Fiodor Dostojewski - Skrzywdzeni i poniżeni

Здесь есть возможность читать онлайн «Fiodor Dostojewski - Skrzywdzeni i poniżeni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Русская классическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzywdzeni i poniżeni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzywdzeni i poniżeni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Skrzywdzeni i poniżeni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzywdzeni i poniżeni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— No i cóż?

— Nie dał się nabrać, choć zresztą stchórzył, tak stchórzył, że do dziś tchórzy. Mieliśmy parę spotkań; jakiego on Hioba z siebie zrobił! Raz po przyjacielsku zaczął mi wszystko opowiadać. Było to wtedy, gdy myślał, że ja wiem o wszystkim. Opowiadał ładnie, z uczuciem, szczerze, ma się rozumieć, kłamał okropnie. Wtedy przekonałem się, jak bardzo mnie się boi. Grałem przed nim przez pewien czas strasznie naiwnego, okazując jawnie, że coś knuję. Straszyłem go niezręcznie, to znaczy umyślnie niezręcznie, postępowałem z nim grubiańsko i zacząłem grozić, wszystko po to, by mnie wziął za naiwnego i wygadał się w jakiś sposób. Domyślił się, łajdak! Innym razem udawałem pijanego, też się nie udało — spryciarz! Czy ty możesz to zrozumieć, Wania, bracie kochany: musiałem wiedzieć, jak bardzo on mnie się boi, a po drugie: okazać mu, że wiem więcej, niż wiem naprawdę.

— No i co wreszcie?

— Nic. Trzeba było dowodów, faktów, których nie posiadałem. Zrozumiał tylko, że mogę mu jednak zrobić skandal. Naturalnie obawia się wyłącznie skandalu, tym bardziej iż zawiera teraz pewne związki. Wiesz przecież, że się żeni.

— Nie...

— Na przyszły rok. Upatrzył sobie narzeczoną jeszcze w zeszłym roku, miała wtedy czternaście lat wszystkiego, teraz ma piętnaście i podobno jeszcze, biedactwo, w fartuszku chodzi. Rodzice są mu radzi! Rozumiesz, jak mu była potrzebna śmierć żony! Córka generała, dziewczyna z posagiem — dużo pieniędzy! Ani ja, ani ty, Wania, nigdy się tak nie ożenimy... Czego sobie jednak nie daruję przez całe życie! — krzyknął Masłobojew uderzając mocno pięścią w stół — to tego, że on mnie wyprowadził w pole przed dwoma tygodniami... łajdak!

— Jak to?

— A tak! Widzę, że zrozumiał, iż nie mam w ręku nic pozytywnego, i w końcu czuję, że im dłużej będę przeciągał sprawę, tym prędzej pozna moją bezsilność. No i zgodziłem się wziąć od niego dwa tysiące.

— Wziąłeś dwa tysiące!...

— Rubli srebrem, Wania, wziąłem z bólem serca. Ale czy taka sprawa była warta tylko dwa tysiące rubli! Przyjąłem je, upokorzony. Stoję przed nim jak opluty, i on mi powiada: "Ja panu, panie Masłobojew, za pańską poprzednią fatygę jeszcze nie zapłaciłem (a już dawno zapłacił mi sto pięćdziesiąt rubli, według umowy), teraz wyjeżdżam; ma pan tu dwa tysiące; zatem mam nadzieję, iż cała nasza sprawa jest już zakończona." No, i odpowiedziałem: "Zupełnie zakończona, proszę księcia", i nie śmiem nawet spojrzeć na tę gębę, bo myślę, że wypisane na niej: "A co, dużo bierzesz? Tak tylko, z dobrego serca, daję durniowi co łaska." Nie pamiętam, jakem od niego wyszedł!

— Ależ to podłe, Masłobojew! — zawołałem — coś ty zrobił z Nelly!

— To nie jest nawet podłe... to po prostu godne katorgi, to łajdactwo... To... ale słów nawet nie ma na to!

— Mój Boże! Przecież on przynajmniej powinien był zabezpieczyć los Nelly!

— Właśnie: powinien! A jak go zmusić?-Zastraszyć? Nie przestraszy się, przecież ja wziąłem pieniądze. Sam przyznałem mu się, że cały ten strach wart jest dwa tysiące rubli srebrem, sam się oceniłem! Jak go teraz nastraszę?

— Czy naprawdę sprawa Nelly jest stracona? — zawołałem, prawie w rozpaczy.

