiej niż na Ziemi”.
Nawet nie tęsknił za wiatrem ani za prawdziwym Słońcem.
Odsunął na bok przeszłość. Nie lękał się już przyszłości. Osiągał właśnie tę idealną, poszerzoną teraźniejszość. Wtem czyjaś dłoń spoczęła na jego ramieniu. Obejrzał się.
Był to komik Gilles.
– I co, szefie, zwiedzamy więzienie i machamy skazańcom na powitanie?
– Dzień dobry, Gilles. Odprężasz się? – zapytał, wskazując butelkę z alkoholem, którą komik trzymał w ręce.
– Robienie za błazna to wyczerpująca praca, trzeba więc czasem trochę odpocząć.
– Jesteś tutaj szczęśliwy?
– Chce pan prawdy? Nie. Jak dla turysty, może być. Żarcie jest dobre, dziewczyny milutkie i mają „otwarte umysły”. Ale jako komik się nudzę. Tak naprawdę nie mogę się z pana śmiać – jest pan za mało karykaturalny. Nie ma dość kryzysowych sytuacji, żebym mógł rozwinąć cały mój dowcip. W rzeczywistości wszystko idzie aż za dobrze. My, komicy, jesteśmy po to, żeby stanowić przeciwwagę dla lęku, ale skoro nie ma lęku, na co możemy się przydać? Żywo! Dajcie jakąś porządną wojnę, żebyśmy się pośmiali i żebym poczuł się potrzebny.
Yves zmarszczył brwi, po chwili jednak pojął, że to żart. Pełen wątpliwości, roześmiał się z przymusem. Odpowiedziawszy mu kuksańcem, Gilles oddalił się do pobliskiego lasu.
Wynalazca pozostał na szczycie wzgórza przez cały dzień, aby podziwiać postępujący stopniowo zachód sztucznego słońca, któremu towarzyszyło pojawienie się pierwszych świetlików. Powiedział sobie, że dla większego autentyzmu brakuje tylko porannej rosy.
Chwilowo na centralnym neonie gromadziła się tylko odrobina pary, która zaczęła się skraplać.
47. RYZYKO KARMELIZACJI
Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.
Od samego rana na rynku Caroline prowadziła gimnastykę grupową. W takt rytmicznej muzyki wykonywała ruchy mające na celu wzmocnienie wszystkich mięśni oraz regulację oddechu i rytmu serca.
Yves Kramer usiłował dosyć nieudolnie ją naśladować, ale raczej bez powodzenia.
Nagle zaczęło mrugać czerwone światełko i włączyła się syrena alarmowa. Ostatni raz wyła wtedy, gdy zaklinował się żagiel, stawiając start pod znakiem zapytania.
Na ekranie telewizora ukazała się pogrążona w smutku twarz Jocelyne, aby ogłosić straszną wiadomość.
W Mieście Raju doszło do zbrodni.
Yves wsiadł na rower i popędził do ratusza, gdzie siedzieli już w głównej sali Gabriel Mac Namarra, Adrien Weiss i Jocelyne Perez.
– To było zbyt piękne, żeby mogło trwać zbyt długo – stwierdził z goryczą Gabriel. Ktoś nie wytrzymał.
Gdy zasięgnęli języka, okazało się, że to sprawa uczuciowa. Zdradzany mąż, podpiwszy sobie, odnalazł w alkoholu dość siły, żeby chwycić za kuchenny nóż i dźgnąć swoją byłą konkubinę.
– Alkohol i zazdrość wystarczyły, żeby zburzyć spokój w raju – stwierdziła Jocelyne, która sprawiała wrażenie najbardziej poruszonej tym wydarzeniem.
Tak oto brak dostępu motylańskiej społeczności do broni okazał się za małą przeszkodą, aby zapobiec zbrodni. Zwykły nóż kuchenny wystarczył, by popełnić coś nieodwracalnego.
– Chyba nie skonfiskujemy wszystkich ostrych noży i nie zastąpimy ich nożykami o zaokrąglonych czubkach, jak dla dzieci…
Yves Kramer przypomniał sobie słowa swojego ojca, Jules’a:
„Miłość nie jest drogą, którą należy podążać. Człowiek może zabić z miłości, może dopuścić się niecnych czynów w imię kochania. Jedyna droga, jaką trzeba podążać, to światło”.
– Co zrobić z winowajcą? Wsadzić do więzienia? Zabić? Wybaczyć w imię powszechnego spokoju?
– Jak to się stało, że nie wykluczyliśmy niszczycielskiego potencjału u tego faceta podczas rekrutacji? – zapytał Mac Namarra.
– To czarujący, pracowity i pełen zapału facet, który od samego początku podróży zachowywał się całkowicie zgodnie z regułami życia społecznego. Poza tym posiada szczególne uzdolnienia.
– To piekarz – dodał Adrien Weiss. – I to nie byle jaki, ale najlepszy piekarz w Mieście Raju.
Na myśl o wybornych rogalikach, którymi zajadał się każdego ranka, Yves doznał jeszcze większego zawodu. Gdyby usunęli piekarza poza nawias, musiałby jeść gorsze rogaliki.
– Tylko tego brakowało… Mówiłem, że najtrudniejszy do opanowania jest czynnik ludzki. Do licha ciężkiego, dlaczego? Dlaczego!?
Nie mogąc się powstrzymać, porwał ze stołu szklankę z wodą i rąbnął nią z całej siły o ścianę, aż roztrzaskała się w drobny mak.
Kiedy złość mu minęła, wszyscy popatrzyli po sobie z niepokojem.
– Musimy dać przykład! – oświadczył. – Żeby to się więcej nie powtórzyło. Gdzie jest teraz ten piekarz?
– Siedzi zamknięty w domu. I płacze.
– Nie możemy go wypuścić na wolność i mu przebaczyć. To by oznaczało, że w Mieście Raju można bezkarnie mordować.
– Ani go zabić, bo to by oznaczało, że wyznajemy zasadę „oko za oko, ząb za ząb”. – Może moglibyśmy go zmusić, żeby pracował więcej, na przykład w nocy? – zaproponował pojednawczo Yves.
Zaraz jednak ugryzł się w język, pojąwszy, że palnął głupstwo, bo przecież piekarze i tak rozpoczynają pracę przed wschodem słońca.
Jocelyne Perez wpadła na pomysł powołania sądu ludowego. Dwunastu osób wyłonionych w losowaniu.
Tak też zrobili. Proces był szybki, gdyż nikt nie wiedział, od której strony ugryźć problem. Trybunał głosował za karą więzienia. Motylanie musieli czym prędzej zbudować jakieś miejsce odosobnienia, w którym można by zamknąć skazańca.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gwiezdny motyl»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.