***
W drzwiach restauracji przywitali mnie przystojni i uśmiechnięci włoscy kelnerzy. Każdy z kelnerów tej restauracji, nosił czarną, elegancką koszulę i czarne spodnie w kantkę. Wszyscy byli szczupli, młodzi, ze specyficzną dla Włochów iskierką flirtu w oczach. Gdy tylko weszłam do restauracji miałam wrażenie, że mężczyźni na sali znieruchomieli. Niektórzy wprost wpatrywali się we mnie, świdrując wzrokiem najpierw moje ciało, biodra, brzuch i piersi, a na koniec wreszcie podnosili wzrok na moją twarz. Poczułam się zmieszana i zawstydzona. Najchętniej uciekłabym stamtąd i ukryła się w pokoju hotelowym. Jeszcze przed chwilą w pokoju upinałam włosy w kłosa opadającego na prawie ramię i wybrałam najpiękniejszą, zwiewną i nową sukienkę w kolorze fuksji. Teraz, zaledwie po krótkiej chwili, cała moja kreacja wydawała mi się ogromnym problemem i przyczyną całego mojego stresu. Ostatecznie nie uciekłam z restauracji w popłochu, chyba tylko ze względu na nieprzerwany głód, który zmusił mnie do wykonania kroków w stronę restauracyjnego stolika, nie zaś drzwi. Usłyszałam wesołe – Buonasera! - i zauważyłam kelnera machającego w moja stronę ze środkowej części restauracji i wskazującego mi uroczy stolik położony w tylnej części sali, przy oknie. Gdy podchodziłam do wyznaczonego dla mnie stolika, zauważyłam, że wzrok wielu mężczyzn nadal dotrzymywał mi kroku. Kątem oka spostrzegłam, że niektórzy mężczyźni odwracali wręcz głowę w tempie mojej przesuwającej się sylwetki. Przy jednym stoliku, przy którym siedziała para, mężczyzna tak zapatrzył się na moje biodra, że w pewnym momencie obracając się za moją mijająca go sylwetką, strącił na ziemie kieliszek wina. Niestety w tym samym momencie przechodziła koło jego stolika elegancka kobieta po 40stce w pięknej, zwiewnej sukni i perfekcyjnie ułożonej fryzurze, zapewne prosto z salonu fryzjerskiego. Pochłonięta rozmową z przyjaciółką, nie zauważyła wylanego na podłodze wina i poślizgnęła się twardo upadając na ziemie. Przy upadku jej suknia podniosła się zbyt wysoko do góry, ukazując długą, prawie do kolan zakończoną gumką i falbanką bieliznę. Ten pełen kontrastu widok, z jednej strony eleganckiej pani na czasie, a z drugiej starodawnej matrony wywołał śmiech na sali, który jeszcze bardziej wzmógł się w momencie, kiedy zaskoczona upadkiem pani usiadła w rozczochranej fryzurze na podłodze z prostymi, szeroko rozstawionymi nogami i siedziała tak w szoku, z nieruchomą twarzą, nie wiedząc, co się stało. Wyglądała jak postać z filmu Charlie Chaplina. Mężczyzna, który strącił kieliszek podskoczył z siedzenia jak oparzony i podbiegł do kobiety, aby jej pomóc. Niestety przy tym zbyt energicznym ruchu, uderzył biodrami w stół, który niebezpiecznie się zachwiał i przewrócił koleni kieliszek wina, tym razem jego partnerki. Trunek rozlał się wprost na jej twarz i dekolt. Partnerka podskoczyła jak oparzona i zaczęła krzyczeć głośno w języku włoskim, po czym ku moim zaskoczeniu, spoliczkowała zaskoczonego i przerażonego mężczyznę. Uderzenie to wydało charakterystyczny, głośny plask. W sekundzie wszyscy kelnerzy zbiegli się wokół siedzącej na podłodze już nie takiej eleganckiej pani i w kilka osób próbowali ją podnieść, co przy braku jakiejkolwiek współpracy z jej strony, nie było takie łatwe. Zszokowana pani zastygła w bezruchu i wydawała się nie reagować na świat zewnętrzny. Oglądałam całą tę sytuację z szeroko otwartymi, przerażonymi oczami. W duchu zastanawiałam się, ilu spośród gości zorientowało się, że cały ten incydent wywołałam ja, odwracając uwagę mężczyzn z restauracji. Kelnerom wreszcie udało się usadowić zdezorientowaną panią przy najbliższym wolnym stoliku i cała sytuacja powoli zaczęła wracać do normalności. Nadal zszokowana całym wydarzeniem, spojrzałam wreszcie na kartę menu i próbowałam skoncentrować się choć na chwilę, aby wreszcie dokonać jakiegokolwiek wyboru i nie skonać z głodu. Wszystkie nazwy potraw brzmiały dźwięcznie i wesoło. Ze względu na zasłyszaną opinię o doskonałości nawet najprostszych oryginalnych, włoskich potraw, postanowiłam zacząć swoją przygodę od butelki czerwonego toskańskiego wina i pesto aglio olio. Podczas posiłku kelnerzy podchodzili do mnie i próbowali nawiązać miłą, jednak nie nachalną rozmowę. Byłam im wdzięczna, że nie pozostawili mnie samej sobie na pastwę wciąż natrętnie obserwujących mnie mężczyzn z innych stolików. Na deser zamówiłam tiramisu i po zakończonym posiłku zabrałam butelkę nieskończonego wina oraz kieliszek i udałam się po laptopa do pokoju hotelowego. Po kwadransie z satysfakcją popijałam wino na odkrytym wcześniej tarasie i zastanawiałam się nad dalszymi etapami mojej podroży.