— Za nic w świecie! — zawołał gorąco Masłobojew i nawet cały jakoś się zatrząsł. — Nie, tego mu nie daruję! Rozpoczynam na nowo, Wania, już postanowiłem. I cóż z tego, że wziąłem te dwa tysiące? Gwiżdżę na to. Wziąłem — znaczy się — za krzywdę, dlatego że ten nicpoń widać mnie naciągnął, zadrwił ze mnie. Naciągnął i jeszcze się śmieje! Nie, ja nie pozwolę, by się śmiał ze mnie... Teraz, Wania, rozpocznę już z samą Nelly. Na podstawie pewnych moich obserwacji jestem pewny, że ona jest kluczem do rozwiązania całej sprawy. Ona wie wszystko, wszystko... Matka jej powiedziała. Mogła opowiedzieć w gorączce, w chorobie. Nie było się komu poskarżyć, nawinęła się Nelly, więc jej opowiedziała. A może natrafimy na jakie dokumenciki — dodał w słodkim zachwyceniu, zacierając ręce. — Rozumiesz teraz, Wania, dlaczego ja tu się włóczę? Po pierwsze przez przyjaźń dla ciebie, to rozumie się samo przez się, ale głównie obserwuję Nelly, a po trzecie, drogi Wania, chcesz czy nie chcesz, powinieneś mi pomagać, bo ty masz wpływ na Nelly.

— Na pewno, przysięgam ci — zawołałem — spodziewam się, mój drogi, że ty przede wszystkim dla Nelly będziesz pracować, dla biednej, skrzywdzonej sieroty, a nie tylko dla własnego dobra...

— A co tobie do tego, poczciwa duszo, dla czyjego dobra? Byle tylko dojść do celu — to najważniejsze! Naturalnie, że przede wszystkim dla sierotki, tak każe altruizm A ty, Wania, nie sądź o mnie zbyt źle, jeżeli pomyślę i o sobie. Jestem człowiek biedny, a on niech się nie waży krzywdzić biedaków. Nie tylko, że odbiera, co moje, ale w dodatku naciągnął mnie, łajdak. To ja mam z takim łajdakiem w rękawiczkach? Dziękuję pokornie!

Ale nasze święto następnego dnia nie udało się. Stan Nelly pogorszył się i już nie mogła wyjść z pokoju. I już nigdy z tego pokoju nie wyszła.

Umarła w dwa tygodnie później. W ciągu tych dwu tygodni agonii ani razu nie mogła zupełnie przyjść do siebie i wyzbyć się swych dziwnych urojeń. Rozum jej jakby się mącił. Aż do śmierci była zupełnie pewna, że dziadek wzywa ją do siebie i gniewa się na nią, że ona nie przychodzi, stuka na nią laską i każe jej iść żebrać u dobrych ludzi na chleb i tabakę. Często zaczynała płakać we śnie i budząc się opowiadała, iż widziała mamusię.

Czasem tylko świadomość powracała jej całkowicie. Raz zostaliśmy sami: pochyliła się ku mnie i chwyciła moją rękę swoją chudziutką rączką rozpaloną żarem gorączki.

— Wania — powiedziała — kiedy umrę, ożeń się z Nataszą!

Była to, jak się zdaje, jej, dawna, stała myśl. Uśmiechnąłem się w milczeniu. Widząc mój uśmiech, sama się również uśmiechnęła, z żartobliwą minką pogroziła mi swym cieniutkim paluszkiem i zaczęła mnie całować.

Na trzy dni przed śmiercią, w prześliczny letni wieczór, poprosiła, by podniesiono story i otworzono okno w jej sypialni. Okno wychodziło na ogródek; patrzyła długo na bujną zieleń, na zachodzące słońce i nagle poprosiła, by nas pozostawiono samych.

— Wania — rzekła głosem ledwie dosłyszalnym, bo była już bardzo słaba — ja niedługo umrę. Bardzo niedługo i chcę ci powiedzieć, byś o mnie pamiętał. Na pamiątkę zostawię ci to (pokazała mi duży szkaplerz, który miała na piersi wraz z krzyżem). Zostawiła mi to mama umierając. Wiec kiedy umrę, zdejm ten szkaplerzyk, weź sobie i przeczytaj, co w nim jest. Ja im wszystkim dzisia) powiem, aby tylko tobie oddali ten szkaplerz. A kiedy przeczytasz, co tam napisano, idź do niego i powiedz mu, że umarłam, a jemu nie przebaczyłam. Powiedz mu też, że czytałam niedawno Ewangelię. Tam jest powiedziane: przebaczajcie wszystkim swym wrogom. Tak, czytałam to, ale jemu jednak nie przebaczyłam, dlatego że kiedy mamusia umierała, ale mogła jeszcze mówić, to ostatnie, co powiedziała, było: "przeklinam go", a więc i ja jego przeklinam, nie za siebie, ale za mamusię... Opowiedz mu, jak umierała mamusia, jak zostałam sama u Bubnowej; opowiedz, jakeś widział mnie u Bubnowej, wszystko, wszystko opowiedz, i opowiedz też, że wolałabym być u Bubnowej, a do niego bym nie poszła...

Mówiąc to Nelly pobladła, oczy jej błyszczały i serce zaczęło bić tak mocno, że opadła na poduszki i przez dwie minuty nie mogła słowa wymówić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzywdzeni i poniżeni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzywdzeni i poniżeni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Fiodor Dostojewski
Fjodor Dostojewski - Dostojewski - Die Dämonen
Fjodor Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender - Erster Band
Fjodor M Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender - Zweiter Band
Fjodor M Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender
Fjodor M Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender - Dritter Band
Fjodor M Dostojewski
Отзывы о книге «Skrzywdzeni i poniżeni»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzywdzeni i poniżeni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x