Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gwiezdny motyl
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
W pojeździe nie było już grawitacji, toteż natychmiast popłynęła w kierunku kokpitowego sufitu.
Znalazłszy podparcie, ruszyła ku śluzie łączącej prawe oko z lewym. Usadowiła się. Olbrzymi żagiel z mylaru o powierzchni miliona kilometrów kwadratowych był cieniusieńki jak jedna dziesiąta włosa, mimo to jego rozwinięcie okazało się bardzo skomplikowane, poza tym istniało spore niebezpieczeństwo, że się podrze.
W lewym oku znajdowało się obszerne kuliste pomieszczenie ze skórzanym fotelem stojącym naprzeciwko wielkiej szklanej ściany. Umieszczony przed fotelem pulpit i ster z delikatnie rzeźbionego drewna nadawały temu ultranowoczesnemu statkowi staromodny charakter.
To Caroline Toledano uparła się, żeby strefę pilotażu żagli urządzić w starym stylu. Miedziane fotometry wyposażone były we wskazówki, a nie w ciekłokrystaliczne ekrany. Caroline kazała nawet powiesić dwie szerokie zasłony z purpurowego aksamitu wokół całej szklanej ściany, która służyła jako przednia szyba statku.
Elisabeth zaczęła się krzątać nad tablicą rozdzielczą, naciskając rozmaite guziki. Jej ciało pływało w stanie nieważkości, nie wywierając nacisku na bolące miejsca.
Wiedząc, że manewr rozwijania żagli potrwa wiele godzin, Adrien Weiss również odpiął pas, wstał z fotela i opuścił pomieszczenie.
– Idę włączyć „pralkę” – oznajmił, otwierając drzwi prowadzące na niższą część statku.
Uniósłszy się nad fotelem, Yves Kramer, który także się uwolnił, odpowiednio sterując własnym ciałem, wydostał się z prawego oka, aby dołączyć do Elisabeth w lewym oku Gwiezdnego Motyla.
Znalazłszy się obok zaaferowanej żeglarki, rozpiął skafander i wypuścił kotka, który nie mógł się nadziwić, że łapy nie przywierają mu wcale do podłogi.
Mała włochata kulka obracała się pod sufitem, bijąc powietrze i wydając – z początku pełne przerażenia, później zdumienia, na koniec zaś rozbawienia – miauknięcia.
– Nie powinnam była panu dawać tego kota! – powiedziała Elisabeth, nie odrywając wzroku od aparatury sterującej.
– To on umożliwił nam start.
Wynalazca zakręcił Dominem, po czym zbliżył się do niej.
– Opuszczając statek, o mało pan wszystkiego nie zepsuł. Żandarmi mogli przecież pana zabić!
– Marnie strzelali.
Nacisnęła kilka przycisków i spojrzała na ekrany.
– Baterie przechwytujące energię z ekranów słonecznych właśnie się ładują. Kiedy będą gotowe, włączymy małe silniczki elektryczne do rozwijania żagli. Pozostaje nam tylko czekać.
Oboje zajęli pozycje przed szklaną ścianą.
– Ładnie wyglądają te czerwone aksamitne zasłony – przyznał Yves. – Człowiek czuje się jak w kinie.
– Uwielbiam ten ster z rzeźbionego drewna.
Doskonale wiedziała, że sam wybrał umieszczony na nim motyw.
Dotknęła złotej tabliczki pośrodku koła sterowego, na której był wyryty motyl, wokół niego zaś trzy gwiazdki, a u góry motto projektu:
OSTATNIĄ NADZIEJĄ JEST UCIECZKA.
Yves’owi przypadło do gustu umeblowanie. Zielona wykładzina przypominająca trawnik, pulpity także z rzeźbionego drewna, miedziane cyferblaty, kolejne trzy fotele wyściełane czerwoną skórą. Caroline w swojej dbałości o szczegóły nie zapomniała nawet o roślinach.
– To są palmy, a tamte to bambusy – powiedziała żeglarka, potrząsając długą czupryną rudych włosów.
– To pierwsza rakieta umeblowana i urządzona przez kobietę – przyznał inżynier.
Yves Kramer skierował się ku pulpitowi kontrolnemu. Każdy z ekranów był obramowany rzeźbionym i pozłacanym drewnem w starym stylu. Caroline posunęła się nawet do tego, że na każdym urządzeniu kazała umieścić ich logo: błękitno-srebrnego motyla otoczonego trzema gwiazdkami.
– To prawda, w kilkutygodniowych podróżach dekoracje nie mają specjalnego znaczenia, ale jeśli mowa o całych wiekach, wtedy już zaczynają być ważne – stwierdziła żeglarka.
