Bernard Werber - Gwiezdny motyl

Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzkość dąży uparcie i nieodwołalnie ku samozagładzie, robiąc wszystko, by zniszczyć Ziemię, dlatego Yves Kramer, inżynier specjalizujący się w podróżach kosmicznych, postanawia uciec na inną planetę, by tam zacząć wszystko od nowa.

Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– W porządku, to też gotowe – skwitował obojętnie Gabriel Mac Namarra, ocierając spocone czoło. – Ile to czasu można stracić na „formalności”…

Po chwili dołączyła do nich ciągle jeszcze zmęczona Elisabeth.

– Nie chodzi o to, że zabrałaś się do tego źle – powiedział Yves, jakby nagle odsunął od siebie lęk, że ją utraci – tylko o to, że byłaś niecierpliwa. Rozwiniemy drugie skrzydło Gwiezdnego Motyla z szybkością trzy razy mniejszą. Nie szkodzi, że pozostaniemy na orbicie okołoziemskiej trochę dłużej. W gruncie rzeczy, cóż znaczy jeden dzień więcej przy tysiącu lat podróży?

Kiedy zanurzył dłoń w jej długich rudych włosach, poczuła, jak bardzo się bał.

Kot także przyszedł się przytulić do jej nóg i zaczął się domagać pieszczot.

– Czy są jakieś inne systemy bezpieczeństwa, które zainstalowałeś, ale zapomniałeś powiadomić resztę załogi, jak działają? – zapytała żeglarka.

Zamiast odpowiedzieć, Kramer zaproponował, żeby uruchomić mechanizm rozwijający drugie skrzydło.

Kiedy skrzydło wysunęło się do końca, dwie cienkie złociste błony rozpościerały się od kadłuba statku kosmicznego niczym u prawdziwego motyla olbrzyma.

Liczące milion kilometrów ożaglowanie było tak szerokie, że nawet z Ziemi dało się dostrzec gołym okiem oba skrzydła i długi korpus.

– Można by sądzić, że to jakiś gigantyczny owad latający nad atmosferą – powiedział jeden z gapiów, podnosząc wzrok.

– Jest ogromny!

– Latawiec wielkości miasta!

– Państwa albo nawet kontynentu. Patrzcie, potrafi rzucać mały cień na słońce.

Obserwatoria astronomiczne również śledziły go z zainteresowaniem.

Dawni koledzy z agencji uznali, że Yves Kramer doszedł w swym szaleństwie aż do końca. Występujący w telewizji eksperci od astronautyki zapewniali, że skoro wszystkie próby, jakich dokonano z żaglowcami słonecznymi, skończyły się fiaskiem, istnieją niewielkie szanse, żeby ta się powiodła.

Koncern Mac Namarry splajtował, ale nikt się już tym nie przejmował.

Dla przytłaczającej większości ludzi Gwiezdny Motyl był niczym więcej jak tylko ekstrawaganckim eksperymentem, który spowoduje śmierć stu czterdziestu czterech tysięcy niewinnych osób, wystarczająco naiwnych, żeby spełnić mrzonki szalonego naukowca.

Najbardziej ciekawscy zastanawiali się jednak, co też dzieje się tam, na górze.

37. WYJŚĆ Z OGNIA

Wszyscy byli na stanowiskach.

Stojąc w lewym oku motyla, Elisabeth i Yves wpatrywali się w monitory kontrolne.

– Żagiel z mylaru jest wypełniony fotonami i zaczyna ciągnąć. Powstrzymują nas jedynie reaktory zewnętrzne pchające do tyłu, które służą jako hamulce. Jestem gotowa do opuszczenia orbity okołoziemskiej – oznajmiła.

– Doskonale, w takim razie naprzód – odrzekł Yves Kramer. Zamilkła na chwilę.

– A tak przy okazji mam jeszcze jedno pytanko. Chętnie polecę „naprzód”, tylko… dokąd?

– Tam – pokazał palcem Yves Kramer. – Wystarczy, żebyśmy kierowali się stale ku tamtej konstelacji w kształcie trójkąta. Jeśli pewnego dnia odejdę albo będzie ze mną źle, pamiętaj, że naszym celem jest tamten trójkąt świateł.

Elisabeth ustawiła się na linii, aby dokładnie zobaczyć kierunek, jaki wskazywał czubek jego palca. – Tam?

– Nie, bardziej w lewo, tutaj. Tamto duże światło i dwa mniejsze.

– To nie do wiary, że mając do dyspozycji całą współczesną optykę, nadal wyznaczamy kierunek palcem! Puścił tę uwagę mimo uszu.

– Hm, tak między nami, dlaczego chciałeś zachować w tajemnicy dokąd lecimy?

– Jeśli chcesz, porozmawiamy o tym później, dobrze?

Sprawdziła, czy wszystko jest w porządku. Monitor kontrolny pokazywał tłum pasażerów zgromadzonych przed tarasem, nad którym umieszczono podwójny ekran: na jednej jego połowie widać było Ziemię, na drugiej zaś przestrzeń kosmiczną przed Motylem.