"Powinnam zarezerwować kolejne noclegi", pomyślałam. "Ale gdzie powinnam się udać? Które zakątki Włoch są najlepsze? Byłoby o niebo łatwiej, gdyby ten urlop nie był taki spontaniczny i przeczytałabym choćby kilka przewodników o Włoszech przed podróżą", myślałam. Kiedy tak siedziałam na tarasie, sączyłam wino i wpatrywałam się pustym wzrokiem w mapę goolge próbując ustalić kierunek jutrzejszej podroży nagle spostrzegłam, że ktoś stawia kolejny kieliszek do czerwonego wina na moim stoliku i zaczyna nalewać do niego piękny brunatny napój o nieskazitelnie czystej barwie. Nieco zamroczona wypitym już winem i zmęczona podrożą podniosłam powoli wzrok. Ujrzałam nad sobą szczupłego mężczyznę, z lekkim, jednodniowym zarostem, w lekko falowanych ciemnych włosach sięgających podbródka o dużych, pełnych ustach nachylającego się lekko nade mną w celu nalania mi trunku. Zapach jego przyjemnych, oryginalnych, a jednocześnie intensywnych perfum otoczył mnie jak ramiona ukochanego. Przymknęłam na chwilę oczy, upajając się tym momentem i jego bliskością. Chciałam, żeby czas się teraz zatrzymał i ten mężczyzna na zawsze taki atrakcyjny i tajemniczy otaczał mnie swoją opieką. Niestety po chwili wróciłam do rzeczywistości i spojrzałam na jego twarz. Jego męskie rysy i idealnie proporcjonalne masywne kości policzkowe i żuchwy oraz idealnie prosty nos, sprawiały, że aż miło było na niego patrzeć. Był naprawdę przystojny, bardzo męski i jednocześnie naturalny. Należał do tego typu mężczyzn, którzy nie poświęcają dużo uwagi swojemu wyglądowi, a jednak niczego im nie brakuje i są po prostu doskonali. Mężczyzna odwrócił się do mnie i lekko uśmiechnął, po czym usiadł przy stoliku obok i zaczął nalewać sobie wino.
- Spróbuj, na pewno Ci zasmakuje. To tutejszy przysmak pochodzący z winnic tego regionu. Włosi posiadają szczepy winogron, których nie znajdziesz w innych miejscach świata. - powiedział bezbłędnie po angielsku z typowym, sympatycznym dla Włochów melodyjnym akcentem, wskazując równocześnie głową w kierunku nalanego mi przed chwilą wina. Nie odpowiedziałam bojąc się przerwać ten magiczny moment. Oto siedziałam tam, znowu ja, w otoczeniu mężczyzny, który się mną zajmować i o mnie troszczył. Uniosłam posłusznie kieliszek w kierunku moich nozdrzy, wciągnęłam powietrze i moje nozdrza wypełnił intensywny i bardzo nietypowy, a jednocześnie interesujący, lekko owocowy zapach. Z zaciekawieniem spróbowałam odrobiny napoju. Był intensywny, oryginalny i bardzo smaczny.
- To wino jest naprawdę wyśmienite. - odpowiedziałam nadal wciągając nozdrzami niespotykany mi jak dotąd aromat trunku.
- Znajdziesz natchnienie tylko z odpowiednią motywacją. - odpowiedział nieznajomy uśmiechając się do mnie i wskazując oczami na monitor mojego komputera z widoczną na ekranie mapą Włoch.
- Może mógłbym pomóc? W końcu lokalni mieszkańcy mają największą wiedzę na temat tego kraju. - ponownie się uśmiechnął ukazując przy tym swoje przepiękne idealnie proste, białe, duże zęby. Następnie oparł się wygodnie o krzesło i jakby zapomniał o swojej propozycji.
Читать дальше