– To zmiana po kokpitach w stylu techno, z pulpitami i zielonymi ekranami jak te w prawym oku.
– Zupełnie jak z ludzkim mózgiem: jest półkula poetycka i półkula matematyczna, analogowa i cyfrowa, marzycielska i techniczna.
Wpatrywali się w Ziemię zafascynowani.
Yves włączył muzykę klasyczną, jakąś głośną i majestatyczną symfonię wznoszącą się falami.
Nagle po policzku żeglarki popłynęła łza. Po chwili zmieniła się w lśniącą perłę.
Otarła ją jednym ruchem dłoni.
– Co się stało? – zapytał Yves.
– To… – powiedziała wzdychając głęboko. – To tam, gdzie mieszkaliśmy.
– To było nasze więzienie, z którego się wyswobodziliśmy.
– To była nasza kolebka.
– Kiedy dziecko dorasta, opuszcza gniazdo – odparł powściągliwie Yves. – Nasz gatunek spędził tam dzieciństwo, a teraz musimy stać się dorośli. Tak czy inaczej, gdyby nam się nie powiodło, spróbowaliby tego inni, a po nich następni, aż wreszcie komuś by się udało.
– Zdaje się, że ciągle jeszcze do mnie nie dotarło, czego właśnie dokonaliśmy. Odpowiednia grawitacja, odpowiednie światło, odpowiednie powietrze. W gruncie rzeczy dobrze nam było na Ziemi – przyznała.
– Porzucenie świata znanego dla nieznanego to logiczny proces ewolucji.
Wynalazca poprawił okulary.
– Wyobraża pan sobie pierwszą rybę, która wyszła z wody, żeby pełzać po lądzie? To musiały być straszne emocje. Ledwie wyszła z wody, na pewno chciała tam wrócić. Zresztą wiele z nich to zrobiło – oznajmiła.
– A mała część przystosowała się do tego nowego, zaskakującego środowiska.
– Jak pan sądzi, które z nich?
– Te niezadowolone. Te, które nie czuły się dobrze w wodzie. Żyjąc w komforcie, nie mamy żadnych powodów, żeby chcieć to zmienić. Tylko cierpienie nas budzi i skłania do tego, żeby przewrócić wszystko do góry nogami.
Patetyczna muzyka wypełniała całą kabinę pilota.
– Myślę, że możemy ewoluować, nie cierpiąc – powiedziała.
– Mam nadzieję, ale jeśli się przyjrzymy dziejom ludzkości, stwierdzimy, że zawsze towarzyszyło jej cierpienie… To przyzwyczajenie.
– Można zmienić przyzwyczajenia.
– Miło jest w to wierzyć.
Zabrała się do naciskania rozmaitych przycisków i sprawdzania ustawień, gdy tymczasem Yves wpatrywał się w Słońce, które zachodziło bez końca.
Wtem dołączył do nich Gabriel Mac Namarra, który unosił się na plecach z rękami na brzuchu, odpychając się nogami, jakby płynął.
– Być może udało nam się popełnić potworne głupstwo! – oświadczył z szerokim uśmiechem.
Po czym wybuchnął swoim gromkim śmiechem, który przynajmniej raz nie zakończył się kaszlem. Następnie dodał, jakby rozmawiał sam ze sobą:
– Dowiemy się tego, tylko jeśli wytrwamy. Tak czy inaczej, wszyscy kiedyś zdechniemy, zdobądźmy więc przynajmniej jakieś niezwykłe doświadczenia.
Wyciągnął spod skafandra piersiówkę.
– Wiem, że to zabronione. Ale ten alkohol produkują moi przyjaciele, a poza tym po tych wszystkich emocjach, które dotąd przeżyliśmy, możemy się chyba trochę odprężyć.
On również nie mógł się powstrzymać, żeby nie zakręcić unoszącym się w przestrzeni kotem, który tym razem jednak sposobem miauczenia dał do zrozumienia, że jeśli tak dalej pójdzie, podrapie każdego, kto go tylko dotknie. Wówczas przemysłowiec wpadł na pomysł, żeby wypuścić w powietrze kroplę alkoholu, która utworzyła małą, przezroczystą, pomarańczową kulkę.
Zaintrygowany kot zaczął się szamotać, by jej dosięgnąć. Ledwie ją jednak pacnął, alkoholowa kulka rozprysła się na wiele drżących cząsteczek, wprawiając w ogromny zachwyt zwierzaka, który właśnie odkrył nową zabawę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gwiezdny motyl»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.