– Wszyscy gotowi? – powiedział do mikrofonu Yves.

– Procedura uruchomiona – odparła Elisabeth.

Odłączyła kolejno wszystkie reaktory utrzymujące statek na orbicie okołoziemskiej.

– Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… start!

Tymczasem długi niebieski cylinder, ciągniony przez dwa olbrzymie złote trójkąty, nawet nie zaczął drżeć, przemieszczając się prostopadle do orbity okołoziemskiej.

Ze stu czterdziestu czterech tysięcy piersi wyrwał się potężny ryk.

Widoczna na podzielonym ekranie kula ziemska zaczęła maleć.

Wynalazca machnął nieznacznie ręką w kierunku przezroczystej ściany.

– Do widzenia… planeto – mamusiu.

– Żegnaj – powiedziała żeglarka.

38. UKRYĆ TAJEMNE SKŁADNIKI

Dwa złote skrzydła napęczniałe od światła.

Olbrzymi Motyl naszpikowany istotami ziemskimi sunął powoli przez nieznaną gwiezdną otchłań.

Zaczynał niepostrzeżenie przyspieszać.

Elisabeth potrząsnęła długą rudą czupryną i odwróciła się do Yves’a Kramera.

– A więc trzy gwiazdy. A kiedy już znajdziemy się całkiem blisko, skąd mam wiedzieć, dokąd lecieć?

– Te trzy światełka to nie są gwiazdy, tylko odległe galaktyki. Kiedy się do nich zbliżymy, ujrzymy pośrodku następny świecący punkt. Będzie to gwiazda wielkości naszego Słońca. Na razie nie możemy jej zobaczyć gołym okiem. Właśnie wokół tego słońca namierzyłem planetę, która może się nadawać do życia.

– Skoro nie można jej zobaczyć, to jak ją namierzyłeś?

– Za pomocą radioteleskopu w Centrum Badań Kosmicznych. Skierowałem go na pewną konkretną strefę, którą badam od dawna, gwiazda po gwieździe. I w końcu znalazłem. Ale nigdy nikomu o tym nie mówiłem.

– A dlaczego inni jej nie widzieli?

– Pewnie ją widzieli, ale nigdy nie przyszło im do głowy, żeby na nią polecieć.

Wydało się to Elisabeth podejrzane.

– A jak się nazywa ta twoja gwiazda?

– Na razie jej naukowa nazwa brzmi „jot wu dziesięć trzydzieści sześć osiemdziesiąt trzy”.

– A planeta? Też ją namierzyłeś radioteleskopem?

– Prawdę mówiąc, połączyłem kilka przyrządów, których zazwyczaj nie stosuje się jednocześnie. W ten sposób zdołałem wydedukować, jaka jest budowa tych znajdujących się poza układem słonecznym planet. Jest ich dużo wokół „jot wu dziesięć trzydzieści sześć osiemdziesiąt trzy” i same mają wiele satelitów. Według mnie, jedna z nich ma odpowiednią wielkość, odpowiednią temperaturę, odpowiednią atmosferę i odpowiednią odległość w stosunku do gwiazdy, która służy jej jako słońce, żeby życie na niej nie uległo ani spaleniu, ani zamrożeniu.

– Przestań się bawić w tajemnice. Gdzie więc jest ta twoja planeta?

Yves Kramer uśmiechnął się zagadkowo.

– Jeszcze za wcześnie, żeby to wyjawić. Niech to będzie niespodzianką aż do ostatniej chwili. Nie chcę, żeby ludzkość poleciała ją zanieczyścić, jeśli nie jesteśmy jeszcze gotowi. Ukryłem jej nazwę. Tutaj. Na tym statku.

Elisabeth zmarszczyła brwi, dochodząc do wniosku, że Yves naczytał się stanowczo za dużo opowieści o poszukiwaczach skarbów, typowych dla młodych, zamkniętych w sobie chłopców.

– Prawdę mówiąc, zanotowałem jej dokładne położenie na mapie, którą umieściłem w sejfie.

– Nie do wiary, gra toczy się o los ludzkości, a tymczasem ty się bawisz w tajemnice, skarby i zagadki. Ile ty masz lat, Yves?

Wynalazca wyglądał na wyjątkowo zadowolonego ze swojego podstępu.

– Sam sejf da się otworzyć dopiero za tysiąc lat. W środku jest umieszczony zegar.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiezdny motyl»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bernard Werber - Las Hormigas
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - L'Empire des anges
Bernard Werber
Bernard Werber - L’ultime secret
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - Die Ameisen
Bernard Werber
Bernard Werber - Imperium aniołów
Bernard Werber
Bernard Werber - Imperium mrówek
Bernard Werber
Bernard Werber - Tanatunauci
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Отзывы о книге «Gwiezdny motyl»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x